Reklama

Czas to w końcu przyznać – z Jewhena Konoplanki zostało już tylko fajne CV

Szymon Janczyk

Autor:Szymon Janczyk

05 marca 2023, 14:00 • 7 min czytania 20 komentarzy

Siedem miesięcy kazał czekać na pierwszego gola, po czym trafił do siatki trzecioligowca. Co jakiś czas narzeka na urazy i wypada z gry. Kiedy wraca, irytuje swoim zachowaniem na boisku, popełnia proste błędy. Jewhen Konoplanka w Cracovii to rozczarowanie. Rozczarowanie, o którym wciąż zbyt mało mówimy.

Czas to w końcu przyznać – z Jewhena Konoplanki zostało już tylko fajne CV

Osiemdziesiąt sześć występów w reprezentacji Ukrainy, Liga Europy i mistrzostwa kraju w CV. Kiedy Jewhen Konoplanka trafił do Ekstraklasy, słowa o hicie transferowym nie były dobrane na wyrost. Oczywiście takich piłkarzy zawsze przyjmujemy w Polsce z całym inwentarzem. To znaczy z kompilacją najpiękniejszych zagrań w europejskich pucharach, ale też bogatą kartoteką potknięć, problemów zdrowotnych i zakrętów, które doprowadziły niegdyś bardzo dobrego zawodnika do trzydziestej ligi na Starym Kontynencie.

Czy to jednak oznacza, że oczekiwanie na fajerwerki od Konoplanki nie miało podstaw? Niekoniecznie, w końcu jazdy na rowerze się nie zapomina. To, co nie wystarczało na Szachtar Donieck, wciąż mogło być atutem przeciwko Górnikowi Łęczna czy Miedzi Legnica. Cracovia na to liczyła. Cracovia sporo za to zapłaciła. Cracovia jest dziś rozczarowana.

Jewhen Konoplanka: Marcelo, Dani Alves, Sergio Ramos? Kiwałem każdego

Jewhen Konoplanka w Cracovii, czyli flop i rozczarowanie

47. minuta meczu z Piastem Gliwice. Jewhen Konoplanka po wrzucie z autu ma piłkę tylko przez chwilę. Traci ją na rzecz Michała Chrapka, zaczyna wściekle machać rękami, dopominając się odgwizdania faulu. Sędzia ma jego żądania w nosie i nie przerywa gry. Chrapek podaje do Grzegorza Tomasiewicza, ten strzela, Piast prowadzi 1:0, a potem zgarnia trzy punkty. Mecz z Koroną Kielce. Pasy są gotowe, żeby gonić wynik, ale Konoplanka na granicy pola karnego w absurdalny sposób powala rywala. Znów machanie rękami, znów pretensje do całego świata, znów gola dla rywala, znów porażka Cracovii. Po tej akcji Jacek Zieliński zdjął Ukraińca z boiska, z kolei on sam zgłosił uraz i nie pojechał do Warszawy na mecz z Legią.

Reklama

Śmiejemy się, że krakowski zespół to ligowy wypełniacz, wańka-wstańka. Raz wygra, raz przegra, drepcze w miejscu. Ale ciężko o inny scenariusz, kiedy domniemany lider twojego zespołu raz pomaga tobie, a raz przeciwnikowi.

Owszem, nie ma co zapominać, że w meczu ze Stalą Mielec Jewhen posłał precyzyjne dośrodkowanie, od którego zaczęło się odrabianie strat przez Cracovię. Trzeba też pamiętać o asyście na wagę trzech punktów przeciwko Jagiellonii Białystok, gdy posłał podanie przez pół boiska w pole karne. Problem w tym, że Konoplanka raz daje, raz zabiera. Jest jak pudełko czekoladek u Forresta Gumpa — nigdy nie wiesz, na co trafisz, gdy wystawisz go na boisko.

Całkiem drogie pudełko czekoladek.

Konoplanka na boisku daje i zabiera

– Między dwadzieścia a dwadzieścia pięć tysięcy euro w pierwszym okresie. Po przedłużeniu umowy podobno nawet trzydzieści tysięcy euro – słyszymy u różnych źródeł, pytając o miesięczne zarobki Jewhena Konoplanki w Krakowie. Solidna kasa, jeden z wyższych kontraktów w klubie. Możemy śmiało założyć, że rok gry reprezentanta Ukrainy kosztował klub Janusza Filipiaka mniej więcej (a raczej więcej) półtora miliona złotych. Czy stopa zwrotu jest wystarczająca? Policzmy wszystkie plusy dostarczone Cracovii przez ofensywnego pomocnika.

  • asysta drugiego stopnia z Bruk-Bet Termaliką Nieciecza (1:2) – centra z rożnego, bez przełożenia na punkty
  • gol z Rakowem Częstochowa (3:0) – uderzenie z rzutu wolnego, gol otwierający wynik, +2 punkty
  • asysta drugiego stopnia z Rakowem Częstochowa (3:0) – wypuszczenie Siplaka, ostatnia bramka
  • asysta drugiego stopnia z Zagłębiem Lubin (2:0) – podanie do boku, przed dośrodkowaniem, +2 punkty (gol na 1:0)
  • asysta z Jagiellonią Białystok (1:0) – długie podanie w pole karne, +2 punkty
  • asysta ze Stalą Mielec (2:1) – dośrodkowanie do Kakabadze, +2 punkty

To byłoby na tyle, bo dwie bramki Jewhen Konoplanka dorzucił w Pucharze Polski. Chałupniczą metodą wyliczyliśmy więc osiem punktów, które Ukrainiec „dał” Cracovii. Wszystkie w tym sezonie, bo pierwsze półrocze było w jego wykonaniu w zasadzie bezproduktywne. Przestawmy wajchę na pomyłki i wpadki. Ciężko policzyć to w dokładnie ten sam sposób – bo jak przeliczyć słaby mecz na punkty? – ale wspomnieliśmy już o dwóch fatalnych w skutkach błędach, z konkretów możemy dorzucić także zmarnowaną sytuację z Pogonią Szczecin, czyli strzał z ośmiu metrów (xG 0,33 wg „InStata”). Albo mecz z Legią Warszawa – Konoplanka traci piłkę pod polem karnym, warszawianie otwierają wynik spotkania.

Reklama

Piłkarz Cracovii potrafi zresztą stracić piłkę w sposób tak absurdalny, że pozostaje tylko złapać się za głowę. 86. minuta meczu ze Śląskiem Wrocław, 1:1. Jewhen rusza z akcją, decyduje się na zagranie piętą, kopie w aut. Strata na własnej połowie, szansa na szybki atak dla rywala. Piętkowanie nie wyszło mu zbyt dobrze także przeciwko Zagłębiu Lubin, gdzie już na początku spotkania mógł wpakować Pasy w tarapaty. Najbardziej nieodpowiedzialna strata to chyba jednak mecz z Wisłą Płock, kiedy Konoplanka postanowił zrobić trzy kapki i zagrać głową do kolegi z zespołu. Efekt? Nerwówka pod własnym polem karnym.

Jewhen Konoplanka i zaangażowanie – to nie idzie ze sobą w parze

W Krakowie najbardziej irytują się jednak, gdy trzeba pomówić o zaangażowaniu Jewhena Konoplanki na boisku. Ukrainiec w kwestii biegania jest typowym leniuszkiem. Dystans, który pokonuje w trakcie spotkań, to jedno. Jakość biegania Konoplanki wygląda jak statystyki oldboya. Tylko dwa razy w sezonie przekroczył próg 30 km/h. W spotkaniu z Piastem Gliwice ofensywny pomocnik nie zanotował ŻADNEGO sprintu. Ani jednego. Przez 51 minut gry.

Zestawienie sprinty/mecz w wykonaniu Cracovii, za oficjalną stroną Ekstraklasy. Ograniczmy grupę do regularnie grających piłkarzy.

  1. Kamil Pestka
  2. Patryk Makuch
  3. Otar Kakabadze
  4. Virgil Ghita
  5. Cornel Rapa
  6. Takuto Oshima
  7. Jakub Myszor
  8. Michał Rakoczy
  9. Jakub Jugas
  10. Benjamin Kallman
  11. Paweł Jaroszyński
  12. Michał Siplak
  13. Mathias Hebo Rasmussen
  14. Jani Atanasov
  15. Mateusz Bochnak
  16. David Jablonsky
  17. Karol Knap
  18. Jewhen Konoplanka

Konoplanka w Cracovii. Co zostało z dawnego kozaka?

Można zrozumieć, że szybkość nie jest czyimś wielkim atutem. Natomiast nawet zestawienie szybkich biegów obnaża niewielkie zaangażowanie Jewhena Konoplanki w to, co dzieje się na boisku. Podobne do powyższego jest zresztą również zestawienie piłek odzyskanych na połowie rywala. Wniosek jest prosty – Konoplanka po prostu nie udziela się zbytnio w grze obronnej. Gdy dostanie piłkę potrafi kiwnąć, szuka gry do przodu, ale czy w polskiej lidze można sobie pozwolić na trzymanie na boisku kogoś, kto udziela się tylko w ofensywie?
Niedawno wspominaliśmy o tym, jak praca w defensywie ofensywnych zawodników Radomiaka pomogła drużynie Mariusza Lewandowskiego w zachowaniu czystego konta przez 470 minut. Ale nie trzeba wychodzić z szatni Cracovii, żeby pokazać, że da się łączyć obronę z atakiem. Jakub Myszor wypracował w tym sezonie cztery bramki, Michał Rakoczy sześć. Obaj biją na głowę Konoplankę w statystykach defensywnych.
Konoplanka Myszor Rakoczy
Pojedynki w defensywie/90 min. 2,95 5,63 4,89
Pojedynki o wolne piłki/90 min. 1,39 2,63 3,15
Przejęcia/90 min. 1,63 2,63 2,15
Odzyskane piłki/90 min. 3,98 3,71 4,89

Panie Konoplanka, gdzie ta szybkość i kapitalne strzały?

O tym, jak niewiele wnosi Jewhen Konoplanka, mówi się zdecydowanie zbyt mało. Ukrainiec ma dobre momenty, ale jest ich mniej niż oczekiwano. Cracovia w całej tej sytuacji może czuć się lekko oszukana. Pasy wiązały z Konoplanką spore nadzieje, przed transferem zresztą wypytywano o to, czy Jewhen, aby na pewno jest jeszcze zainteresowany grą w piłkę, czy nie będzie to gość, który na nazwisku i pozoranctwie przedrepcze sezon, kasując kolejne wypłaty. Okazało się, że to, co Cracovia usłyszała o ambicjach i zdrowiu ukraińskiego zawodnika, zupełnie się nie sprawdziło.

Oczywiście podjęła to ryzyko na własne życzenie, bo przecież po pierwszym kontakcie, po kilku miesiącach, krakowski klub mógł podziękować Konoplance, zamiast rozmawiać z nim o nowej umowie. Wtedy stwierdzono, że może jeszcze nie wszystko stracone. To był kolejny błąd. Jak na razie Jewhenowi najlepiej wychodzą przechwałki.

Nieprzyzwoicie szybki, obdarzony kapitalnym strzałem, bardzo techniczny. Wciąż to mam – wyliczał nam Ukrainiec. – Podczas wakacji nie trenowałem zbyt intensywnie. Cieszyłem się odpoczynkiem i czasem z rodziną. Przyjechałem do ośrodka treningowego Cracovii. W pierwszy dzień zarządzono sprinty na trzydzieści metrów. Zająłem drugi miejsce w drużynie. A użyłem zaledwie siedemdziesięciu procent swoich sił. Na boisku zawsze jestem najlepszy, bo Stwórca dał mi boskie umiejętności.

Jewhen, powiedz nam szczerze – gdzie to wszystko się podziało? Jak w kilka miesięcy od drugiego sprintera w drużynie zjechać na dwudziestą pozycję?

Nie obchodziły mnie pieniądze. Zarabiam dziesięć razy mniej niż w Szachtarze – kontynuował Konoplanka. I jeśli nie obchodzą go pieniądze, to chwała mu za to. Problem w tym, że patrząc na jego postawę, nie jesteśmy w stanie stwierdzić, czy obchodzi go cokolwiek.

WIĘCEJ O EKSTRAKLASIE:

SZYMON JANCZYK

fot. FotoPyK

Nie wszystko w futbolu da się wytłumaczyć liczbami, ale spróbować zawsze można. Żeby lepiej zrozumieć boisko zagląda do zaawansowanych danych i szuka ciekawostek za kulisami. Śledzi ruchy transferowe w Polsce, a dobrych historii szuka na całym świecie - od koła podbiegunowego przez Barcelonę aż po Rijad. Od lat śledzi piłkę nożną we Włoszech z nadzieją, że wyprodukuje następcę Andrei Pirlo, oraz zaplecze polskiej Ekstraklasy (tu żadnych nadziei nie odnotowano). Kibic nowoczesnej myśli szkoleniowej i wszystkiego, co popycha nasz futbol w stronę lepszych czasów. Naoczny świadek wszystkich największych sportowych sukcesów w Radomiu (obydwu). W wolnych chwilach odgrywa rolę drzew numer jeden w B Klasie.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Niemcy

Karbownik to ma jednak pecha. Zaczął grać na środku pomocy i złapał uraz

Szymon Piórek
1
Karbownik to ma jednak pecha. Zaczął grać na środku pomocy i złapał uraz

Komentarze

20 komentarzy

Loading...