Hajime Moriyasu podszedł do kibiców i wykonał charakterystyczny dziękczynny ukłon po porażce w rzutach karnych z Chorwacją. Dla 54-letniego Japończyka sukces odniesiony w fazie grupowej mundialu był osobiste odkupienie za wydarzenia z sprzed dwudziestu dziewięciu lat, które przeszły do historii jako Agonia w Dosze.

– Nie sądzę, żeby moi piłkarze przegrali z presją w serii rzutów karnych. Byli odważni. Walczyli 120 minut. Muszę pochwalić ich za wysiłek. Chcieliśmy wygrać, to jasne i oczywiste, wynik nie jest dla nas fortunny, ale w żadnym wypadku nie przekreśla pracy włożonej przez naszych piłkarzy w ten turniej. Nie awansowaliśmy do ćwierćfinału, ale udowodniliśmy, że istnieje nowa generacja japońskiego futbolu. Pokonaliśmy Niemców i Hiszpanów – mistrzów świata sprzed ośmiu i dwunastu lat. Czeka nas świetlana przyszłość – mówił Hajime Moriyasu na pomeczowej konferencji prasowej.
Czytaj więcej o Japonii:
Fot. Newspix
Brawo dla nich. Świetną techniką i szybkością nadrabiali brak warunków fizycznych! Pokonali Niemców oraz Hiszpanów znowu zrobili show w 1/8 tak jak w 2018 roku w 1/8 prowadzili z Belgią 2-0 w 1/8 ostatecznie przegrali 2:3. Kultura kibiców którzy sprzątają stadion , szkoda że poraz pierwszy w historii nie awansowali do ćwierćfinału…
Dla nich to jeszcze by się obroniła jakaś premia… Brawo Japonia. Zostało jeszcze Maroko aby zrobili sensację.
Dokładnie. Zostawili serce i wątrobę na boisku. Nie ma co płakać, jeszcze nie jednej reprze na przyszłych mundialach zrobią Pearl Harbor
…wydarzenia z sprzed… co to pisał za umysłowy ytong?
Jakbyśmy opykali Niemców i Hiszpanów, a później odpadli po karnych z Chorwacją, to Michniewicz zostałby kanonizowany i Jan Paweł Drugi faktycznie byłby drugi.