Reklama

Karim Benzema kontra Robert Lewandowski. Hit czy kit?

Paweł Ożóg

Autor:Paweł Ożóg

19 marca 2023, 11:59 • 9 min czytania 19 komentarzy

Transfer Roberta Lewandowskiego do ligi hiszpańskiej miał wprowadzić ożywienie rywalizacji o koronę króla strzelców w LaLidze, gdzie w ostatnim czasie prym wiódł Karim Benzema. Polsko-francuski pojedynek początkowo pompowano niczym starcie herosów wyjętych z amerykańskich produkcji kinowych. Z czasem ładunek emocjonalny zaczął słabnąć i dziś nie ma już takiego parcia na zestawianie ze sobą tej dwójki. Czar prysł. Z czego się to bierze? Ile zostało z przedsezonowych przewidywań? Jak wspomniany duet wypada na tle reszty ligi? Który z tych zawodników lepiej wykorzystuje sytuacje?

Karim Benzema kontra Robert Lewandowski. Hit czy kit?

Od Benzemy i Lewandowskiego oczekiwano stworzenia namiastki rywalizacji Cristiano Ronaldo z Lionelem Messim. Takiego szaleńczego nakręcania się na ładowanie kolejnych goli i prób pobicia różnego rodzaju rekordów. Okazuje się, że w tym pojedynku ktoś zapomniał o efektach specjalnych, nadludzkich mocach i czymś, co wykraczałoby poza percepcję zwykłych śmiertelników. Jest chyba bardziej przyziemny, niż się jeszcze jakiś czas temu wydawało.

Lewandowski i Benzema w tym sezonie regularnie miewają wzloty, ale i upadki. Bywają omylni, chwiejni i krusi. Nadal są w stanie widnieć na czołowych miejscach w klasyfikacji strzelców, ale chyba proporcje wielkich spotkań do solidnych miały być nieco innej.

Chciano takiej ostrej naparzanki na gole, a zamiast tego widzimy pojedynek lekko muśnięty żarem.

Karim Benzema kontra Robert Lewandowski. Hit czy kit?

Pomiędzy tą dwójką nigdy nie było szczególnie złej krwi. W każdym razie do tej pory nie dali tego po sobie poznać. Raczej można odnieść wrażenie, że panowie darzą się dużym szacunkiem i nigdy nie będzie pomiędzy nimi większych spięć. Nie widać zaczepek, prób prowadzenia trash talków czy pokazania, kto jest większym samcem alfa. Z boku wygląda to jak relacja ludzi świadomych swojej klasy, ale i klasy przeciwnika.

Reklama

Rok temu Lewandowski na łamach L’Equipe wypowiadał się o Francuzie w samych superlatywach:

– Real Madryt wiele zawdzięcza Benzemie, jego liczby robią wrażenie. Tak, jak i mnie, tak również Karimowi odpowiada to, by grać kombinacyjnie z kolegami z boiska, zawsze ich szuka na placu gry. Bramka nie jest jego obsesją. Ponad wszystko stawia sukces zespołu. Ja też staram się kreować przestrzenie, zaskoczyć rywala i grać możliwie zaskakująco. Podoba mi się jakość w grze Karima. To piłkarz bardzo inteligentny. Nie wiem, jaki jest poza boiskiem, ale wydaje się, że cały czas pragnie być jeszcze lepszy. Życzę mu utrzymywania się jeszcze przez kilka lat na czele międzynarodowej stawki. Może nawet zakończymy nasze kariery w podobnym czasie.

Podobnie prezentują się wypowiedzi Benzemy o Lewandowskim. Przykład stanowią słowa z konferencji po ostatniej gali Złotej Piłki, gdy zapytano Francuza o jego podejście do Polaka. Napastnik Realu Madryt odpowiedział w następujący sposób:

– Nie patrzę na Lewandowskiego jak na rywala. Nie skupiam się na żadnej indywidualnej rywalizacji. To mi nic nie daje. Jesteśmy innymi piłkarzami. On zawsze zdobywca mnóstwo bramek, ale na końcu chodzi tylko o mnie. Wychodzę na trening i ciężko pracuję. Uwielbiam to robić.

Reklama

Walka o koronę króla strzelców

Pokaż, ile masz goli, a powiem ci, jak dobrym napastnikiem jesteś. Taka parafraza stanowi duże uproszczenie rzeczywistości, ale nie jest daleka od prawdy. Przecież w futbolu to gole są najdroższe i najważniejsze. Można się zasłaniać interesem drużyny, chęcią niesienia pomocy innym, ale na pewnym poziomie gole dużo mówią o zawodniku. Podnoszą samoocenę, budują ego, poprawiają pewność siebie. Niejeden napadzior przyznawał, że gdy przestał trafiać do bramki, to nagle zaczynał czuć się nieswojo. I nie w tym nic dziwnego. Tak wygląda świat napastników. Nie strzelasz w trzech, czterech meczach i wszyscy mają prawo postawić pytanie czy piłkarz jest w kryzysie.

Rzućmy okiem na tabelę najlepszych napastników Primera Division. Klasyfikacja strzelców ligi hiszpańskiej w ostatnich latach jest dość przewidywalna i hermetyczna. Przede wszystkim nie brakuje w niej zgranych płyt i przebojów z poprzednich sezonów. Nie ma tutaj raczej większych zaskoczeń. Dlatego na szczytach tej listy znajdziecie więcej napastników, którzy są już starymi wyjadaczami, niż głodnych wilków chcących rozszarpać starą gwardię.

Spójrzcie sami. Oto klasyfikacja najlepszych strzelców tego sezonu ligi hiszpańskiej:

  • Robert Lewandowski – 15
  • Enes Unal – 12
  • Joselu – 12
  • Karim Benzema – 11
  • Iago Aspas – 11
  • Borja Iglesias – 11

Jeśli uzupełnimy te dane o to, że rozgrywana jest właśnie dwudziesta szósta kolejka, to ta bardzo ogólna statystyka nie robi na nikim wrażenia. Inne ligi są na podobnym etapie sezonu i tam najlepsi wykręcają lepsze liczby. W Premier League Haaland ma już 28 trafień, Kane 20. Osimhen 19 w Serie A, podobnie jak Mbappe i David w Ligue 1. Tak więc w innych topowych ligach najlepsze strzelby mają więcej goli na koncie. Czyli pod tym względem LaLiga zdecydowanie nie rozpieszcza.

Mało tego, przed sezonem logika podpowiadała, że Lewandowski i Benzema odłączą się na dobre od grupy pościgowej, ale z wielu powodów tak się nie stało. Co więcej, nieco słabsi zawodnicy mogą czuć satysfakcję, że wciąż trzymają kontakt z Lewandowskim i wykręcają wyniki strzeleckie na poziomie Karima Benzemy. Część z nich może to wręcz budować i tworzyć w ich głowach ciekawy obraz. Max Stirner w książce „Jedyny i jego własność” zawarł bardzo ciekawe zdanie: – Wielcy są wielcy tylko dlatego, że my klęczymy. Podobnymi zbitkami słów mogą się na razie karmić Unal, Joselu, Iglesias i spółka.

Mimo wszystko jest rozczarowaniem, że Lewandowski i Benzema nie potrafią się na dobre oderwać od solidnych – ale mimo wszystko słabszych – piłkarzy. Nie są to przecież szczególnie grzejące nazwiska i są rozchwytywane przez potęgi. Obaj nie mieliby najmniejszych szans w bezpośredniej walce o skład z Polakiem i Francuzem. A okazuje się, że nie zdobywają mniej goli od zdobywcy Złotej Piłki i gościa, który pobił rekord Gerda Muellera w liczbie strzelonych bramek w jednym sezonie.

Lewy i Benz w detalach

Dla Karima Benzemy ten sezon jest nieszczęśliwy przede wszystkim z powodu nagromadzenia się urazów. Francuzowi co chwilę coś dolega i z tego względu ominęło go już trochę spotkań ligowych. W sumie aż dziesięć na dwadzieścia pięć możliwych – a więc sporo. Dlatego nie powinny dziwić jego fluktuacje formy, ale i z pozoru nie aż tak okazały dorobek strzelecki. Jedenaście goli w Primera Division nikogo nie rzuca na kolana, ale gdy powiemy, że rozegrał piętnaście spotkań i zdobył jedenaście bramek, to nieco zmienia się percepcja. I prawdą jest, że z nim w składzie Real wygląda lepiej.

Doraźne próby zastępowania go przez Rodrygo są dobre jako przerywnik, ale w gruncie rzeczy zastąpienie Benzemy nie jest rzeczą łatwą i w obecnym układzie nie będzie. Warto natomiast dodać, że kilka razy po wejściu z ławki z dobrej strony pokazał się Alvaro Rodriguez. Innymi słowy nastolatek być może w kolejnych miesiącach da Francuzowi trochę wytchnienia i odciąży go z rozgrywania części spotkań. Szczególnie tych mniejszej wagi. Jednak należy uzbroić się w cierpliwość i nie spodziewać się, że Benzema – nawet w przypadku poważnej obniżki formy – przegra rywalizację.

Przypadek Lewandowskiego jest z kolei nieco inny. Przede wszystkim kontuzje nie pozbawiły go gry w wielu spotkaniach i jedyna dłuższa przerwa wzięła się z zawieszenia na trzy mecze. Zatem jego sezon nie jest tak poszatkowany, jak w przypadku Francuza. Sęk w tym, że od pewnego momentu obserwujemy dużą zniżkę formy Polaka. Sam Lewandowski też ją dostrzegł. Co więcej, w rozmowie z Eleven Sports powiedział:

– W jakiej jestem formie? Takiej, że mógłbym być w lepszej (śmiech). Jestem w dobrej formie, ale wiem, że ostatnie tygodnie nie były łatwe dla mnie z wielu różnych powodów. Taka jest piłka. Takie momenty przychodzą, tym bardziej, że jako klub przechodzimy pewien proces. (…) Przed przyjściem do Barcelony zdawałem sobie sprawę, że w pierwszym sezonie nie będę mógł myśleć o tych wszystkich rekordach, które chciałbym pobić, ale oczywiście chciałbym jak najbardziej to nagiąć, być tego blisko i zdobyć jak najwięcej bramek.

Pierwsza część sezonu w wykonaniu Polaka była zdecydowanie lepsza. Hiszpańscy statystycy doszukiwali się po każdej kolejce nowych rekordów, ale od końcówki października Lewy spuścił nogę z gazu. Po dwunastu kolejkach miał trzynaście goli. Teraz ma ich piętnaście, więc od tego czasu dołożył tylko dwa trafienia. Trochę mało jak na klasę tego zawodnika i wymagania, które trzeba przed nim stawiać stawiać. To nie jest przecież piłkarz, który przypadkowo trafił do katalońskiego klubu. Mowa o gwieździe, która ma ciągnąć ten wózek i popularyzować LaLigę.

Szczegółowe statystyki przemawiają za…

Statystyki w lidze hiszpańskiej Robert Lewandowski Karim Benzema
Gole 15 11
Gole oczekiwane (xG) 14,4 13,3
Gole + asysty 20 14
Gole z rzutów karnych 0 (jeden niewykorzystany) 5 (jeden niewykorzystany)
Średnia goli na mecz 0,71 0,73
Strzałów na mecz 4,19 4,42
Strzałów celnych na mecz 2,04 1,38
Kluczowe podania 20 33

dane: FBREF.COM

Na papierze statystyki Lewandowskiego i Benzemy są w kilku aspektach zbliżone – przykładowo liczba goli oczekiwanych i średnia bramek na mecz. Natomiast rzuca się w oczy, że Polak zdecydowanie częściej trafiał z gry. Bezsprzecznie napastnikowi Realu mocno statystyki podbijają wykorzystane rzuty karne. Gdyby nie brano ich pod uwagę to Robert Lewandowski miałby nadal piętnaście trafień na koncie a Benzema już tylko sześć, więc w tym aspekcie można dostrzec sporą różnicę na korzyść reprezentanta Polski.

Na liczbę strzelonych goli można też nałożyć filtr w postaci goli oczekiwanych. Według tego miernika Lewy strzelił więcej bramek niż wskazywałoby na to jego xG. Polak jest w tym zakresie 0,6 (15-14,4) gola na plusie, podczas gdy Francuz 2,3 (11-13,3) na minusie. Zatem tutaj zapisujemy kolejny plus po stronie Roberta Lewandowskiego.

Polak natomiast ustępuje napastnikowi Realu pod względem liczby kluczowych podań, ale tego należało się spodziewać. Francuz jest zdecydowanie lepszym zawodnikiem w kreacji. Lewandowski oczywiście schodzi do rozegrania, ale nie ma tak dobrego wyczucia, jak zdobywca Złotej Piłki. Zwłaszcza gdy jest pod formą. W nowym roku Lewandowski często brał się rozdawanie piłek kolegom z głębi pola, ale nie wychodziło mu to najlepiej. Zdecydowanie więcej z niego jest pożytku, gdy przebywa w polu karnym.

A czego spodziewać się dzisiaj?

Godne uwagi jest to, że dziś Lewy rozegra swoje pierwsze El Clasico na Camp Nou. Z tego względu dziennikarze Mundo Deportivo wspomnieli, że może przejść do historii i dołączyć do sporego grona zawodników, którzy w swoim debiutanckim klasyku strzelali u siebie Realowi. Do tego grona można zaliczyć między innymi: Diego Armando Maradonę, Luisa Figo, Ronaldo, Giovanni, Ronaldinho, Samuel Eto’o, Zlatana Ibrahimovicia, Davida Villę, Neymara, Luisa Suareza, Gary’ego Linekera, Romario i Leo Messiego.

Ale czy stać go dzisiaj na gola? Pewnie tak, choć bez Pedriego w drugiej linii FC Barcelona nie będzie tak groźna, jakby mogła być, ale nawet bez Hiszpana coś powinno Lewandowskiemu pod nogi wpaść. Pytanie na co pozwoli mu zdrowie. Stracił mecz z Valencią. Z Athletikiem nie wypadł najlepiej, zatem chyba należy tonować nastroje. Podobnie jest w przypadku Benzemy, który nie zagrał z Espanyolem, ale dziś jest awizowany do pierwszego składu. Gdy tak się na ten temat rozpisujemy nie ma w nas wielkiego optymizmu i nastawienia na popisy strzeleckie tej dwójki, ale może nas zaskoczą. Obaj mają już swoje lata, nie rozgrywają najlepszego sezonu i ostatnio narzekali na drobne urazy. Jednak wciąż mówimy o wybitnych zawodnikach w skali europejskiej, którzy nie raz potrafili już zaskoczyć. A na taki mecz jak El Clasico nie trzeba się specjalnie motywować.

WIĘCEJ O HISZPAŃSKIM FUTBOLU:

Fot. Newspix.pl

Redakcyjny defensywny pomocnik z ofensywnym zacięciem. Dziennikarski rzemieślnik, hobbysta bez parcia na szkło. Pochodzi z Gdańska, ale od dziecka kibicuje Sevilli. Dzięki temu nie boi się łączyć Ekstraklasy z ligą hiszpańską. Chłonie mecze jak gąbka i futbolowi zawdzięcza znajomość geografii. Kiedyś kolekcjonował autografy sportowców i słuchał do poduchy hymnu Ligi Mistrzów. Teraz już tylko magazynuje sportowe ciekawostki. Jego orężem jest wyszukiwanie niebanalnych historii i przekładanie ich na teksty sylwetkowe. Nie zamyka się na futbol. W wolnym czasie śledzi Formułę 1 i wyścigi długodystansowe. Wierny fan Roberta Kubicy, zwolennik silników V8 i sympatyk wyścigu 24h Le Mans. Marzy o tym, żeby w przyszłości zobaczyć z bliska Grand Prix Monako.

Rozwiń

Najnowsze

1 liga

Ścisk na zapleczu Ekstraklasy. Minimalne różnice między trzecim a dziewiątym zespołem

Bartek Wylęgała
5
Ścisk na zapleczu Ekstraklasy. Minimalne różnice między trzecim a dziewiątym zespołem
Anglia

Świetny Foden, szczupak De Bruyne. Lekcja futbolu na Amex Stadium

Piotr Rzepecki
0
Świetny Foden, szczupak De Bruyne. Lekcja futbolu na Amex Stadium

Hiszpania

1 liga

Ścisk na zapleczu Ekstraklasy. Minimalne różnice między trzecim a dziewiątym zespołem

Bartek Wylęgała
5
Ścisk na zapleczu Ekstraklasy. Minimalne różnice między trzecim a dziewiątym zespołem
Anglia

Świetny Foden, szczupak De Bruyne. Lekcja futbolu na Amex Stadium

Piotr Rzepecki
0
Świetny Foden, szczupak De Bruyne. Lekcja futbolu na Amex Stadium

Komentarze

19 komentarzy

Loading...