Legia Warszawa złapała pucharową zadyszkę w lidze – to fakt niezaprzeczalny. Niezaprzeczalne jest też to, że Czesławowi Michniewiczowi kończą się wymówki, które tłumaczą słabą grę na krajowym podwórku. Kryzys ciągnie się przecież już od końcówki poprzedniego sezonu. Postanowiliśmy jednak sprawdzić coś jeszcze – czy inne kluby grające w Europie też mają takie problemy z punktowaniem w lidze? Przeanalizowaliśmy sytuację wszystkich klubów grających w Lidze Mistrzów, Lidze Europy i Lidze Konferencji. Zapraszamy po wnioski z tej analizy.

– Wczoraj mieliśmy trening w Gdańsku, pierwszy po meczu z Leicester. Mówiłem, że nie wygląda to dobrze, było widać u zawodników ciężkie nogi. Wiedzieliśmy więc, że musimy dokonać korekt w składzie. Czasu na regenerację było bardzo niewiele. Na pełną regenerację trzeba minimum 72 godziny – tłumaczył porażkę z Lechią trener Michniewicz. Niektórzy szybko sprawdzili, że mecz Ligi Europy nie przeszkodził jednak „Lisom” w ugraniu punktu w lidze. Nie przeszkodził także Spartakowi i Napoli, a dwóch z trzech grupowych rywali Legii nie notuje udanego startu sezonu.
Pytanie więc, czy faktycznie wpadliśmy w błędne koło – chcemy grać co trzy dni, bo chcemy grać w pucharach, ale mamy problem z grą co trzy dni, bo gramy w pucharach – czy jednak nie należy uogólniać tematu i mówić o problemie całości, bo jest to głównie problem Legii?
CZY CZESŁAW MICHNIEWICZ MOŻE MIEĆ JAKĄŚ WYMÓWKĘ?
Czy kluby grające w europejskich pucharach mają problemy w lidze?
Spojrzenie na jedno spotkanie nie odda pełnego obrazu wydarzeń. Spojrzenie na miejsce w tabeli? Też nie, bo przecież różne są ligi, różne liczby meczów rozegrane przez dane drużyny. Najbardziej wiarygodnie formę zespołu w lidze oddaje średnia punktów w obecnym sezonie. Pod tym względem Legia jest ósmym od końca klubem w Europie. Wyprzedza wąskie grono rywali, a także Lincoln Red Imps, bo na Gibraltarze nie wznowili jeszcze ligi.
Z jednej strony – widać, że podobny problem ma Leicester City, czyli drużyna z silną kadrą i pucharowym doświadczeniem. Z drugiej – warto zerknąć na listę klubów, które Legię wyprzedzają. A jest ich sporo, bo mistrzowie Polski są 88. drużyną w zestawieniu 95 zespołów, które grają rytmem środa-sobota (odliczamy Red Imps). Bardzo dobrze w lidze radzą sobie:
- Partizan Belgrad (średnia punktów – 2,82)
- CFR Cluj (2,73)
- CSKA Sofia (2,71)
- Łudogorec Razgrad (2,63)
- Crvena Zvezda Belgrad (2,60)
- Ferencvaros (2,57)
- Slavia Praga (2,56)
- Midtjylland (2,45)
- Dinamo Zagrze i Sheriff Tyraspol (2,44)
- Karabach Agdam (2,33)
- Slovan Bratysława (2,30)
- Sparta Praga (2,20)
- Sturm Graz, Zoria Ługańsk, Royal Antwerp (2,00)
- Club Brugge (1,90)
Sami widzicie – jest tego sporo, a dodamy, że odrzuciliśmy wyniki klubów z lig TOP 5, bo wtedy musielibyśmy wkleić wam pół listy. W widełki punktowe 1,50-1,89 łapie się kolejne kilka drużyn. Randers (1,64), Braga, Vitesse Arnhem (obie 1,63), Anorthosis Famagusta (1,50). Poniżej tego progu znalazło się 17 drużyn. Mistrzowie Polski należą więc do grupy ok. 18% pucharowiczów, którzy na starcie sezonu rozczarowują w lidze. Poza wymienionymi na grafice są to także Lyon (1,44), RB Lipsk (1,43), NS Mura (1,42), Maccabi Hajfa i Maccabi Tel Aviv (1,40), Rennes (1,33) oraz AZ Alkmaar (1,29).
System wiosna-zima pomaga?
Osobnym tematem są jeszcze skandynawskie kluby (oraz Kajrat Ałmaty). W ich przypadku średnia punktów jest zwykle bardzo dobra, ale musimy brać poprawkę na to, że Bodo/Glimt, Malmo FF i reszta są w zasadzie w trakcie, albo i na finiszu ligowych zmagań. Dlatego wydzielmy ich na moment z zestawienia i sprawdźmy, jak punktują, od kiedy zaczęły grę na dwóch frontach. W każdym przypadku średnią liczymy od momentu pierwszego meczu w pucharach, także licząc eliminacje.
- Malmo FF – 1,33
- Bodo/Glimt – 2,5
- Kajrat Ałmaty – 1,75
- HJK Helsinki – 1,50
- Flora Tallinn – 2,22
Jak widzicie – nie ma reguły. Trzy zespoły radzą sobie dobrze lub bardzo dobrze. Wyraźny problem ma Malmo, na krawędzi balansuje HJK, które ostatnio złapało wyraźny dołek formy: Finowie przegrali trzy ostatnie mecze. Czyli, przyjmując poprzednio wspominaną linię, Legia znalazła się wśród osiemnastu nieradzących sobie w lidze pucharowiczów. Nie zmienia to jednak wiele – problemy ma jedna na pięć drużyn.
BODO/GLIMT – SUKCES PO NORWESKU
Brakuje nam przyzwyczajenia do gry w pucharach? Nie piłkarzom Legii…
Czy możemy znaleźć przyczynę takiego stanu rzeczy? Ciekawą tezę postawił Dariusz Żuraw, któremu takie pytanie zadał portal „Newonce.sport”. – Brak doświadczenia polskich klubów, trenerów i piłkarzy powoduje, że nie radzimy sobie z tym. Brak ogrania samych zawodników nie jest tu bez znaczenia. Występujemy tam tak rzadko, że organizmy piłkarzy nie są przygotowane fizycznie i emocjonalnie, aby udźwignąć taki ciężar – stwierdził były trener Lecha. Mamy jednak wrażenie, że Żuraw patrzy na sytuację z perspektywy „Kolejorza”. W Poznaniu faktycznie puchary są rzadkością: przed poprzednim sezonem Lech miał rok przerwy od udziału choćby w eliminacjach, wcześniej dwukrotnie docierał do trzeciej rundy drogi po fazę grupową.
JAK POLSKIE KLUBY RADZIŁY SOBIE W LIDZE EUROPY?
Legia? Ok, miała przerwę od gry w grupie, ale jednak rokrocznie stawała do walki o nią i nie potykała się na pierwszej przeszkodzie. Od czasu ostatniego awansu do grupy trzykrotnie docierała do ostatniej rundy eliminacji, raz odpadła w trzeciej. To mimo wszystko kilka tygodni grania dwa razy w tygodniu, więc nie jest tak, że tego ogrania w ogóle nie ma. Poza tym: spójrzmy na kadrę mistrza Polski.
- Artur Boruc – 49 meczów w pucharach i eliminacjach
- Artur Jędrzejczyk – 67
- Filip Mladenović – 46
- Mattias Johansson – 41
- Ihor Charatin – 47
- Andre Martins – 46
- Josue – 34
- Mahir Emreli – 60
Mateusz Wieteska czy wcześniej Josip Juranović kręcą się wokół 25 gier w Europie, Lirim Kastrati ma ich 22. Wiadomo, są żółtodzioby (Slisz), ale też ciężko powiedzieć, że w Warszawie mamy bandę gości, która pierwszy raz styka się z koniecznością gry dwa razy w tygodniu. To reprezentanci (lub byli reprezentanci) krajów, zawodnicy z doświadczeniem z Ligi Mistrzów i Ligi Europy. Charatin czy Emreli rok temu grali w pucharach, a ich drużyny dawały radę i w lidze.
SHERIFF, LINCOLN I INNI – NAJWIĘKSZE NIESPODZIANKI W PUCHARACH
… ale „nowi” w Europie faktycznie miewają problemy
Spójrzmy na tę sprawę z innej strony. Legii nie było w fazie grupowej pucharów przez cztery sezony. Sprawdźmy, ile klubów mierzyło się z podobnym wyzwaniem – awansem do Europy po długiej przerwie. Sprawdźmy też, jaka jest ich średnia punktów w lidze, żeby porównać je z mistrzami Polski. Damy nam nawet mały handicap – niech będą to tylko kluby, które poprzednie trzy sezony spędziły poza pucharowym dworem.
- Sheriff Tiraspol – 2,44
- Flora Tallinn – 2,43
- Sturm Graz – 2,00
- Union Berlin – 1,71
- Randers FC – 1,64
- Vitesse Arhem – 1,63
- West Ham United – 1,57
- Anorthosis Famagusta – 1,50
- NS Mura – 1,43
- Maccabi Hajfa i Maccabi Tel Aviv – 1,40
- HJK Helsinki – 1,33*
- Brondby – 1,10
- Alaszkiert – 0,83
Wciąż nie mówimy o jednoznacznym trendzie – grasz w pucharach po raz pierwszy od dawna, więc musisz się znów nauczyć łączyć z nimi ligę. Jesteśmy jednak w stanie częściowo zgodzić się z tym, że takie zjawisko występuje. Choć nadal boli fakt, że w tym gronie tylko dwa kluby zaliczyły gorszy start niż Legia. Zwłaszcza że jeden z nich za konkretne wzmocnienie ma gościa, który dopiero co spadł z polskiej drugiej ligi.
JOSE EMBALO – SPADŁ Z 2. LIGI, STRZELA W LIDZE KONFERENCJI
Średnia wyciągnięta z powyższym danych wskazuje, że pucharowe „świeżaki” zdobywają 1,50 punktu na mecz. Gdyby mistrzowie Polski dociągnęli chociaż do tego progu, wyglądałoby to nieco lepiej.
Kluby się podnoszą, trenerzy niekoniecznie
Wnioski końcowe? Nie można jednoznacznie stwierdzić, że problem, z którym boryka się Legia Warszawa, to sprawa dotykająca każdego i powszechny przypadek. Z drugiej strony, gdy rok temu w podobny sposób porównywaliśmy sytuację Lecha Poznań w lidze i reprezentant Ekstraklasy też był na końcu zestawienia ze średnią punktów 1,12. Na początku listopada gorzej od niego punktowały w lidze tylko:
- Gent (1,08)
- Hoffenheim (1,00)
- Wolfsberger (0,75)
Złe wieści dla klubu ze stolicy? Z tej czwórki w pucharach gra tylko Gent, który przez baraże w lidze doczłapał się do eliminacji Ligi Konferencji. Gdy rozszerzymy grono tych, którzy nie radzili sobie wówczas w lidze o kolejne drużyny, okaże się, że po fatalnym starcie podniosły się jeszcze Hapoel Beer Szewa (5. miejsce na koniec sezonu), Maccabi Tel Aviv (2.), Sivasspor (5.) i Wolfsberger (5.). No, jeszcze najwięksi, jak Sevilla i Manchester United, którzy także punktowali poniżej 1,50.
Czyli da się. Tyle że – i to już złe wieści dla Czesława Michniewicza – nie licząc tych największych, cierpliwość do szkoleniowca, który władował się w ligowy kryzys, zachowały jedynie dwa kluby: Hoffenheim i Sivasspor. Pozostała szóstka maruderów z poprzedniej jesieni znajduje się już pod skrzydłami nowego szkoleniowca.
SZYMON JANCZYK
fot. FotoPyK
Słaby trener
Z Czesławem jest jeden problem już od dawna. To jest trener defensywny, widać to był w młodzieżówce i widać to w Legii. Jak gra przeciwko mocnej drużynie to potrafi ustawić zespół i przesuwać formacje, wygląda to naprawdę nieźle. Gorzej jeśli chodzi o grę ofensywną i kreowanie, tu zespoły Michniewicza wyglądają zawsze słabo, można powiedzieć, że to typowe dla polskiej myśli szkoleniowej i niestety CM pod tym względem nie odstaje od reszty PL trenerów. On już się niestety tego nie nauczy i jest zwyczajnie za krótkim trenerem i dla Legii i dla Lecha czy Rakowa, a już tym bardziej dla reprezentacji. Obawiam się, że w kadrze i tak wyląduje, a tam poza kilkoma niezłymi meczami z silniejszymi rywalami będzie to znowu wyglądało mizernie.
Marciniak znów zamknął oczy, żeby nie widzieć karnego przeciwko Legii. Dobrynin na varze zwyczajnie narobił w gacie ze strachu.
To prawda. Typ z Lechi nie trafia w pilke, odbija ja reka i zdejmuje ja wychodzacemu pilkarzowi Legii z buta i nie ma nic!
Płacz maleńka płacz. Stefańskiego nie było i od razu problemy.
Gruby Czesław nigdy nie prowadził klubu na dwóch frontach no i wyszło jak wyszło xD
„Brak ogrania samych zawodników nie jest tu bez znaczenia. Występujemy tam tak rzadko, że organizmy piłkarzy nie są przygotowane fizycznie i emocjonalnie, aby udźwignąć taki ciężar – stwierdził były trener Lecha.”
Najwięcej występów w sezonie 2020/2021 wśród piłkarzy:
1. Pedri – 73 mecze (FC Barcelona, Hiszpania)
2. Bruno Fernandes – 72 (Manchester United, Portugalia)
3. Mason Mount -69 (Chelsea, Anglia)
4. Georginio Wijnaldum – 68 (Liverpool, Holandia)
Antoine Griezmann – 68 (FC Barcelona, Francja)
Na zachodzie w jednym sezonie topowi piłkarze rozgrywają tyle meczy, co przeciętny kopacz z ekstraklapy w dwa sezony.
Ponadto po wyjeździe z ekstraklapy niemal w każdym wywiadzie przewija się tekst byłego gracza ekstraklapy, „że tak intensywnie i ciężko to jeszcze nie trenował”.
Wniosek może być tylko jeden – w Polsce leży i kwiczy przygotowanie fizyczne, za które odpowiadają pierwsi trenerzy klubowi wraz z trenerami od przygotowania fizycznego. Pierwsi szkoleniowcy wraz z trenerami od przygotowania fizycznego w Polsce nie posiadają w kwestii odpowiedniego przygotowania fizycznego dostatecznych kompetencji.
Jak oglądałem mecz Szkocja-Anglia na tegorocznych ME to widząc intensywność gry stwierdziłem, że każdy polski piłkarz z ekstraklapy w okolicy 65-70 minuty prosiłby o zmianę trenera, a od 75-80 minuty wszyscy tylko by się nawzajem zajmowali swoimi skurczami.
Ciekawe kiedy w końcu zarządzający klubami ekstraklapy dostrzegną, że w Polsce przygotowanie fizyczne stoi na słabym poziomie i należałoby ściągnąć fachowców z zagranicy w tym zakresie względnie wysyłać swoich trenerów na staże i szkolenia w celu uzupełnienia wiedzy w zakresie zarówno dobrego przygotowania fizycznego do intensywnej gry w trakcie poszczególnego meczu jak i również na dużą liczbę meczy w przekroju całego sezonu.
Ja myślę, że przygotowanie fizyczne stoi na dobrym poziomie. Każdy organizm ma swoje granice nie da się wszystkich przygotować na takim samym poziomie. Na Zachodzie po prostu grają ci, którzy to wytrzymują i jak piłkarz z Polski jedzie z granicę, to nikt się nad nim nie będzie rozczulał. Jak nie wytrzymuje to znaczy, że się nie nadaje i może pakować walizki. W Ekstraklasie jest inaczej, bo większość się nie nadaje i gdyby trenerzy zwiększyli obciążenie to 2-3 piłkarzy w drużynie by się rozwinęło, a reszta by się zajebała. Poza tym to nie jest problem samo granie co 3 dni, tylko to, że ty grasz co 3 dni, a przeciwnik co tydzień. Na każdym poziomie ma to znaczenie, tylko że polskie kluby nie mają takiej przewagi w lidze nad resztą stawki żeby to zneutralizować.
Janusze zapominają, że w Eklapie gra siódmy sort europejskich piłkarzy. To jest poziom 3.Bundesligii czasem 2.BL.
Do Eklapy przychodzi głównie piłkarski szrot.
Jednak nie można zapomnieć, że polscy piłkarze są w plecy bo ani technicznie ani motorycznie nie są dobrze szkoleni.
A winne temu lata Kuleszówki i zaniedbań ze strony PZPN i Prezesów klubów.
To, że w ekstrasklapie grają zawodnicy z siódmego sortu utalentowania pod kątem umiejętności piłkarskich nie uzasadnia kompletnie ich kiepskiego przygotowania fizycznego, tak do intensywności gry w poszczególnym meczu przez cały mecz, ani co do tego, żeby nie mieli siły rozegrać dużą liczbę spotkań w sezonie, w tym do grania co 3-4 dni.
Niemal każdego zdrowego fizycznie człowieka (a do takich należą wszyscy piłkarze) da się wytrenować kondycyjnie. Nawet emeryci zaliczają triathliony czy ironomy. To nie kwestia talentu tylko odpowiednich przygotowań, diety itp. których nasi trenerzy nie potrafią odpowiednio przeprowadzić/wdrożyć, a na zachodzie to potrafią zrobić.
Oczywiście, że się da, tylko że nie do takiego samego poziomu. Zresztą na jakiej podstawie twierdzisz, że piłkarze z polskich klubów są słabo przygotowani fizycznie? Czy Raków z Rubinem słaniał się na nogach? W końcówce to Raków się lepiej prezentował. Wg mnie to polscy trenerzy jedyne co potrafią, to przygotować fizycznie i dlatego mamy tyle paździerzy, bo piłkarze są przygotowani do szybszej gry niż pozwalają umiejętności.
Chcesz mi powiedzieć, że od zasadniczo półamatorów oczekujesz kondycji na poziomie BL?
To płać jak w BL to będziesz takich miał.
Jak ktoś ma kondycję to nawet jak jest pół kaleczący technicznie to długo w tej lidze nie pogra.
Taki Rybus, który technicznie jest bardzo przeciętny nadrabiał długo kondycyjnie.
Jak ktoś jest kondycyjnie słaby/przeciętny to się w tej lidze utrzyma ale gdy wyjedzie to nawet jak jest technicznie dobry to odpadnie. Taki Starzyński, Kapuściany czy Wolski technicznie byli co najmniej przeciętni ale kondychę mieli poniżej przeciętną. Twarde zderzenie z Zachodem i powrót do domu.
twoją tezę potwierdzają rankingi sił drużyn, wg któregoś tam rankingu elo (jest kilka stron, każda liczy po swojemu) Ekstraklasa jest w bodajże top5 najbardziej wyrównanych poziomem lig w Europie
Przy całym szacunku dla CzM za to co robi w Europie to bardzo słaba, wręcz tragiczna postawa w lidze leci w dużej mierze na jego barki. Po pierwsze słabe punktowanie w lidze nie jest europejskim standardem tylko polskim, a po drugie Legia wielokrotnie mimo słabego startu odbijała się w okolicach września nawet gdy grała w pucharach więc pierdololo o pocałunkach śmierci CzM może wsadzić sobie do rozmów z Probierzem i innymi artystami.
Nie ma co ukrywać, że podstawowy problem Legii to mentalność, którą trener wzmacnia. Liga Europy jest najważniejsza, a w Ekstraklapie może znowu przeciwnik jak Łęczna właduje sobie 2 gole, a przy jeszcze jednym wjedziemy w pole karne jak będziemy chcieli. To widać po zaangażowaniu, to widać po zachowaniu. Legia w tym sezonie bije jakieś chore rekordy w niesportowym zachowaniu. O ile w Europie nerwy puściły im w jedynym przegranym meczu – z Dinamem, to w lidze i SP kartek za dyskusje z sędziami czy jakieś brutalne faule jest mnóstwo. Nawet sam CzM notorycznie dostaje w lidze kartki za dyskusje w efekcie legioniści na boisku zamiast grać to non-stop sędziują.
Kolejny kamyczek do ogródka to jednak przygotowanie fizyczne bo to jakiś absurd, żeby Emreli który dużo stosunkowo dużo razy jest zmieniany albo siada na ławce, mówił że ma ciężkie nogi. Facet przyszedł jeszcze zanim okienko się zaczęło i nie miał żadnych poważnych kontuzji. Ostatnią rzeczą jest zarządzanie kadrą. Fajnie że CzM dba o atmosferę i rywalizacje w zespole ale granie Sliszem i Lopezem, którzy wykręcają średnią podań na poziomie 70% w środku pola to sabotaż. Sabotaż tym większy gdy grają z Pekhartem który nie wyjdzie do grania, Skibickim który jest jeźdźcem bez głowy i Mladenoviciem który jest cieniem piłkarza od marca. No nie da się wygrać ligi mając na kierownicy piłkarzy, którzy 3 na 10 podań wykonują niecelnie. No i na koniec wisienka na torcie czyli stałe fragmenty. Sorry ale w tym sezonie każde zagranie ze stojącej piłki w stronę pola karnego to smród. Z LCFC po godzinie i chyba 5 rożnych ogarnęli że 2 metry od bramki na długim słupku stoi niekryty gracz przeciwników, a z Lechią znowu o tym zapomnieli i było dokładnie to samo, stoją tą strefą wmurowani na pozycjach i wystarczy, że przeciwnik zrobi dwa kroki i już jest kompletnie niekryty czekający na piłkę.
Także Czesio jest super ale mental, przygotowanie fizyczne, wybory personalne i stałe fragmenty to jego wielkie porażki w tym sezonie. Tak jak to, że Legia od kwietnia jest w kryzysie z którego wychodzi na pojedyncze mecze w Europie(ale nie wszystkie bo Flora czy rewanż z Dinamem też nie były idealne).
Weszło powtarza swój artykuł z wczoraj, to ja powtórzę swój komentarz. Po pierwsze, beznadziejnie rotuje składem. Rotowanie nie polega na tym, że się wymieni kilku piłkarzy ofensywnych, a zostawi cały zachetany meczem w pucharach blok defensywny. Należy wyłuskać najmniej zmęczonych graczy podstawowego składu i mądrze uzupełnić go rezerwistami, a tego Czesiek nie robi wcale (Ribeiro, Hana i Rose zostali sprowadzeni za ciężkie pieniądze, a grzeją ławę, zamiast odbudowywać formę w lidze). Poza tym wymiana połowy składu w przerwie meczu (który wcale nie był jeszcze przegrany), totalne podkopanie zaufania do piłkarzy rezerwowych – nawet nie dostali 90 minut szansy, żeby się wykazać! Po trzecie, wprowadzenie z ławki wymęczonych meczem w pucharach rezerwowych nie da drużynie potrzebnej świeżości i jakości, co było gołym okiem widać.
Podsumowując jednym zdaniem, Czesiek fatalnie zarządza rezerwami.
Natomiast z drugą częścią artykułu w ogóle się nie zgadzam. Porównywanie Ekstraklapy, do innych ogórkowych lig, gdzie głębia mocnych zespołów kończy się na trzech-czterech, jest akurat niesprawiedliwe dla Cześka. Z kim Dinamo Zagrzeb ma przegrywać, jak poza Osijekiem, Hajdukiem i Rijeką nie ma tam już żadnych poważnych zespołów? Olimpiakos? Z kim mają przegrać, jak Panathinaikos jest w kryzysie od lat? Bodo/Glimt? Jedyni poważni rywale, to Rosenborg i Molde. Crvena Zvezda? Rywalizuje z Partizanem i na tym koniec. Sparta i Slavia? Jedynym rywalem dla nich bywa Viktoria Pilzno (która sama jest w kryzysie), a Jablonec jak widać po tabeli sam odpokutowuje grę w pucharach. Za to Legia, może spokojnie przegrać w lidze z Lechem, Lechią, Pogonią, Rakowem, Śląskiem, ale również z Jagielonią, Zagłębiem czy Piastem. U nas realnie z połowa ligi walczy o puchary i stawka od paru lat jest bardzo wyrównana. Z kolei w przytoczonych powyżej ligach o puchary walczy góra 5 drużyn, a reszta stanowi zupełny plankton, który Legia rozjeżdżałaby nawet rezerwami.
Także, jak już kiedyś na forum wspominałem, paradoksalną słabością polskiej ligi w kontekście europejskich pucharów jest to, że jest ona za silna (czytaj: „zbyt wyrównana”), przez co mistrz nie może poświęcać wszystkich sił i środków na Europę, bo w lidze i tak nie będzie miał sobie równych (jak takie BATE Borysów w swoim czasie). Jak się pucharowicz wyprztyka w tygodniu, to nie zostaje mu sił na weekend i kończy jak Lech w zeszłym sezonie albo Legia w tym.
Miszczu to wytłumacz jak Legia z budżetem (realnie) 2-krotnie większym od Lecha czy 4/5-krotnie od Piasta, oraz prawie 8-krotnie od najbiedniejszych klubów, nie może tej ligii zdominować?
Wiesz jaka jest różnica między budżetem Bodo a Sarpsborgiem? 4-krotna. A to najbiedniejszy klub w ichniej elicie.
Nie może, bo ma kijowego trenera i tyle w tym temacie! Nie zmienia to faktu, że z dupy jest porównywanie ekstraklapy, gdzie niemal co sezon coraz to inne drużyny łapią się do pucharów, z innymi ogórkowymi ligami, gdzie podium jest do lat zabetonowane.
W BL rok w roku 1-2 zespoły z doopy idą do Europy.
A to Hoffenheim a to Augsburg a to Koeln.
Zabetonowane to są Bayern i Dortmund oraz od niedawna Lipsk. Reszta to karuzela (a niemcy mają 6 miejsc).
Podobnie jest w Anglii czy Hiszpanii.
W Polsce poza Legią i Lechem nikt w ostatniej dekadzie nie grał 3 razy w eliminacjach do LE czy LM. Pomijam że PL miała „aż” 3 miejsca.
Średnio kupuje to gadanie, że Legia może przegrać z Jagielonią czy Zagłębiem. Legia miała ponad 20 punktów przewagi w zeszłym sezonie nad każdym poniżej 4 miejsca. Oni powinni wychodzić z myślą, że nie można z takim przeciwnikiem stracić punktów, nie można zremisować i że liczy się tylko zwycięstwo. Oni muszą na Jagę wyjść z takim samym nastawieniem jak Slavia wychodzi na Czeskie Budziejowice. Kolejny dzień w pracy, kolejny mecz do zagrania na 100%, a nie oj… oj… Jaga taka ciężka, Mamrot taki mądry, może być remis i nie będzie tragedii.
Nie no, spoko! Zapomnijmy w ogóle o tym, że przed momentem w cymbał od tej wyśmiewanej Jagi dostał Lech, będący w zajebistej formie.
Widocznie nieprzypadkowo Lech skończył zeszły sezon za Jagą. Jest różnica między mocną drużyną, a drużyną w zajebistej formie.
Z tymi rogami też zauważyłem. Z Leicester mogliśmy przez to stracić dwa gole. 1/4 pola karnego na długim słupku wole i 1 piłkarz LCFC a przy piąstkowaniu Miszty nawet 3 (sic!). Że Czesław dron tego nie widział to szok
Czesiu, zapraszamy na fetę do Poznania i Wronek. Będzie jak za dawnych lat. Tych warsiawskich słoi równo olej. Ty jesteś dobry chłopak z Gdyni, a nie jakiś wschodniak przywieziony na taczance.
a może przestać rotować składem jak w f-mie, zwłaszcza jak ni masz wyrównanej kadry. kastrati zagrał 20 minut z anglikami i był zajechany pucharami ze nie mógł zagrać z lechią? w czwartek o 21:00 skończył się mecz do niedzieli 17:30 minęło 68,5 godziny. nie dał rady się zregenerować? bądźmy poważni.
Bo niestety przedtem, Legia zdążyła się zdegenerowac, a ściślej,
zdegenerowali ją sędziowie i równie zblatowany C+Sport.
I mówię to z bólem, jako że sam jestem zagorzałym od lat
wrogiem Legii i wszystkiego co r
wina Mioduskiego
i Cracovii
Myślę, że w takich sprawach nie doceniamy kwestii doświadczenia pucharowego trenera. Dla Michniewicza to pierwszy taki sezon, generalnie nie mamy wielu trenerów z jakimś większym doświadczeniem gry w pucharach.
To się z czasem pownno poprawiać, o ile Czesław nie odfrunie gdzieś na wschód, a nasze nalepsze kluby nie powrócą do pomysłów zatrudniania trenerów-amatorów jak Klafuric lub początkujących jak Żuraw.
Ci z doświadczeniem jak Hasi też sobie nie radzili, polskie kluby są za słabe w stosunku do siły ligi żeby to bez konsekwencji łączyć, KAŻDY Polski klub który awansuje do fazy grupowej cierpi w lidze
Nie zgodzę się. Legii Berga, Urbana, czy Magiery dawała radę w lidze. W pucharach bywało różnie, ale czy wygrała, czy dostała w cymbał w czwartek – utrata sił podobna.
Nie nie każdy. Legia za Magiery . Nie byl to specjalnie doświadczony trener. I co charakterystyczne ani tak nie rotował ani nie miał takiej głębi składu. Wtedy była jedna różnica. Vadia
Szymon, uwazaj co piszesz o CzM711 bo Stano Cie zaraz zwolni za podwazanie wyjatkowosci jego przyjaciel – najlepszego trenera w Polsce (cale podium z TOP3 nalezy do niego).
Polscy prezesi chyba żyją na innym świecie.Gramy dobrze w lidze mamy ten awans do LE/LM i trzeba grać na 2/3 frontach,logiczne że trzeba pozyskać nowych zawodników żeby utrzymać jako taki poziom wszędzie to u nas oczywiście grają jednym składem w LE,lidze i PP i zdiwienie że po 2 miesiącach zadyszka w lidze strata taka że ciężko odrobić chyba że odpadną z LE.Rok temu to samo było z Lechem teraz będzie z Legią chyba że się obudzą jak odpadną z grupy i nadrobią co jest możliwe
Internetowe randomy chyba żyją na innym świecie. Co zrobisz z zakontraktowanymi zawodnikami w kolejnych sezonach w razie braku awansu do rozgrywek grupowych? Będziesz rotował zawodnikami na 4 letnich wysokich kontraktach na Unie Swarzędz w PP? Chyba, że w Twoim alternatywnym świecie do Rakowa/Legii/Lecha przyjdzie 5-6 sztos kopaczy na wypożyczenie albo roczny kontrakt. Na takich warunkach bezpiecznych dla budżetu spółki przyjdą awaryjni zmiennicy, gracze z lukami w karierze, albo odpady z podobnych klubów.
Bardzo dobry, konkretny artykul.
Eintracht to i w zeszłym sezonie bez LE grał średnio: 2-4-1 po 7 kolejce i 11 miejsce (1.42 pkt na mecz).
Oni początki sezonów raczej kiepskie mają.
Straszne.
Szymon uważaj bo Stanowski wyrzuci Cie z pracy. Skrytykowałeś „najlepszego” polskiego trenera.
Z tych drużyn przefiltrujcie te które grały już 8-10 meczów w Europie jak Legia, i wyjdzie że taki bardzo silny Ghent w silnej lidze ma 1pkt na mecz
Nie wolno głosować na ten komentarz
Na miejscu Skorży dałbym Legii piłkę i grał z kontry.
Czas pozegnac Czesia, albo serie B za rok. Wstyd jak Legia upadla. Z kabanosami dostaja po d*pie, a za 2 tyg -15….
Awaiting for approval??
Moim zdaniem w Legii nie maentalu dobrego. Odrobine tego nie rozumiem, bo wygrywając z Leicester powinni wychodzić na mecz na skrzydłach takiej wybranej. Powinni być maksymalnie zmotywowani i pokazywać swoją sile, a oni wypompowano, ospali, zarozumiali… bez sensu
Oj… Średnia zeszła do 1.0