Oto Angelo Henriquez. Reprezentant Chile z przeszłością w Manchesterze United czy Dinamie Zagrzeb. Jeden z czołowych snajperów tego sezonu Ekstraklasy. I lider Miedzi Legnica. Co mógł zrobić w tej sytuacji? Odpowiedź pierwsza: strzelić gola. Odpowiedź druga: zapakować bramkę. Odpowiedź trzecia: pokonać bramkarza. Odpowiedź ogólna: dać zwycięstwo. Wybrzmiało? Wybrzmiało. A co zrobił? Wbił futbolówkę w Zlatana Alomerovicia.
Miedź tego pożałuje.
Miedź tego pożałuje, kiedy już spadnie z Ekstraklasy.
Bitwa o spadek
Wszechobecny chaos. Biegnie Jagiellonia. Partaczy Jagiellonia. Kontratakuje Miedź. Nawala Miedź. Słońce. Śnieg. Zawieja. A potem znowu słońce. Na boisku dwudziestu dwóch obcokrajowców. I garstka Polaków. Ponad trzydzieści strzałów. I tylko dziewięć celnych. Pierdyliard strat. Długimi momentami tego nie dało się oglądać. Jeśli mielibyśmy pisać poradnik „Jak bić się o spadek”, to materiał dowodowy z tego meczu posłużyłby nam jako samograj i gotowiec.
Weźmy taką przerwę.
Hubert Matynia staje przed kamerami Canal Plus: – Czy Stefanos Kapino oglądał nasz poprzedni mecz z Jagiellonią? Na pewno nie oglądał. Wydaje mi się, że mógł się rzucić, a on stanął. Szkoda. Mamy bardzo dobrych bramkarzy Polaków, jak Abramowicz czy Lenarcik, i myślę, że więcej by w tej sytuacji zrobili.
Nawiązywał tym samym do strzału Nene na 1:0 i braku reakcji Greka. I oto jego recenzja gry kolegi z zespołu. Jasne, doceniamy szczerość i barwność opinii, nie muszą przecież chadzać razem na kawkę i do kina, ale coś tu musi chyba bardzo nie grać, skoro Matynia bez najmniejszego choćby zawahania uderza w Kapino w taki sposób i w takim momencie. Atmosferka w szatni musi być doskonała.
Tu słowo o Nene. Już na zawsze przylgnie do niego łatka gościa, który potrafi uderzyć. No i szczególnie upodobał sobie Miedź. Jesienią walnął im cudownego gola z woleja, teraz poprawił całkiem smacznym huknięciem z kilkudziesięciu metrów. Wtedy podlaski klub zainicjował ordynarnie podpieprzoną akcję „Jaga Times”, a Nene – tu kamyczek do ogródka – faktycznie jawi nam się jako solidny kolekcjoner. Raz, że goli z dystansu. Dwa, że żółtych kartek. Ma już ich w tym sezonie aż dziesięć. Ligowy top w tej statystyce dzieli z niezawodnym w tej materii Arturem Jędrzejczykiem.
Brawo.
Tak spada się z ligi
Jagiellonia, jak na zgromadzony potencjał, prezentuje się wręcz irytująco słabo, ale nie dorasta do pięt Miedzi, która robi absolutnie wszystko, żeby zlecić z ligi. Znaczy: na spadek tej ekipy stawiać można było już dawno, ale wypadałoby chociaż trochę powalczyć. Co tymczasem wykręcają zawodnicy Grzegorza Mokrego?
Otóż postanowili dołożyć kilka cegiełek do mini-pomnika Zlatana Alomerovicia, bez którego Jaga w tym sezonie byłaby w czarnej dupie. Dwie doskonałe sytuacje zmarnował niezwykle aktywny Olaf Kobacki, któremu ewidentnie brakuje zimnej głowy, a na dokładkę wbił się wspomniany już Angelo Henriquez.
Tu powinno być 4:1.
Albo 3:1.
Albo chociaż 2:1.
A nie 1:1.
Tak, proszę państwa, właśnie spada się z ligi.
Czytaj więcej o Ekstraklasie:
- Liga, puchary i Lech. Jak John van den Brom to łączy i czy jest sens się tego czepiać?
- Czas to w końcu przyznać – z Jehwena Konoplanki zostało już tylko fajne CV
- No i co teraz?
Fot. Canal Plus