W Gliwicach płyta głównego stadionu Piasta od kilku tygodni bardziej przypomina kartoflisko niż boisko do piłki nożnej. Dlaczego klub nie jest w stanie temu zaradzić? Dlaczego jest aż tak źle? Rzecznik klubu Karol Młot w rozmowie z goal.pl odpowiedział na te pytania.
Czy jest jakiś konkretny powód, dlaczego murawa wygląda tak fatalnie? Karol Młot w rozmowie z Przemysławem Langierem uważa, że rozegranie domowego meczu z Legią miało wpływ na to, jak to boisko prezentuje się obecnie. – To ten mecz w głównej mierze przyczynił się do takiego stanu rzeczy.
– Przez dwa dni przed tym spotkaniem padał intensywny deszcz. Istniało nawet ryzyko, że mecz się nie odbędzie, ale sędziowie i delegat podjęli decyzję, aby grać. Można powiedzieć, że rozgrywanie meczu w tych warunkach “zabiło” murawę. Przed ostatnim meczem przeprowadzono szereg zabiegów pielęgnacyjno-naprawczych murawy, m.in. piaskowanie, dosiew wgłębny, aeracja i szczotkowanie. Boisko było zakrywane matami, ale odkrywano je w celu przewietrzenia i skoszenia – podkreślał.
Do tego na stadionie w Gliwicach swoje ligowe mecze rozgrywa od niedawna także Ruch Chorzów. Czy to dobry pomysł, żeby na tej murawie grały dwa zespoły czasem nawet dzień po dniu? – Podjęliśmy decyzję o współpracy i poddzierżawie stadionu, ponieważ Ruch tego potrzebował. Kluby powinny sobie pomagać i współpracować, to jest naturalne. To nie jest też pierwszy raz, gdy drużyna z Chorzowa rozgrywa swoje mecze na Stadionie Miejskim w Gliwicach. Prace pielęgnacyjno-naprawcze? Trwają cały czas. Przy murawie pracuje codziennie od trzech do siedmiu osób, w zależności od prowadzonych zabiegów. Są to greenkeeperzy złożeni z pracowników zarówno Piasta Gliwice, jak i Ruchu Chorzów podkreśla rzecznik Piasta.
WIĘCEJ O KARTOFLISKU W GLIWICACH:
Fot. Newspix