Nie powiemy, że Kamil Grosicki starzeje się jak wino, bo jednak kilka lat temu grał z powodzeniem w Ligue 1 czy w Championship. Ale Kamil Grosicki starzeje się naprawdę ładnie. Obawialiśmy się, że z wiekiem będzie tracił swoje największe atuty, czyli szybkość, przebojowość, zwinność. A tu blisko 35-letni gość w drugim sezonie z rzędu po powrocie do Ekstraklasy zalicza przynajmniej piętnaście punktów w klasyfikacji kanadyjskiej.
Wiecie doskonale jak to jest z tymi skrzydłowymi. Trudno się ładnie starzeć piłkarzowi, który z czasem traci swoją najgroźniejszą broń. Stary obrońca? On może nadrabiać ustawieniem, wie, jak podejść do rywala. Napastnik? Może nie będzie się już ścigał i siłował z młodszymi kolegami, ale snajperskim nosem i doświadczeniem nadal może oszukać obrońców. Środkowy pomocnik? Kontrola tempa gry, przewidywanie, a jeszcze do tego dorzuci siwą brodę i może zgrywać Pirlo.
A skrzydłowy? Jak już nie ma szybkości i nie jest zwinny, to trochę tak, jakby siatkarz nie mógł wysoko wyskoczyć. Pewnego poziomu nie przeskoczy, przegrany sprint będzie rodził frustrację. I tak – Kamil Grosicki pewnie nie jest już tak szybki i gibki, jak za czasów gry w Rennes. Ale po pierwsze: wciąż potrafi się ścigać na równych warunkach na poziomie Ekstraklasy. I po drugie: nadal potrafi dryblować, strzelać i asystować. A to wcale nie jest taka oczywista cecha na poziomie Ekstraklasy.
I dlatego Kamil Grosicki jest ligowym kozakiem.
Tak, mieliśmy obawy z tym powrotem “Grosika” i wcale nie chodziło nam o to, że nie dojedzie z jakością. Przypięta mu łatka (słusznie lub nie) jeźdźca bez głowy ciążyła, ale przecież to nie ma być reżyser gry, a gość dowożący liczby. Bardziej zastanawiała nas kwestia: jak bardzo będzie po nim widać uciekający czas? Czy nadal będzie mu się chciało? Na ile Pogoń będzie w stanie wykorzystać jego atuty?
I wystarczy spojrzeć w tabelę goli i asyst, by widzieć, że Grosicki wyjaśnił wątpliwości na swoją korzyść.
Pierwszy sezon? Nie przepracował z “Portowcami” okresu przygotowawczego, był wprowadzany przez Runjaica spokojnie, ale skończył rok z dziewięcioma golami i siedmioma asystami w 27 meczach. Szesnaście punktów w kanadyjce, z tego piętnaście na poziomie Ekstraklasy. Imponujący okres miał wiosną, gdy w pięciu meczach z rzędu strzelał gola i dorzucił do tego jeszcze dwie asysty (i to grając chociażby z Legią czy Rakowem).
Obecne rozgrywki? Wczoraj Grosicki strzelił dziesiątego gola w lidze, do tego ma trzy asysty w samej Ekstraklasie i po jednym ostatnim podaniu w eliminacjach do LKE oraz Pucharze Polski. Razem – piętnaście punktów w klasyfikacji kanadyjskiej, a przecież ma jeszcze osiem meczów przed sobą.
Do tego dorzućmy fakt, że:
- Grosicki jest czwartym najczęściej dryblującym zawodnikiem ligi (przed nim tylko Machado, Wolski i Yeboah)
- drugim najczęściej dośrodkowującym piłkę graczem w Ekstraklasie (więcej tylko Pereira)
- ma najwięcej kluczowych podań w Ekstraklasie (31, drugi Josue – 25)
- jest też najlepszy w Ekstraklasie pod względów rajdów progresywnych (117, drugi Koczerhin – 84)
Jeśli zatem zerkamy w statystyki z klucza “co powinien robić skrzydłowy”, to w każdej z nich Grosicki jest albo najlepszy w tym sezonie Ekstraklasy, albo jest w ścisłej czołówce. A do tego zaznaczmy, że w klasyfikacji kanadyjskiej Grosicki powinien mieć jeszcze jeszcze liczby. Przed chwilą wspominaliśmy, że ma pięć asyst na trzech frontach. A współczynnik oczekiwanych asyst według WyScouta przy Grosicki pokazuje aż 10,33 xA. Koledzy po prostu marnują jego dogrania. Co do samych goli skrzydłowego Pogoni, to mieliśmy wrażenie, że tych bramek powinien mieć nieco więcej. Ale współczynnik oczekiwanych goli mówi jasno: 10 goli padło z szans na poziomie 8,35 xG, czyli tutaj też mamy nadpodaż bramek względem tego, co stworzyli mu koledzy.
Poza tym nie zapominajmy o czynniku edukacyjnym. Od kogo mają się uczyć tacy Fornalczyk czy Wędrychowski? No przecież gdybyśmy mieli szukać idealnego kandydata z CV typu “pograł na Zachodzie, sporo przeżył, ma ponad 30 lat, doświadczenie w kadrze i może jeszcze chcieć wrócić do grania w Polsce”, to obecnie poza Kamilem Grosickim wskazalibyśmy jedynie Jakuba Błaszczykowskiego. A że zdrowie nie pozwoliło Błaszczykowskiemu na ładne starzenie się w Wiśle, to już widzieliśmy. Dzisiaj Grosicki wcale nie musi być dla młodzieży tylko ciekawą przeszłością, ale i nauczycielem teraźniejszości. Trochę jak ten wuefista, który sam może przedstawić wzór ćwiczenia, a nie jedynie o nich opowiedzieć.
A różne były te transfery z ostatnich lat typu “bierzemy kozaka, na doświadczeniu, który jeszcze może pociągnąć ten zespół”. Pazdan wyglądał dobrze, ale ma problemy ze zdrowiem. Podolski? Trudny początek, wyglądał kiepsko, ale broni się jakością. Sobiech to CV nieporównywalne z Grosickim, ale nawet z tego słabszego CV zjechał bardzo, bardzo mocno. Nie ma złotego środka, nie każdy 30-latek w Ekstraklasie się sprawdza.
Ale Grosicki robi to modelowo.
Oczywiście siłą rzeczy trzeba zapytać – to co, do kadry go? Skrzydła podczas pierwszego zgrupowania Santosa nie hulały, gdzieś tam w pamięci mamy wejście Grosickiego z ławki z Francją, do tego daleko nam do kłopotu bogactwa na tej pozycji. Są Kamiński, Zalewski, Skóraś i Frankowski, ale wiemy, że taki Frankowski może też być próbowany na prawej obronie, Zalewski na lewej i tak dalej. Jeśli mielibyśmy szukać tego piątego, to… No właśnie. To wtedy trzeba zadać sobie pytanie – dlaczego nie Grosicki? Nie jako zbawca tej kadry, nie jako mesjasz skrzydeł, ale jako piąty najlepszy polski skrzydłowy? Patrzymy sobie na konkurencję w postaci Jóźwiaka, Michalaka czy Płachety i nie mamy przekonania, że dziś to są goście, którzy wchodzą do Ekstraklasy i robią w dwóch sezonach z rzędu na pewniaka 15+ punktów w kanadyjce.
Odstawiając na bok rozważania reprezentacyjne trzeba stwierdzić wprost – Grosicki starzeje się naprawdę ładnie.
WIĘCEJ O EKSTRAKLASIE: