Faza pucharowa mundialu w Katarze rozpoczęła się od bardzo treściwych piłkarskich widowisk. Szesnaście najlepszych zespołów w niemal każdej fazie gry zaprezentowało ciekawe rozwiązania taktyczne, a najbardziej charakterystyczne zagrania z każdego meczu przedstawiamy w formie analizy.
Taktyczne podsumowanie 1/8 finału mistrzostw świata
Spis treści
Holandia 3-1 USA
W pierwszym meczu 1/8 finału mistrzostw świata Holendrzy przedstawili niecodzienną obronę przeciwko Amerykanom. Tym razem nie pressowali wysoko (w odbiorach pod bramką rywala gracze USA wygrali 12-2!), lecz ustawili się w średnim bloku obronnym i najwięcej pojedynków (aż 12) stoczyli w najniższej tercji boiska. Dwójka napastników nie doskakiwała na wprost do stoperów USA, ale odcinała im linie podań do boku. W drugiej linii dochodziło do równowagi liczebnej 3 na 3, a wahadłowi „Oranje” podążali do bocznych obrońców…
…co tworzyło pułapkę pressingową. Środkowi defensorzy, Tim Ream i Walker Zimmerman, mieli otwarty korytarz wyłącznie w środkowym sektorze, gdzie zostali otoczeni przez kilku graczy w pomarańczowych koszulkach. Nie pozostawało im nic innego, jak posłać daleką piłką do napastników, względem której rywale zdążali się przesunąć. Sprytna taktyka Louisa van Gaala w bardzo dużym stopniu zniwelowała zagrożenie Stanów Zjednoczonych.
Holendrzy imponowali nie tylko w organizacji gry bez piłki, lecz oczywiście też we własnych atakach. Przy zmianie strony gry na drugim skrzydle pozycję obniżał wahadłowy – „Oranje” budowali odtąd akcje już nie z trójką, a czwórką obrońców. Zawodnicy USA ustawiali się zaś w obronie w 4-3-3, co uniemożliwiało im pokrycie znacznej szerokości boiska. Dzięki temu wahadłowy Holandii stawał się wolnym zawodnikiem, a poszczególni Amerykanie musieli wyskakiwać z pomocą i opuszczać własne strefy. Powstanie wolnej przestrzeni na kilka sekund wystarczyło, by piłkarze van Gaala kolejny raz zmienili kierunek gry – tym razem do drugiego wahadłowego, który ustawiony był po przekątnej, wysoko i szeroko. Na tak drastyczne przesunięcia nie byli przygotowani podopieczni Gregga Berhaltera i stracili dwie niemal identyczne bramki z okolic 16. metra, dokąd żaden z pomocników nie zdążył wrócić.
Amerykanie zareagowali na te sytuacje zmianą ustawienia w obronie z 4-3-3 na 4-4-2. Timothy Weah zaczął pełnić rolę prawego pomocnika i Holandia nie mogła już tak swobodnie atakować skrzydłem. Sam Weah z kolei ustawiał się z dala od światła bramki i nie był w stanie szybko wbiec za linię obrony. Akcja wymusiła reakcję, ale wydarzenia na boisku rozgrywały się według scenariusza Holandii, która uzyskała pożądaną dominację – tym razem w nieco odmienny dla siebie sposób.
Argentyna 2-1 Australia
W 4-4-2 bronił nie tylko zespół USA, lecz również Australii dwie godziny później. W meczu „Kangurów” z Argentyną wystąpiła podobna sytuacja – „Albicelestes” chcieli rozszerzyć grę do linii bocznych, lecz Australijczycy przesuwali tam swój blok obronny. Aby stworzyć wyrwę w ich ustawieniu, piłkarze Lionela Scaloniego schodzili na trójkę graczy w ostatniej linii. Pomiędzy stoperami pojawiał się środkowy pomocnik lub boczny obrońca przesuwał się do środka. To posunięcie sprawiło, że do defensora Argentyny doskakiwał skrzydłowy Australii i opuszczał swoje miejsce w drugiej linii…
…gdzie pojawiało się już więcej miejsca i Argentyna mogła atakować zarówno skrzydłem, jak i środkiem.
Francja 3-1 Polska
Dużo mniej aktywne podejście w obronie przedstawili Francuzi w starciu z Polską. Początkowo ustawili się w okolicach linii środkowej boiska, nie podejmowali prób pressingu i „jedynie” przesuwali się w stronę piłki, pozwalając Polakom na aż 19 podań, zanim przystąpili do działań obronnych.
„Biało-czerwoni” wykorzystali to do uzyskania tzw. piłki otwartej. Do linii obrony schodzili środkowi pomocnicy (Szymański) i rywale nie wiedzieli, kto ma ich kryć. W ten sposób przejmowali piłkę, mogli podnieść głowę, obrócić się twarzą do bramki przeciwnika i wykonać podanie w przód – najczęściej za linię obrony Francji.
Skorzystali na tym skrzydłowy i boczny obrońca reprezentacji Polski, głównie po lewej stronie. Boczny pomocnik Francji (Dembele) nie mógł zorientować się w kryciu (na wprost czy za plecami?), dzięki czemu Przemysław Frankowski i Bartosz Bereszyński znajdowali się w sytuacji 2 na 1 przeciwko prawemu obrońcy „Trójkolorowych”, Julesowi Kounde. To pozwoliło na przeprowadzanie groźnych ataków skrzydłami, skąd posyłane były dośrodkowania w pole karne.
Nie minęło kilka chwil i Ousmane Dembele stał się piątym obrońcą w linii, chcąc zniwelować przewagę Polaków na lewej flance. Ta, nomen omen, reakcja pokazała, że tak Francja, jak i wcześniej USA, musiała uznać chwilową wyższość przeciwników, którzy zdominowali mecz w kilku jego fragmentach.
Anglia 3-0 Senegal
Sytuację na skrzydle starał się opanować również Senegal, ale znów w nieco inny sposób. Wyjściowo ustawiał się w 4-4-2, chroniąc sektor środkowy, który po chwili zabiegał, kiedy piłka została zagrana do boku.
Anglicy, chcąc „unieruchomić” rywali i sprawić im problem w kryciu, zaczęli budować grę z udziałem trójki obrońców. Dzięki temu tworzyli przewagę 3 na 2 względem napastników Senegalu…
…a oliwy do ognia dodawał schodzący pomocnik. Jude Bellingham pojawiał się obok stoperów w każdym z czterech dotychczasowych meczów na mundialu, co zawsze dawało dużo korzyści jego zespołowi. Skrzydłowy Senegalu nie wiedział czy doskoczyć do piłkarza Borussii Dortmund, czy pozostać w swojej strefie, dlatego Bellingham oraz lewy obrońca, Luke Shaw, stawali się wolnymi zawodnikami. Cała ta sytuacja bardzo przypomina wariant, jaki wykorzystali Argentyńczycy, by przedostać się pomiędzy linie Australii.
Japonia 1-1 Chorwacja
Z kolei wewnątrz formacji Japonii znajdowali się początkowo pomocnicy Chorwacji. Dwóch graczy wchodziło pomiędzy skrzydłowych a środkowych pomocników w tzw. bramki, stworzone z dwóch rywali. Dzięki temu chcieli stworzyć przeciwnikom dylemat, lecz skrzydłowi z „Kraju kwitnącej wiśni” mogli go łatwo rozwiązać. Doskakiwali na wprost do bocznego obrońcy Chorwacji, a swoim „cieniem” odcinali opcję gry do pomocnika.
Ustawienie za plecami skrzydłowych Japonii się nie sprawdziło, dlatego Chorwaci po chwili utworzyli tzw. doble pivot. Dwóch środkowych pomocników ustawiło się w jednej linii przed stoperami i skupiło na sobie uwagę skrzydłowych. Ci ustawili się wąsko i blisko środka, dlatego odsłonili obie flanki, gdzie piłkarze Zlatko Dalicia mieli swobodę do rozwinięcia ataków.
Po rozszerzeniu gry do linii bocznych należało znów skierować się do środka, skąd ma się największe szanse do stworzenia okazji strzeleckich. Pomiędzy formacjami Japończyków zaczęła pojawiać się coraz większa liczba Chorwatów…
…lecz „Samuraje” bardzo szybko ograniczyli im przestrzeń do gry, formując zbity blok z linii pomocy i obrony, oddalonych od siebie o odległość do 10 metrów. Na nieszczęście podopiecznych Hajime Moriyasu, Chorwaci po jedynym wstrzeleniu piłki w tę strefę zdobyli kluczowego, wyrównującego gola. Strzał głową Ivana Perisicia zyskał wartość zaledwie 0.03 gola oczekiwanego.
Grę defensywną Japonii można wyróżnić już w kolejnym spotkaniu z rzędu. Do organizacji w tej fazie gry dołożyli zdecydowany atak na rywala z piłką, a działanie to obejmowało wielu zawodników. Skrzydłowy zabiegał obrońcę do środka, a przy wycofaniu futbolówki dołączali kolejni partnerzy i „domykali” pressing, spychając przeciwnika do boku. Ten najczęściej zmuszony był do wykonania nieprzygotowanego podania do napastnika, względem którego trzej stoperzy Japonii tworzyli przewagę.
Brazylia 4-1 Korea Południowa
Brazylijczycy natomiast nie mieli najmniejszego problemu z szerokością ataku. Koreańczycy z Południa bronili w klasycznym 4-4-2, a „Canarinhos” formowali strukturę 3-2-5, charakterystyczną dla ataku pozycyjnego. Lewy obrońca, Danilo, schodził do drugiej linii, tworząc duet środkowych pomocników, a po prawej stronie przy linii bocznej występował skrzydłowy, Raphinha. Co więcej, we wszystkich przestrzeniach wokół i pomiędzy formacjami Korei znajdował się jeden napastnik Brazylii, dlatego zawsze którys z nich mógł stać się wolnym graczem od krycia.
Równowaga, a nawet przewaga w 1. linii po stronie drużyny Tite to motyw, który powtarzał się w grze jego zespołu już w wielu poprzednich meczach. Brazylia imponowała wysokością i szerokością ataku, angażując na połowie przeciwnika połowę graczy z pola.
Druga połowa zajmowała pozycje pod piłką – było to najczęściej trzech obrońców i dwóch pomocników lub czterech defensorów i jeden „strażnik” przed nimi. Ich zadanie w fazie przejściowej z ataku do obrony stanowiła ochrona stref środkowych – w interesie Brazylii leżało spychanie rozpędzonych rywali do linii bocznej, podczas gdy zawodnicy z przednich formacji zyskiwali czas do powrotu do defensywy. Zespół pięciokrotnych mistrzów świata starał się jednak odbierać piłkę najwyżej i najszybciej, jak to tylko możliwe. W meczu z Koreą sześciokrotnie przejmował futbolówkę pod jej polem karnym, dzięki czemu padła m.in. bramka autorstwa Lucasa Paquety.
Maroko 0-0 Hiszpania
Nieco inne, choć nie mniej aktywne podejście w pressingu zaprezentowali Marokańczycy. Wyjściowo ustawiali się w 4-5-1 przed linią środkową boiska, po czym każdy z pomocników i napastnik doskakiwał do rywala z piłką. Ustawienie to zapewniało im sprawne odniesienie się do przeciwników, ponieważ Hiszpania początkowo budowała grę z czwórką obrońców i można było do nich doskakiwać na wprost (frontalnie).
Nawet jeśli środkowi obrońcy „La Furia Roja” mieli przewagę 2 na 1 względem „dziewiątki” Maroka, środkowy pomocnik obok mógł podążyć w stronę stopera, jednocześnie odcinając kąt podania do Hiszpana za plecami. Dzięki temu piłkarze Walida Regraguiego zablokowali kluczowy korytarz z perspektywy gry pozycyjnej Hiszpanii – półprzestrzeń, między środkiem a bokiem boiska, gdzie najczęściej operują Pedri oraz Gavi, rozwijając ataki swojego zespołu.
Pomimo intensywnej presji z początkowych fragmentów tego meczu, ostatecznie współczynnik PPDA po stronie Marokańczyków wyniósł aż 27 podań, zanim przeszli do interwencji w defensywie. Oczywistym było, że nie będą w stanie ograniczać Hiszpanów do 90., a nawet 120. minuty, w związku z czym obrońcy zyskiwali czas i miejsce na podania prostopadłe. Maroko wciąż utrzymywało bliskie odległości między sobą, zapobiegając zagraniom pomiędzy formacje, dlatego byłym mistrzom Europy i świata pozostawały „wcinki” za ostatnią linię obrony. Blok Maroka był jednak ustawiony dość nisko, przez co ograniczał Hiszpanom przestrzeń do linii końcowej boiska. Defensorzy ustawiali się zaś bokiem do kierunku akcji, dzięki czemu sprawnie reagowali na piłkę zagraną za ich plecy. Zagrożenie w dużym stopniu zostało zażegnane, co doprowadziło Maroko do rzutów karnych i późniejszego awansu do półfinału mundialu.
Portugalia 6-1 Szwajcaria
W ostatnim spotkaniu 1/8 finału spotkały się drużyny Portugalii i Szwajcarii, a starcie to uznawano za potencjalnie najbardziej wyrównane z całej stawki. W istocie, od początku spotkania do ataku przeszli nie Portugalczycy, a Szwajcarzy. Piłkarze Murata Yakina imponowali spokojem w wyprowadzeniu piłki z własnej strefy obronnej, a w budowaniu gry na własnej połowie uczestniczyło chwilami aż dziewięciu zawodników. Następnie, po przejściu na połowę przeciwnika, zarysowywało się konkretne ustawienie – trzech obrońców, dwóch środkowych pomocników, dwóch wahadłowych i trzech atakujących. Portugalczycy odpowiadali na to zwartym blokiem w 4-4-2 lub 4-2-2-2. Pierwszorzędnie chronili sektor środkowy…
…dlatego Szwajcaria szukała wolnych zawodników przy linii bocznej. Rolę takiego gracza pełnił prawy obrońca, Edimilson Fernandes, a lewy zawężał ustawienie do trójki graczy z tyłu. Wobec tego skrajny defensor Portugalii pozostawał w niedowadze 1 na 2.
Korzyści z ustawienia Szwajcarii w ataku zostały jednak przyćmione przez brak dobrej asekuracji w defensywie. Za plecami Fernandesa wielokrotnie pozostawała wolna przestrzeń, którą wykorzystywali pomocnicy Portugalii. Warto zauważyć, że było ich w składzie aż pięciu, jeśli wliczy się w tę grupę Joao Felixa, i każdy z nich mógł określić się mianem rozgrywającego – z niskich lub wysokich stref. Takie predyspozycje pozwoliły im również dostrzec i wykorzystać ruchem wolną strefę, która pojawiała się najczęściej pomiędzy prawym a środkowym obrońcą Szwajcarii. Po atakach tą stroną boiska padły trzy z sześciu bramek dla Portugalii, podczas gdy pomocnicy Szwajcarii chwilę wcześniej byli zaangażowani na połowie rywali.
W tym przypadku atak nie przeobraził się w najlepszą obronę, a brak reakcji przyćmił uprzednią akcję. Wydarzenia te sprawiły, że faza 1/8 finału mistrzostw świata zatoczyła taktyczne koło, w którym wiele punktów było wspólnych, lecz nie mniej fascynujących dla widza.
Marek Mizerkiewicz
***
Zachęcamy również do obejrzenia świeżego vloga Jakuba Białka.
CZYTAJ WIĘCEJ O MISTRZOSTWACH ŚWIATA: