Po końcowym gwizdku sędziego Tomasza Kwiatkowskiego trener John van den Brom otrzymał czerwoną kartkę i wpadł w furię. Całe spotkanie z Radomiakiem Holender skomentował na konferencji pomeczowej.
– Wierzyliśmy w dobry wynik. Mieliśmy dobrą sytuację na początku spotkania, ale również problemy z organizacją gry, dlatego straciliśmy bramkę. Nie chcę szukać wymówek, walczyliśmy do końca o wynik, więc jesteśmy dobrze przygotowani, ale remis nas nie zadowala. Graliśmy w poniedziałek, więc mieliśmy jeden dzień odpoczynku ekstra – powiedział John van den Brom, trener Lecha Poznań.
Holenderskiemu szkoleniowcowi wyraźnie puściły nerwy. Po otrzymanej czerwonej kartce rzucił się na sędziego technicznego. Jego atak powstrzymał dopiero kierownik drużyny – Mariusz Skrzypczak, co możecie zobaczyć w linku. Podczas konferencji prasowej van den Brom stwierdził, że wściekł się na sędziego z powodu zbyt małej liczby doliczonych minut. Finalnie Lech tylko zremisował z Radomiakiem 1:1. Gola dla Kolejorza zdobył Artur Sobiech, natomiast dla Zielonych trafił Leonardo Rocha.
– Mieliśmy kilka problemów kadrowych. To normalne przy takiej liczbie meczów. Zabraliśmy do Radomia tylko “świeżych” piłkarzy. Ishak nie był gotowy, Marchwiński też. Został kopnięty na treningu. Mamy nadzieję, że na kolejny mecz część zawodników wróci i kadra będzie szersza. Wiedzieliśmy, że Sobiech to dobra dziewiątka. Zawsze dawał z siebie wszystko na treningu, teraz widzicie, czemu go potrzebujemy. Gio Citaiszwili odniósł kontuzję w meczu drugiej drużyny, dlatego go zabrakło. Joao Amaral sam poprosił o minuty w rezerwach i dojechał do nas później – dodał Holender.
WIĘCEJ O EKSTRAKLASIE:
- Trela: Sezon po linii najmniejszego oporu. Jak Śląsk pracował na nadciągającą katastrofę
- Vuković jest dobrym trenerem. I pora się z tym pogodzić
- Polowanie na głowy w Płocku. Poleci Magdoń i… kto jeszcze?
Fot. Newspix