Reklama

TCS: Polacy w gronie faworytów, ale trzeba uważać na Graneruda?

Kacper Marciniak

Autor:Kacper Marciniak

28 grudnia 2022, 19:00 • 3 min czytania 2 komentarze

Turniej Czterech Skoczni to punkt na mapie Pucharu Świata, który wielokrotnie w ostatnich latach przynosił sporo radości polskim kibicom. Dość powiedzieć, że od 2017 roku austriacko-niemieckie zawody wygrywali wyłącznie Biało-Czerwoni oraz… Ryoyu Kobayashi. Tym razem jednak Japończyk w specjalnie wysokiej formie nie jest, a już Dawid Kubacki czy Piotr Żyła owszem, skaczą znakomicie. Jest jednak jeden zawodnik, którego szczególnie mamy prawo się obawiać.

TCS: Polacy w gronie faworytów, ale trzeba uważać na Graneruda?

Mowa o Halvorze Egnerze Granerudzie, który widocznie czuje się świetnie w Oberstdorfie. Kwalifikacje (wcześniej wygrał trening) nie powiedzą nam wszystkiego, ale to Norweg znalazł się na “pole position” przed pierwszym konkursem wchodzącym w skład Turnieju Czterech Skoczni. Skoczył 133.5 metrów i uzbierał aż 155.5 punktów. Czyli niemal 10 więcej od drugiego Kubackiego i 15 od trzeciego Timiego Zajca.

W czołówce kwalifikacji znaleźli się jeszcze Żyła (piąty) i Kamil Stoch (szósty), a w konkursie zobaczymy również Pawła Wąska (dwudziesty drugi), Jana Habdasa (trzydziesty drugi) oraz nieśmiertelnego Stefana Hulę (czterdziesty szósty).

Wyniki ekipy Thomasa Thurnbichlera są zatem więcej niż zadowalające. To, co najważniejsze naturalnie przed nami, ale jest szansa, że “Złoty Orzeł”, czyli nagroda za wygranie TCS, wróci do Polski. Albo przynajmniej znowu będziemy mieli naszego reprezentanta na podium.

O tym, kto może wygrać prestiżowe zawody, mówił nam Thomas Thurnbichler, trener Polaków. – Jeśli chodzi o faworytów – na pewno Dawid, jako lider Pucharu Świata. Sądzę, że jest w życiowej formie. W Turnieju Czterech Skoczni potrzebujesz regularności i punktowania w taki sposób, żeby zawsze być krok przed rywalami. Na to stać właśnie Kubackiego, Anze Laniska oraz Stefana Krafta. Choć on ma akurat swój agresywny styl, przez który czasem gubi symetrię w locie i łapie problemy. No i do tego trzeba wspomnieć o Granerudzie, który też jest w stanie wygrać konkurs, ale ma problemy z regularnością.

Reklama

Do czwórki, na którą wskazał Thurnbichler, trzeba jeszcze dodać Żyłę. I będziemy mieli pięciu skoczków, którzy w tym sezonie prezentują zdecydowanie najwyższą formę. Stawiać oczywiście można też na odrodzenie gigantów – czyli Karla Geigera (który skacze ostatnio tylko nieźle), a także Kobayashiego (który mimo dobrej formy w lecie, wciąż nie jest w stanie odpalić). Niemiec zresztą już w kwalifikacjach spisał się przyzwoicie – był siódmy.

Inna sprawa, że w konkursie Geiger w systemie KO zmierzy się z… Kraftem. Na – przynajmniej w teorii – trudnego rywala trafił też Pawła Wąsek. Będzie nim mistrz olimpijski, Marius Lindvik. Wyzwanie będzie mieć także Stefan Hula, którego czeka “bratobójczy” pojedynek z Piotrem Żyłą. To wszystkie “biało-czerwone” pary, które jutro zobaczymy:

  • Paweł Wąsek (21.) – Marius Lindvik (29.);
  • Kristoffer Eriksen Sundal (19.) – Jan Habdas (32.);
  • Kamil Stoch (6.) – Erik Belshaw (45.);
  • Piotr Żyła (5.) – Stefan Hula (46.);
  • Dawid Kubacki (2.) – Vladimir Zografski (49.).

O ile Żyła i Kubacki będą jutro walczyć o podium czy zwycięstwo, tak Kamil Stoch podkreślał w rozmowie z nami, przeprowadzonej po wygranych przez niego mistrzostwach Polski, że nie ma oczekiwań wynikowych. – Z doświadczenia wiem, że takie podejście jest dla mnie najlepsze. Pozwoli mi kontynuować swoją pracę, skupić się na swoich zadaniach. A jak wykonam je dobrze, to i skoki będą dobre.

Inaczej do zawodów musi podchodzić Żyła, bo formę ma ostatnio szczególnie wysoką. – Jak chce się być na wysokim poziomie, to trzeba rypać cały czas. Ja akurat to lubię i jestem zadowolony, że jest tyle do roboty. Na pewno będę walczył i dawał z siebie tyle, ile mogę. Na pewno stać mnie na tego Orzełka, więc powalczę.

Czekamy zatem na znakomite występy polskich skoczków. Konkurs w Oberstdorfie wystartuje w czwartek o godzinie 16:30.

Reklama

Fot. Newspix.pl

Na Weszło chętnie przedstawia postacie, które jeszcze nie są na topie, ale wkrótce będą. Lubi też przeprowadzać wywiady, byle ciekawe - i dla czytelnika, i dla niego. Nie chodzi spać przed północą jak Cristiano czy LeBron, ale wciąż utrzymuje, że jego zajawką jest zdrowy styl życia. Za dzieciaka grywał najpierw w piłkę, a potem w kosza. Nieco lepiej radził sobie w tej drugiej dyscyplinie, ale podobno i tak zawsze chciał być dziennikarzem. A jaką jest osobą? Momentami nawet zbyt energiczną.

Rozwiń

Najnowsze

Anglia

Chelsea oblała test dojrzałości. Sean Dyche pokazuje, że ciągle ma to coś

Radosław Laudański
1
Chelsea oblała test dojrzałości. Sean Dyche pokazuje, że ciągle ma to coś
Francja

Prezes amatorskiego klubu we Francji wściekły na Waldemara Kitę. “To małostkowe”

Aleksander Rachwał
2
Prezes amatorskiego klubu we Francji wściekły na Waldemara Kitę. “To małostkowe”

Inne sporty

Polecane

Nawet jak jest dobrze, to coś musi nie wypalić. Żyła zdyskwalifikowany w drugiej serii w Engelbergu

Szymon Szczepanik
7
Nawet jak jest dobrze, to coś musi nie wypalić. Żyła zdyskwalifikowany w drugiej serii w Engelbergu

Komentarze

2 komentarze

Loading...