“Powieść o wielkim Napoli”. Prosty tytuł, Diego Maradona witający zainteresowanych z okładki na błękitnym tle i Śląsk Wrocław na kartach. Co dolnośląska drużyna robi w książce o historycznych sukcesach klubu z południa Włoch? Ano to, że kiedy Partenopei po raz pierwszy dostali się do ćwierćfinału europejskich rozgrywek, na ich drodze stanęła ekipa z miasta krasnali.
Protestujący z Radomia, którzy wywołali poważny i potężny strajk w odpowiedzi na podwyżki planowane przez rząd, uzyskują amnestię i nie muszą już zaprzątać sobie głów wyrokami. Andrzej Wajda pokazuje światu “Człowieka z Marmuru”, Jimmy Carter odwiedza Polskę, z kolei Edward Gierek wizytuje Watykan. Jest rok 1977 i Śląsk Wrocław rządzi sportem nad Wisłą, jak nasz kraj długi i szeroki.
Mistrzostwo Polski w piłce nożnej.
Triumf na koszykarskich parkietach.
Złoto w hali, w rywalizacji szczypiornistów.
Zanim Śląsk założył na głowę koronę, kilka dni po inauguracji rundy wiosennej rozgrywek, do Wrocławia przyjechało Napoli. Na początku marca Włosi musieli stawić czoła Polakom w ramach Pucharu Zdobywców Pucharów. WKS miał na rozkładzie totalnych leszczy — maltańska Floriana, irlandzki Bohemian. Partenopei doświadczyli zaś norweskich nawałnic w Bodo i cypryjskiego słońca w Nikozji.
Paczka pod Wezuwiuszem była konkretna. Petisso, Bruno Pesaola na ławce trenerskiej. Człowiek, który wygrał ligę z Fiorentiną. Giuseppe Bruscolotti musiał poczekać na rok 1987, żeby po pierwsze zdobyć Scudetto, po drugie doczekać się kogoś, kto wyprzedził go na tronie pod względem liczby gier dla Napoli. Tak się składa, że właśnie wtedy na świat przyszedł Marek Hamsik. Inny Giuseppe, Savoldi, dominował natomiast w rankingach strzeleckich.
Włoski zespół nie debiutował wtedy w pucharach, jednak pierwszy raz zaszedł tak daleko. Pierwszy ćwierćfinał na stadionie we Wrocławiu oglądało 40 tysięcy osób. I wcale nie dlatego, że przyszli podziwiać Napoli.
Śląsk Wrocław – Napoli w 1977 roku. Pierwszy ćwierćfinał neapolitańczyków
Janusz Sybis zaserwował kibicom dwanaście bramek w lidze, zaliczył też dublet z Bohemian. Tadeusz Pawłowski był ostoją drużyny, zanotował najwięcej występów, również dwukrotnie trafiał w pucharach. Śląsk miał kim grać, miał także kim straszyć. Neapolitańczycy na pierwsze spotkanie swojego w 1977 roku wysłali “szpiega”, który miał się rozeznać w tym, co prezentują aktualni wicemistrzowie Polski. Oficjalna strona wrocławskiego klubu szczegółowo opisuje ekspedycję Napoli na pucharowy mecz.
– Ekipa z południa Italii zabrała ze sobą własnego kucharza, zapasy makaronu i wina. Robili wszystko, by wyjść zwycięsko ze starcia ze zdobywcami Pucharu Polski. Na Stadionie Olimpijskim padł bezbramkowy remis, który ucieszył gości, a zmartwił gospodarzy – czytamy we wspomnieniu tamtego wydarzenia.
Sybis utyskiwał, że Napoli mocarzem nie było. Zygmunt Kalinowski, bramkarz, narzekał na sędziego. Zawodnicy Śląska i tak jednak nie mogli żałować pucharowej przygody. Dwumecz z Włochami był takim wydarzeniem, że do Neapolu razem z drużyną udały się partnerki piłkarzy. Jak to w tamtym okresie: panował radosny handel. Wódka na sprzedaż, dżinsy do szafy. Do tego dniówka w wysokości dwóch dolarów i można było zwiedzać jedno z najważniejszych miast południa Italii.
Partenopei awans przyklepali dzięki niezawodnemu Giuseppe Massie. Piłkarz trafiał na każdym etapie rozgrywek, aż do półfinału. Kiedy się zaciął, neapolitańczycy wylecieli z pucharów. Na kolejny ćwierćfinał musieli czekać dwanaście lat.
AC Milan – największe zagrożenie Napoli w tym sezonie
Śląsk Wrocław do teraz pozostaje jednak jedną z dwóch zagranicznych drużyn, które Napoli przeszło w drodze do półfinałów międzynarodowych rozgrywek. Trzeci awans drużyna spod Wezuwiusza wywalczyła w starciu z Juventusem. Wiadomo już, że jeśli zespół w błękitnych koszulkach zanotuje kolejny półfinał w swojej historii, znów stanie się to po meczu wewnętrznym, włoskim. AC Milan w tym sezonie prześladuje Napoli. To przeciwko tej drużynie defensywa zespołu Luciano Spalettiego spisywała się najsłabiej.
Najwyższe xG rywali Napoli w sezonie 22/23 (“Opta”):
- AC Milan (jesień) – 2,6
- Liverpool (wyjazd) – 2,4
- AC Milan (dom) – 2,1
Jesienią Rossoneri oddali 22 strzały — najwięcej w tym sezonie wśród rywali Napoli. Wiosną milaniści dochodzili do tak dobrych sytuacji bramkowych, że wartość pojedynczego uderzenia zawodników z Lombardii była piątą najwyższą wśród przeciwników lidera Serie A we wszystkich rozgrywkach. Sam Olivier Giroud, główna strzelba Milanu, w obydwu spotkaniach zebrał xG 1,8. W Neapolu gospodarze pozwolili odbudować się Rafaelowi Leao, który pierwszy raz od czasu derbów z Interem zanotował dublet.
Stefano Pioli ewidentnie ma pomysł na to, jak znaleźć lukę w defensywie Napoli. Defensywie, która według danych “Opta” jest piątą najlepszą w czołowych ligach w Europie.
16 – razy AC Milan awansował w ćwierćfinale europejskich pucharów
AC Milan ma natomiast patent na pucharowe ćwierćfinały. Rossoneri po raz dwudziesty drugi zameldowali się na tym etapie rozgrywek na międzynarodowym polu. Zazwyczaj był dla zespołu z północy Włoch jedynie przystanek. Tylko pięć razy ekipa z Mediolanu odpadała w ćwierćfinale, zwykle po starciach z hiszpańskimi drużynami.
- Real Madryt
- Club Brugge
- Bordeaux
- Deportivo La Coruna
- FC Barcelona
Co ciekawe Milan tylko raz przegrał jedno z dwóch ćwierćfinałowych spotkań, a mimo to awansował dalej — w sezonie 2001/2002 Hapoel Tel Aviv zdołał pokonać włoski zespół 1:0, na osłodę przy pożegnaniu z europejskimi pucharami. Typowy scenariusz Rossonerich na tym etapie rozgrywek to remis i zwycięstwo, które składają się na promocję do półfinału. Dwadzieścia jeden wygranych, piętnaście remisów, bilans kapitalny, bo przecież wielokrotnie trzeba było mierzyć się z mocnymi przeciwnikami.
***
Sprawdź, ile możesz wygrać w Lotto! Aktualne kumulacje znajdziecie na www.lotto.pl!
WIĘCEJ O LIDZE MISTRZÓW: