To już pewne – Czesław Michniewicz po jedenastu miesiącach zakończy swoją pracę z reprezentacją Polski. Szkoleniowiec potwierdził zatem w całej rozciągłości reputację trenera-zadaniowca. Awansował na mistrzostwa świata, potem jego drużyna zdołała na mundialu wyjść z grupy, a po drodze było jeszcze utrzymanie w Lidze Narodów. Jednocześnie Michniewicz po raz kolejny dowiódł jednak, że nie jest trenerem-długodystansowcem. Znów wyleciał z roboty szybko i w, delikatnie rzecz ujmując, nie najlepszej atmosferze.

Kariera trenerska Michniewicza niemal od początku układa się w taki sposób, że regularnie zmieniał on przynależność klubową. Zaczęło się jeszcze w miarę spokojnie, bo od paru lat pracy w Lechu Poznań. Ale potem? Zero stabilizacji, niekończąca się wędrówka:
- Lech Poznań (2003-06)
- Zagłębie Lubin (2006-07)
- Arka Gdynia (2008-09)
- Widzew Łódź (2010-11)
- Jagiellonia Białystok (2011)
- Polonia Warszawa (2012)
- Podbeskidzie Bielsko-Biała (2013)
- Pogoń Szczecin (2015-16)
- Bruk-Bet Termalica Nieciecza (2016-17)
- reprezentacja Polski U-21 (2017-20)
- Legia Warszawa (2020-21)
- reprezentacja Polski (2022)
Jako się rzekło, bardzo często rozstania Michniewicza z klubami przebiegały w nieprzyjemnej atmosferze.
Legia w strefie spadkowej
Najświeższa historia to oczywiście Legia Warszawa. Michniewicz przy Łazienkowskiej wylądował jesienią 2020 roku w roli – jak to często w jego przypadku bywało – trenera-ratownika. Nie zdołał wprawdzie rzutem na taśmę uchronić drużyny przed odpadnięciem z europejskich pucharów, ale koniec końców i tak zrobił z ekipą „Wojskowych” kawał dobrej roboty, sięgając z nią po mistrzostwo kraju. Potem dołożył też do tego bardzo dobrą postawę w eliminacjach do europejskich pucharów. Legii udało się wylądować w fazie grupowej Ligi Europy, gdzie zaczęła z grubej rury, bo od dwóch zwycięstw ze znacznie wyżej notowanymi oponentami.
Problem w tym, że równolegle warszawska drużyna katastrofalnie prezentowała się w rozgrywkach ligowych. Coraz więcej mówiło się o tym, że Michniewicz jest niezadowolony ze sposobu, w jaki przygotowano kadrę Legii do rywalizacji na kilku frontach. 24 października 2021 roku „Wojskowi” przerżnęli 1:4 z Piastem Gliwice. Był to gwóźdź do trumny trenera, który wyleciał ze stanowiska niespełna pół roku po zgarnięciu mistrzostwa Polski.
Taka, a nie inna sytuacja stołecznego zespołu była naturalnie efektem całej lawiny błędów. Za wiele z nich nie sposób obwinić trenera. Ale fakt jest faktem – Michniewicz pozostawił Legię uwikłaną w walkę o utrzymanie w Ekstraklasie, a sezon 2021/22 okazał się jednym z najgorszych w dziejach klubu.
Kilka miesięcy później Kanał Sportowy opublikował odprawę Michniewicza przed starciem z gliwiczanami. Podczas niej trener bezpardonowo krytykował niektórych zawodników. – Warszawa kocha zwycięzców. Warszawa kocha bohaterów. Poczytajcie sobie, czym jest Warszawa. Mówię to do nowych, którzy przyszli. Zamiast łazić do agentów, idźcie sobie do Muzeum Powstania Warszawskiego. Warszawa kocha piłkarzy, ale Legię zwycięską. Warszawa nie kocha przegranych. I wy — mówię do grupy bankietowej — jeśli cokolwiek robicie, ale Legia wygrywa, wszyscy przymykają oko, choć tak nie powinno być. Ale jak jest źle, Warszawa otwiera oczy i wszystkie wasze występki, Tindery, imprezy wszystkie inne rzeczy, które się dzieją wokół was, trafiają do mnie. Ja świadomie pewnych rzeczy nie ruszam, bo nie chcę ingerować w wasze życie prywatne. Ale jeśli to przeszkadza, żebyśmy wygrywali to ja to mówię uczciwie. Warszawa jest duża dla zwykłych ludzi, ale jest mała dla takich jak wy. Was wszyscy znają. Wy macie tego świadomość? – grzmiał Michniewicz.
Dobrej atmosfery to w szatni „Wojskowych” nie było.
Hossy i bessy Michniewicza. Kiedy mu szło, kiedy wpadał w zakręt?
Można też wspomnieć o konflikcie Michniewicza z asystentem Przemysławem Małeckim. – Mamy problem, jeśli chodzi o ligę. Jestem pierwszym, który ten problem widzi. Nie można go lekceważyć i próbuję działać. Mam diagnozę, co się stało i kto jest odpowiedzialny za to. Mogę powiedzieć, że w 90% odpowiedzialny za to jest sztab, który był w Legii – oceniał prezes Dariusz Mioduski w pokoju #LegiaTalk.
Michniewicz ripostował w Hejt Parku. – Myślę, że taki klub jak Legia jeszcze wszystko przeanalizuje i zorientuje się, że problemem nie jest tylko trener. Zmiany teraz są trochę głębsze niż tylko pozycja szkoleniowca. […] Odchodząc z Legii rozmawiałem z prezesem Mioduskim i dyrektorem sportowym Radkiem Kucharskim. To było dzień po meczu z Piastem. Tamto spotkanie kompletnie nam nie wyszło. Mieliśmy fajne momenty w grze, ale obijaliśmy słupki, a Piast zdobywał bramki. Nic nie zapowiadało, że prezes wypowie się w taki sposób. Nagle był ten pokój na Twitterze, prezes się tak wypowiedział. Po ludzku było mi przykro. Wydawało mi się, że rozmawiamy z prezesem na dobrym poziomie. On może mieć swoją ocenę i w jego ocenie tak wszystko może wyglądać, czyli 90 do 10 procent. Jeżeli jednak prezes tak analizuje sytuację, to za rok lub dwa wszystko się powtórzy. Refleksja powinna być głębsza.
Zdradzony przez współpracownika
Napomknęliśmy o złych relacjach na linii Michniewicz – Przemysław Małecki, ponieważ jesienią 2021 roku spekulowano nawet, że to właśnie Małecki może zostać tymczasowym szkoleniowcem Legii po zwolnieniu obecnego selekcjonera reprezentacji Polski. A nie byłby to wcale pierwszy przypadek w trenerskiej karierze Michniewicza, gdy ze stołka strąca go dotychczasowy współpracownik. Dokładnie taka historia miała bowiem miejsce kilkanaście lat wcześniej, kiedy Michniewicz tracił robotę w Zagłębiu Lubin. A zatem w klubie, z którym także udało mu się zdobyć mistrzostwo Polski (w sezonie 2006/07).
Z ekipą „Miedziowych” popracował rok. Zatrudniono go 3 października 2006 roku, a oficjalna informacja o rozstaniu została opublikowana 22 października 2007. Właśnie wtedy za stery w Zagłębiu chwycił Ulatowski – wcześniej asystujący Michniewiczowi również w Lechu Poznań. Panowie znali się zresztą z dawnych czasów – studiowali na Akademii Wychowania Fizycznego w Gdańsku, ich drogi w latach 90. przecięły się również w Bałtyku Gdynia.
Co tu dużo mówić – Michniewicz poczuł się przez Ulatowskiego zdradzony.
O kulisach opowiedział przed laty Krzysztof Stanowski: I nagle grom z jasnego nieba. Michniewicz zwolniony, Ulatowski nowym trenerem. Dzwonię do jednego i do drugiego. Ulatowski mówi, że nie wie, czy to weźmie i że musi zapytać się Michniewicza. Michniewicz daje zielone światło, Ulatowski wskakuje na zwolniony stołek. Mam przekonanie, że między oboma jest pełna zgoda i w ogóle nie przychodzi mi do głowy, że gdzieś doszło do jakiejś zdrady. Jednak po dwóch tygodniach Michniewicz nie chce mówić o Ulatowskim. Z czasem wyznaje mi, że otrzymał telefony od wysokich rangą ludzi z KGHM – że Rafał planował to już od dawna, że wspierał go w tym pan Bober z Rady Nadzorczej. Niedawno „Przegląd Sportowy” zamieścił duży tekst o „Uli” i napisał, że Michniewicz wysłał mu wtedy SMS-a nie nadającego się do publikacji. Bzdura, ten SMS nadawał się do publikacji. Brzmiał: „Nigdy więcej do mnie nie dzwoń”. Pomyślałem – Czesiek jest rozżalony, zatracił ostrość spojrzenia, górę wzięły emocje. Pytałem go – bardziej wierzysz jakimś ludziom z KGHM-u niż Rafałowi? Był zapiekły.
„Nigdy więcej do mnie nie dzwoń”. Nie zadzwonilibyście? To mi nigdy nie dawało spokoju. Gdyby mój najlepszy przyjaciel oskarżył mnie o coś, czego nie zrobiłem i wysłał mi SMS-a: „nigdy więcej do mnie nie dzwoń”, to zadzwoniłbym po sekundzie. Potem drugi raz, trzeci, czwarty, setny. Zadzwoniłbym na telefon domowy i na komórkę żony. Zadzwoniłbym z innego numeru, z budki telefonicznej. Wsiadłbym w samochód, przejechał pół Polski, ślęczał na wycieraczce i próbował wszystko wytłumaczyć. Ten argument trafia do mnie bardziej niż wszystkie inne – gdyby Rafał Ulatowski nie zdradził Czesława Michniewicza, to ze wszystkich sił starałby się go przekonać o swojej niewinności. Oczywiście, nie byłoby to dla niego miłe. Zrozumiałbym, gdyby odczekał tydzień, dwa, gdyby odczekał miesiąc. Ale Rafał naprawdę nigdy nie zadzwonił. Nigdy.
Historia przyjaźni i zdrady. Inna niż wszystkie…
[…] Dziś wydaje mi się, że Ulatowski użył Michniewicza, cynicznie wykorzystał. Myślę, że dostrzegając między nimi głęboką przyjaźń, byłem idiotą. Za mało jeszcze widziałem, za mało jeszcze przeżyłem, a powinienem przecież wziąć pod uwagę, że to tylko gra, że życie nie jest różowe, że ludzie robią sobie świństwa. Że plecy Michniewicza są Ulatowskiemu potrzebne po to, by się po nich wspiąć. A dupa Michniewicza po to, by go na koniec kopnąć.
Skoki ciśnień w Białymstoku
A jak to było z trwającą zaledwie pół roku kadencją Czesława Michniewicza w Jagiellonii Białystok?
Wspominaliśmy na Weszło: Michniewicz był wtedy głodny pracy. Po przygodach w Lechu Poznań (Puchar i Superpuchar) oraz Zagłębiu Lubin (mistrzostwo Polski) miał świetną markę na polskim rynku. Ale i zagranicznym, bo zgłaszały się po niego Apollon i Żilina. On sam mówił wtedy, że chce popracować za granicą, ale jeszcze nie teraz. Liczył, że polskich trenerów wypromuje w jakiś sposób zbliżające się Euro 2012. Chwilę wcześniej pracował w Widzewie, gdzie skończył mu się kontrakt. Michniewicz chciał go przedłużyć i nawet dogadał się już na konkretne warunki, a właściciel klubu zdążył ogłosić, że trener zostaje na trzy lata. Ale warunki z czasem się zmieniły – na niekorzyść szkoleniowca. Warto przypomnieć, że Widzewem rządził wówczas Sylwester Cacek, odpowiedzialny za jego upadek, co sprawiało, że łódzka rzeczywistość wyglądała jak dom wariatów. Michniewicz dostał tam na przykład zakaz rozmawiania z dziennikarzami przez telefon.
W Łodzi pojawiały się zarzuty, że Michniewicz nie przedłużył umowy, bo miał już nagraną Jagiellonię. On sam je odpierał. – Nie o pieniądze poszło, lecz o zasady. Moja rozmowa z panem Sylwestrem Cackiem na temat wynagrodzenia trwała pół minuty. Pół minuty. Od razu doszliśmy do porozumienia, nie miałem żadnych wygórowanych żądań. To jest tak – jeśli sprzedajesz samochód na giełdzie i umawiasz się, że ktoś ci za niego zapłaci 40 tysięcy złotych, a potem ten ktoś przychodzi na podpisanie umowy i mówi, że przyniósł nie 40 tysięcy, tylko 20 i ani grosza więcej, to targu nie dobijacie…
Michniewicz w Jadze Kuleszy, czyli obustronny niesmak i rozczarowanie
[…] Cała rewolucja Michniewicza w Jagiellonii przebiegała dość opornie. Młodzi, którzy mieli wskakiwać na miejsce podstarzałych filarów niekoniecznie dawali radę. Tomasz Frankowski zaciął się pod koniec rundy, a w przerwach na reprezentację jeździł na zgrupowania kadry, gdzie pełnił rolę trenera napastników. Michniewicz pokładał duże nadzieje w powracającym do kraju Grzegorzu Rasiaku, który zaczął grać dopiero pod koniec rundy. Problemy były też na pozycji bramkarza. Grzegorz Sandomierski przeniósł się przed sezonem do Belgii, drugi w hierarchii Jakub Słowik doznał kontuzji, bronili Tomasz Ptak i Krzysztof Baran.
Michniewicz czuł jednocześnie komfort pracy. W klubie czekano na moment, aż Jagiellonia odpali wiosną. Szkoleniowiec zdążył nawet ściągnąć zimą do klubu za ponad milion złotych Nikę Dzalamidze, którego pamiętał z Widzewa. To jego autorski transfer. Ale chwilę przed świętami został pożegnany.
Cała kadencja wywołała niesmak. Jagiellonia mówiła o przebudowie, ale tak naprawdę liczyła na szybki wynik. Michniewicz z kolei potrzebował czasu, którego też nie miał. A do tego gęstniała atmosfera w klubowych kuluarach, bo akcjonariusze Jagiellonii – a paru z nich ściągało do klubu „swoich” piłkarzy – mieli narzekać na trenera, który nie daje pograć tym, którym ich zdaniem powinien. Kulesza próbował naciskać, lecz na nic się to zdało – szkoleniowiec trzymał się swojej koncepcji.
Kulesza stwierdził wtedy po rundzie jesiennej, że klub już się w zasadzie utrzymał (wyliczył, że do tego brakuje trzech zwycięstw, które odniesie z każdym trenerem), a więc poszuka kogoś, z kim lepiej się dogada. Postawienie na Tomasza Hajto było wtedy ruchem wizjonerskim, bo – jakkolwiek źle te słowa się zestarzały – to był naprawdę jeden z ciekawszych debiutantów na rynku trenerskim. Młody szkoleniowiec, który nie dorobił się jeszcze wtedy licencji, miał przekonać do siebie Kuleszę na weselu Kamila Grosickiego. Co ciekawe, na naciski dotyczące stawiania na konkretnych piłkarzy narzekał też Hajto, który po odejściu z Białegostoku mówił na Weszło: – Jeżeli o polityce Jagiellonii decyduje kilka osób i zawodnika, którego poleciła jedna osoba, sadzam na ławce, to automatycznie robię sobie wroga. Nie chciałem postawić Czarka w trudnej sytuacji, gdzie miałby się opowiedzieć albo za mną, albo za swoim kolegą.
Michniewicz nie krył żalu po przedwczesnym zwolnieniu.
Dwie wypowiedzi dla „Przeglądu Sportowego”: – Mam poczucie, że coś zacząłem i nie miałem możliwości skończyć. Nie jest mi łatwo, ale już zdążyłem się z tym pogodzić. Rozstaliśmy się jak dżentelmeni. […] Prezes Kulesza podkreślał, że jest względnie zadowolony z tego, co udało się zrobić, więc na pewno nie z powodu wyników. Chwalił mnie, nawet wyglądało to, jakby zaraz miał przedłużyć ze mną kontrakt. Szkoda że tak wyszło, bo do tej pory Jagiellonia była znana z tego, że wytrzymuje ciśnienie, daje pracować trenerom. Michał Probierz pracował tu trzy lata. Widocznie tym razem nastąpiły nieoczekiwane skoki ciśnień.
Już nie idzie Podbeskidzie
Wiosną 2013 roku, a zatem dwa lata po dość przykrej przygodzie w Białymstoku, Michniewicz wylądował w Podbeskidziu Bielsko-Biała. Podjął się tam z pozoru straceńczej misji – spróbował utrzymać się w Ekstraklasie z zespołem, który w zasadzie przez wszystkich był już spisany na straty. Zresztą sam Michniewicz też nie nakręcał się zbyt mocno na pozostanie na najwyższym poziomie rozgrywek. Bardzo zależało mu na dłuższym kontrakcie – chciał pracować w Podbeskidziu nawet po degradacji, by wreszcie zagrzać gdzieś miejsce na dłużej i zbudować zespół po swojemu, klocek po klocku.
– Spokorniałem – przyznał trener. – Jak byłem młodszy, to zawsze sobie wmawiałem, że wszystko przede mną, a teraz zacząłem się zastanawiać, czy nie wjechałem w wiraż, który wyrzucił mnie za bandę. Miałem ciekawą propozycję, by zająć się ubezpieczeniami dla sportowców, byłem nawet na kilku spotkaniach. Przedstawiono mi perspektywy rozwoju w porządnej firmie, ale im dłużej nad tym myślałem, tym bardziej dochodziłem do wniosku, że to nie dla mnie. Jeśli nie robisz czegoś z pasją, to lepiej w ogóle nie zaczynać. Decydując się na pracę w Bielsku, interesował mnie tylko dłuższy kontrakt. Bez względu na to, w której lidze przyjdzie nam grać. Dość miałem pracy na tygodnie, chcę w końcu dłużej popracować i coś zrobić po swojemu. Zobaczymy, czy się to uda.
– Ja przebieg mam jak mercedes na taksówce. Byłem w trenerskim niebie i piekle. Jeszcze wielokrotnie tam będę. Popełniłem wiele błędów. Brak doświadczenia i pokory wiele razy zaprowadził mnie na manowce. W tym zawodzie, aby przebyć drogę od bohatera do zera, wystarczy niekiedy jeden mecz – dodał.
Jakże proroczo.
W rundzie wiosennej sezonu 2012/13 Podbeskidzie pod wodzą Michniewicza dokonało cudu. Zachowało miejsce w Ekstraklasie. – Podbeskidzie będzie symbolem, że w piłce wszystko jest możliwe, a o cudzie w Bielsku będzie mówiło się latami – ekscytował się trener w czerwcu 2013 roku. – Fakt, w przeszłości łapałem teoretycznie lepsze kąski, ale nic z tego nie wychodziło. Idąc do Widzewa, wydawało mi się, że trafiłem do klubu, który – jak zapowiadał Sylwester Cacek – będzie budował swoją siłę. Wykonaliśmy dobrą pracę, byliśmy czwartą drużyną rundy wiosennej, ale okazało się, że po sezonie musimy się rozstać. W Jagiellonii było podobnie. Też myślałem, że trafiłem do klubu, z którym będzie można walczyć o czołówkę ligi, ale też szybko drogi moje i prezesa się rozeszły. Potem była Polonia i szansa na walkę o mistrzostwo. Nie wypaliło. We wszystkich tych klubach pracowałem bardzo krótko i to był mój największy problem.
Szkoleniowiec nie mógł się wtedy spodziewać, że jego kadencja w Bielsku-Białej także dobiega końca. W październiku został zwolniony. Drużyna notowała bardzo kiepskie wyniki, a sam Michniewicz tracił nad sobą panowanie, czego dowodem była choćby żałosna pyskówka z dziennikarzem na konferencji prasowej.
– Trener Michniewicz nie był zły, ale potrzebowaliśmy wstrząsu – skwitował Marek Sokołowski.
Szczególnie mocno dotykały Michniewicza medialne sugestie, jakoby uniknięcie degradacji było efektem dobrej pracy, jaką z zespołem wykonał Dariusz Kubicki w trakcie przerwy zimowej. – U nas wieczna debata, że trener dobrze albo źle przygotował zespół – komentował. – Co to za pitolenie?! Dwa miesiące się przygotowujesz, trenujesz dwa razy dziennie i wytłumaczcie mi – jak się można źle przygotować? Okej, jak zjesz gar bigosu dzień przed meczem i wyjdziesz z takim bebzonem, to nie będziesz gotowy do gry, ale powtarzam – nie da się źle przygotować drużyny do sezonu!
***
Tego rodzaju historii można wyliczyć więcej.
Z Bruk-Bet Termaliki Michniewicz wyleciał, gdy tylko przestał wykręcać wyniki grubo ponad stan. O przygodzie z Polonią Warszawa w ogóle trudno się rozpisywać – potrwała ledwie kilka tygodni. O Widzewie już napomknęliśmy. Pogoń? Bardzo solidna postawa, ale znów – stosunkowo szybkie rozstanie w napiętej atmosferze. I teraz na dokładkę reprezentacja Polski, gdzie Michniewicz zrealizował wszystkie podstawowe cele, a i tak żegna się z nią otoczony aurą skandalu.
Trudno logicznie wyjaśnić ten fenomen. Albo mamy do czynienia z najbardziej pechowym i niesprawiedliwie traktowanym trenerem na świecie, albo to z samym Michniewiczem jest coś nie tak. Niby w sporcie chodzi o wynik, lecz w przypadku tego akurat szkoleniowca – dobre rezultaty to na ogół za mało.
CZYTAJ WIĘCEJ O CZESŁAWIE MICHNIEWICZU:
- Kulesza o selekcjonerze: Myślę, że do świąt się to wyjaśni
- The Athletic: Polska – Meksyk najgorszym meczem mundialu
- Engel: Stawiamy sobie zbyt małe cele i stąd biorą się problemy
fot. FotoPyk
Ojej, a któż to bał się podpisać pod tekstem? A może to sam Krzysiu pisał?
Na pewno nie On. Podobno w strasznym stanie jest od południa. Zatruł się cygarem.
Irracjonalne powołania, tchórzliwa gra w ataku, paniczna i słaba gra w obronie, wyciąganie łapy po publiczne pieniądze, konflikt z otoczeniem – to wystarczy. Oby teraz Kulesza wyjrzał ponad polskie piekiełko i wybrał mądrze!
Za rok znowu będziemy zwalniać, Szewczenkę albo jakiegoś innego Renarda. Ktoś się nie uśmiechnie, ktoś pomilczy 8 sekund, ktoś puści bąka. Polska to stan umysłu. ŻYGAĆ sie chce na to wszystko. Styl do dyskusji, ale Michniewicz coś ugrał. Utrzymał LN, awansował na Mś, wyszedł z grupy.
Naucz pisać po polski.
Zwalił konia, beknął, przeklął. Rzygać pisze się przez „rz” a nie „ż”.
Jakby koledzy Michiewicza nie jechali z Brzeczkiem i nie kopali pod nim dołków to nikt by na te 8 sekund nie zwrócił uwagi. Ale tak to jest, jak kret w reprezentacji, którego mial głos polskich kibiców nie był zadowolony z pomyslu gry wysoko ustawiona obrona, bo nie dojeżdżał poziomem.
A gdzie słynna prowokacja i „propozycja” trenowania LA Galaxy z Beckhamem w składzie?
Michniewicz – Niekochani
raczej :
Michniewicz – Niestrawni
Dlaczego w liczbie mnogiej? Fakt ze pulchny ale zeby dwa miejsca zajmowal?
Reprezentacja pod jego dowodzeniem grała wyjątkowo niestrawną piłkę . Przynajmniej ja patrzyłem na to jak na połeć gnijącego mięsa udający pyszny befsztyk
*niedojebani
Cześka skrzywdzono.
W momencie poczęcia
tak – a konkretnie w momencie powołania na selekcjonera U-21, co „przywróciło go do życia”. Reszta to już konsekwencje
Przecież to w dużym stopniu zasługa Morawieckiego, że go zwolnili. Gdyby nie było żadnych propozycji kasy, to nie byłoby żadnej afery. Wyniki Cześka bronią. 4 punkty i wyjście z grupy to jakiś sukces, w porównaniu do poprzednich mundiali w 21 wieku. Nie wspomnę rok 2002 po pierwszych dwóch meczach, dwa razy w pizde i w bramkach 0-6 to była kompromitacja. I co z tego, że przyjdzie nowy trener, z taką grupą w eliminacjach jaką Polska gra to i Czesiek zrobilby może komplet punktów. Facet ma pecha, że nie mógł nawet pograć sobie z nikim typu San Marino czy inna Litwą i mówić jak to Polska super gra i strzela dużo goli. Jak za Souzy. A Czesiek
miał same kozackie drużyny i jeszcze mundial w jednym roku. A swoje osiągnął. Jestem ciekaw, który inny trener z tymi naszymi pokrakami zrobiłby chociaż taki wynik z takimi drużynami. Ale ok jak Kulesza woli słuchać tych nakręconych nawzajem siebie dziennikarzynów, jego sprawa.
TO ze Morawiecki wychylił się z kasą to nic nowego bo obecny rząd żyje z rozdawanie nie swojej kasy na lewo i prawo.
Ale to w jaki sposób Czesio walczył o ten torcik i jak pazerny się okazał to juz dobrze o nim nie świadczy. Te nocne podchody o konta do przelewów kłótnie o podział kasy.
Do tego styl gry absolutnie nieakceptowalny.
Nie jesteśmy Francją ale ci piłkarze jednak w klubach potrafią wymienic dwa podania na połowie przeciwnika.
Trener powinien dobrać taktykę zespołu do najlepszych piłkarzy w drużynie a nie do najgorszych.
W tej drużynie nie ma dobrych zawodników. Lewandowski to tylko gwiazdor w reprezemtacji zawsze grał słabo, Zieliński chyba nigdy nie zagrał dobrego meczu , Krychowiak to zupełna porażka. Musi być trener, który to towarzystwo złapie za gębę. Najlepszy by był PAPSZUN !
Zieliński mniej więcej od dwóch lat grał bardzo dobrze w kadrze a Lewandowski strzelił chociażby trzy gole na Euro z silnymi przeciwnikami. Cash, Zalewski, Bereszyński, Kamiński i Milik też potrafią grać w piłkę. O Szczęsnym nawet nie wspominam. To jest bullshit, że nie mamy kim grać.
bęc, milicjo PObywateska, bęc
XD 4 punkty i wyjście z grupy to jakiś sukces. Człowieku spójrz na to jakimi zawodnikami atakowaliśmy mundiale w 2002 czy 2006 roku, zupełnie inna galaktyka jeżeli chodzi o poziom piłkarski. Mówisz o pokrakach, musisz być zajebistym piłkarskim scoutem, dużo lepszym niż Ci z Barcelony, Juventusu, Aston Villi, Sampdorii, Napoli etc. Skończmy pierdolić, że mamy słabych zawodników bo to gówno prawda. Sami nakręcamy atmosferę, że musimy klęknąć przed potężnym Meksykiem, którego największą gwiazdą jest chłop, który w Napoli jest tłem dla Zielińskiego.
No tak i żeby jeszcze ten natrętny Fryzjer tyle razy nie dzwonił do biednego Czesia. Byłoby cudownie 🙂
Morawiecki sam sie nie wprosił na spotkanie z kadrą, tylko ludzie Czesia go zaprosili za plecami PZPN. I już kasę mieli ugadaną. Premier miał tylko to głośno potwierdzić przy piłkarzach
Takie wyżebrane, wymęczone to zwolnienie czeslawa.. Niczym mecz z argentyna i wyjście z grupy. No ale chuj, liczy się wynik.
Najlepszy komentarz jaki dzisiaj przeczytałem.
Morawiecki i Lewandowski go zwolnili. Pierwszyz po co oferował kasę i zrobił z tego aferę. A drugi każdego zwalnia począwszy od Fornalika po Michniewicza.
Krócej od niego w XXI pracowali tylko Boniek i Majewski. xDD
A Sousa ile pracował?
6 dni więcej.
Ale czemu serwis weszło jeszcze cały nie na czarno?
Zapewne w redakcji flagi opuszczone do połowy, światła pogaszone i znicze na parapetach pozapalane
Podobno Lionel Stanowski plakał całą noc z powodu zwolnienia Pana Czesława
Biedny Czesio. Sam przeciwko całemu światu… Dobrze, że chociaż Weszło go wspomoże…
Jaki to jest kawał idioty xD
-„Jak pana fryzura”
Następnie wstał, wsadził brzuch taczki i wyszedł
fryzura Czesia nienaganna po tych 711 połączeniach 8)
Cały ten cyrk z Michniewiczem na selekcjonera tak naprawdę rozpoczął Boniek. To on go powołał na trenera kadry U-21 mimo, że już wówczas dziennikarze zwracali mu uwagę na niejasną przeszłość CM. Boniek wówczas ogłosił, że CM jest czysty i żeby nie wracać do przeszłości bo po co to komu. W ten sposób „oczyścił” Czesława z zarzutów o korupcyjną przeszłość, a przynajmniej tak mu się wydawało. Podejrzewam, że gdyby nie przeszłość z kadrą U-21 Kulesza mógłby znaleźć kogoś innego.
Rudy chciał połechtać zaprzyjaźnionych pismaków, dlatego wziął grubasa. Spaślak miał już opinię toksycznego i śliskiego w Ekstraklasie, powoli wylatywał z karuzeli. Gdyby nie kadra U-21 to być może zostałyby mu kluby 1 ligi. Dziś byłby takim Dariuszem Kubickim albo Kafarskim.
Co by nie mówić, niezłe winiki U-21 pozwoliły mu wrócić do towarzystwa, a piłkarski światek zapomniał o toksycznym charakterze delikwenta.
Nie chce mi się szukać, ale czy Boniek był działaczem w jakimś klubie ,w czasie kiedy Czesław tak namiętnie dzwonił?
Był w zarządzie Widzewa, ale to chyba trochę później, na końcówce ery Fryzjera. Przedtem działał w PZPN.
Za kadencji Michała Listkiewicza do sierpnia 2002 pełnił funkcję wiceprezesa Polskiego Związku Piłki Nożnej do spraw marketingu, po czym objął stanowisko selekcjonera reprezentacji Polski w piłce nożnej.
Od 2004 do 20 lipca 2006 ponownie związany z Widzewem Łódź jako jeden ze współwłaścicieli i członków zarządu stowarzyszenia. Od 18 czerwca 2007 do września 2008 był członkiem rady nadzorczej Klubu Sportowego Widzew Łódź SA.
711 – ten numer to kłopoty
Gdy wydarzy się incydent
To pojawia się konfident
Dzwoni 711 i wszystkich sprzedaje
Przyjeżdżają &$#&%$ ^^$&^%$
co wygrał to jego i chuj. nikt mu nie odbierze nawet w komentarzu weszło
A co wygral?
Wygrał z kozojebcami, którzy dominowali na boisku, Czesio King xD
Największy męczennik pośród „trenerów”.
Z Pogoni to Czesiu poleciał bo nadawał z ucha. Stano i Weszło powinni o tym wiedzieć, bo to oni puścili newsa, który był podpuchą dla Czesia.
Taki artykuł powinien powstać po zwolnieniu Sousy, gdy tylko CM711 był w kręgu zainteresowań Kuleszy. Żeby każdy wiedział w co sie pakujemy zatrudniając tego wrednego typa jako selekcjonera.
Co do relacji z Ulatowskim – znamy tylko wersję grubasa. Jako, że to fałszywy typ, nie wierzyłbym w nią. Fakt jest taki, że grubas romansował z innym klubem (a w zasadzie to z dziennikarzem SuperExpressu podającym się za wysłannika LA Galaxy, by później wszystko opisać) i po artykułach prasowych został wywalony z Zagłębia. Potem dorobił sobię teorię z Ulatowskim kopiącym pod nim dołki, co Weszło łatwo łyknęło i jechało po „Uli”.
Po pierwsze Ulatowski moze nie chciał z siebie robić wycieraczki i jak mu Grubas pocisnął to pozdro. Zakolak bronił Seven Eleven ile mógł wiec pewnie pojechałby błagać o litośc na wspominanej wycieraczce, ale nie kazdy taki jest. Druga sprawa: „lbo mamy do czynienia z najbardziej pechowym i niesprawiedliwie traktowanym trenerem na świecie, albo to z samym Michniewiczem jest coś nie tak.” – niesprawiedliwie mozna zostac potraktowanym w jednym czy dwóch klubach. Jesli z kazdego klubu czy teraz reprezy wylatuje w atmosferze skandalu, to wiadomo która nasuwa się opcja
mało który trener dzisiaj wypełnia kontrakt do końca. na palcach 1 ręki można policzyć. Z Lecha wyleciał.. . pewnie dlatego, że nowi właściciele obawiali się trenera, za którym stali kibice. Skandalu tu nie było.
A moze krecil lody na boku i chcieli to ukrocic? Jedyna dluzsza jego praca to podczas polaczen w sprawie samochodu i dzielenia kasy “niewiadomego” pochodzenia niewiem niewidzialem Ja tylko dzielilem i w siatki wkladalem.
Patrzcie jaki ten świat jest niesprawiedliwy. 10 klubów i dwie reprezentacje, no i jak w mordę strzelił, wszędzie się na Czesiulka uwzięli. To jest, nie bójmy się tego nazwać po imieniu, SPISEK! Spisek przeciwko czci i honorowi najlepszego trenera stulecia.
To pisałem ja, Krzysio.
Czesiek beze mnie jesteś jak dziecko we mgle.
W Zagłębiu to Czesiek flirtował z Los Angeles Galaxy, przynajmniej tak myślał, bo w rzeczywistości dziennikarze zrobili sobie z niego jaja i to opisali.
Nie podoba mi się forma rozstania z Michniewiczem. Powinien wylecieć na zbity pysk, na Okęciu w dniu powrotu. A najlepiej zaraz po meczu z Meksykiem.
Kulesza powinien go zwolnić w wywiadzie przed autobusem.
Trzeba równać do znanych wzorców!
Skończyłem czytanie na fragmencie, w którym jest mowa o tym, że gra Legii to suma różnych blefów i nie sposób za wszystkie obwiniać Czesława.
Takie artykulisko, to musiało być napisane co najmniej kilka dni wcześniej.
Karma wraca za porzucenie U21.
Czas na biografię – „Upasiony
Czesiek z niejednego pieca golonkę jadł, więc to byłaby gruba książka
Jaki syf i ten Ulatowski
Jeszcze jak Kulesza poda się do dymisji i Krychowiak powie ,że kończy z reprą to Święta naprawdę będą Wesołe.Może się uda w końcu to czas cudów.W tej chwili to brakuje jeszcze jakieś 71,1% do tego.
Bez powodu go nie zwalniają..
Widać jest toksyczny.
Ulatowski to wiadomo, że to kurwa jebana, nawet bez relacji Stanowskiego.
Chociaż moglobyc różnie. Stanowski dla mnie stracił wiarygodność od kiedy gowno nazywa smakołykiem, a nie jak wcześniej gownem.
Ten dziennikarz w wywiadzie strasznie buraczany, drze ryj, nie daje się wypowiedzieć, jebac pizdokleszcza.
Czesiek sam doprowadził do swojego zwolnienia i tylko do siebie może mieć pretensje.
Ty wyzwiska do dziennikarzy po meczu że Szwecją. Miał Kwiatkowskiego, który ma doświadczenie to się pchał wszędzie na konferencję, a potem pretensje do niego, że źle wypada w mediach.
Michniewicz to taki trochę mem kolesia na rowerze, który wkłada kij w szprychy, a jak już się wypierdoli to najczęściej krzyczy PREZES!
Zgadam się. A źli ludzie wypisują na forum swoje smutne nawijki. To nie ludzie to wilki.
Jarząbek, ty nie miałeś do szafy mówić?
walic tego sliskiego idiote i cala jego rzesze
Machający łapami na boisku dobijak, zwolnił kolejnego trenera. Tragedia
Winna jest „banda czworga”, chciwa klika e reprezentacji
Zakończyło się dokładnie tak jak wszędzie gdzie pracował
Jaki żałosny i stronniczy tekst!!! Dosłownie chce mi się już wymiotować od tej wazeliny weszlaków do Michniewicza!
Weźmy pierwszy przykład z brzegu.
Sprawa Zagłębia Lubin i Ulatowskiego. Zdradą Ulatowskiego według weszlaków było to, że odważył się powalczyć o samodzielne prowadzenie zespołu. Według Michniewicza i popierdoleńców z weszło Ulatowski byłby lojalny i honorowy, gdyby całe życie zgodził się być tylko asystentem Cześka. Rafał miał czelność rozmawiać z ludźmi z zarządu KGHM! Przecież powinien prosić o pozwolenie Czesława! Ośmielił się w tych rozmowach przedstawiać własną wizję drużyny. No zbrodnia niewyobrażalna! Bo w tych rozmowach nie wychwalał Cześka i tylko mówił o tym, że inaczej zorganizowałby grę drużyny. No ja pierdolę, jak mógł? Przecież powinien pisać laurki o polskim Mourinho!
A potem weszło przez kilka lat, przy każdej nadarzającej się sytuacji, jeździło po Ulatowskim, jak po łysej kobyle. Ploty, brudy, pomówienia. Naprawdę trudno znaleźć pomyje, którymi weszło Ulatowskiego nie oblało. Bo ośmielił się wybić na samodzielność. Nie miał zamiaru być do końca kariery w cieniu Cześka. No jak mógł? Co za podlec wynaturzony! Przecież usługiwanie Cześkowi to najlepsze, co go mogło w życiu spotkać.
Czegokolwiek by nie powiedziec Czeslaw Mich iewicz wylecial z kadry Polski w sposob chamski na podstawie nie sprawdzonych donosow No ale coz Jeden spiewak rzadzi w sejmie drugi w PZPN
A czy z Zagłębia on nie wyleciał przypadkiem z powodu nielojalności wobec pracodawcy? W takiej sytuacji trochę głupio mieć pretensje do innych właśnie o nielojalność.
Oh jaki on biedny, gdyby tylko dziennikarze byli dla Czesia zawsze przyjemni i mili, niezależnie od okoliczności, wszystko byłoby super.
A tu śmią śmieć pytać o niewygodne rzeczy, na co biedny Czesiu się bulwersuje i wdaje w pyskówki.
A to przecież taki dobry HUOP i super trener. Tylko że nie.