Claudio Ranieri nie miał problemów, żeby znaleźć kolejnego pracodawcę, być może ostatniego w trenerskiej przygodzie. Tym razem, po roku spędzonym na bezrobociu, trafił do Włoch, które zna doskonale. W przeszłości prowadził Napoli, Sampdorię, Inter, Romę, Juventus, Fiorentinę i Cagliari. Do tego ostatniego klubu właśnie wraca po ponad 30 latach.
Ranieri przychodzi do Cagliari, które przeżywa jeden ze swoich najgorszych momentów w historii. Obecnie zajmuje 14. miejsce w Serie B i jest dość blisko walki o spadek. Niewykluczone, że w następnych miesiącach strach w postaci spadku do Serie C zajrzy w oczy piłkarzom na co dzień mieszkającym w Sardynii.
Cagliari kilka dni temu zwolniło Fabio Liveraniego. Ranieri był głównym kandydatem na następcę. Zażądał standardów rodem z Serie A: całkiem niezłych zarobków i dłuższego – nie jak dla typowego strażaka – kontraktu do czerwca 2025 roku. Przed 71-letnim Włochem trudne wyzwanie, ale nie z jednym miał już w swojej karierze do czynienia. Teraz pojawia się pytania, do jakiej grupy trafi kolejne. Włoski szkoleniowiec po zdobyciu mistrzostwa Anglii z Leicester w kilku klubach już sobie nie poradził.
CZYTAJ WIĘCEJ O SERIE A:
- Młodsi, tańsi i… lepsi. Rewelacyjny start sezonu Napoli
- Obrażają matki, żony i dziewczyny. Włochy jako europejska stolica braku kultury
- Czas pogardy trwa. Włosi dalej proszą o kąpiel z lawy dla Neapolu
Fot. Newspix