Nie minęły jeszcze 24 godziny od finału Pucharu Polski, w którym Legia pokonała po rzutach karnych Raków, a powstało już kilka wersji zdarzeń dotyczących tego, co Filip Mladenović zrobił po obronie decydującej jedenastki przez Kacpra Tobiasza. Pojawiały się zarzuty, że to częstochowscy zawodnicy najpierw prowokowali Serba, a później próbowali powalić go na murawę. W istocie tak było, ale to gracz Legii wymierzył pierwszy cios, co widać na nowym nagraniu, które pojawiło się na Twitterze.
Tobiasz odbija piłkę po strzale Mateusza Wdowiaka i Mladenović zamiast cieszyć się ze swoimi kolegami, biegnie w kierunku podłamanych graczy Rakowa, stojących na środku boiska. Jego celem był Wiktor Długosz. Na filmiku widać, jak Serb podbiega do niego i uderza go.
A tak wygląda początek całego zamieszania.
Mladenovic celowo biegnie między zawodników Rakowa i wali w Długosza.
Widocznie bardzo go prowokowali tym, że… stali na środku boiska. https://t.co/BfS2fAjP4h pic.twitter.com/52BFkRuszM— Łączy Nas WIELKI Raków (@LaczyNasRakow) May 3, 2023
Nowe wideo: Mladenović pierwszy uderza gracza Rakowa
Później goni go sam Długosz, a następnie inny piłkarz lidera Ekstraklasy. Na filmie poniżej jeden z zawodników Rakowa (prawdopodobnie Władysław Koczerhin), próbuje wyciąć serbskiego obrońcę, ale ten ucieka. Chwilę wcześniej „Mladen” łapie się za genitalia i robi to ostentacyjnie w kierunku częstochowskiego sztabu oraz rezerwowych.
No kto zaczął? XD pic.twitter.com/WeQZapawtR
— Filip (@angelsfc07) May 2, 2023
Co działo się w trakcie następnych kilku chwil, widać na filmie udostępnionym przez Łukasza Gikiewicza. Mladenovicia próbuje złapać Marcin Cebula, który dostaje od krewkiego Serba lewy sierp. Pomocnik Rakowa zostaje zatrzymany przez członków sztabu szkoleniowego swojego zespołu. Po kilku sekundach do gracza Legii dopada w końcu Długosz, który również otrzymuje od niego cios lewą ręką. Następnie do Mladenovicia doskakuje Jean Carlos Silva i on także dostaje po twarzy. Potem Brazylijczyk robi zamach, ale ostatecznie nie kopie Serba.
Brawo @LegiaWarszawa a Mladenovic musi się nauczyć szacunku do rywali💁🏻♂️(na załączonym obrazku) pic.twitter.com/mBrYB8Pxpg
— Lukasz Gikiewicz (@gikiewiczlukasz) May 2, 2023
Mając te wszystkie nagrania, a zwłaszcza to pierwsze nowe, niezwykle ciężko będzie bronić reprezentanta Serbii, bo ewidentnie widać, że w tej konkretnej sytuacji to on był zarówno prowokatorem, jak również agresorem.
Sprawozdanie sędziego i raport delegata są kluczowe dla kar
Ustaliliśmy, że rzecznik dyscyplinarny PZPN Adam Gilarski czeka obecnie na sprawozdanie sędziego głównego Piotra Lasyka i w zależności od tego, co się w nim znajdzie, będzie mógł wszcząć postępowanie wyjaśniające. Arbiter musi w takiej sytuacji dokładnie opisać za co pokazał zawodnikom czerwone kartki. Takie otrzymali Jean Carlos Silva i Filip Mladenović. Swój raport sporządzi też delegat PZPN i jego zdanie zapewne również będzie brane pod uwagę. Jeżeli rzecznik Gilarski rozpocznie postępowanie, to zajmie się nim Komisja Dyscyplinarna PZPN, która na podstawie nagrań (trzeba pamiętać, że na PGE Narodowym jest mnóstwo kamer wewnętrznych, których część jest skierowana również na murawę) będzie karać zawodników. Z pewnością kary nie ominą graczy Rakowa, ale głównym prowodyrem całego zajścia był bez wątpienia Mladenović, który dopuścił się też uderzenia trzech (!) zawodników rywala w twarz i to on powinien ponieść największą odpowiedzialność dyscyplinarną.
W Regulaminie Dyscyplinarnym PZPN, w Art. 61 można przeczytać:
„Jeżeli przewinienie, za które zawodnik został wykluczony z gry w wyniku samoistnej czerwonej kartki polegało na:
1) naruszeniu nietykalności cielesnej, znieważeniu lub zniesławieniu,
2) innym, wysoce niesportowym zachowaniu przez, w czasie meczu lub bezpośrednio po nim,
– po przeprowadzeniu postępowania dyscyplinarnego wymierza się karę dyskwalifikacji w wymiarze nie niższym niż 3 mecze albo karę dyskwalifikacji czasowej”.
Mladenović może być zdyskwalifikowany nie tylko w Polsce
Serbowi grozi więc długa pauza. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że ewentualne czasowe zawieszenie będzie obowiązywać we wszystkich rozgrywkach i to nie tylko w Polsce. To dość istotne, bo obrońcy Legii po sezonie kończy się kontrakt i nawet jeżeli podpisze umowę z jakimś zagranicznym klubem, to i tak nie będzie mógł tam występować w oficjalnych meczach aż do momentu wygaśnięcia kary dyskwalifikacji w naszym kraju. Wstępnie ustaliliśmy, że czasowa dyskwalifikacja w tym przypadku może trwać od 2-3 miesięcy do nawet roku. Oprócz tego w grę wchodzi jeszcze wysoka kara finansowa.
Niech teraz Komisja Dyscyplinarna pokaże, że ma „jaja”!
Mladenović może więc zostać dotkliwie i przykładnie ukarany. No chyba, że znów organy dyscyplinarne PZPN przymkną oko na… bicie po twarzy. Przecież całkiem niedawno jeden trener za uderzenie tacką na dokumenty prezesa swojego klubu w II lidze, dostał karę dyskwalifikacji w zawieszeniu. W sumie więc nie była to żadna kara. To była kompromitacja PZPN. Teraz jest sporo nagrań z wyczynami Mladenovicia, a pewnie pojawią się kolejne. Komisja Dyscyplinarna PZPN w końcu będzie musiała pokazać, że ma „jaja”. W przeciwnym razie zasadne będą pytania czy jej istnienie ma jakikolwiek sens.
WIĘCEJ O FINALE PUCHARU POLSKI:
- Upadek obyczajów, czyli chuligani Legii biją kibica Rakowa
- Trela: Finał trenerów. Jak Runjaić i Papszun reagowali na zmiany okoliczności [ANALIZA]
Fot. screen Twitter