Kiedy Vladislavs Gutkovskis marnuje sytuację za sytuacją, a Ivi Lopez nie może się wstrzelić w bramkę rywala, na ratunek liderowi Ekstraklasy przyszedł blisko dwumetrowy stoper. Tomaš Petrašek po strzale głową strzelił zwycięskiego gola z Jagiellonią.
W tym szaleństwie może jest metoda. Czeski obrońca grywał już w ataku częstochowian, ale lata temu i nie pojawiał się na tej pozycji w wyjściowym składzie, ale był przesuwany na szpicę w czasach, kiedy Raków bił się o awans do Ekstraklasy, a wynik w końcówce spotkań był niekorzystny. Oczywiście, zdarzało się też tak, że chwilowo zostawał w polu karnym przeciwnika po rzutach rożnych czy wolnych. Dziś z Jagą było podobnie i popisał się zwycięskim trafieniem, wykorzystując świetną centrę Patryka Kuna.
Jagiellonia – Raków 1:2. Lider ma problem w ataku
W całym sezonie 2018/19 zakończonym awansem do elity Petrašek zdobył 10 bramek. Tak, tak. Na pierwszoligowych boiskach strzelił 8 goli, a dwa kolejne dorzucił wtedy w Pucharze Polski. Być może to jest jakiś pomysł dla trenera Marka Papszuna. Szkoleniowiec nie doczekał się zimą nowej „dziewiątki”, a kontuzji doznał jeszcze Fabian Piasecki, który w tym sezonie raczej już nie pogra. Absencja Piaseckiego sprawia, że Raków został w ataku z dwójką zdrowych graczy: Gutkovskisem i Sebastianem Musiolikiem. Pierwszy w tym sezonie strzelił już sześć goli (niektórzy zaliczają mu też samobója Jakuba Czerwińskiego z meczu z Piastem), a drugi nie zdobył w tym sezonie bramki w lidze. Nic więc dziwnego, że dyrektor sportowy RKS Robert Graf, mimo zamkniętego okna transferowego, nadal ma szukać wzmocnień do ataku pośród piłkarzy bez kontraktu.
Jagiellonia – Raków 1:2. Zablokowany Ivi
Gutkovskis dziś znów zmarnował przynajmniej dwie niezłe okazje. Rzadko też dochodził do licznych dośrodkowań, często był spóźniony i nie atakował piłki w okolicach pierwszego słupka. W Białymstoku było widać, że Rakowowi brakuje egzekutora, będącego w formie. Nie tylko „Gutek” nie miał swojego dnia. Ivi Lopez kreował (zaliczył efektowną asystę przy trafieniu z powietrza Jeana Carlosa), dryblował i sporo strzelał z dystansu, ale nie potrafił się wstrzelić w bramkę. Król strzelców poprzedniego sezonu jest zablokowany. Gola w Ekstraklasie nie strzelił już od 22 października ubiegłego roku. To już osiem meczów bez zdobyczy. OK, po drodze była jeszcze bramka w 1/8 finału Pucharu Polski z Pogonią (1:0), ale to przecież osobne rozgrywki. Od najlepszego strzelca poprzedniego sezonu można wymagać większej skuteczności w lidze.
A jak już jesteśmy przy skuteczności, to trzeba oddać, że Jesus Imaz ładnie przeciągnął dośrodkowanie i pokonał na początku meczu Vladana Kovacevicia klasycznym ekstraklasowym centrostrzałem. Inna sprawa, że Hiszpan, który z 10. trafieniami jest obecnie liderem strzelców, później zmarnował sytuację sam na sam z Serbem. Bramkarz Rakowa w tej sytuacji się zrehabilitował, bo w chwilę wcześniej miał jeszcze pusty przelot poza pole karne, który ratował wślizgiem Kun.
Jagiellonia – Raków 1:2. Świetna seria trwa
Generalnie spotkanie przy Słonecznej mogło się podobać. Było tempo, była walka i była płynność w grze. Jagiellonia przegrała pierwszy raz tej wiosny, ale gra zespołu Macieja Stolarczyka paradoksalnie była najlepsza od początku roku. Szczególnie groźne były kontry białostoczan, które świetnie rozprowadzał ze środka pola duet Taras Romanczuk i Nene.
Z kolei Raków, jak już wspominaliśmy, nie grzeszył skutecznością (ponownie świetnie wiosną bronił Zlatan Alomerović), ale musimy też odnotować, że częstochowianie nie przegrali właśnie piętnastego kolejnego spotkania w lidze. W tym czasie ich bilans to 12 zwycięstw i 3 remisy (bramki: 30–5). To budzi szacunek i dlatego ekipa spod Jasnej Góry jest obecnie liderem i głównym kandydatem do mistrzostwa Polski.
WIĘCEJ O RAKOWIE:
- Fabian Piasecki nie zagra przez trzy miesiące
- Serdan Dursun nie dla Rakowa. Poszukiwania napastnika trwają
- Oficjalnie: Piotr Obidziński prezesem Rakowa
Fot. Newspix