Zdobywała złote medale na 1500, 5000 oraz 10 000 metrów. Ma świetną życiówkę na 800 metrów. A ostatnio zadebiutowała w maratonie i – mimo wielu “błędów nowicjusza” – go wygrała. Sifan Hassan jest bez wątpienia najwszechstronniejszą współczesną biegaczką. Ale jak wysoko naprawdę sięga jej potencjał?
Sifan Hassan nie odrobiła pracy domowej. Tak to można nazwać. Na trasie kwietniowego maratonu w Londynie zaliczyła pełno wpadek. Zacząć można już od przygotowań do startu – bo nie zmodyfikowała swojego planu treningowego, dopasowując go do realiów maratońskich. Po prostu robiła to, co zawsze, tak jakby miała przed sobą kolejny start na stadionie. Nie zadbała też o problemy z biodrem, które jej towarzyszyły – zapomniała zabandażować tę część ciała.
A kiedy przyszło co do czego: dwukrotnie zatrzymywała się w trakcie biegu, aby się rozciągnąć z powodu skurczy. Nie planowała również, jak i w których momentach będzie sięgać po napoje, przez co straciła dodatkowe sekundy i niemal… została potrącona przez motocykl. No i w końcu: Hassan nie znała dokładnej trasy maratonu w Londynie i nie miała pojęcia, kiedy przyjdzie jej finiszować.
Efekt tego wszystkiego? Wygrana w bardzo mocno obsadzonych zawodach z czasem, który wpisuje się w TOP40 wyników wszech czasów. A Hassan wcześniejszego doświadczenia z biegami maratońskimi nie miała żadnego. To był jej debiut.
Debiut, w którym przyszło jej pokonać znakomite rywalki, w tym faworytkę i ubiegłoroczną triumfatorkę londyńskiego biegu, Yalemzerf Yehualaw, a także mistrzynię olimpijską Peres Jepchirchir. Ba, w rywalizacji początkowo brała udział też rekordzistka świata, Brigid Kosgei, która musiała się jednak wycofać z powodu kontuzji.
Rekord świata?
“Dramaty” to żadna nowość dla holenderskiej lekkoatletki. Podczas igrzysk w Tokio Hassan upadła w trakcie biegu na 1500 metrów i spadła na ostatnie miejsce. A potem go wygrała. Były to co prawda wyłącznie eliminacje, ale wciąż – w przypadku 99 procent zawodniczek wylądowanie na ziemi wiąże się z utraconym rytmem, sporym zmęczeniem i w konsekwencji porażką. Sifan nie wpisuje się jednak w tę regułę.
Urodzona w Etiopii biegaczka robi łatwo rzeczy, które dla innych są niemożliwe. Kwietniowy triumf w Londynie możemy dopisać do tej listy. Wygranie maratonu samo w sobie jest niełatwe, ale wspomniane trudności wpływają na znaczenie tego sukcesu. Mówimy o czymś naprawdę wyjątkowym, co podkreśla Tomasz Spodenkiewicz, statystyk lekkoatletyczny prowadzący konto “Athletics News” na Twitterze: – Nie bez podstawy ocenia się, że aby osiągać sukcesy w maratonie, trzeba trochę tych biegów na koncie mieć. A ona nie miała nawet większego doświadczenia w rywalizacji półmaratońskiej, mimo świetnej życiówki na tym dystansie.
– To styl sprawia, że ten występ tak zwrócił uwagę całego świata – kontynuuje Tomasz Spodenkiewicz. – Gdyby ona po prostu wygrała maraton, z czasem 2:18 z ułamkiem, to wszyscy powiedzieliby: aha, dłuższy dystans, też potrafi, okej. Ale właśnie to zatrzymanie się na trasie, historia z wodą – to robi wrażenie na widzach. Bo myślimy: co jeśli wszystko zagrałoby, jak należy? Jaki miałaby wtedy czas?
Do rekordu świata Hassan zabrakło w Londynie nieco ponad czterech minut (2:18:33 a 2:14:04). To oczywiście sporo, ale można założyć, że – przy wyeliminowaniu wszelkich błędów, odpowiednim przygotowaniu – Holenderka będzie w stanie znacząco poprawić swoją życiówkę.
Czy pobicie wyniku Brigid Kosgei również wchodzi w grę? Wykluczyć tego nie możemy. Holenderka w tym roku powinna zaliczyć przynajmniej jeszcze jeden maraton. Typowo najlepsze biegaczki na tym dystansie ograniczają się nawet do pojedynczego biegu w ciągu sezonu. Ale Hassan potrzebuje nabywać doświadczenie przed igrzyskami w Paryżu – zatem niemal na pewno zobaczymy ją jeszcze na trasie.
Inna sprawa, że Hassan nie wycofała się wcale z biegów na stadionie. Wkrótce zobaczymy ją ścigającą się na 5000 czy 10 000 metrów. W perspektywie dalszej kariery jednak – biegi długie powinny być jej celem. A to oznacza, że rekord świata “nie może spać spokojnie”.
Paryż 2024
– Byłam tak wystraszona. Powiedziałam swojemu trenerowi: czemu zdecydowałam się biec maraton? Co jest ze mną nie tak? Mówiłam sobie, że jestem głupia. Nawet płakałam. Dlaczego zdecydowałam się biec maraton? – tak opisywała ostatnie chwile przed swoim debiutem na dystansie nieco ponad 42 kilometrów Sifan Hassan.
Co ciekawe, jednym z powodów dla których Holenderka zdecydowała się “wydłużyć dystans”, były jej nienajlepsze wyniki na stadionie w 2022 roku. Z mistrzostw świata w Eugene nie przywiozła żadnego medalu. Rozczarowanie? Mało powiedziane, skoro mówimy o zawodniczce, która niespełna dwa lata temu dokonała rzeczy historycznej. Igrzyska w Tokio przyniosły jej złote medale na 5000 oraz 10 000 metrów, a także brąz na 1500 metrów. Była pierwszą lekkoatletką w historii z takim medalowym trypletem.
– To naprawdę niesamowite osiągnięcie – wspomina Tomasz Spodenkiewicz. – Również przez wysiłek, który musiała w to włożyć, fizyczny oraz mentalny. Bieganie wszystkich eliminacji, podróżowanie między wioską olimpijską a stadionem – to wszystko trudne rzeczy. Przez nie tak mało osób decyduje się startować na tylu dystansach. A ona nie tylko wystartowała, ale i zdobyła trzy medale.
W tym miejscu wypada zadać pytanie: czy Hassan będzie w stanie powtórzyć swój wyczyn na olimpijskiej imprezie w Paryżu? Tylko tym razem jeden z dystansów na stadionie (a raczej dwa) zamienić na maraton. Odpowiada Tomasz Spodenkiewicz:
– Jeżeli chodzi o program igrzysk: maraton będzie miał miejsce ostatniego dnia, czyli 11 sierpnia. Można sobie wyobrazić, że ona wcześniej wystartuje na 5000 metrów, które wypadają na 6 sierpnia. Będzie miała pięć dni odpoczynku. Natomiast 10 000 metrów już nie wchodzi w grę, bo zostaną jej dwa dni odpoczynku, a mówimy przecież o sporym wysiłku. Każdy medalowy dublet byłby czymś historycznym. Inna sprawa, że rywalek na świecie mocnych jest wiele i próba złapania dwóch srok za ogon może skończyć się tym, że w Paryżu Hassan nie zdobędzie żadnego złota.
Mało realistyczny wydaje się też start Holenderki na 1500 metrów, bo finał tej konkurencji w Paryżu przypada… na dzień przed maratonem. Tak więc: jeśli Hassan faktycznie połączy stadion z ulicą (a znając jej ambicję: spróbuje to zrobić), 5000 metrów oraz bieg maratoński to jedyne logiczne zestawienie. Dołożenie do tego 1500 czy 10 000 metrów to już igranie z ogniem. Choć kto wie, na co ostatecznie zdecyduje się 30-latka. To, co zrobiła na igrzyskach w Tokio, też w końcu było wyrwane z kosmosu.
Miejsce w historii
Niesamowite łączenie dystansów. Kapitalne życiówki od biegu na 800 metrów w górę. Trzy rekordy świata (na jedną milę, w biegu godzinnym, oraz na 5 km) oraz aż osiem rekordów Europy. Łącznie siedem medali mistrzostw świata oraz igrzysk olimpijskich, w tym cztery złote. Wielokrotne triumfy w nieco mniej prestiżowych imprezach.
CV Sifan Hassan jest obładowane sukcesami. Nic zatem dziwnego, że po maratonie w Londynie 30-latka została zapytana, czy jest najlepszą biegaczką w historii. – Nie jestem najlepsza, jestem po prostu okej. Nie muszę stać się najlepszą. Jestem zadowolona z tego, kim jestem – odpowiedziała niezwykle skromnie Holenderka.
Oczywiście – porównując ją do innych wybitnych lekkoatletek (szczególnie Allyson Felix) – Hassan wciąż brakuje kilku krążków z najważniejszych zawodów. Wszystko dlatego, że na szczyt tak naprawdę weszła “dopiero” w 2019 roku, wcześniej po prostu znajdowała się w światowej czołówce. Warto jednak zaznaczyć, że w przypadku medalowych zestawień z góry znajduje się na straconej pozycji – bo w przeciwieństwie do sprinterek nie mogła nigdy zdobywać krążków w sztafetach.
– Czy może być najlepszą lekkoatletką w historii? – zastanawia się Tomasz Spodenkiewicz. – Tu zawsze powstaje pytanie: jak to mierzyć? Czy rekordami, czy medalami, może czymś innym? Ja bym jeszcze tak nie wyrokował. Ona ma już 30 lat, pamiętajmy, nie musi mieć wcale tak dużo czasu na zdobywanie medali. A trochę ich jeszcze potrzebuje, żeby równać się z najlepszymi w historii.
Ostatnią kwestią w tej dyskusji pozostaje… doping. Holenderka nigdy nie wpadła na korzystaniu z niedozwolonych środków, ale ma w swojej karierze podejrzany okres. – Nie zarzucam nic Sifan Hassan, ale przez lata była w grupie Alberto Salazara, który dostał kilkuletni zakaz pracy w zawodzie z przyczyn dopingowych. Także trudno na sto procent stwierdzić, że Holenderka zawsze była czysta – zaznacza Spodenkiewicz.
Z drugiej strony: trudno też z góry skreślać wszystkich lekkoatletów powiązanych z Salazarem, szczególnie że była ich cała masa. Postać Amerykanina w karierze Sifan Hassan to już dawna przeszłość. A co znajduje się przed nią? Niewykluczone, że rekord świata w maratonie oraz kolejne złote medale olimpijskie.
Czytaj też:
- Rok 2023 może być wielkim świętem boksu
- Luca Brecel. Następca O’Sullivana, bohater Europy, mistrz świata w snookerze
- Różański: Nawet kiedy mam pięć procent szans na nokaut, to po niego idę [WYWIAD]
Fot. Newspix.pl