Reklama

Cierpliwy samuraj Skorża poskromił rywala i zdobył Ligę Mistrzów!

Arek Dobruchowski

Autor:Arek Dobruchowski

06 maja 2023, 13:40 • 4 min czytania 49 komentarzy

Jak tworzyć to historię. Jak robić to furorę. Maciej Skorża podbija już nie tylko Japonię, ale całą Azję. Jego Urawa Red Diamonds sięgnęła dziś po Azjatycką Ligę Mistrzów. A pracuje tam od lutego! Tak się wjeżdża z buta do nowego klubu. Szacuneczek Panie Trenerze! 

Cierpliwy samuraj Skorża poskromił rywala i zdobył Ligę Mistrzów!

Finałów się nie gra, tylko wygrywa, jak mawia trenerski klasyk. Nie był to piękny futbol z tysiącami podań w wykonaniu drużyny Skorży. Nie było koronkowych akcji. Nie było kapitalnych indywidualnych popisów. Defensywka i czekanie na swój moment. Zwycięzców się nie sądzi. Wygrana po pechowym samobóju to dalej wygrana. Urawa Red Diamonds pokonuje saudyjskie Al-Hilal i sięga po Azjatycką Ligę Mistrzów. Skorża stał się pierwszym Polakiem, który zdobył to trofeum.

Maciej Skorża z Azjatycką Ligą Mistrzów. Wygrał pragmatyzm

Nieważne jak zaczynasz, ważne jak kończysz. Skorża rozpoczął przygodę w Urawie od dwóch ligowych porażek, a dziś odbiera złoty medal za wygranie Ligi Mistrzów. Co prawda ten finał spadł mu jak gwiazdka z nieba, bo nie musiał przechodzić kwalifikacji i grać z azjatycką wersją Levadii Tallin. Gdy przychodził do tego klubu, wiedział, że na przełomie kwietnia i maja zagra dwumecz w finale Champions League, choć nie znał jeszcze wtedy rywala.

Co ciekawe Urawa Red Diamonds awansowała do finału tych rozgrywek już w… sierpniu. W tamtym okresie rozgrywano półfinały grupy wschodniej. Z kolei w grupie zachodniej, z której awansował Al-Hilal, półfinałowe spotkania odbyły się pod koniec lutego.

Finał Azjatyckiej Ligi Mistrzów rozgrywa się w formule mecz i rewanż. Pierwsze starcie między Al-Hilal – Urawa Red Diamonds miało miejsce 28 kwietnia w Arabii Saudyjskiej i zakończyło się wynikiem 1:1. W Azji dalej funkcjonuje zasada o strzelonych golach na wyjeździe, więc drużynie Skorży wystarczał bezbramkowy remis, żeby sięgnąć po wymarzone trofeum. W przeszłości Urawa dwukrotnie wygrywała Asian Champions Legaue w 2007 i 2017 roku.

Reklama

Po pierwszym spotkaniu pojawiły się takie zarzuty, że japońska drużyna była ustawiona ultradefensywnie, nie chciała grać w piłkę. Skorża podkreślał po meczu, że to nie był jego plan. Nie chciał stawiać „autobusu” i murować. Postawę drużyny tłumaczył brakiem doświadczenia w meczach o tak dużą stawkę.

– Wcale nie chcieliśmy w pierwszym meczu grać tak defensywnie, ale byliśmy do tego zmuszeni, bo Al-Hilal to tak dobry zespół, że nie pozwolił nam grać ofensywnie. Znaczenie miał też nasz brak doświadczenia w spotkaniach tego kalibru. Al-Hilal rozgrywa ich więcej, potrafi zachować spokój – mówił Skorża.

Jak wyglądał rewanż w Japonii?

Tak samo.

Al-Hilal od pierwszych minut przejęło inicjatywę. Zdominowało Japończyków. Podopieczni 63-letniego Ramona Diaza chcieli zdobyć szybko gola. Zaciekle do tego dążyli. Próbowali znaleźć sposób na pokonanie dobrze dysponowanego tego dnia 36-letniego bramkarza Urawy Shusaku Nishikawę. Saudyjczycy mieli pełną kontrolę nad spotkaniem – 70% posiadania piłki i… przegrali po samobóju.

Reklama

Urawa oddała… 0 (!) celnych strzałów

Podopieczni Macieja Skorży cierpliwie czekali na swój moment. W pierwszej połowie wykreowali jedną dogodną sytuację do zdobycia gola. Legenda Urawy 36-letni Shinzo Koroki w stylu Tsbubasy kropnął z kilku metrów w poprzeczkę, wykorzystując świetne podanie byłego piłkarza Marsylii Hirokiego Sakaia.

Kluczowy moment spotkania to początek drugiej połowy. Pomysłowo rozegrany rzut wolny, który zakończył się pechowym samobójem Andre Carillo byłego zawodnika m.in. Sportingu Lizbona, Benfiki czy Watfordu. Urawa Red Diamonds nie oddała ani jednego celnego strzału w tym spotkaniu! A i tak wygrała! Mądrze się broniła. I miała między słupkami golkipera w świetnej formie.

Na kilka słów zasługują kibice japońskiego klubu. Saitama Stadion, który pomieści ponad 60 tysięcy kibiców, był wypchany aż po brzegi. Fani dopingowali cały mecz. Przygotowali kapitalną oprawę, kartoniadę. Głośnym przyśpiewkom akompaniowały bębny. Nie wiemy, czy Japończycy słyszeli kiedyś: „nie poddawaj się, ukochana ma, nie poddawaj się Legio Warszawa”, ale ta melodia towarzyszyła oglądającym przez całą transmisję.

Skorża przy linii bocznej był raczej spokojny, ale gdy na początku spotkania chiński sędzia nie pokazał żółtej kartki zawodnikowi z Al-Hilal, poczuliśmy vibe Ekstraklasy i czasów kiedy pracował  w Legii. I to jego legendarne: „To jest czerwona kartka! Niech pan nie mówi do mnie na ty, dobrze?”.  Nie wiemy, co powiedział chińskim arbitrom, ale przez chwilę się zagotował. A teraz może świętować. Zdobył Ligę Mistrzów!

Urawa Red Diamonds – Al-Hilal 1:0 (0:0)

A. Carillo 48′ (sam.)

WIĘCEJ O MACIEJU SKORŻY I URAWIE RED DIAMONDS:

Fot. Newspix

 

Entuzjasta młodzieżowego futbolu. Jest na tym punkcie tak walnięty, że woli oglądać Centralną Ligę Juniorów niż Ekstraklasę. Większą frajdę sprawia mu odkrywanie nowych talentów niż obserwowanie cały czas tych samych twarzy, o których mówi się, że są „solidnymi ligowcami”. Twierdzi, że szkolenie dzieci i młodzieży w Polsce z roku na rok się prężnie rozwija, ale niestety w Ekstraklasie dalej są trenerzy, którzy boją się stawiać na zdolnych młodych chłopaków. Aczkolwiek nie samą juniorską piłką człowiek żyje - masowo pochłania również mecze Premier League, a w jego żyłach płynie niebieska krew sympatyka londyńskiej Chelsea.

Rozwiń

Najnowsze

Piłka nożna

Komentarze

49 komentarzy

Loading...