Reklama

Oryginalne momenty Jagiellonii Białystok

Jan Mazurek

Autor:Jan Mazurek

23 sierpnia 2022, 17:21 • 3 min czytania 37 komentarzy

Dygoczcie okularnicy z Doliny Krzemowej. Drżyjcie twardogłowi eksperymentatorzy z Szanghaju, Pekinu i Shenzhen. Chowajcie się mądrale z warszawskiego mordoru na Domaniewskiej. Najbardziej kreatywni na świecie są marketingowcy z podlaskiej Jagiellonii Białystok. 

Oryginalne momenty Jagiellonii Białystok

Lista sukcesów jest długa.

Swojego czasu najbardziej kreatywny dział marketingowy w kraju i na świecie przyglądał się przeróżnym zabawom podczas przerw w czasie wydarzeń sportowych. Kiwali głowami z dezaprobatą na amerykańskie wyścigi w układanie hamburgera, na jakieś tam ludzkie „kółko i krzyżyk”. Mrużyli oczy z zażenowania na standardowe ekstraklasowe rzuty karne strzelane rezerwowemu bramkarzowi czy konkurs w żonglerkę. To było nudziarskie, dlatego wymyślili bieg z worem węgla na plecach. Hit nad hity. I nic, że potem zrobił się syf, że węgiel walał się po murawie, że Michał Probierz gołymi rękoma wyrzucał go poza boisko, że do akcji ratowniczej musieli dołączyć się sędziowie, że dopiero interwencja stewarda z łopatą pozwoliła uprzątnąć cały bajzel – sam pomysł był tak oryginalny i wspaniały, że warto było.

Albo innym razem: pobieranie stówki za autograf jednego piłkarza. Szybko rachowaliśmy, że tych w kadrze jest ponad dwudziestu, więc spokojnie można było liczyć, że jeden kibic – zakochany w całej drużynie – zostawi w kasie klubu ponad dwa tysiące złotych. A że tych fanów trochę jest, było i będzie, to sumka urośnie w zastraszającym tempie, a Jaga zostanie finansowym potentatem na miarę PSG czy innego Manchesteru City. No, kuźwa, genialne.

Reklama

Nic to jednak wobec początku serii „Jaga Times”.

Nene – nowy portugalski gwiazdor Jagiellonii – załadował cudownego woleja w doliczonym czasie gry na wagę zwycięstwa w meczu z Miedzią Legnica. Dla szeregowego kibica – kultowa chwila. Dla działu marketingu (i tu nie ma akurat grama ironii) – doskonała okazja do spieniężenia obrazka. I – tu już jesteśmy całkowicie poważni – sam koncept koszulki upamiętniającej tego gola i innych podobnych wydarzeń broni się na każdym poziomie. Trochę real time marketing, trochę gra na emocjach, praktyczne combo.

Problem w tym, że najbardziej kreatywny dział marketingowy w kraju i na świecie podpieprzył ten pomysł grafikowi Danielowi „Goudzie” Tworskiemu. I to podpieprzył ordynarnie, bezczelnie, barbarzyńsko. Ot, na miarę własnej kreatywności. Ktoś powie: inspiracja. Odpowiemy: gówno prawda. Wchodzisz na stronę Gouda Store. Na górze klikasz w serię „Moments”. Dla fanów Barcelony? Zwieńczenie genialnej akcji Ronaldinho, celebracja Puyola i Pique, rozłożone ręce Messiego. Dla kibiców Realu? Raul uciszający Camp Nou, zjawiskowe trafienie Baptisty, postać Ronaldo, gol zdobyty piętą przez Benzemę. Dla sympatyków Manchesteru United? Sir Alex Ferguson we własnej osobie, trafienie Ronaldo z rywalizacji z FC Porto, finałowy gol Solskjeara z Bayernem, kopniak Cantony. Dla fanatyków Interu? Celebrujący Mourinho, strzelający Milito z finału Ligi Mistrzów, Zanetti z Pucharem Mistrzów. Są też podobne kompozycje wokół innych klubów, polskie momenty, do wyboru do koloru.

Reklama

Czy podobieństwo między pomysłem „Jaga Times” a serię „Moments” jest dyskretne i nienachalne? Takie z gatunku mądrości Tuwima i jego przewrotnego powiedzenia: „gdy się okrada jednego autora, jest to plagiat, a gdy się okrada wielu, jest to studium na źródłach oparte”? Nie, nie i jeszcze raz nie. Tu za dużo się ze sobą łączy, żeby można było usprawiedliwiać najbardziej kreatywny dział marketingowy w kraju i na świecie rodem z Jagiellonii Białystok.

Wstyd.

Tym bardziej, że sam Daniel „Gouda” Tworski napisał na Twitterze, że nie miałby żadnego problemu z podjęciem współpracy i zrobieniem czegoś fajnego wspólnymi siłami, bo przecież obraca się w tym środowisku i współpracuje z innymi polskimi markami piłkarskimi. Ale Jaga wolała spieprzyć to po swojemu. Ech, zwykłe dziadostwo.

Czytaj więcej o Jagiellonii Białystok:

Urodzony w 2000 roku. Jeśli dożyje 101 lat, będzie żył w trzech wiekach. Od 2019 roku na Weszło. Sensem życia jest rozmawianie z ludźmi i zadawanie pytań. Jego ulubionymi formami dziennikarskimi są wywiad i reportaż, którym lubi nadawać eksperymentalną formę. Czyta około stu książek rocznie. Za niedoścignione wzory uznaje mistrzów i klasyków gatunku - Ryszarda Kapuscińskiego, Krzysztofa Kąkolewskiego, Toma Wolfe czy Huntera S. Thompsona. Piłka nożna bezgranicznie go fascynuje, ale jeszcze ciekawsza jest jej otoczka, przede wszystkim możliwość opowiadania o problemach świata za jej pośrednictwem.

Rozwiń

Najnowsze

Polecane

Probierz: Grając tak jak z Walią, mamy szansę na awans z grupy Euro 2024

Paweł Paczul
0
Probierz: Grając tak jak z Walią, mamy szansę na awans z grupy Euro 2024

Komentarze

37 komentarzy

Loading...