Jagiellonia Białystok przegrywała od 2. minuty z Wisłą Płock, w 10. minucie straciła gola na 0:2, lecz ostatecznie hat-trick Marca Guala i trafienie Jesusa Imaza doprowadziły „Dumę Podlasia” do pierwszego wyjazdowego zwycięstwa w tym sezonie.
Po pierwszym kwadransie wydawało się, że „Nafciarze” spokojnie wygrają piątkowe spotkanie, aczkolwiek podopieczni Adriana Siemieńca zdołali się „obudzić” i przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść. – To był niesamowity mecz, niesamowity zwrot akcji. Można powiedzieć, że koniec jest niespodziewany, biorąc pod uwagę to, jak się ten mecz rozpoczął. W takich momentach buduje się wielkość, rodzi się drużyna. Nie chciałbym się skupiać na merytorycznej analizie. Liderzy dzisiaj wzięli odpowiedzialność za strzelanie bramek, asystowanie. Niesamowitą pracę wykonała cała drużyna, by odwrócić losy tego meczu. Jestem dumny z tych chłopaków i bardzo im dziękuję za to w swoim imieniu i kibiców – powiedział na pomeczowej konferencji prasowej Siemieniec.
Szkoleniowiec zaznaczył jednak, że „Jaga” wciąż nie może być pewna utrzymania. – Przed nami pięć spotkań i nie zamykamy ligi dzisiaj. Niczego nie zamknęliśmy w swoim temacie – podkreśla 31-latek.
CZYTAJ WIĘCEJ O EKSTRAKLASIE:
- CAŁY BIAŁYSTOK KŁANIA SIĘ GUALOWI
- DARMOZJADY UTRZYMYWANE Z MIEJSKICH KROPLÓWEK – WYPIERD*LAĆ [+18]
- ŚLĄSK WROCŁAW – SKOMPROMITOWANY CYRK, UDAJĄCY TYLKO KLUB PIŁKARSKI
Fot. Newspix