Najpierw na przedmeczowej konferencji prasowej trener Rakowa Marek Papszun narzucił dodatkową presję na sędziego głównego Piotra Lasyka, dopytując się o zasadność obsadzania go w finale Pucharu Polski. W dniu meczu presja była już bardziej bezpośrednia i to już nie tylko ze strony szkoleniowca, ale całej ławki częstochowskiego zespołu. Z tego powodu doszło do spięcia między sztabowcami obu finalistów. Ławka Legii nie pozostała bierna. Interweniować musiał… Lasyk, który godził w trakcie spotkania Papszuna i trenera Legii Kostę Runjaicia. Nerwowo było jednak cały czas, aż do rozstrzygnięcia w konkursie rzutów karnych.
Legia – Raków. Szybka czerwona kartka
Już na samym początku meczu, bo w 5. minucie Fran Tudor z Rakowa ścigał się do piłki z Yurim Ribeiro z Legii. Szybszy w walce o pozycję był chorwacki wahadłowy lidera Ekstraklasy. Portugalczyk podciął go, wykonując wślizg. W pierwsze tempo sędzia Lasyk puścił grę. Momentalnie spotkało się to z protestami ławki Rakowa. Najbardziej aktywny w okazywaniu niezadowolenia był Papszun, który sugestywnym gestem zasugerował sędziemu technicznemu Damianowi Sylwestrzakowi konieczność sprawdzenia sytuacji na VAR. Tak też się stało, ale po pewnej chwili. Arbiter pobiegł do monitora VAR i zmienił swoją decyzję z boiska, po czym pokazał czerwoną kartkę Ribeiro. Lasyk musiał to zrobić, bo gdyby nie faul, to Tudor doszedłby do sytuacji sam na sam z Kacprem Tobiaszem. W międzyczasie doszło do kilku spięć między zawodnikami. Sędzia za przepychanki pokazał jeszcze żółtą kartkę kapitanowi Legii – Jouse.
Lasyk musiał uspokajać obu trenerów
Każde kolejne starcie przy ławkach było kwitowane żywiołową reakcją obu sztabów. W końcu doszło do eskalacji, w której udział wzięli obaj pierwszy trenerzy. Za plecami obu byli asystenci i inni sztabowcy. To była eksplozja emocji. Przy linii bocznej zrobiło się tłoczno. Sędzia techniczny wezwał Lasyka, żeby ten uspokoił sytuację. Skończyło się na tym, że Papszun i Runjaić otrzymali po żółtej kartce. To był niecodzienny obrazek, bo wyglądało to tak, jakby arbiter główny miał godzić obu szkoleniowców.
Kolejny odcinek konfliktu ławek mieliśmy tuż po gwizdku na przerwę. Nagle przy ławce Legii pojawiło się kilku panów w garniturach. Ochroniarze nie chcieli dopuścić do konfrontacji obu sztabów i najpierw do szatni zeszła drużyna Rakowa, a dopiero później legioniści. Doszło wtedy do dość dziwnych scen, w których kierownik stołecznego klubu Konrad Paśniewski musiał się przepychać z panami w czerni.
Kumulacje po karnych i ciosy Mladenovicia
Po zmianie stron było już nieco spokojniej. Trener Papszun kilka razy nie chciał zgodzić się z decyzjami sędziego Lasyka i sugestywnie z powodu niezadowolenia rozkładał ręce. Z kolei członkowie sztabu Legii domagali się pokazania drugiej żółtej kartki dla Zorana Arsenicia czy pierwszej Giannisowi Papanikolaou. Podczas przerwy w trakcie dogrywki sytuację starał się rozładować Tomaš Petrašek (zszedł z boiska jeszcze w pierwszej połowie z powodu urazu), który uciął sobie pogawędkę z trenerem Runjaiciem. Nie był to jednak koniec spięć.
Emocje sięgnęły zenitu chwilę po tym, jak Kacper Tobiasz obronił decydującego karnego w konkursie jedenastek. Golkiper obronił strzał Mateusza Wdowiaka i po chwili przebiegł obok ławki Rakowa. Ta zareagowała nerwowo. Nagle za cieszącymi się graczami Legii ruszyło kilku piłkarzy Rakowa. Doszło do kilku konfrontacji. Brali w nich udział sztabowcy obu klubów i piłkarze. Nie doszło tam jednak do bójki. Co innego zawodnicy. Filip Mladenović z pewnością uderzył Jeana Carlosa Silvę i jakiegoś innego piłkarza Rakowa. Do akcji znów wkroczyła ochrona i rozdzieliła obie strony. Większość osób z Legii pobiegła cieszyć się pod trybunę, na której wiwatowali ich fani.
Psychologiczny manewr trenera Papszuna z konferencji, nakładający dodatkową presję na sędziego Lasyka, w pewnym sensie się udał. Czerwona kartka dla Ribeiro była słuszna. Później jednak ławki wzajemnie sobie dogadywały i to zrodziło konflikt. Maksymalna eskalacja miała miejsce po obronie Tobiasza. Ktoś na pewno za to wszystko będzie ukarany. Pewna jest kara dla Mladenovicia. Pytanie tylko, jak długo będzie pauzował. Serb uderzył dwóch zawodników drużyny przeciwnej, a kamery na pewno to zarejestrowały.
WIĘCEJ O PUCHARZE POLSKI:
- Raków Papszuna kształtował się i rozwijał kolejnymi Pucharami Polski
- Legia Warszawa wygrywa Puchar Polski po rzutach karnych
Fot. Newspix