Reklama

Selekcjonerzy zakładnikami Roberta Lewandowskiego?

Szymon Piórek

Autor:Szymon Piórek

22 grudnia 2022, 15:43 • 5 min czytania 50 komentarzy

Czesław Michniewicz z końcem roku odejdzie z reprezentacji Polski i pewnie niewiele osób to zdziwiło. W ostatnim czasie mnóstwo były informacji o wewnętrznych kłótniach, toksycznej atmosferze i tarciach w szatni, osnutej złą sławą po aferze premiowej. Selekcjoner stracił zaufanie zawodników. A ich kapitanem pozostaje Robert Lewandowski. Ostatnio trenerzy są zakładnikami naszego najlepszego piłkarza. Nie potrafią wykrzesać z niego pełni potencjału, a on daje temu wyraz w mediach.

Selekcjonerzy zakładnikami Roberta Lewandowskiego?

Czy będę grał na kolejnym mundial? Do tego jeszcze daleka droga. Potrzebna jest radość z gry, to będzie ważny element nawet niedalekiej przyszłości. Jak próbujemy atakować, to jest inaczej. Gdy gramy bardzo defensywnie, to tej radości nie ma, więc wpływa na to wiele czynników – wypalił Robert Lewandowski po ostatnim spotkaniu mistrzostw świata w Katarze.

Polacy przegrali go z Francją po całkiem niezłej grze. Dużo lepszej niż w spotkaniach grupowych, za które na kadrę wylało się wiadro pomyj. Wszyscy to widzieli, również zawodnicy, a mimo to twardo stawali po stronie defensywnego stylu nakreślonego przez Czesława Michniewicza. Po mundialu kapitan reprezentacji Polski przestał jednak owijać w bawełnę i powiedział, co myśli o naszym sposobie na futbol, zagrażając że kontynuowanie tego może oznaczać jego koniec w drużynie narodowej.

Nie było to jednoznaczne wotum nieufności dla Michniewicza, jak również czynnik determinujący rozstanie trenera z kadrą, ale nie można tego bagatelizować. Według informacji Sebastiana Staszewskiego z Interii Lewandowski zadzwonił do prezesa PZPN Cezarego Kuleszy przed podjęciem ostatecznej decyzji i przekazał, że zawodnicy nie wyobrażają sobie kontynuowania współpracy z selekcjonerem. Piłkarzy najbardziej w zachowaniu szkoleniowca ubodły “małe kłamstewka”, a także styl gry kadry.

Lewandowski był zapewne przedłużeniem głosu szatni. Bierze za nią dużą odpowiedzialność. Jeszcze większą musi brać za swoje słowa wypowiadane w mediach, dlatego podczas wywiadów często cedzi słowa z rozwagą. Nie jest jednak przypadkiem, że po kolejnej dającej sporo do myślenia i interpretacji wypowiedzi z reprezentacją Polski żegna się selekcjoner. W końcu przed dwoma laty słynne osiem sekund milczenia napastnika wywołały tak wiele wątpliwości u ówczesnego prezesa PZPN Zbigniewa Bońka, że finalnie zwolnił Jerzego Brzęczka. Słowa Lewandowskiego po spotkaniu z Francją były realnym zagrożeniem przedwczesnego zakończenia kariery reprezentacyjnej przez naszego najlepszego zawodnika. A o tym jak wielki wpływ nie tylko na grę, ale i funkcjonowanie całej szatni ma jej kapitan świadczy końcówka kadencji Paulo Sousy.

Reklama

Po zapewnieniu sobie miejsca barażowego do mistrzostw świata w spotkaniu z Andorą, Polska miała do rozegrania jeszcze jeden mecz eliminacyjny z Węgrami. A spotkanie to było ważne w kontekście naszego rozstawienia w tychże barażach. Mimo to Lewandowski zdecydował się zrezygnować z występu, a Sousa bezceremonialnie udzielił mu zgody. Biało-czerwoni przegrali starcie, przerywając nie tylko długą serię meczów bez porażki na Stadionie Narodowym, ale również spadli do grupy nierozstawionych drużyn. Czujący się w obowiązku wyjaśnienia Polakom swoją nieobecność kapitan powiedział, że żałuje podjętej decyzji, nigdy nie odmawia występów z orzełkiem na piersi, ale patrzy już wyłącznie w przyszłość. Finalnie wyszło tak, że większa krytyka spotkała Sousę, dającego zgodę piłkarza, który z inicjatywą wyszedł.

Niemniej od czasów Adama Nawałki Portugalczyk był trenerem, który najlepiej dogadywał się z Lewandowskim. Obaj światowcy na piłce zjedli zęby. Było to również widać na boisku. Za kadencji Sousy “Lewy” strzelił 11 goli i zanotował cztery asysty. Natomiast łącznie za Michniewicza i Jerzego Brzęczka zdobył 12 bramek i zaliczył dziewięć asyst, choć dla tych obu szkoleniowców rozegrał ponad dwa razy więcej meczów. Jeszcze gorzej się mają statystyki całej trójki, gdy zestawimy je z dokonaniami Nawałki. U 65-latka “Lewy” grał jak z nut, a 37 trafień i osiem asyst w 50 starciach mówią same za siebie. A trzeba dodać, że na swój najwyższy poziom w karierze wszedł dopiero po 2018 roku, gdy Nawałka został z reprezentacji zwolniony po fatalnych w naszym wykonaniu mistrzostwach świata. Żaden z trenerów nie potrafił tego jednak wykorzystać.

Do tego trzeba również przyjrzeć się jakości trafień Lewandowskiego. U Nawałki trafiał bądź asystował przeciwko Niemcom, Portugalii czy Danii. Za Sousy ciągnął zespół w spotkaniach z Hiszpanią, Szwecją na Euro 2020 i Anglią w eliminacjach. U Brzęczka strzelił gola jedynie Łotwie, Izraelowi, Słowenii i Bośni i Hercegowinie. Ocenę tegorocznych należy traktować dwojako, gdyż co prawda trafiał przeciwko Szwecji, Belgii, Francji i Arabii Saudyjskiej, ale żadna z tych bramek nie zadecydowała bezpośrednio o naszym zwycięstwie, a była dokładką do wygranej bądź pozostawały jedynie na pocieszenie. Przy okazji był zupełnie niewykorzystywany w starciach z Argentyną czy Holandią, a także zmarnował karnego z Meksykiem.

Kolejni selekcjonerzy, bez względu na to był to Brzęczek, Sousa czy Michniewicz nie potrafili przekonać w pełni do swoich racji Lewandowskiego. Stali się poniekąd jego zakładnikami, bowiem z jednej strony chcieli dać mu dużą władzę, możliwość decydowania i wypowiadania się o wielu rzeczach, choćby o taktyce, a z drugiej próbowali przeforsować styl gry i metody, które zupełnie nie pasowały do kapitana. Choć na krótką metę, jak w przypadku Michniewicza i mistrzostw świata, mogło zdać to egzamin, to w dłuższej perspektywie nie miało racji bytu.

Reklama

Czy to moment na postawienie pytania, czy stać nas na odstawienie Lewandowskiego? Byłaby to decyzja bardzo kontrowersyjna, niemal granicząca z szaleństwem. Mimo wszystko nadal Lewandowski to najlepszy polski piłkarz i nie zmieni się to w ciągu najbliższych sezonów. Gdyby selekcjoner, bez względu jaki, wykonał taki ruch, musiałby zupełnie zmienić hierarchię reprezentacji i znaleźć nowego lidera. Obecnie nie wydaje się, by było stać na to kogokolwiek. Dlatego to snucie wizji, które prawdopodobnie się nigdy nie wydarzą.

Lewandowski nadal będzie miał duży wpływ na szatnię i trenera. Może nie zadecyduje bezpośrednio o jego wyborze, ale jego władzą są słowa, mowa ciała i autorytet, z których skrzętnie korzysta. Dla dobra reprezentacji kolejny trener powinien zadbać nie tylko o nasz styl, ale również zadowolenie kapitana. Posiadając Lewandowskiego w dobrej formie i wykorzystywanie jego wszystkich możliwości może przynieść zbawienny efekt. A gdy napastnik będzie się czuł dobrze na boisku, poza nim będzie bronił selekcjonera, jak działo się w przypadku Nawałki.

WIĘCEJ O ZWOLNIENIU MICHNIEWICZA:

Fot. Newspix

Urodzony z piłką, a przynajmniej tak mówią wszyscy w rodzinie. Wspomnienia pierwszej koszulki są dość mgliste, ale raz po raz powtarzano, że był to trykot Micheala Owena z Liverpoolu przywieziony z saksów przez stryjka. Wychowany na opowieściach taty o Leszku Piszu i drużynie Legii Warszawa z lat 80. i 90. Były trzecioligowy zawodnik Startu Działdowo, który na rzecz dziennikarstwa zrezygnował z kopania się po czole. Od 19. roku życia związany z pisaniem. Najpierw w "Przeglądzie Sportowym", a teraz w"Weszło". Fan polskiej kopanej na różnych poziomach od Ekstraklasy do B-klasy, niemieckiego futbolu, piłkarskich opowieści historycznych i ciekawostek różnej maści.

Rozwiń

Najnowsze

Piłka nożna

„Escobar był narcyzem, psychopatą. Zupełnie jak Hitler. Zaintrygował mnie, bo kochał piłkę nożną”

Jakub Radomski
7
„Escobar był narcyzem, psychopatą. Zupełnie jak Hitler. Zaintrygował mnie, bo kochał piłkę nożną”

Piłka nożna

Piłka nożna

„Escobar był narcyzem, psychopatą. Zupełnie jak Hitler. Zaintrygował mnie, bo kochał piłkę nożną”

Jakub Radomski
7
„Escobar był narcyzem, psychopatą. Zupełnie jak Hitler. Zaintrygował mnie, bo kochał piłkę nożną”

Komentarze

50 komentarzy

Loading...