Reklama

Liga, puchary i Lech. Jak John van den Brom to łączy i czy jest sens się tego czepiać?

Szymon Janczyk

Autor:Szymon Janczyk

05 marca 2023, 12:33 • 7 min czytania 57 komentarzy

Czy można być jednocześnie chwalonym i ganionym za wyniki osiągane z zespołem? John van den Brom udowadnia, że można. Nie będziemy udawać, że jego krytycy zdominowali przekaz, że Holender nie może się wybronić przed kolejnymi ciosami, jednak nie ma też sensu udawać, że szkoleniowiec Lecha Poznań obraca się w środowisku, które nie ma co do niego żadnych zastrzeżeń. Pomówmy jednak o faktach. Czy Kolejorza należy doceniać za to, jak radzi sobie na dwóch frontach, czy jednak niedosyt jest bardziej adekwatnym opisem poczynań mistrza Polski?

Liga, puchary i Lech. Jak John van den Brom to łączy i czy jest sens się tego czepiać?

Przegrane mistrzostwo Polski, stracona szansa na puchar kraju. Wiadomo już, że Lech Poznań nie wstawi do gabloty żadnego trofeum, które mógł zdobyć na własnym podwórku. Wciąż ma rzecz jasna szanse na sukces międzynarodowy, ale umówmy się — mówimy tu o matematyce, nie o realnym pościgu za zwycięstwem w Lidze Konferencji. Oczywiście z całego serca tego Kolejorzowi życzymy, natomiast zdaniem „Fuksiarz.pl” tylko dwie drużyny mają mniejsze szanse na końcowy sukces w tych rozgrywkach.

A co, jak co — bukmacherzy w wycenianiu prawdopodobieństwa konkretnych wydarzeń są więcej niż nieźli.

Szanse Lecha Poznań na to, że zakończy ten sezon z jakimkolwiek trofeum, są więc nikłe. Pytanie, czy taki scenariusz w sposób jednoznaczny określa porażkę Johna van den Broma? Czy Holender poległ, próbując połączyć ligę z europejskimi pucharami i jego końcowa ocena to w najlepszym wypadku dostateczny z minusem?

Legia Warszawa przespała szansę. Czy Lech Poznań stanie się liderem Polski w Europie?

Reklama

Lech Poznań. Czy John van den Brom potrafi połączyć ligę z pucharami?

Sześćdziesiąt cztery. Tyle drużyn wiosną przystąpiło do pucharowej rywalizacji w ramach trzech rozgrywek: Ligi Mistrzów, Ligi Europy oraz Ligi Konferencji. Sześćdziesiąt dwie z nich były w trakcie ligowego sezonu — tylko Bodo/Glimt oraz Djurgardens IF grają w systemie wiosna/lato. W środy i czwartki kibic może rzucić okiem na drużyny z niemal każdego zakątka Starego Kontynentu; z większości krajów, w których futbol stoi na przyzwoitym poziomie lub chociaż na najsilniejszych przedstawicieli lig drugiego bądź trzeciego sortu. Spora część z nich dominuje lokalne rozgrywki, zupełnie nie zważając na częstotliwość rozgrywania spotkań.

Wyciągając średnią punktów z wyników wszystkich zespołów rywalizujących w poszczególnych odmianach pucharów, czarno na białym widać, dlaczego Liga Mistrzów to turniej elitarny, a już w Lidze Konferencji trafienie na rywala, który ma większy problem z grą na dwóch frontach, nie jest niczym rzadkim.

  • Champions League – 2,03 punktu/mecz
  • Liga Europy – 1,95
  • Liga Konferencji – 1,83

Zła wiadomość dla Lecha Poznań? Średnia punktów Kolejorza w tym sezonie nie przewyższa nawet najniższego z wyników cytowanych wyżej. Mistrzowie Polski obecnie — czyli na dzień 4 marca 2023 roku — mogą się pochwalić średnią 1,7. Wciąż daje im to wysoką pozycję w lidze, ba,  uprawnia do gry o wicemistrzostwo kraju, jednak żeby dać sobie szansę na obronę tytułu, trzeba byłoby zbliżyć się do średniej klubów grających w 1/8 finału Ligi Mistrzów.

Są jednak i pozytywne informacje. Lech z pewnością nie jest tym zespołem, który zaniża wynik przedstawicieli Ligi Konferencji. Na europejskim szlaku wciąż można spotkać ekipy, które mają większe problemy na głowie.

15 klubów łączy ligę z pucharami gorzej od Lecha Poznań

Piętnaście. Tyle drużyn w ligowych rozgrywkach radzi sobie słabiej niż Kolejorz. Najgorszy z nich jest West Ham United, który jako jedyny zszedł poniżej średniej 1 punkt na mecz (0,92). Kolejne trzy zespoły wykręciły wynik ciut lepszy od Lecha — Trabzonspor i Eintracht Frankfurt punktują na poziomie 1,73, Real Betis może pochwalić się średnią 1,74 punktów na mecz. Możemy więc podzielić wszystkich pucharowiczów na trzy grupy, mnie więcej po 20 drużyn. Podopieczni Johna van den Broma będą w ostatniej z nich; tej, której łącznie ligi z grą w Europie wychodzi najgorzej.

Reklama

Jednocześnie lechici aspirują do wskoczenia do „dywizji przeciętniaków”. Wśród najgorszych są jednymi z nielicznych, którzy mają szansę załapać się na ligowe pudło — co zresztą będzie bardzo istotne w kwestii oceny holenderskiego trenera na koniec sezonu.

W samej Lidze Konferencji znajdziemy aż osiem drużyn, które wypadają pod tym względem gorzej i mają większe obawy co do przyszłości w kolejnej edycji pucharowych zmagań. Problemy dotykają ekip, które zwykle mają silną pozycję na krajowym podwórku w Belgii czy Szwajcarii.

  • KAA Gent
  • FC Basel
  • Fiorentina
  • Anderlecht
  • West Ham United
  • Sivasspor
  • OGC Nice
  • Villarreal

Co więcej, Lech Poznań może powiedzieć, że w lidze ma pecha. „WyScout” i jego klasyfikacja ligowa „expected points” wskazuje, że Kolejorz powinien mieć 1,3 punktu więcej na koncie. Nieduża to różnica, istotniejsze jest jednak to, że Raków Częstochowa w tej samej tabeli ma o 10 „oczek” mniej niż w rzeczywistości. Można więc powiedzieć, że gdyby Medaliki nie włączyły trybu turbo, John van den Brom wciąż biłby się o mistrzostwo jak równy z równym.

Lech Poznań łączy ligę z pucharami lepiej niż kilku poprzednich pucharowiczów

Zostawmy jednak przewidywania, żeby nie zajmować się gdybologią. W tej dyskusji bardzo ważnym aspektem jest to, jak wygląda przeszłość naszych klubów w lidze i pucharach. Owszem, strata 16 punktów do lidera tabeli to rzecz, która mistrzowi Polski nie przystoi. Z drugiej strony Lech przynajmniej wciąż ma ogromne szanse na grę w Europie za rok i budowanie pozycji drużyny, dla której międzynarodowa przygoda jest rzeczą stałą.

W dwóch ostatnich przypadkach nie wyglądało to tak optymistycznie.

Najbardziej wiarygodnie formę zespołu w lidze oddaje średnia punktów w obecnym sezonie. Pod tym względem Legia jest ósmym od końca klubem w Europie. Wyprzedza wąskie grono rywali, a także Lincoln Red Imps, bo na Gibraltarze nie wznowili jeszcze ligipisaliśmy rok temu, analizując grę drużyny Czesława Michniewicza. Warszawiacy w znacznie szerszym gronie drużyn, bo pod uwagę braliśmy wszystkie zespoły, które zakwalifikowały się do fazy grupowej, wypadali tragicznie, wręcz szorowali dno zestawienia.

Legia Warszawa kończyła sezon ze średnią punktów 1,26 i nie dostała się do kolejnej edycji pucharów. Lech Poznań spisał się jeszcze słabiej — średnia 1,23 także dała mu miejsce w środku stawki. John van den Brom jest więc pierwszym trenerem polskiego klubu od sześciu lat, który zdołał utrzymać się w ligowej czołówce, jednocześnie grając w pucharach. Dodatkowym plusem na jego konto jest rzecz jasna fakt, że w tychże pucharach nie odpadł w grupie, tylko z niej wyszedł.

Można mówić, że to najniższa pucharowa kategoria w Europie, tak przecież jest. Zwróćmy jednak uwagę na co innego. Nawet ekipy, które radzą sobie w lidze niemal perfekcyjnie, potrafiły pożegnać się z pucharami w pierwszym wiosennym dwumeczu.

  • Qarabag FK (średnia punktów 2,58)
  • FC Barcelona (2,57)
  • Red Bull Salzburg (2,53)
  • Dnipro-1 (2,40)
  • Łudogorec Razgrad (2,38)
  • SC Braga (2,23)
  • Ajax Amsterdam (2,13)
  • CFR Cluj (2,11)
  • Partizan Belgrad (2,08)
  • AS Monaco (2,00)
  • PSV Eindhoven (2,00)

Ta lista jest naprawdę długa, a po wykreśleniu wszystkich, którzy wypadli już za burtę Ligi Konferencji, Lech Poznań okazuje się siódmym najlepiej punktującym w lidze zespołem w stawce.

John van den Brom swoje przegrał, ale w tym przypadku się broni

Pierwszy sezon Johna van den Broma w Lechu Poznań będzie w pewnym stopniu naznaczony porażką. Słusznie. To w końcu trener, który dostał 1:5 w trąbę z Qarabag, sprawiając, że mistrz Polski nie miał nawet szans na grę w Lidze Europy. To trener, który wyleciał z Pucharu Polski, przegrywając ze Śląskiem Wrocław.

Śląskiem Wrocław, więcej dodawać nie trzeba.

Miejmy jednak umiar w ocenie. Pamiętajmy, że John van den Brom objął zespół w sytuacji awaryjnej, wymagającej i do tych wszystkich potknięć doliczyć możemy sukcesy. Osiągnął w Europie spory sukces, przełamał 32-letnią passę bez wygranej na wiosnę, ma otwartą drogę do ćwierćfinału europejskiego pucharu. Jak widać po powyższych liczbach, ligę i puchary łączy lepiej niż wielu poprzedników, którzy mieli komfort w postaci ciągłości pracy. A jednak nawet ci, którzy wywalczyli sobie bilet do Europy i po prostu kontynuowali zadanie, wpadali w pułapkę grania co trzy dni.

Być może kiedy Lech Poznań na koniec sezonu spadnie z podium, zawali szansę na ciągłość gry na międzynarodowych arenach, nadejdzie moment, w którym powiemy: panie Holender, więcej się po panu spodziewaliśmy. Na teraz jednak trzeba przyznać, że Kolejorz radzi sobie nieźle i stawianie odważnych wniosków dotyczących przyszłości van den Broma nie ma sensu. Także dlatego, że żonglując trenerami poznaniacy szybciej zostaną Legią, która straciła patent na grę co trzy dni i cenne punkty w rankingu UEFA niż — na przykład — Red Bullem Salzburg, któremu obecność w Europie nie przeszkadza w dominowaniu ligi.

WIĘCEJ O LECHU POZNAŃ:

SZYMON JANCZYK

fot. Newspix

Nie wszystko w futbolu da się wytłumaczyć liczbami, ale spróbować zawsze można. Żeby lepiej zrozumieć boisko zagląda do zaawansowanych danych i szuka ciekawostek za kulisami. Śledzi ruchy transferowe w Polsce, a dobrych historii szuka na całym świecie - od koła podbiegunowego przez Barcelonę aż po Rijad. Od lat śledzi piłkę nożną we Włoszech z nadzieją, że wyprodukuje następcę Andrei Pirlo, oraz zaplecze polskiej Ekstraklasy (tu żadnych nadziei nie odnotowano). Kibic nowoczesnej myśli szkoleniowej i wszystkiego, co popycha nasz futbol w stronę lepszych czasów. Naoczny świadek wszystkich największych sportowych sukcesów w Radomiu (obydwu). W wolnych chwilach odgrywa rolę drzew numer jeden w B Klasie.

Rozwiń

Najnowsze

Liga Konferencji

Ekstraklasa

Daniel Szczepan: Pracowałem na kopalni. Myślałem, by się poddać i rzucić piłkę [WYWIAD]

Jakub Radomski
1
Daniel Szczepan: Pracowałem na kopalni. Myślałem, by się poddać i rzucić piłkę [WYWIAD]

Komentarze

57 komentarzy

Loading...