Reklama

Kozacy i badziewiacy. Radosław Murawski trafił do notesu selekcjonera

Jakub Białek

Autor:Jakub Białek

14 lutego 2023, 12:53 • 5 min czytania 5 komentarzy

Fernando Santos jeszcze nie zdradził się z żadnym wyborem personalnym, a już wiemy, że ma całkiem niezłą czutkę. W kolejce, która wyglądała mniej więcej tak, jakby to przybysze z kosmosu zamienili się z piłkarzami, trafił na jedyny mecz, o którym możemy powiedzieć, że był całkiem dobry. Legia – Cracovia. Pierwszy sukces Portugalczyka już za nami, bo w Gdańsku przywitał się z polskimi realiami w sposób brutalny, a w Płocku musiał powstrzymywać śmiech, widząc kolejne zmarnowane sytuacje gospodarzy. Ostatnie z wymienionych starć miało jednak pewną wartość selekcjonerską. Obejrzał w nim Radosława Murawskiego, który coraz śmielej puka do biało-czerwonych drzwi. 

Kozacy i badziewiacy. Radosław Murawski trafił do notesu selekcjonera

Wiadomo, że obecność Santosa na kolejce ligowej już na samym starcie jego posługi w reprezentacji Polski, to ruch czysto wizerunkowy, mający pokazać, że to nie Paulo Sousa. Ciężko wyobrazić sobie scenariusz, w którym Santos opiera skład biało-czerwonych na ligowcach. Jeśli ktoś wpadnie mu w oko, to raczej kandydatury na sensowne uzupełnienia kadry. I w weekend oglądał dwóch gości, którzy mają realne szanse, by takimi się stać:

  • Radosław Murawski – lider Lecha, autor jedynej bramki w Płocku.
  • Maik Nawrocki – obrońca, który strzelił gola Cracovii, a do drugiego trafienia legionistów walnie się przyczynił.

To nie o konkrety w ofensywie chodzi zarówno w przypadku jednego, jak i drugiego. Bardziej o – jakkolwiek chcielibyśmy stawiać sprawę – brak konkurencji. W środku pola biało-czerwonych obserwowaliśmy na mundialu lej po bombie. Jednym z wielu zarzutów do Czesława Michniewicza było to, że nie zrobił wystarczająco dużo, by sprawdzić dostępne opcje. Czy taki Murawski odmieniłby kadrę? Nie. Ale czy nie mógłby się stać kimś w stylu Mączyńskiego 2.0?

Nie chodzi o to, żeby w każdym sensownym ligowcu polskiego pochodzenia widzieć odbicie lustrzane wizjonerskiego ruchu Nawałki. Murawski może zapewnić jednak podobne cechy – solidność, rzetelność, pracowitość, harmonię w środku pola. W mistrzowskim Lechu może i się nie wybijał, ale jednak grał w podstawie. W tym sezonie – kozak, lider, kluczowa postać „Kolejorza”. Czy taki Murawski może czuć kompleksy przed Damianem Szymańskim? Chyba niekoniecznie. Przed kolegami z szerokiej listy na mundial – Dziczkiem, Łęgowskim czy Piotrowskim – także absolutnie nie. Murawski nie byłby oczywistym powołaniem, bo to nie piłkarz, który rzuca się w oczy. Raczej facet od niewidocznej roboty. Ktoś od szybkiego, agresywnego doskoku – jak przy bramkowej akcji w Płocku. Ale i ktoś, kogo nie posądzisz o braki techniczne – jak przy bramkowej akcji w Płocku. Wielu widziało w roli ligowca do środka pola Bartosza Slisza, który również załapał się w tym tygodniu do kozaków (po raz pierwszy w sezonie). Choć pomocnik Legii ma w tym sezonie niezwykle stabilną formę i praktycznie nie miewa dołków, to zatrzymał się w rozwoju i tematu kadry w jego kontekście po prostu nie ma.

Reklama

Maik Nawrocki? Analizowaliśmy wczoraj jak wygląda nasz reprezentacyjny środek obrony i – no cóż – trzeba bić na alarm. Młodzieżowy legionista nie musiałby od razu rozstawiać po kątach Glika z Bednarkiem, ale na najbliższym zgrupowaniu pewnie pojawi się jakaś nowa twarz w miejsce Jędrzejczyka, będącego podczas mundialu opcją na tu i teraz. Santos wybiera pomiędzy Nawrockim, Wiśniewskim (już wskoczył do składu Spezii) a Michalskim (czołowy stoper 2. Bundesligi). Może sięgnąć też po jedną ze sprawdzanych już wcześniej opcji – Helika, Piątkowskiego, może Salamona. Akcje Nawrockiego nie stoją tu na straconej pozycji. Zwłaszcza, że byłaby to inwestycja w przyszłość.

Skoro już przy Maikach-obrońcach jesteśmy, to niezłe wrażenie sprawia nowy nabytek Radomiaka, Mike Cestor. Jak chłop przestawiał w jednej akcji Włodarczyka, to aż się szkoda mogło zrobić. Siłę ma, ustawia się dobrze. Z Miedzią zdarzyło mu się być dwa razy zapalnikiem, ale raczej będą z niego ludzie. Po raz czwarty w naszym zestawieniu znalazł się Jakub Jugas. Gdy przychodził do Cracovii, niektórzy mogli pomyśleć, że to hokeista, ale przez naszą ligę absolutnie się nie ślizga.

Benedikt Zech, czyli w kontekście tego sezonu przypadek tragiczny. To on stał najbliżej Kupisza, który sieknął gola głową po rzucie rożnym. To w zasadzie powinna być taktyka przeciwników na rzuty rożne przeciwko Pogoni: graj tam, gdzie stoi Zech. W tym sezonie jest tak nieruchawy, że albo się spóźni, albo skoczy w sposób rachityczny, albo w ogóle zapomni, że trzeba podjąć próbę interwencji.

Drugi gol? A jakże, jeśli ktoś miał zatrzymać kontrę Jagiellonii, to właśnie Zech, który powinien stanąć na linii podania do Jesusa Imaza, ale tego nie zrobił, więc Hiszpan dobił rywali ze Szczecina, którzy mają na koncie już 32 stracone bramki. Pod tym względem nie mają sobie równych. 

Do gabloty?

Reklama

Najpoważniejszym kandydatem do założenia podpaski kapitana jest Michal Siplak, który zrobił dużo, by kibice przy Łazienkowskiej nie rzucali w niego kuflami, a obsypali złotem. Najpierw spowodował karnego w stylu „ja nie zdążę?!?!?!”, wykonując klasyczny, spóźniony wślizg. Później był bliski drugiej jedenastki, gdy zagrywał piłkę ręką w szesnastce, lecz sędzia dostrzegł na systemie VAR, że wcześniej był popchnięty.

Ciekawi nas, co Grzegorz Mokry zrobi z obsadą bramkarza po poniedziałkowym meczu. Mateusz Abramowicz nie zaczynał tego sezonu jako jedynka, ale spisuje się bez większego zarzutu. Chyba że do strzału składa się Juninho z Nowego Sącza, Miłosz Szczepański. Raczej nikt nie ma wątpliwości – można chwalić zawodnika Warty za uderzenie, ale jeśli bramkarz dostaje gola po krótkim słupku, to zazwyczaj jest to jego wina. I w tym przypadku tak było. Czy pierwsza wpadka sprawi, że do składu wskoczy Stefanos Kapino, który trafił na Dolny Śląsk zimą? Można podśmiewywać się, że Grek to wieczny rezerwowy, ale pełnił tę rolę w klubach nieporównywalnie większych niż Miedź – takich jak Arminia, Werder, Olympiakos czy Panathinaikos. Skoro trafił do polskiego beniaminka, potencjalnego spadkowicza, chciał pewnie wreszcie coś pograć. Ale i tutaj nie jest mu to dane.

 

 

WIĘCEJ O EKSTRAKLASIE: 

Fot. FotoPyK

Ogląda Ekstraklasę jak serial. Zajmuje się polskim piłkarstwem. Wychodzi z założenia, że luźna forma nie musi gryźć się z fachowością. Robi przekrojowe i ponadczasowe wywiady. Lubi jechać w teren, by napisać reportaż. Występuje w Lidze Minus. Jego największym życiowym osiągnięciem jest bycie kumplem Wojtka Kowalczyka. Wciąż uczy się literować wyrazy w Quizach i nie przeszkadza mu, że prowadzący nie zna zasad. Wyraża opinie, czasem durne.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Komentarze

5 komentarzy

Loading...