Reklama

Najgorsze piłkarskie debiuty

Maciej Karcz

Autor:Maciej Karcz

27 stycznia 2023, 08:52 • 7 min czytania 2 komentarze

Joao Felix zaczął swoją przygodę z Chelsea w sposób spektakularny, szkoda tylko, że w negatywnym znaczeniu tego słowa. Przegrane spotkanie i przede wszystkim bezpośrednia czerwona kartka za brutalny atak na nogę rywala – tak wyglądało pierwsze spotkanie Portugalczyka w barwach The Blues. Świetny debiut, prawda?

Najgorsze piłkarskie debiuty

Trochę lepiej w nowym zespole zaprezentował się Bartosz Bereszyński. W pierwszym meczu dla Napoli nie strzelił samobója i nie wyleciał z boiska, ale zagrał słabo. Bardzo słabo. Według włoskich gazet w starciu przeciwko Cremonese w Coppa Italia nasz obrońca był najsłabszy na placu gry. A że zaliczył aż 120 minut, musiał się naprawdę „nastarać”, żeby mało co mu w meczu wyszło. Chociaż debiuty tych dwóch nie wyglądają najlepiej, to historia futbolu pamięta przypadki o wiele gorsze niż Bereszyński i Felix. Specjalnie dla was wybraliśmy te najgorsze.

Shoya Nakajima

Najdroższy piłkarz w historii japońskiego futbolu swój debiut w Antalyaspor zapamięta na bardzo długo. W tym przypadku chodzi konkretnie o pierwsze spotkanie przed własną publicznością. Został posłany do boju przez trenera Nuriego Sahina w 58. minucie rywalizacji i udział w meczu zakończył ledwie 20 sekund później.

Dla porównania, gdyby Usain Bolt rozpoczął swój rekordowy bieg na 200 metrów w tym samym czasie, kiedy na boisku meldował się Nakajima, zawody skończyliby w tym samym czasie. Co ciekawe, arbiter tego spotkania początkowo pokazał Japończykowi żółtą kartkę, jednak po obejrzeniu powtórki na VAR nie miał już żadnych złudzeń, że mecz dla Nakajimy powinien się zakończyć.

Reklama

Ronan Le Crom

Były już golkiper, który w trakcie swojej kariery występował w AJ Auxerre czy RC Lens, ale na swoim koncie ma również grę w Paris Saint-Germain. No dobra, jeden występ. Przez PSG został zakontraktowany w styczniu 2012 roku (miał wtedy 38 lat) i pełnił rolę trzeciego bramkarza. A że w tamtym czasie kontuzje omijały dwóch pierwszych golkiperów, Le Crom regularnie siadał na trybunach.

Na szansę debiutu musiał poczekać aż półtora sezonu, kiedy to w ostatnim meczu sezonu Ligue 1 w 2013 roku wszedł z ławki w 61. minucie za Alphonse Areolę. Paryżanie byli już pewni mistrzostwa Francji i chciano, by Le Crome poprzez oficjalny ligowy występ mógł dostać medal za wygranie ligi. I faktycznie, medal dostał, tak samo jak czerwoną kartkę raptem 20 minut po wejściu na boisko. W taki oto sposób Le Crom pożegnał się z PSG i profesjonalnym futbolem. Cóż, jak odchodzić, to z fanfarami…

Reklama

Saul Niguez

W 2021 roku w ostatnim dniu letniego okienka transferowego Saul zamienił Atletico Madryt na Chelsea Londyn. Hiszpański pomocnik znalazł się w północnym Londynie na zasadzie rocznego wypożyczenia i pewnie chciałby o tym okresie całkowicie zapomnieć. W ciągu sezonu na 23 rozegrane mecze zdobył tylko jedną bramkę i ani razu nie asystował. W sumie cała jego przygoda na Stamford Bridge była taka sama jak debiut w barwach The Blues, czyli do kitu.

Premierowy występ dla Chelsea zaliczył w meczu Premier League przeciwko Aston Villi. Spotkanie zaczął w wyjściowej jedenastce i już od pierwszego gwizdka było widać, że w drużynie Tuchela jest niczym ciało obce. Na 45 celnych podań tylko siedem wykonał na połowie rywala, przegrał osiem pojedynków i dwukrotnie doprowadził do niebezpiecznych kontrataków rywali, które cudem nie zakończyły się bramkami. Tak „fantastyczny” występ Saula zakończył się bardzo szybko, Tuchel ściągnął Hiszpana już po pierwszej połowie. O jego nieudanym związku z Chelsea świadczy fakt, że poza niechlubnym debiutem w pierwszym składzie „The Blues” zagrał jeszcze tylko cztery razy.

Ali Dia

Podobnie jak w przypadku Le Croma, jego debiut był jednocześnie jedynym meczem dla klubu. Z tą różnicą, że Senegalczyk Ali Dia wcale nie był profesjonalnym piłkarzem. Z Southampton podpisał miesięczny kontrakt po dopuszczeniu się oszustwa. Wraz ze swoim kumplem zadzwonili do ówczesnego trenera Świętych i przekonali go, że Ali jest kuzynem Georga Weaha. Graeme Souness usłyszał przez słuchawkę, że Dia był piłkarzem Paris Saint-Germain oraz miał na koncie 13 meczów w reprezentacji Senegalu. W tamtym momencie w Southampton mierzono się z plagą kontuzji, tak więc zdecydowano się zakontraktować Dię na miesiąc.

Podczas jednego z meczów ligowych przeciwko Leeds United senegalski oszust znalazł się nawet na ławce rezerwowych. I akurat właśnie podczas tego meczu niedługo przed przerwą urazu nabawił się Matthew Le Tissier. W jego miejsce Souness postanowił wpuścić Dię. W taki oto absurdalny sposób „piłkarz” może się pochwalić debiutem w profesjonalnym futbolu, którego już nikt mu nie zabierze. Pewnie Dia niespecjalnie przejmuje się nawet tym, że z powodu wręcz żadnego poziomu sportowego sam został zmieniony w 80. minucie meczu. Co ciekawe, The Sun oraz The Times umieścili go na liście najgorszych piłkarzy w historii Premier League. To i tak jest w pewnym stopniu wyróżnienie, jeśli weźmiemy pod uwagę fakt, że Ali Dia na tej niechlubnej liście znalazł się obok prawdziwych zawodników.

A poniżej trener Świętych Greame Souness, który nawet skomentował debiut Aliego:

Lionel Messi

Kto by pomyślał, że tak koszmarny debiut rozpocznie tak cudowną przygodę… Messi w barwach Argentyny zagrał po raz pierwszy w 2005 roku przeciwko reprezentacji Węgier. Obiecujący 18-latek został wpuszczony na boisko w 63. minucie, by zjechać do boksu zaledwie 40 sekund później. Leo biegnąc z piłką przy nodze był ciągnięty za koszulkę przez Vilmosa Vanczaka. Argentyńczyk by uwolnić się od krycia, odmachnął ręką w kierunku przeciwnika.

Na jego nieszczęście uderzył Vanczaka łokciem prosto w szczękę i za ten faul został ukarany czerwoną kartką. Schodząc z boiska po prostu się rozpłakał. Jak później przyznał, nie tak wyobrażał sobie swój debiut w kadrze narodowej. Ale po ostatnich wydarzeniach na mundialu w Katarze chyba niespecjalnie będzie rozpamiętywać tamto popołudnie.

Jonathan Woodgate

Ścisły top najgorszych debiutów w piłce nożnej. Woodgate w 2004 trafił Newcastle do Realu Madryt za potężne 20 milionów euro, jednak na swój premierowy mecz dla Los Blancos musiał poczekać ponad rok. Powodem były nękające go kontuzje, które w całości zabrały mu pierwszy sezon w Hiszpanii. Ale co się odwlecze, to nie uciecze.

Woodgate doczekał się swojego debiutu, w którym nawet zdobył bramkę! Szkoda tylko, że samobójczą, a meczu nie dograł. Niecałe pół godziny przed ostatnim gwizdkiem obejrzał drugi żółty kartonik i musiał przedwcześnie opuścić plac gry. Cały pobyt Woodgate’a w Madrycie był jednym wielkim niepowodzeniem, w ciągu dwóch sezonów zagrał dla Realu jedynie w 14 spotkaniach i bez większego żalu oddano go do Middlesbrough w 2007 roku. Szkoda, że jego rozwój zahamowały kontuzje, bo talentu na pewno mu nie brakowało.

Marcos Antonio

Do FC Nurnberg trafił w 2012 roku z Rapidu Bukareszt. Brazylijczyk raczej nie liczył na to, że zostanie jednym z najlepszych piłkarzy w Niemczech, ale też nie oczekiwał tak kiepskiego obrotu spraw. W norymberskim klubie po pierwszym meczu w krajowym pucharze czekał go debiut w Bundeslidze. A jak się miało okazać, ten był jednym z najgorszych w całej jej historii. Marcos Antonio w starciu FC Nurnberg z Stuttgartem wystąpił jako stoper już od pierwszej minuty i raptem 30 sekund po rozpoczęciu rywalizacji popełnił katastrofalny błąd. Antonio po otrzymaniu podania był naciskany przez napastnika rywali, więc zdecydował się na zagranie do swojego bramkarza. Niestety zrobił to na tyle słabo, że piłkę bez problemu przejął rozpędzony przeciwnik, który w sytuacji sam na sam z golkiperem bez problemu zdobył bramkę.

Antonio gorzej meczu zacząć nie mógł, ale na domiar złego Brazylijczyk kilka minut później dopuścił się bliźniaczo podobnego błędu, który prawie zakończył się utratą drugiej bramki. Tego już było za wiele, trener FC Nurnberg Dieter Hecking po nieco ponad kwadransie zdecydował się na ściągnięcie brazylijskiego defensora. Cała ta sytuacja była dla Antonio o tyle przykra, że w Bundeslidze już nigdy więcej nie zagrał a jedyne, z czego został w Niemczech zapamiętany to właśnie blamaż przeciwko Stuttgartowi, nazywany „szesnastoma minutami wstydu”.

Thiago Silva

Nawet taki weteran jak Thiago Silva może nie poradzić sobie w pierwszym meczu dla nowego zespołu. Debiut w barwach Chelsea zaliczył w meczu ligowym przeciwko West Bromwich Albion. Do przerwy The Blues przegrywali aż 3:0, do czego w dużej mierze przyczynił się brazylijski defensor.

Przy jednej z bramek zaliczył kompromitującą wpadkę, będąc ostatnim obrońcą chciał zagarnąć piłkę podeszwą, jednak w nią nie trafił. Futbolówkę błyskawicznie przechwycił napastnik rywali i w pojedynku z bramkarzem pewnie umieścił ją w siatce. W trakcie meczu piłkarze West Bromu bez problemu objeżdżali Silvę, którego forma tego wieczora była dramatyczna. Na jego szczęście po zmianie stron Mason Mount, Hudson-Odoi i Tammy Abraham odrobili straty, czym uratowali drużynę przed porażką i Thiago Silvę przed jeszcze większą krytyką.

WIĘCEJ NA WESZŁO:

fot./FOT.EXPA/NEWSPIX.PL

Fan futbolu w myśl zasady "Granie w piłkę jest bardzo proste, ale grać prostą piłkę to najtrudniejsza rzecz". Kibic każdego, kto myśli na boisku, bo po co się psychicznie męczyć?

Rozwiń

Najnowsze

Hiszpania

Mbappe: Bilbao było dla mnie dobre, bo tam sięgnąłem dna

Patryk Stec
1
Mbappe: Bilbao było dla mnie dobre, bo tam sięgnąłem dna

Komentarze

2 komentarze

Loading...