Dziewczyno, zakochaj się w sportowcu – jeżeli pokocha cię tak samo jak sport, będziesz najszczęśliwszą kobietą na świecie. Tak przynajmniej głosi słynne internetowe porzekadło, które poszczególne grupy społeczne – od kibiców po motocyklistów – zmieniały na swoją modłę, by przekonać płeć piękną do siebie. Ale w świecie sportu istnieje wiele przykładów związków, w których sport połączył obie strony. Jako że dziś mamy Walentynki, postanowiliśmy wam przybliżyć kilka najsłynniejszych.
A jest o czym pisać – znajdziecie tu historię Andre Agassiego, który wprawdzie nie znosił tenisa, ale dzięki niemu poznał miłość swojego życia. Opowieść o najsłynniejszej polskiej parze łyżwiarzy na przełomie wieków, która w ciągu dwóch pierwszych lat treningów na tym samym lodowisku nawet ze sobą nie rozmawiała. Toksyczne – dosłownie – związki byłej gwiazdy lekkoatletyki, zakończone dopingowym skandalem. A także wiele przykładów par piłkarskich… ale głównie w kobiecym wydaniu. Zapraszamy do lektury.
TENISOWE MIKSTY POZA KORTEM
Nieprzypadkowo zawodnicy tenisa uchodzą za najbardziej samotnych sportowców na świecie. Owszem, w tym sporcie istnieje gra podwójna, jednak jego solą jest rywalizacja singlowa. Niektóre mecze mogą trwać nawet i cztery-pięć godzin. W tym czasie tenisista jest na korcie pozostawiony sam sobie. Do 2022 roku zawodnicy podczas spotkań nie mogli komunikować się nawet ze swoimi szkoleniowcami. Ten przepis zmieniono po ubiegłorocznym Wimbledonie. Jednak w ramach komunikacji na linii trener-zawodnik i tak dopuszcza się jedynie krótkie frazy wygłaszane przez szkoleniowca. Głębokie analizy taktyczne i dłuższe pogadanki motywacyjne wciąż nie wchodzą w grę.
Tenis to również mordercze treningi, znacznie cięższe od tych spotykanych w innych sportach. Dodatkowo wiele tenisowych karier zaczyna się od chorych ambicji rodziców przyszłych gwiazd. Później dochodzi presja środowiska, kibiców, własne cele… Doprawdy, przy topowych nazwiskach łatwo zauważyć spore liczby, które standardowo pojawiają się w rubryce pieniędzy zarobionych na korcie. Lecz czasami warto się zastanowić z jakim poświęceniem te kwoty się wiążą. A kto inny może zrozumieć to lepiej niż… inny tenisista?
Być może z tego względu to właśnie w tym sporcie znajdziemy sporo przykładów par w których obie połówki go uprawiają. Najsłynniejsza z nich to bez wątpienia Andre Agassi i Steffi Graf. On to bodaj największe tenisowe nazwisko lat 90. Idol całego pokolenia graczy. Choć prywatnie zmagał się z depresją oraz uzależnieniem od narkotyków – co opisywał w swojej autobiografii z 2009 roku (która swoją drogą jest uznawana jedną z najlepszych książek traktujących o sporcie, jakie powstały).
Lecz na korcie w pewnym momencie był geniuszem i najlepszym zawodnikiem w całej stawce. Agassi należy do elitarnego, czteroosobowego grona tenisistów, którzy mogą pochwalić się zdobyciem Karierowego Złotego Wielkiego Szlema. Owo osiągnięcie polega na tym, że dany zawodnik musi choć raz zwyciężyć w każdym z czterech wielkoszlemowych turniejów, a także zdobyć złoty medal igrzysk olimpijskich. Poza Agassim, który w sumie osiem razy wygrywał w Szlemie, ta sztuka udała się wyłącznie Rafie Nadalowi, Serenie Williams oraz Steffi Graf. Która od 2001 roku jest żoną Agassiego.
I choć to trudna sztuka, wśród kobiet Niemka jest uznawana nawet za lepszą tenisistkę, aniżeli Andre wśród panów. Ba, dyskusja na temat damskiego GOAT-a w tenisie nie może obejść się bez jej nazwiska. 22 wielkoszlemowe tytuły mówią same za siebie. Biorąc pod uwagę tytuły zdobyte w erze Open, więcej – tylko o jeden – posiada Serena Williams. Jednak Amerykanka nie wywalczyła klasycznego Złotego Wielkiego Szlema. Czyli nie wygrała wszystkich wielkoszlemowych zawodów oraz turnieju olimpijskiego w jednym roku. Graff dokonała tego niezwykłego wyczynu w 1988 roku. Jest jedyną osobą w historii – i to bez podziału na płeć – która dokonała tej sztuki. Nawet bez wygranej na igrzyskach, pozostaje jedną z zaledwie dwóch tenisistek, które zdobyły Klasycznego Wielkiego Szlema w erze Open (obok Margaret Court w 1970 roku).
Agassi i Graf oczywiście dobrze znali się z touru. Tenisista utrzymuje wersję, że przyszła wybranka serca od zawsze mu się podobała. Po tym jak wygrał Wimbledon w 1992 roku, Agassi z całych sił trzymał kciuki za to by Graf w finale kobiet pokonała Monikę Seles. Wszystko dlatego, że na corocznym balu organizowanym po Wimbledonie tradycją było to, że zwycięzcy męskiego i damskiego singla mają razem uroczysty taniec. Ku uciesze Amerykanina, Graf wygrała… lecz do żadnego tańca nie doszło. Organizatorzy poinformowali mistrza, że w ubiegłych latach zawodnicy mieli spory problem z tym elementem. Dodajmy, że z poprzednich czterech edycji Wimbledonu, wśród kobiet trzy razy triumfowała Graf.
– Długo przekonywałam organizatorów, by anulować ten punkt. Nigdy nie nauczyłam się dobrze tańczyć… – śmiała się po latach Niemka.
Na poważnie Amerykanin rozpoczął swoje zaloty do Niemki dopiero w 1999 roku. Czyli w ostatnim sezonie jej zawodowej kariery. Wcześniej Agassi był związany z aktorką Brooke Shields, lecz właśnie w 1999 roku ich małżeństwo się rozpadło. Wówczas tenisista mógł już bez wywoływania skandalu szukać szans u swojej (jeszcze) koleżanki po fachu. Jak wspomnieliśmy, Andre od lat konkretnie szalał na jej punkcie, określając Graf swoim „Świętym Graalem”. Agassi nagminnie posyłał swemu obiektowi westchnień bukiety kwiatów z dołączonymi karteczkami. Po jednej z nich Graf zadzwoniła do Agassiego, a ten postawił wszystko na jedną kartę.
– Zanim wykonamy następny krok, to muszę ci powiedzieć, że uważam, że jesteś piękna. Szanuję cię, podziwiam i bardzo chciałbym lepiej cię poznać. To jest mój cel. To mój jedyny plan – miotał się nieco Amerykanin.
Ale ten wylew szczerości okazał się skuteczny. Na tyle, że niedługo później Steffi przeprowadziła się do domu Agassiego w Las Vegas, a w 2001 roku para wzięła ślub w tej posiadłości. Do dziś są szczęśliwym małżeństwem, z dwójką dzieci – synem Jadenem (21 l.) i córką Jaz (19 l.). Sam Agassi, zapytany w jednym z wywiadów, powiedział, że najważniejszym punktem zdobytym w jego karierze, był ten gdy Steffi powiedziała mu „tak” podczas oświadczyn.
Można tu wymienić więcej przykładów tenisowych par, choć pod względem tego, jak dobre na korcie były obie połówki, żadna z nich nie równa się do Agassiego i Graf. Wszak Roger Federer również związał się z tenisistką. Miroslava jest trzy lata starsza od swego obecnego męża, jednak jeżeli chodzi o stricte tenisowe osiągnięcia, to możemy powiedzieć, że grała „tylko” na solidnym poziomie. W rankingu WTA najwyżej w karierze znajdowała się na 76. miejscu. Rogera poznała w 2000 roku, zaś pobrali się 9 lat później. Małżeństwo doczekało się czwórki dzieci, ale co ciekawe – są to dwie pary bliźniąt. Dziewczynki Myla i Charlene przyszły na świat w 2009 roku. Pięć lat później rodzina Federerów powiększyła się o synów – Leo i Lenny’ego.
Tenisowe pary znajdziemy także w Polsce. Najsłynniejsza z nich to Marta Domachowska i Jerzy Janowicz. Oboje – jak na ówczesne polskie warunki – osiągali w tenisie spore sukcesy. Domachowska przez kilka lat grała w tourze WTA i przed nadejściem nadejściem sióstr Radwańskich, to ona była najwyżej sklasyfikowaną Polką w rankingu (37. miejsce w 2006 roku). Janowicz i Domachowska doczekali się potomstwa. W 2019 roku urodził się ich syn, Filip. Skoro padło już nazwisko Radwańska, to nie możemy pominąć też Agnieszki oraz jej męża, Dawida Celta. Celt przez lata był sparingpartnerem „Isi”, następnie zaś – jej trenerem. Z czasem znajomość przerodziła się w uczucie. Ale dopiero z czasem.
Podczas wspólnego wywiadu dla magazynu VIVA!, para tak wspominała swoje początki:
– Zastanawiałem się, jak mógłbym zaimponować takiej dziewczynie. […] Próbowała się wprosić na kawę, a ja nie mogłem się zdecydować. […] Wiedziałem, że trudno byłoby mi pogodzić bycie trenerem i sparingpartnerem Agnieszki, i jednocześnie jej chłopakiem. A współpraca dobrze nam wychodziła i nie chciałem tego zepsuć – mówił Celt.
– Na pierwszą zapraszał mnie chyba z pół roku. Obiecywał i obiecywał… (śmiech) – dodawała Radwańska.
NA LODZIE
Wiele par łączących tę samą pasję znajdziemy także w łyżwiarstwie – i to jego różnych odmianach. Tylko znad Wisły możemy wymienić kilka takich przykładów, a zaczniemy od tej, którzy na lodowej tafli razem kręcili toeloopy, salchowy i inne piruety. Dorota i Mariusz Siudek – chociaż ją bardziej możecie też kojarzyć z panieńskiego nazwiska, czyli Zagórska.
Nie mieli do siebie daleko. Ona pochodziła z Krakowa, a on z Oświęcimia. Jakby tego było mało, Dorota tam trenowała, a wszystko z powodu rodzinnej tragedii. Jej ojciec, zawodowy żołnierz, doznał śmiertelnego zawału serca akurat w momencie, kiedy wiózł córkę na trening. Czternastolatka przeżyła śmierć taty tak bardzo, że ból sprawiała jej sama podróż na krakowskie lodowisko. Choć łyżwiarka wspominała też, że lodowisko w Krakowie wówczas posiadało fatalne warunki. Wiecznie było na nim zimno, a same pory treningów nie zachęcały do wzięcia w nich udziału. To wszystko spowodowało, że w wieku 18 lat Zagórska przeniosła się do Oświęcimia.
Jeżeli w tym miejscu spodziewacie się nagłego wybuchu uczucia pomiędzy parą, to musimy was rozczarować. Przez dwa lata nie mieli ze sobą praktycznie żadnej relacji, znali się właściwie tylko z widzenia. Mariusz wówczas posiadał inną partnerkę – zarówno na lodzie jak i prywatnie.
Z Dorotą los skojarzył go dopiero w 1994 roku. Wtedy Siudek i Zagórska wystąpili w Grand Prix de St. Gervais – ale w osobnych parach. Partnerką Mariusza była Marta Głuchowska, natomiast Dorota występowała z Januszem Komenderą. Jednak oba polskie duety zaliczyły koszmarne starty.
– Była z nami sędzia Anna Sierocka. Gdy płakaliśmy po naszych występach, jak koty nad rozlanym mlekiem, powiedziała, że nie chce się wtrącać w sprawy trenerskie, ale jej zdaniem do mnie idealnie pasowałaby Dorota. Jest drobniutka, pełna temperamentu, odważna i ma niezłe przygotowanie akrobatyczne. Zachęcała, abyśmy spróbowali. Pani Iwona Mydlarz-Chruścińska jeszcze raz w życiu zaryzykowała. Kiedy po raz pierwszy ująłem rękę Doroty przy wjeździe na lodowisko, poczułem się, jakby mi ktoś otworzył wrota do raju. Wyczuwała każdy mój ruch, każdą intencję – wspominał początki współpracy Mariusz, na łamach Kroniki Sportu.
Zresztą, nie był to wyłącznie start ich wspólnej drogi po medale. Po dwóch tygodniach zostali parą również poza lodową taflą. Następnie przyszedł czas na ciężką harówkę. Ta zaowocowała czterema medalami mistrzostw Europy oraz trzecim miejscem na mistrzostwach świata w 1999 roku w Helsinkach. Tym sposobem państwo Siudkowie wyrównali najlepszy wynik polskiego łyżwiarstwa figurowego w historii MŚ, którym do czasu ich sukcesu był brąz Grzegorza Filipowskiego. A przecież do tego Dorota i Mariusz zdobywali ogrom medali z zawodów Grand Prix. Takie sukcesy czynią ich najwybitniejszymi Polakami, którzy uprawiali łyżwiarstwo figurowe.
– Na szczęście nauczyliśmy się odróżniać sprawy związane ze sportem i to, co działo się w naszym życiu prywatnym. Nie przenosiliśmy stresów związanych z łyżwiarstwem do domu i na odwrót. Po powrocie do mieszkania dużo rozmawialiśmy jednak na tematy “zawodowe”, analizowaliśmy starty i treningi. Pracując w duecie pojawiają się oczywiście różnice zdań i bywały sytuacje, kiedy się pokłóciliśmy. Wszystkie spory staraliśmy się jednak zostawiać na lodzie. Z takim podejściem do sprawy bycie parą w życiu prywatnym bardzo nam pomogło – mówił Siudek w wywiadzie dla TVP Sport.
Chociaż bardzo szybko zostali parą, to nie spieszyli się ze sformalizowaniem związku. Ich ślub nastąpił dopiero w 2000 roku. Z kolei w 2009 roku, dwa lata po zakończeniu zawodowej kariery, doczekali się syna, Ryszarda. Od wielu lat mieszkają w Toruniu, gdzie trenują nowe pokolenia łyżwiarzy figurowych. W tym także Ryszarda, który osiąga dobre wyniki na krajowej scenie młodzieżowej.
Małżeństwo Siudków to być może najlepsza para, która reprezentowała Polskę na łyżwach, ale nie jedyna. Chociaż po inne, równie znane przykłady, musimy sięgnąć nie do łyżwiarstwa figurowego, a szybkiego. Takich jak Katarzyna i Konrad Niedźwiedzcy.
Najbardziej udanymi zawodami dla obojga panczenistów – jak i w ogóle dla tego sportu w Polsce – były igrzyska olimpijskie w Soczi w 2014 roku. Najwięcej poklasku zebrał na nich Zbigniew Bródka. Cały kraj poznał wtedy historię strażaka, który o trzy tysięczne sekundy pokonał w biegu o złoto Koena Verweija, z dominującej w łyżwiarstwie szybkim Holandii. Ale nie był to przecież jedyny medal Bródki, wywalczony w Soczi. Polscy panczeniści znakomicie spisali się także w biegu drużynowym. Tam lider naszej kadry, wraz z Janem Szymańskim oraz Konradem Niedźwiedzkim, wywalczyli brązowy medal w biegu drużynowym. Wprawdzie w półfinale reprezentacja Holandii nie dała Polakom żadnych szans i pokonała ich aż o 11.29 sekundy. Ale za to w biegu o trzecie miejsce Biało-Czerwoni pewnie zwyciężyli z Kanadyjczykami udowadniając, że ich medal nie jest przypadkiem.
Jeszcze lepiej w drużynowym starcie poszło naszym panczenistkom. Te w składzie Natalia Czerwonka, Katarzyna Bachleda-Curuś, Katarzyna Woźniak, Luiza Złotkowska zostały wicemistrzyniami świata. W finale lepsze okazały się – a jakżeby inaczej – Holenderki. Dodajmy, że Bachleda-Curuś, Woźniak i Złotkowska były już medalistkami olimpijskimi. Cztery lata wcześniej wywalczyły brąz w Vancouver.
Niedźwiedzki i Woźniak kontynuowali swoje kariery do 2018 roku, zaś rok później się pobrali. Obecnie tworzą szczęśliwą rodzinę wraz z synem, Ignacym.
Wyświetl ten post na Instagramie
To oczywiście nie jedyne przykłady panczenistów, których relacje wykraczają poza wspólne treningi i zgrupowania. Jedną z najbardziej utytułowanych są Anni Friesinger-Postma i Ids Postma. Niemka i Holender to prawdziwe legendy tej dyscypliny. Łącznie zdobyli aż siedem medali olimpijskich. Choć podobnie jak w przypadku małżeństwa Agassiego i Graf, to Anni może pochwalić się lepszymi osiągnięciami od męża. Dość powiedzieć, że w trakcie kariery Niemka aż pięciokrotnie ustanawiała rekordy świata (na 1500 oraz 1000 metrów). Sama pewnie pomyliłaby się w podaniu dokładnej liczby tytułów i medali, które wywalczyła na torze. W końcu tylko w Pucharze Świata Friesinger-Postma zanotowała ich 59.
Znanym małżeństwem panczenistów są też Heather i Jorrit Bergsma. Amerykańsko-holenderska para również może poszczycić się tym, że każde z nich posiada medal olimpijski. Oboje kilka razy wygrywali też klasyfikację generalną Pucharu Świata.
TOKSYCZNE ZWIĄZKI MARION JONES
Sportowe pary znajdziemy też w lekkoatletyce. W Polsce obecnie najbardziej znaną stanową Konrad Bukowiecki i Natalia Kaczmarek. Ale i na świecie nie brakuje takich przykładów. Podczas igrzysk w Rio de Janeiro, rywalizację w dziesięcioboju wygrał Ashton Eaton, dla którego był to drugi olimpijski triumf. Jednak powody do radości miała też jego żona. Brianne Theisen-Eaton w Brazylii sięgnęła po brązowy medal.
Z zawodniczką uprawiającą tę samą dyscyplinę postanowił związać się również Jared Tallent. Chodziarz to australijska wersja Roberta Korzeniowskiego – legenda i jeden z najbardziej utytułowanych lekkoatletów w kraju. Z żoną Claire pobrali się po igrzyskach w Pekinie, z których Jared przywiózł brązowy i srebrny medal. Wprawdzie Claire wyraźnie ustępowała mężowi względem sukcesów, lecz na polu sportowym Jared i tak sporo jej zawdzięcza. W późniejszych latach została ona jego… trenerką.
Ale jeżeli zrobiło wam się zbyt mdło od ciągłego czytania o perfekcyjnych związkach, to mamy też przykład bardzo toksycznej – dosłownie i w przenośni – relacji damsko-męskiej. Marion Jones była jedną z największych gwiazd igrzysk w Sydney, podczas których wywalczyła trzy złote medale. Szkoda tylko, że biegaczce w sukcesie wydatnie pomógł C.J. Hunter, jej ówczesny mąż. I bynajmniej nie chodzi o to, że mocniej od innych trzymał za nią kciuki. Hunter pomagał Jones w stosowaniu środków dopingujących, wstrzykując jej w brzuch hormon wzrostu.
Oboje rozwiedli się w 2002 roku, ale rok później Jones związała się z Timem Montgomerym – ówczesnym rekordzistką świata na 100 metrów. Niedługo później Marion urodziła syna – Tima Juniora. I tak najszybsza para świata doczekała się dziecka. Sponsorzy walili do nich drzwiami i oknami, a Marion już planowała wielki powrót na bieżnię po ciąży. I to jej się udało, ale nie w takim stylu, jak sama to sobie wyobrażała. Bo nagle wybuchła afera BALCo.
Bay Area Laboratory Co-operative – bo tak brzmi pełna nazwa – było kalifornijskim laboratorium, które sprzedawało też własne suplementy diety. Jego założycielem był Victor Conte, który opracował cały system, jak urozmaicić normalną suplementację o szereg niedozwolonych środków, ale w taki sposób, by te pozostały niewykryte podczas kontroli antydopingowych. W 2003 roku pętla wokół BALCo powoli się zacieśniała. Jednym z głównych sportowców uczestniczących w projekcie Conte był C.J. Hunter, czyli były mąż Jones. W obliczu takiego rozwoju wydarzeń, cień oskarżeń padł także na nią. Pojawiają się liczne sugestie, że echa afery, która wtedy jeszcze nie eksplodowała w pełni swojej mocy, były główną przyczyną rozpadu jej pierwszego małżeństwa.
Rzecz w tym, że Marion Jones związała się z Montgomerym, który również korzystał z usług BALCo. Kiedy we wrześniu 2003 roku przeprowadzono nalot na siedzibę spółki Conte, w pojemnikach znaleziono mnóstwo hormonu wzrostu oraz sterydów. Jeden z suplementów, który zawierał nielegalne substancje, nosił nawet przewrotną nazwę – The Clear.
Z kolei w rejestrze stałych klientów znajdowały się nazwiska „najszybszej pary świata”.
To wcale nie był koniec ich problemów. Jak wspomnieliśmy, Jones wystąpiła na kolejnych igrzyskach, lecz w kadrze była traktowana jak persona non grata. Wyniki biegaczki również mocno się osłabiły. Marion wystartowała zaledwie w sztafecie 4 x 400 metrów oraz skoku w dal. A to tylko zwiększyło podejrzenia, że bez nielegalnych wspomagaczy daleko jej do czołówki.
Gwoździem do trumny w karierze Jones był wywiad, którego w grudniu 2004 roku udzielił sam Victor Conte. Szef BALCo twierdził, że osobiście podarował sprinterce nielegalne środki.
Jones przez kilka lat konsekwentnie utrzymywała, że jest czysta. Mało tego, w 2006 roku Tim Montgomery został oskarżony o różnego rodzaju machlojki podatkowe, związane z wystawianiem lewych czeków. Jak się być może domyślacie, Jones również była zamieszana w sprawę – choć tylko częściowo. Ostatecznie Montgomery, który po aferze całkowicie pogubił się w życiu, został skazany na pięć lat pozbawienia wolności za handel heroiną. Wtedy też przestał gryźć się w język i otwarcie zaczął mówić o tym, że w życiu jego i Jones doping był na porządku dziennym. Bywały dni w których zakazane środki jak gdyby nigdy nic leżały w lodówce, obok jedzenia.
Tim rozpoczął wyrok w październiku 2008 roku. W tym czasie Jones… już odsiedziała swoje za kratkami. Skruszona gwiazda w końcu przyznała się do stosowania dopingu. Co ciekawe sama biegaczka lubi podkreślać, iż nie siedziała za doping, oraz że stosowała go nieświadomie. Pomijamy tę drugą część, w którą wierzy tylko ona sama. Ale pierwsza jest prawdą. W USA stosowanie sterydów nie jest karalne. Amerykanka spędziła pół roku w więzieniu za składanie fałszywych zeznań w sprawie afery dopingowej oraz fałszowanie wspomnianych czeków.
Jones liczyła na to, że sąd nie wsadzi jej do więzienia, gdyż niedługo przed wyrokiem była biegaczka urodziła drugie dziecko. Tym razem ojcem był Obadele Thompson – sprinter z Barbadosu, który w Sydney zdobył dla tego kraju brązowy medal. Thompson do dziś jest rekordzistą swojego kraju w biegu na 100 metrów. Wciąż tworzy też związek z Jones, a małżeństwo doczekało się w sumie trójki dzieci. Cóż, zdaje się że przynajmniej w życiu prywatnym Marion Jones choć trochę się powiodło.
SIATKA, KOSZ, BIATHLON… A GDZIE W TYM WSZYSTKIM JEST FUTBOL?
Przeglądając różne sporty, można odszukać wiele przykładów par, które połączyła dyscyplina. Siatkówka posiada ich od zatrzęsienia. Bartosz Kurek w 2020 roku poślubił Annę Grejman – byłą przyjmującą Chemika Police, która wywalczyła z tym klubem mistrzostwo Polski. Najsłynniejsze siatkarskie małżeństwo to Brazylijczycy Jaqueline i Murilo. Ona w Pekinie i Londynie sięgała po olimpijskie złoto. On z kolei z tych samych igrzysk powracał z niedosytem, bowiem Canarinhos ulegli kolejno USA i Rosji. Jednak zakładamy, że gdy Jaqueline ma ochotę dogryźć mężowi z tego powodu, ten posiada w zanadrzu kontrargument. Kiedy Murilo dwukrotnie zdobywał mistrzostwo świata – czyli w 2006 i 2010 roku – to w tych samych latach Jaqueline w finale MŚ kobiet schodziła pokonana.
Wyświetl ten post na Instagramie
Russell Westbrook, czyli jeden z tych zawodników, bez których nie może obejść się żaden ranking najlepszych koszykarzy, którzy nie zdobyli mistrzostwa NBA, jest żonaty z Niną Earl. Nina grała w lidze akademickiej, reprezentując zespół Uniwersytetu Kalifornii. Występowała na pozycji skrzydłowej i podobno ze swoją szybkością całkiem nieźle poradziłaby sobie w WNBA. Jednak już podczas studiów poznała Russella. Następnie obroniła pracę magisterską z psychologii i postanowiła realizować się na tym polu. Oraz na polu rodzinnym, gdyż od wielu lat para tworzy szczęśliwą rodzinę z trojgiem dzieci.
Wioślarstwo i kajakarstwo wręcz obfituje w związki często wywodzące się z pasji do jednego sportu. Kajakarzami są Beata Mikołajczyk i Rafał Rosolski – Beata to zresztą jedna z najbardziej utytułowanych zawodniczek w historii polskiego kajakarstwa. Z kolei wioślarstwem zajmowali się Monika Ciaciuch i Wiktor Chabel. Oboje największe sukcesy osiągali w załogach czwórek podwójnych, oczywiście odpowiednio kobiecych i męskich.
Jedną z najbardziej utytułowanych par w historii igrzysk olimpijskich są Daria Domraczewa i Ole Einar Bjoerndalen. Oboje to legendy biathlonu, a łącznie zdobyli aż 19 medali na kolejnych olimpijskich występach. W 2019 roku Ole i Daria wspólnie zakończyli swoje bogate kariery, z tego też względu poświęciliśmy im wtedy osobny tekst, który znajdziecie w tym miejscu. Polecamy, gdyż historia takich zawodników zasługuje na nieco więcej, niż skrót w kilku zdaniach. A od siebie dodamy tylko, że Białorusinka i Norweg pozostali przy biathlonie. W 2021 roku małżeństwo trenowało chińskich biathlonistów, a Bjoerndalen pracował z Chińczykami także po zawodach w Pekinie. Z kolei w tym roku Norweg był ekspertem swej ukochanej dyscypliny w krajowej telewizji.
Jak widać, na świecie nie brakuje przykładów par, które połączyła pasja do tego samego sportu. Te, które poruszyliśmy, stanowią tylko wierzchołek góry lodowej. A jak na tle innych sportów wygląda piłka nożna? Cóż – to zależy.
Jeżeli chodzi o piłkarzy ze światowego topu – bowiem takie przykłady z pozostałych dyscyplin podawaliśmy – to ze świecą szukać takich, których druga połówka także kopie piłkę. Może Alex Morgan, która dla reprezentacji USA zagrała ponad dwieście razy i dwukrotnie wygrała Mundial? Gwiazda kobiecej piłki jest związana z Servando Carrasco. Amerykański pomocnik przez lata gry w MLS wyrobił sobie status solidnego ligowca. Ale trudno traktować go niczym wielką gwiazdę. W końcu nigdy nie wyjechał poza USA. Nie zagrał też ani razu w kadrze.
Tego zaszczytu dostąpił Dom Dwyer, którego licznik reprezentacyjnych występów zatrzymał się na czterech meczach. Podobnie jak w przypadku Carrasco, mówimy tu o solidnym graczu MLS, który jednak przyjechał do USA z Anglii. Ale wciąż – na arenie międzynarodowej to żadna wielka gwiazda. W przeciwieństwie do jego żony – Sydney Leroux, która w 2015 roku razem między innymi ze wspomnianą Alex Morgan, została mistrzynią świata. Do tego możemy dodać parę, którą być może kojarzą kibice Ekstraklasy. Chodzi o Thomasa Rogne, jeszcze nie dawno występował w Lechu Poznań, oraz Adę Hegerberg – zwyciężczynię pierwszej w historii edycji nagrody kobiecej Złotej Piłki.
Doprawdy, nawet jeżeli spojrzymy na polskie podwórko, to najbardziej rozpoznawalną parą stricte piłkarską wydają się… Daniel Stefański i jego żona, Karolina Bojar-Stefańska. Czyli sędziowie. Cóż, najwyraźniej piłkarze wolą piosenkarki, dziennikarki lub influencerki. Ich gust – nie oceniamy.
Ale równocześnie jest sporo piłkarek zaliczanych do najlepszych zawodniczek na świecie, które poznały swoją drugą połówkę na boisku. Są to pary homoseksualne. I tak w mistrzowskiej reprezentacji USA wspólnie grały Ashlyn Harris oraz Ali Krieger. Magdalena Eriksson jest w związku z Pernille Harder (na zdjęciu poniżej). Obie od trzech lat grają w Chelsea. Beth Mead, która od 2017 roku gra w Arsenalu, była w relacji z Daniëlle van de Donk. Kiedy ten związek się rozpadł, Brytyjka postanowiła związać się z inną koleżanką z zespołu – Vivianne Miedemą.
Wyświetl ten post na Instagramie
Lista homoseksualnych par w piłce nożnej jest naprawdę długa. Jednak są to wyłącznie związki pomiędzy kobietami. W przypadku mężczyzn, niewielu piłkarzy w ogóle przyznaje się do odmiennej orientacji. I trudno się temu dziwić. Już sam coming-out – taki jak wczorajsze wyznanie Jakuba Jankto – wzbudził ogromną sensację w środowisku. Łatwo wyobrazić sobie, jak wiele emocji wywołałaby informacja o dwóch piłkarzach, którzy są parą…
SZYMON SZCZEPANIK
Fot. Newspix