Reklama

Co można powiedzieć o występach Barcelony bez Lewandowskiego?

Paweł Ożóg

Autor:Paweł Ożóg

01 lutego 2023, 14:06 • 6 min czytania 7 komentarzy

FC Barcelona jest liderem ligi hiszpańskiej z przewagą pięciu punktów nad Realem Madryt. Jeśli dziś wygra zaległe spotkanie z Realem Betis, zamknie pierwszą rundę z imponującym dorobkiem pięćdziesięciu „oczek” i będzie mogła zbić piątkę z najlepszym w tym momencie zespołem Serie A. Jednak nie można przymykać oka na problemy, bolączki, niedociągnięcia, które na ten moment są skutecznie zamiatane pod dywan przez Xaviego i jego świtę. W ostatnich kilku tygodniach obserwowaliśmy trzyodcinkowy serial, pt. „Gra w lidze bez Roberta Lewandowskiego”. Wcielmy się zatem w rolę krytyka i przybliżmy jego fabułę.

Co można powiedzieć o występach Barcelony bez Lewandowskiego?

Co by nie mówić, Polak jest obecnie największą gwiazdą w swoim zespole. Najlepszym strzelcem w drużynie. Postacią, która przyciąga spojrzenia i swoim przyjściem miała uwiarygodnić program naprawczy Dumy Katalonii oparty na wielomilionowych dźwigniach. Nie dziwi zatem, że od Lewandowskiego wymaga się naprawdę dużo, ale przecież nie zawsze polska strzelba będzie gotowa do użycia. I co wtedy?

O klasie sportowej Polaka nie trzeba trąbić na każdym kroku. W ostatnich latach zadomowił się w gronie najlepszych piłkarzy na świecie i szybko się z tej grupki nie wypisze. Niemniej nabroił w meczu z Osasuną i zapracował na zawieszenie. To dorzuciło nową misję poboczną do kampanii ligowej katalońskiego klubu. Ostatnie mecze Dumy Katalonii stanowiły odpowiedź na pytanie, czy jest plan B na wypadek nieobecności Polaka i jak się sprawdza.

Wyniki lepsze niż gra

Warstwa powierzchowna w postaci punktów wskazuje, że da się grać z powodzeniem bez Lewandowskiego. Ba, nawet wygrywać na krajowym podwórku i powiększać przewagę nad resztą stawki. W tym czasie FC Barcelona skromnie pokonywała swoich ligowych rywali po 1-0. Kolejno Atletico Madryt, Getafe i Gironę, ale zespół Xaviego męczył się niemiłosiernie.

Gdyby nie dobra postawa Ter Stegena, trochę farta i kilka dobrych interwencji w obronie, to teoretyczne łatwe punkty mogły przelecieć przez palce. Bliżej tej FC Barcelonie było do unocerismo, z którego znany jest Diego Simeone, niż do barcelońskich korzeni, które sprowadzały się do widowiskowej i pełnej pasji gry.

Reklama

Takie wygrywanie po 1-0, które ostatnio zaprezentowała Duma Katalonii, jest mdłe i nijakie. FC Barcelona przez lata słynęła z tego, że jak nawet dostała gola, to wpakowała zaraz cztery i zamykała mecze. Teraz momentami wkracza na ścieżkę minimalizmu i tym samym zapędza się w kozi róg. W ten sposób nie przyciągnie do siebie nowych fanów. Nie wystawia sobie najlepszej laurki i nie zachęca do włączania meczów z jej udziałem.

Co więcej, nie po to ludzie płacą grube pieniądze za przyloty na spotkania tego klubu, zakwaterowanie i bilety, by potem wiercić się na stadionowym krzesełku i rzucać gorzkimi zdaniami.

Na dłuższą metę ogrywając minimalnie słabeuszy, zespół traci wiarę w swoją moc twórczą, kreację i w umiejętność tłamszenia przeciwników. Do jednego strzelania gola na mecz można szybko przywyknąć i nagle takie podejście stanie się chorobą przewlekłą.

A co jeśli rywalowi się poszczęści i strzeli coś z niczego?

Innym razem nagle ktoś zagra ręką w polu karnym lub kogoś nadepnie?

I co wtedy?

Reklama

Teraz udało się przepchnąć kilka spotkań kolanem, ale ich przebieg jest do zapomnienia. A to właśnie z Gironą i Getafe trzeba się naładować emocjonalnie na mecze o większym ciężarze gatunkowym. A tu trzeba było liczyć na to, że taki Borja Mayoral nie wykorzysta setki po błędzie Pedriego. Że Stuaniemu piłka tylko prześliźnie się po włosach. Zbyt wiele zmiennych i pozostawiania swojego losu w rękach rywali.

xG prawdę ci powie

Potwierdziły się obawy, że bez 34-latka w ataku FC Barcelonie wiatr wieje w oczy jeszcze mocniej. Warto rzucił okiem na statystykę goli oczekiwanych ze wspomnianych wcześniej spotkań (dane FOTMOB):

  • Atletico 1,84 – FC Barcelona 0,66
  • FC Barcelona 0,73 – Getafe 1,08
  • Girona 1,06 – FC Barcelona 1,1

Gole oczekiwane nie są idealnym miernikiem, ale kilka kart odkrywają i uwydatniają niemoc w tworzeniu sytuacji pod nieobecność Polaka. Xaviego zwłaszcza mogą niepokoić dane ze spotkań z Getafe i Gironą. Bądź co bądź, są to zespoły drugiej części stawki i przez lidera ligi powinny być do łyknięcia na szybko, wręcz rozjechane w trybie natychmiastowym. Tak się jednak nie działo i wręcz zespoły skazywane na porażkę mogą żałować, że nie ukuły nijakiej Barcelony. Jakoś ta Duma Katalonii uciułała komplety punktów, ale bardziej wynikało to z przebłysku jednostek i większej jakości piłkarskiej, niż z wypracowanych schematów czy stylu.

Zastępstwa brak

W tych meczach miejsce Lewandowskiego w ataku zajmował Ansu Fati i nie pokazał się z najlepszej strony. Cierpiał Hiszpan, cierpiała FC Barcelona. Z Atletico został zmieniony na początku drugiej polowy, z Getafe rozegrał cały mecz, z Gironą zszedł w końcówce i tak naprawdę niewiele w tych spotkaniach zdziałał. Poza asystą drugiego stopnia z Gironą raczej ten okres powinien uznać za zmarnowaną szansę pokazania się w nowej odsłonie.

Piłka go parzyła.

Miewał problemy z przyjęciem futbolówki w polu karnym.

Nie mógł dla siebie znaleźć miejsca.

Wyglądał jak grajek klubu ze strefy spadkowej.

Obraz nędzy i rozpaczy, a też nie było dużego pola do rotacji. Memphis Depay jest już w Atletico. Brakuje gotowego narybku z La Masii. Od biedy w ataku mógłby grać Ferran Torres, ale nie dość, że jego forma jest kiepska, to w meczu z Atletico po zapasach ze Stefanem Saviciem wyleciał z boiska i tylko pokazał, że nie nadaje się teraz na wielkie granie.

Mecze przerywniki

Już sama obecność na boisku Lewandowskiego bardzo pomaga reszcie, ale w tym momencie zbyt wiele zależy już nawet nie tyle od postawy jednego piłkarza, ile jego obecności na boisku. Lewy zawsze skupi na sobie uwagę defensorów, da czas kolegom, wygra drugą piłkę, skoczy do główki, zastawi się i gwarantuje, że gdy mu coś już spadnie pod nogi w polu karnym, to raczej zaraz wpadnie do sieci. Brakuje kogoś, kto dałby namiastkę tego.

Nie jest to nasz wymysł, że rola Lewandowskiego w zespole jest gigantyczna. Niech za punkt odniesienia posłużą nam ostatnie mecze z nim w składzie. Wyjmijmy może poza nawias spotkanie z trzecioligową Ceutą w Pucharze Króla. Wówczas zostają starcia: z Realem Betis 2-2 (i awans w karnych), z Realem Madryt 3-1 (triumf w Superpucharze) i Realem Sociedad 1-0 (awans do półfinału Pucharu Króla).

Co by nie mówić, był to trudniejszy zestaw rywali niż Atletico, Getafe, Girona, inny ciężar gatunkowy i mecze te kończyły się dla Barcelony dobrze. Lewandowski uzbierał w nich dwa gole i asystę, choć też nie wszystko mu wychodziło. Choćby w pierwszym z tych spotkań był na początku lekko niezdarny, ale potem naprawił swoje winy. Niemniej jego wpływ na poczynania kolegów był spory. Lewandowski nawet będąc lekko pod formą, wykonał kawał dobrej roboty, która przeszła trochę bez echa.

Teraz już Polak wraca do składu na ligę, ale pojawia się kolejny problem – kontuzja Dembele, więc znów siła ognia Dumy Katalonii będzie stłumiona. Można odnieść wrażenie, że trochę wszystko trzyma się na cienkiej nitce, choć w końcowym rozrachunku styczeń wyszedł fenomenalnie. Zdobycie Superpucharu Hiszpanii, przejście kolejnych rund w Pucharze Króla, powiększenie przewagi nad Realem w lidze.

A to, że wyniki są lepsze niż gra, nie jest najlepszym prognostykiem na kolejne tygodnie. Na dłuższą metę może się to odbić czkawką.

WIĘCEJ O LIDZE HISZPAŃSKIEJ:

Fot. Newspix.pl

Redakcyjny defensywny pomocnik z ofensywnym zacięciem. Dziennikarski rzemieślnik, hobbysta bez parcia na szkło. Pochodzi z Gdańska, ale od dziecka kibicuje Sevilli. Dzięki temu nie boi się łączyć Ekstraklasy z ligą hiszpańską. Chłonie mecze jak gąbka i futbolowi zawdzięcza znajomość geografii. Kiedyś kolekcjonował autografy sportowców i słuchał do poduchy hymnu Ligi Mistrzów. Teraz już tylko magazynuje sportowe ciekawostki. Jego orężem jest wyszukiwanie niebanalnych historii i przekładanie ich na teksty sylwetkowe. Nie zamyka się na futbol. W wolnym czasie śledzi Formułę 1 i wyścigi długodystansowe. Wierny fan Roberta Kubicy, zwolennik silników V8 i sympatyk wyścigu 24h Le Mans. Marzy o tym, żeby w przyszłości zobaczyć z bliska Grand Prix Monako.

Rozwiń

Najnowsze

Hiszpania

Komentarze

7 komentarzy

Loading...