Był królem w kraju, który od końca XIX wieku nie uznawał żadnych monarchów. Był bożkiem dla rodaków, którzy przecież powinni uznawać tylko jednego Boga. Był milionerem, który nie uznawał barier w zarabianiu pieniędzy. Był… Dzisiaj w szpitalu w Sao Paulo w wieku 82 lat zmarł Pele, trzykrotny mistrz świata i jeden z najwybitniejszych piłkarzy w historii.

Do niewielu miano „legendarny” pasuje tak mocno jak do niego. Ostatni mecz w ogóle rozegrał 45 lat temu, ostatnie spotkanie w reprezentacji Brazylii – 51. Kopał w czasach, kiedy transmisje telewizyjne jeszcze nie stały się powszechne, dlatego zachowała się ledwie garstka nagrań z nieprzeciętnie bogatej kariery. Mało kto faktycznie widział go na boisku nawet na wideo, o występach na żywo nie ma co wspominać. Zdecydowanie częściej o jego popisach da się usłyszeć lub przeczytać. Jakby faktycznie była mowa o postaci z legendy, nie człowieku z krwi i kości. Trzeba wierzyć na słowo, że umiał wszystko.
Pele nie żyje – wspomnienie
Z Pele jest trochę jak z jego rodzinnym domem w Tres Coracoes. Dwupokojowy budynek nie przetrwał próby czasu, ale przecież legenda musi mieć jakiś początek, więc należało postawić wszystko na nowo. Tyle że nie zachowały się żadne fotografie, dlatego domek odbudowano zgodnie ze wspomnieniami bliskich zawodnika – matki Dony Celeste i wuja Jorge’a, a następnie wypełniono meblami ze sklepów z antykami. Od dawna to atrakcja turystyczna stanu Minas Gerais, choć nie sposób ustalić, na ile faktycznie przypomina pierwowzór. Trzeba ufać wspomnieniom. Jak z magią Pele. W sumie miał zdobyć 1281 bramek, ale znikomą część udało się uwiecznić. Trzeba ufać tym, co widzieli i o tym opowiadali lub pisali.
Pele zjawił się w odpowiednim miejscu i odpowiednim czasie. Kiedy w 1950 roku reprezentacja przegrywała z Urugwajem mistrzostwo świata na wypełnionej ponad miarę Maracanie (ponoć na trybunach siedziało nawet 199 854 widzów), miał ledwie 10 lat. Nie brał udziału w „Maracanazo”. Był za młody, by splamić się klęską, która naznaczyła naród na dekady. Był tak mały, że nie miał szans nawet dopchać się do radia, na którym ojciec z sąsiadami słuchali relacji ze stadionu, więc poszedł sobie pokopać z kumplami. Gdy wrócił, zobaczył coś, czego brazylijski dzieciak nie zwykł oglądać – zastał głowę rodziny we łzach.
– Wielu jego przyjaciół także nie mogło pohamować łez. Był to dla mnie szok, bo wychowano mnie w przekonaniu, że mężczyźni nie powinni w taki sposób okazywać emocji – wspominał. Tamtego dnia miał powiedzieć Dondinho, żeby się nie martwił, bo on dla niego zdobędzie ten Puchar Świata. Spokojnie.
Jednocześnie urodził się w idealnym momencie, by w świat dorosłych wchodzić akurat na początku boomu gospodarczego lat 50. i wyklarowania narodowej świadomości. W 1958 roku poleciał na mundial do Szwecji jako niespełna 18-latek, anonimowy dla reszty globu, a wrócił jako młodziutki mistrz świata. W czterech meczach strzelił sześć goli, a paryski tygodnik „Paris Match” napisał, że pojawił się król. Ktoś, kogo w Brazylii nie było od 1889 roku i uniezależnienia się od Portugalii.
– Pele objawił się w chwili, gdy powstawała nowoczesna Brazylia – wyjaśniał były prezydent kraju Fernando Henrique Cardoso w filmie nakręconym przez Netflix. – Stał się symbolem brazylijskiej emancypacji – wtórował muzyk Gilberto Gil. – Sprawił, że znowu pokochaliśmy samych siebie – dodawał Juca Kfouri, dziennikarz i przyjaciel piłkarza.
Cztery lata później podczas turnieju w Chile szybko, już po dwóch meczach, wypadł z powodu urazu pachwiny i Canarinhos do złota poprowadził szalony, nieokiełznany Garrincha, ale to nie miało aż takiego znaczenia. Jak pisał Alex Bellos w „Futebol”, może i Garrincha był radością, jednak Pele stanowił wcielenie sukcesu. Potwierdził to w 1970 roku w Meksyku, kiedy już jako 30-letni weteran, z solidnie wyeksploatowanym organizmem, zdobył trzeci tytuł mistrza świata. Żaden piłkarz nie osiągnął czegoś takiego ani przed nim, ani po nim.
Kasa, kasa, kasa
Dondinho był niezłym piłkarzem, tyle że w czasach, kiedy futbol dawał sławę, ale już nie pieniądze. Choć był znany w okolicy, rodzina klepała biedę, dlatego Dona Celeste nie chciała, by jej Edson też ganiał po boisku. Z tego chleba mieć nie będzie! I w pewnym sensie miała rację – Edson nie miał, bo w międzyczasie seplenił i nie był w stanie wyraźnie wypowiedzieć pseudonimu swojego idola, bramkarza Vasco da Gama. Powinno brzmieć Bile, a wszyscy słyszeli Pele i tak już zostało. Podobno początkowo malec wściekał się nie na żarty, rzucał z pięściami na tych, co go tak nazywali, ale z czasem pokochał ksywę. I to tak silnie, że pod koniec życia zdarzało mu się mówić o sobie w trzeciej osobie. Kto królowi zabroni?
Właśnie ten Pele miał na chleb dzięki graniu w piłkę i zawsze dbał, by to się nie zmieniło. Co prawda dwukrotnie zbankrutował za sprawą złych doradców i ich inwestycji, ale koniec końców wychodził na plus. Miał kasę, nie miał skrupułów. Przykład? W 1964 roku władzę w kraju przejęła wojskowa junta, wyjątkowo brutalna, ale to mu nie przeszkadzało, dopóki pozwalali zarabiać.
– Nic. W piłkę grało się tak samo – odpowiedział zapytany, czy po przewrocie cokolwiek zmieniło się w jego życiu. Proste, prawda?
„Generałowie budowali mit nowej samowystarczalnej potęgi politycznej, gospodarczej i sportowej, a Pele był jej twarzą. Jako kanarek w złotej klatce, w pewnym momencie najlepiej opłacany sportowiec świata, ale bez prawa wyjazdu do innej ligi, bo został uznany za dobro narodowe, z zakazem eksportu. Z Santosem objeżdżał świat jako najlepsza reklama swojego kraju. Ściskał dłonie zagranicznych przywódców, by jeszcze mocniej rozważyli podpisanie kontraktów z brazylijskimi przedsiębiorstwami, przerywał wojny, jak w 1967, gdy pojechał zagrać mecz w Nigerii” – pisał Paweł Wilkowicz na łamach Rzeczpospolitej.
I tak Pele nie miał oporów przed cykaniem sobie zdjęć z generałem Emilio Garrastazu Medicim, tak nie znalazł w sobie hamulców przed piętnowaniem protestów wobec organizacji mistrzostw świata w Brazylii w 2014 roku. Bo okazało się, że choć Brazylijczycy kochają futbol, to jednak nie aż tak, by kosztem szpitali czy dróg gościć mundial. Co za dużo, to nie zdrowo.
– Zapomnijcie o tym bałaganie, o protestach, wspierajcie reprezentację, bo to nasz kraj, nasza krew – przestrzegał rodaków Pele, z czego później próbował się wycofywać, ale wszyscy wiedzieli swoje. Znowu chodziło o jego portfel. W czasach kariery miał niewyczerpalny apetyt na gole, po karierze – na pieniądze. Przecież rok przed tamtą wypowiedzią ogłosił powołanie firmy „Legends 10”, w której pierwszy raz od 40 lat zebrano wszystkie prawa marketingowe związane z nim. Wszystko z myślą o brazylijskich imprezach – Pucharze Konfederacji 2013, mundialu 2014 i igrzyskach olimpijskich 2016. W ciągu 18 miesięcy poprzedzających inaugurację finałów mistrzostw świata podpisał kontrakty z Volkswagenem, Procter&Gamble, linią lotniczą Emirates, siecią restauracji Subway, Coca-Colą i szwajcarską marką zegarków Hublot. Miał na tym zarobić mniej więcej 25 milionów dolarów.
Łatwiej zrozumieć, dlaczego strofował rodaków, prawda?
Nie oszukał przeznaczenia
Taki był. Zły człowiek? Raczej człowiek. Po prostu. Z wadami i zaletami. Nie żaden święty. Świat starał się go wykorzystać od samego początku. Koledzy z zespołu i trenerzy do odnoszenia zwycięstw. Rodacy do poprawy samopoczucia w smutnym, sterroryzowanym kraju. Sponsorzy do nabicia kabzy na jego wizerunku. Wreszcie politycy do bezlitosnej propagandy. Więc dlaczego on miał nie wykorzystywać ich wszystkich? Tym bardziej że bez niego kończyło się widowisko i – co za tym idzie – zyski. Kiedy w 1962 roku pauzował przez jakiś czas za sprawą urazu, frekwencja na meczach Santosu spadła o 50%. Tak, tak, o połowę.
Do miasta położonego u wybrzeży Atlantyku trafił jako 14-latek, momentalnie zaczął ćwiczyć z seniorami i prędko podsunięto mu zawodowy kontrakt, na podpisanie którego musieli zgodzić się rodzice. Z ojcem nie było problemu, ale mama… Cóż, marzyła, że synek zostanie nauczycielem, wyjazd do Santosu miał być tylko próbą, niczym zobowiązującym. Ale Dona Celeste w końcu też się ugięła. Pewnie prościej było jej się pogodzić z przeznaczeniem, skoro Edson z dwuletnim poślizgiem skończył podstawówkę… Nie nauczanie było mu pisane.
W pierwszej drużynie zadebiutował jako 16-latek w sparingu z Corinthians i – rzecz jasna – zdobył od razu bramkę, a kibice przeciwników klaskali na widok tego, co potrafił. Tak to się zaczęło i trwało 18 lat. Z Santosem sześciokrotnie zdobywał mistrzostwo kraju, dwukrotnie triumfował w Copa Libertadores i tyle samo razy w Pucharze Interkontynentalnym. Zjeździł świat wzdłuż i wszerz, bo w tamtych czasach kluby zarabiały fortuny na meczach towarzyskich, a Pele chcieli obejrzeć wszyscy. Chciał skończyć z futbolem w 1974 roku, ale problemy finansowe zmusiły go do powrotu na boisko, dlatego nie minęły dwa lata, a dołączył do Cosmosu Nowy Jork. Ostatecznie karierę zakończył w 1977 roku i skupił się na biznesie.
Druga dekada XXI wieku to już walka o zdrowie. Od prawie dwóch lat zmagał się z rakiem jelita, na początku września 2021 przeszedł operację guza okrężnicy. Poza kłopotami z układem pokarmowym od dawna cierpiał na problemy z biodrami. Pod koniec listopada trafił do placówki w Sao Paolo, w grudniu jego stan się pogorszył, informowano o niewydolności nerek i serca. Święta Bożego Narodzenia spędził w szpitalu, u jego boku czuwała rodzina. Dzisiaj serce mistrza stanęło. Miał 82 lata.
CZYTAJ WIĘCEJ O PELE:
- Stan zdrowia Pelego znowu się pogorszył
- Pele w mediach społecznościowych podsumował mistrzostwa świata
- Konflikty, skandale, kontuzje. Jak piłkarscy giganci żegnali się z boiskiem?
foto. Newspix
Ile wy tych artykułów przygotowanych macie?
Przynajmniej portalu nie musicie wyżarzać.
Sepia będzie przedłużona? W końcu gdzie Iwan, a gdzie Pele?
Przygotowaliście artykuł zamiast trzymać kciuki żeby z tego wyszedł. Nieładnie weszlaki
Nie chcę Cię martwić PiS-orku, ale Żoliborski Naczelniczek też jest w szpitalu. Niech nam żyje milion lat, Marii Kaczyńskiej najpiękniejszy kwiat!
Niby z definicji jesteś idiotą ale mimo wszystko, jak Marii Kaczyńskiej kurwi synu?
Dzień w którym karypel fiknie zostanie uznany za święto narodowe. Co roku Polacy tego dnia wyjdą na ulicę i będą świętować zejście SKURWIAŁEGO SYNA
Umarł jakiś pijak to na zeszło wielka żałoba a po śmierci Pelego tylko jakiś artykuł!
Niesamowite że wciąż znajdują się ludzie którzy pasjonują się Teatrem POPiSu
A co mnie Tusk interesuje? Zawsze i wszędzie pisior jebany będzie. Wypissdalać kurwy z kraju
Mam nadzieję też że Tusk doceni Twoje poświęcenie w pisaniu komentarzy o Kaczyńskim Orderem Budowniczego KODu
Na twój grób synu osiedlowej łajzy, będą tylko psy szczały i srały..
Cichutko tam
Ciebie nawet nie pochowają, tylko pod płot pierdolną żeby ciebie robaki opierdoliły, cwelu z rodziny zjebów
I na koniec dnia. Strasznie dziwny dla mnie, bo prowadziłem go wiedząc, że Pele w ciągu kilku dni ma zamiar się zabić, ale obiecałem mu, że pozostanie to sekretem. Miałem tam moment rozklejenia, a raz przy tym temacie uciekłem w sztuczny uśmiech.
szczerze? wyjątkowo słabe…sam uwielbiam szyderę, ale tutaj….mam nadzieję, że będziesz równie dowcipny, gdy przyjdzie czas na Twoją matkę.
To nie jest szydera, tylko świadectwo trwałego uszczerbku na głowie. Nie da się być takim bezbekiem w pełnym zdrowiu.
Gimnazja Tuska zdały egzamin widzę.
Legenda, wyłącznie i tylko legenda. RiP.
Najbardziej przereklamowany piłkarz w dziejach futbolu.
Na usprawiedliwienie tego stanu rzeczy należy dodać, że grał w czasach, gdy piłka nożna zaczynała stawać się biznesem (prezydentura FIFA jego rodaka Havelange’a), więc potrzebowała supergwiazdy spajającej ten interes.
Spierdalaj ty kurwo.
Wypierdalaj podszywie
Podaj jeszcze jednego piłkarza, który 3 razy sięgnął po mistrzostwo świata
na jednych prawie nie gral, drugie kontuzja i tak naprawde tylko trzecie
Iwanowi liczyc ten medal na mundialu? Bo w zasadzie tez nie gral!
Prawdopodobnie masz rację, król brazylijskiej dżungli i goli widmo strzelanych w meczach sparingowych.
Aczkolwiek z latających tu i ówdzie kompilacji jego zagrań, można faktycznie zaobserwowac, jak świetnym był piłkarzem. Nie najlepszym w historii, ale genialnych w jego wykonaniu mundiali w 1958 i 1970 roku nikt mu nie odbierze.
Nie lubię w ogóle tego określenia „najlepszy w historii/GOAT”, ale jeśli musiałbym komuś go przyznać, to chyba Maradonie:
jedno solowe popis przez pół boiska, miał ich więcej?
Na tym portalu każdy jest przereklamowany. Pele przereklamowany, Lewandowski wiadomo drewno, Messi człapak, Ronaldo egoista, żel i pewnie gej, piłkarze z dawnych lat no to wiadomo dzisiejszego tempa w futbolu by nie wytrzymali, Zidane co to za piłkarz co strzelał po 5 goli na sezon, itp. itd. Jak tak się wczytując w komentarze na Weszło to nikt w piłkę nie potrafi i nie potrafił grać.
Oryginalna teza względem piłkarza, który wygrał 3 mundiale, a więc więcej niż wiele krajów zakochanych na zabój w futbolu (w tym do niedawna Argentyna).
A za to profilowe to cię mam nadzieję Ukraińcy wkrótce namierzą i złożą wizytę w domu.
Póki co neohitlerowcy się w Polsce jeszcze tak bardzo nie rozpanoszyli, póki co zajęci są niesieniem bakcyla banderyzmu do tzw. Noworosji (albo, jak wolisz, na wschód Ukrainy).
Najlepszy w historii , żegnaj Królu.
A pewien Argentyńczyk z lat 80?
Był genialny, mundial w Meksyku zdominował, ale to Pele 3 razy zdobył mistrzostwo. Raczej nikt tego nie powtórzy.
Teza niesprawdzalna, ale też i dlatego do obronienia. Tylko w przypadku 4 piłkarzy w całej historii piłki tak jest (dwóch jeszcze kopie xD).
Wielki Polak, niemal tak wielki Polak jak Jezus… Spoczywaj w pokojó.
Nawet by mi go było żal….jakby był biały.
God is the dj [*]
Niestety 99% wpisów to przygłupy nie mający pojęcia kim był Pele. Nie na temat i wulgaryzmy mające przykryć brak inteligencji i elementarnej przyzwoitości…aż dziwne ze jeszcze nikt sie tym sciekiem nie zajął.
Ten ściek genruje ruch, a ruch generuje Piniondz. A piniondz jest dobry, a rak jest zły.
W sumie idealnie wpisuje się to w życie Pelego, mu mało przeszkadzało, dopóki był pieniądz, więc wszystko się zgadza.
Dla mojego pokolenia to była legenda. Każdy chłopak chciał być jak Pele, chociaż nikt go nie widział na oczy. Polska TV nie transmitowała MŚ w 1970 roku w Meksyku. Z czasem pokazywano tylko fragmenty spotkań. Pele to był Król Futbolu. Dla następnych pokoleń idolami byli Maradona, Ronaldo, Messi, dla urodzonych w latach 50-tych, tylko Pele.R.I.P. Królu.
No nie tylko
Byli jeszcze Eusebio, Garrincha i Alfredo di Stefano.
Artykuł napisany tak aby tylko nikt nie pomyślał, że Pele był lepszy niż Messi.
Ach te Weszło..
Tworzenie z ludzi bożków czy świętych to domena chrześcijaństwa. Brazylia czy Argentyna w tym przoduje. Tworzenie bożków z ludzi jest słabe. Kraj bankrutuje po raz kolejny, ale lepiej modlić się do nowego złotego cielca bo umie kopnąć balon. Gdzie tu chrześcijaństwo? Igrzyska i chleb to w Ameryce łacińskiej idealny temat do kręcenia biedotą. Kilku z faweli wyjdzie i już kręcimy interes.Był dobry ale garincha czy socrates byli lepsi. On był pierwej hehe. Tak jak Messi jest lepszy od Maradonny. Dziwna kultura. Fanatyczne oddanie piłce nożnej zamiast kraj ratować.
Tępaku to jest portal o pilce noznej wiec chyba zrozumiala jest informacja o smierci Pele. Chcesz ratowac swiat to zapierdalaj ciekawe jak ci pójdzie zza klawiatury.
Na chuj tepaku od razu? Przyjąłem do wiadomości że Pele się wyjebał. I co? Wirtualna świeczkę mam zapalenie c? Już nic nie można napisać bo żałoba?
Ale po co te nerwy!!
I jeszcze dodam, że w dobie milionów filmów dokumentalnych, fabularnych, seriali i książek o wałach w piłce nożnej czczenie piłki nożnej i ich marketingowych pacynek w postaci piłkarzy jest chore. Rozumiem oglądanie i śledzenie ulubionych bohaterów….
Ale w zasadzie cały ten wywód zakończę tym że ludzie to debile (bo sobie przypomniałem że Lennona odjebal idiota bez życia). Jeżeli się kochają to chuj z nimi.
Taki juz kurwa jest swiat ze kazdy sie podnieca czyms innym i huj.
To bez wątpienia najlepszy piłkarz swoich czasów. Ale czy najlepszy w historii ? Nie wiem. Jest jedynym 3-krotnym Mistrzem Świata i nikt mu tego nie zabierze, jednak przeważającą liczbę swych bramek zdobył w stanowych rozgrywkach stanu Sao Paolo, a nie ogólnokrajowych Brazylii. Nigdy nie został mistrzem Brazylii… Wielki piłkarz, który jednak na najwyższym poziomie miał okazję zaprezentować się „tylko” na Mundialach. I akurat TO zrobił znakomicie. [*].
„Nigdy nie został mistrzem Brazylii”… przecież to tak jakby napisać że Messi nigdy nie został Mistrzem Europy.
2 razy miał też okazje zmierzyć się z europejskimi drużynami o Puchar Interkontynentalny i 2 razy wygrał, a sam strzelił w tych meczach 7 goli.
Spoczywaj w pokoju.
Podobno przez przypadek obejrzał fragment meczu reprezentacji Polski i zobaczył że z jego numerem 10 gra tam niejaki Krychowiak, zobaczył jak gra i serce nie wytrzymało. Ostatnie słowa brzmiały- Po co to wszystko było, czas umierać..
Brazylia zdobyla niepodleglosc w 1822, i potem byla niezaleznym cesarstwem a nie krolestwem. Rip Rei Pele.
Kiedy beatyfikacja. Skończcie już z tym czarno białym. Kiedy beatyfikacja pijaka i hazardzisty zakolak?
Pewnie był zaszczepiony
Dobrze że na końcu tytułu dodaliście że chodzi o Pele-go, bo na początku myslałem że to tekst o Ajwenie…