Reklama

Dejmek: – Wreszcie powołaliśmy młodych zawodników. Czas na nowe twarze!

Przemysław Michalak

Autor:Przemysław Michalak

23 marca 2023, 12:46 • 7 min czytania 7 komentarzy

Radek Dejmek wreszcie jest zadowolony z powołań selekcjonera reprezentacji Czech. Jego zdaniem już wcześniej szansę powinni dostać młodzi zawodnicy i ma nadzieję, że zobaczy ich w akcji w piątkowym meczu z Polską. Na kogo szczególnie warto zwrócić uwagę? Czy brak Patrika Schicka to osłabienie porównywalne u nas z absencją Roberta Lewandowskiego? Czy Czechom brakuje piłkarzy europejskiego formatu? Co jest problemem czeskiej ligi, a co całej czeskiej piłki? Czy udane Euro 2020 było wypadkiem przy pracy? O tym rozmawiamy z byłym obrońcą Korony Kielce i GKS-u Katowice.

Dejmek: – Wreszcie powołaliśmy młodych zawodników. Czas na nowe twarze!

Z kursów bukmacherskich wynika, że nieznacznym faworytem tego meczu są Czechy. 

Dla mnie to bardziej klasyczne 50 na 50, aż takim optymistą jak bukmacherzy nie jestem. Spodziewam się bardzo wyrównanego spotkania, ale mam nadzieję, że na koniec to my będziemy zadowoleni. W końcu selekcjoner Jaroslav Silhavy zdecydował się powołać kilku młodych piłkarzy, którzy od dłuższego czasu są w dobrej formie, a wcześniej raczej byli pomijani. Jestem ciekaw, czy od razu dostaną szansę od początku.

Jakie nazwiska masz na myśli?

Między innymi Tomasa Cvancarę ze Sparty Praga i braci Jurasków ze Slavii – młodszego Mateja i starszego Davida. Nikt z tej trójki jeszcze nawet nie zadebiutował w reprezentacji, ale moim zdaniem powołanie ich to ruch w dobrą stronę. Wcześniej selekcjoner wolał stawiać na starszych zawodników z klubów zagranicznych. Coraz więcej osób ze świata piłki mówiło jednak, że czas dać szansę młodzieży, która znajduje się po prostu w dobrej dyspozycji. Silhavy dość długo się opierał, ale w końcu są widoki na zmiany. Zobaczymy, co to da w praktyce.

Reklama

Kto z tego grona jest najlepszy?

Cvancara to naprawdę świetny napastnik. Jest wysoki, mierzy 190 cm wzrostu, ale jednocześnie jest dość mobilny i ma dużo atutów piłkarskich. Sparta wiosną wygrywa wszystko jak leci, a on jest jednym z liderów drużyny. W siedmiu meczach zdobył siedem bramek. Dobre liczby w Sparcie ma także inny powołany napastnik Jan Kuchta, więc może właśnie ten duet zobaczymy z Polską. Obaj są w gazie.

Z powodu kontuzji nie zagra Patrik Schick. To dla was tak znaczące osłabienia jak u nas ewentualny brak Roberta Lewandowskiego?

Jeśli o mnie chodzi, takie stwierdzenie nie byłoby przesadą. Patrik to nasz najlepszy napastnik, widać po nim, że znajduje się na trochę innym poziomie niż reszta. W tym sezonie dokuczają mu kontuzje, nie może rozwinąć skrzydeł, ale w pełni zdrowia jest jednym z topowych napastników w Bundeslidze.

W ścisłej kadrze nie znalazł się teraz żaden przedstawiciel Ekstraklasy, mimo że Tomas Pekhart, Tomas Petrasek i nawet Petr Schwarz w ubiegłym roku grali w reprezentacji. 

Mam wrażenie, że nasz selekcjoner zbyt często do polskiej ligi nie zagląda. Pekhartowi jesienią nie szło w Turcji, a w reprezentacji grał. Teraz wrócił do Legii, już ma liczby, a jednak powołania nie dostał. To chyba właśnie efekt odmłodzenia składu, wzięcia do ataku znacznie bardziej perspektywicznych Kuchty i Cvancary.

Reklama

Brakuje wam dziś zawodników europejskiego formatu? Jest Schick, w Leverkusen przebija się też Hlozek, w West Hamie są Soucek i Coufal, podstawowym piłkarzem Fiorentiny jest Barak, a Schalke Kral, ale to w zasadzie wszystko. 

Na pewno liczbowo w tym kontekście wypadamy dziś mało imponująco, choćby w porównaniu z waszą kadrą, w której większość piłkarzy gra w najlepszych europejskich ligach. Wierzę, że to się wkrótce zmieni, kilku chłopaków z czeskiej ekstraklasy pokaże się szerszej publiczności i w najbliższej przyszłości wyjedzie na Zachód.

Jest za to łącznie dwunastu zawodników ze Slavii i Sparty. To bardziej świadczy o sile tych klubów czy słabości waszej piłki?

W tym kontekście chyba jednak bardziej to pierwsze, ale generalnie uważam, że mamy niedobór zdolnej młodzieży w czeskiej ekstraklasie. W waszej lidze macie więcej obiecujących chłopaków. Nasza liga jest bardzo trudna, zwłaszcza dla ofensywnych zawodników: taktyczna, fizyczna, łatwo w niej zaginąć. Przed młodymi piłkarzami naprawdę ciężka droga, żeby się poprzez nią przebić do reprezentacji czy dobrej ligi zachodniej. Już jest trochę lepiej, pewien postęp widać, ale wciąż presja na wyniki, sprawiająca, że nieraz destrukcja góruje nad grą w piłkę, jest zbyt duża i za bardzo ogranicza tych najbardziej kreatywnych. Czeska liga powinna być jeszcze bardziej otwarta na młodzież. Nawet jeśli któryś chłopak do niej wejdzie i na początku coś pokaże, to z czasem ta liga często go „zabija” i tłumi.

Przekłada się to też na oporne dawanie szans nowym nazwiskom w reprezentacji. Adam Hlozek teraz sporo gra i strzela w Bayerze, więc siłą rzeczy jest powoływany, ale on świetnie w Sparcie grał już jako 17-latek i wtedy selekcjoner go pomijał. Brakuje trochę jaj, żeby od razu zaryzykować, powołać chłopaka i niech się pokazuje światu. Selekcjoner Hiszpanów nie ma problemu, żeby od razu powołać nawet niepełnoletniego zawodnika. Tego mi u nas brakowało, dlatego tym bardziej jestem zadowolony, że Silhavy wreszcie trochę zmienił kurs.

To może potrzebujecie przepisu o młodzieżowcu na wzór polski? Inna sprawa, że ma on również sporo wad.

Jestem w trakcie kursu trenerskiego i podczas zjazdów rozmawialiśmy w swoim gronie o takim pomyśle, czy to byłaby słuszna droga. Może takie rozwiązanie by pomogło, kluby musiałyby zwracać większą uwagę na młodzież. Z drugiej strony, niektórzy dostawaliby miejsce w składzie za darmo, co niekoniecznie byłoby rozwojowe. Inni mogliby być blokowani na wypożyczenie, bo musieliby znajdować się pod ręką w razie kontuzji. Potencjalnych minusów jest sporo, więc nie mam tu jednoznacznej opinii.

 

Masz poczucie, że reprezentacja Czech po udanym Euro 2020 stanęła w miejscu? W ubiegłym roku przegraliście ze Szwecją półfinał barażu o mundial, a w Lidze Narodów na koniec przegraliście cztery mecze z rzędu.

Samo EURO wyszło nam naprawdę dobrze, nikt nie oczekiwał ćwierćfinału i przejścia po drodze Holendrów. Mecz z Danią pokazał jednak, że wciąż sporo nam brakuje do powtarzalności na najwyższym poziomie. W Lidze Narodów mieliśmy trudną grupę z Hiszpanią, Portugalią i Szwajcarią. Uważam, że w tamtym czasie powołania dostawało wielu zawodników, których nie powinno być w kadrze, bo nie znajdowali się w najwyższej formie. Wiadomo, selekcjoner decyduje i ponosi odpowiedzialność, ale dla mnie jego decyzje nie zawsze się broniły, zwłaszcza że Liga Narodów to idealny moment na próbowanie nowych rozwiązań. Klasowi rywale, stawka wyższa niż w meczach towarzyskich, ale jednak nie walczysz bezpośrednio o awans na duży turniej.

Z twoich słów wynika, że czeska piłka całościowo do przodu nie poszła, tylko po prostu wyszedł wam konkretny turniej?

Można to tak ująć. Na czas mistrzostw Europy trafiliśmy z formą wielu zawodników, wykorzystaliśmy to, ale kolejne miesiące pokazały, że nie jest aż tak dobrze, jak niektórym się wydawało. Przynajmniej na razie, bo wierzę, że wkrótce karta się odwróci. Oby zaczęła już w piątek. I oby selekcjoner wystawił tych, którzy są teraz w najlepszej dyspozycji, a nie mają największe nazwiska. W końcu mamy normalnego lewego obrońcę w osobie Davida Juraska. Ostatnio na tej pozycji często grali zawodnicy prawonożni.

Porażka ze Szwecją była szokiem czy tylko rozczarowaniem?

Rozczarowaniem. Każdego ten wynik bolał, ale wielu już przed meczem spodziewało się, że będziemy mieli problemy, właśnie ze względu na brak świeżej krwi. Każdy życzył dobrze reprezentacji, ale tamten wynik mnie nie zaskoczył.

Ale generalnie oczekujesz awansu na Euro 2024?

Oczywiście. Kiedy, jak nie teraz wchodzić na wielki turniej? Drugie miejsce także daje awans, a poza Polską jeszcze tylko Albania może o coś powalczyć – przy całym szacunku dla reszty zespołów. Jeśli nie bylibyśmy w stanie poradzić sobie w takiej grupie, czułbym wstyd.

Gdy rozmawialiśmy półtora roku temu, mówiłeś o potrzebie oczyszczenia czeskiego środowiska piłkarskiego. Wiązałeś spore nadzieje w wejście do jego struktur takich postaci jak Vladimir Smicer. Co z tego wyszło w praktyce?

Liczyłem na znacznie więcej, zresztą nie tylko ja. Może pewne rzeczy się poprawiły, jest trochę ciszej, ale to za mało. Smicer ostatecznie wycofał się z wyborów na prezesa federacji. Patrząc na nasze największe kluby może się wydawać, że jest dobrze, jednak im niżej, tym większa dżungla. Sporo ludzi sprawia wrażenie zadowolonych, że wiele rzeczy zostaje po staremu i nie do końca jest czystych. Jeśli tego nie zmienimy, trudno będzie całościowo ruszyć do przodu. W moim okręgu do sędziowania wrócił gość [Marek Pilny, red.], który jako czwarty sędzia był kompletnie pijany podczas meczu czeskiej ekstraklasy.

To też nadal prezes okręgowego związku. Miał być wywalony dożywotnio, ale w kolejnych wyborach dostał najwięcej głosów, a do sędziowania po cichu go przywrócono i… po jakimś czasie ponownie został zawieszony, bo znów było coś nie tak w jego meczach. A tak naprawdę cały czas działał nieoficjalnie. To pokazuje, jakie jest nastawienie niektórych ludzi odpowiadających za stan naszej piłki, zwłaszcza na niższych poziomach. Ci ludzie potem głosują w wyborach i mają duży wpływ na cały czeski futbol.

rozmawiał PRZEMYSŁAW MICHALAK

Fot. FotoPyK

Jeżeli uznać, że prowadzenie stronki o Realu Valladolid też się liczy, o piłce w świecie internetu pisze już od dwudziestu lat. Kiedyś bardziej interesował się ligami zagranicznymi, dziś futbol bez polskich akcentów ekscytuje go rzadko. Miał szczęście współpracować z Romanem Hurkowskim pod koniec jego życia, to był dla niego dziennikarski uniwersytet. W 2010 roku - po przygodach na kilku stronach - założył portal 2x45. Stamtąd pod koniec 2017 roku do Weszło wyciągnął go Krzysztof Stanowski. I oto jest. Najczęściej możecie czytać jego teksty dotyczące Ekstraklasy – od pomeczówek po duże wywiady czy reportaże - a od 2021 roku raz na kilka tygodni oglądać w Lidze Minus i Weszłopolskich. Kibicowsko nigdy nie był mocno zaangażowany, ale ostatnio chodzenie z synem na stadion sprawiło, że trochę odżyła jego sympatia do GKS-u Tychy. Dodając kontekst zawodowy, tym chętniej przyjąłby długo wyczekiwany awans tego klubu do Ekstraklasy.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Gikiewicz ostro do byłego kapitana Widzewa. „Mogę mu chusteczki wysłać”

Kamil Warzocha
0
Gikiewicz ostro do byłego kapitana Widzewa. „Mogę mu chusteczki wysłać”
1 liga

Trenował w Legii, teraz jest wielką nadzieją Lecha. „Rozumie grę lepiej od Linettego”

Jakub Radomski
8
Trenował w Legii, teraz jest wielką nadzieją Lecha. „Rozumie grę lepiej od Linettego”

Piłka nożna

Ekstraklasa

Gikiewicz ostro do byłego kapitana Widzewa. „Mogę mu chusteczki wysłać”

Kamil Warzocha
0
Gikiewicz ostro do byłego kapitana Widzewa. „Mogę mu chusteczki wysłać”
1 liga

Trenował w Legii, teraz jest wielką nadzieją Lecha. „Rozumie grę lepiej od Linettego”

Jakub Radomski
8
Trenował w Legii, teraz jest wielką nadzieją Lecha. „Rozumie grę lepiej od Linettego”

Komentarze

7 komentarzy

Loading...