Reklama

Największe wpadki faworytów na mistrzostwach świata

Arek Dobruchowski

Autor:Arek Dobruchowski

27 listopada 2022, 14:45 • 14 min czytania 4 komentarze

Za co kochamy mistrzostwa świata? Nie tylko za piękne gole, wielkie emocje i całą otoczkę wokół mundialu, ale też za niespodzianki, gdy np. faworyt do zdobycia tytułu nie wychodzi nawet z fazy grupowej, gdzie mierzył się na papierze z “ogórkami”. W XXI wieku nagminnie obserwowaliśmy takie przypadki, gdzie obrońcy tytułu jechali do domu po trzech meczach. Jakie były największe wpadki faworytów w całej historii mistrzostw świata?

Największe wpadki faworytów na mistrzostwach świata

W XXI wieku tylko dwa razy się zdarzyło, żeby zwycięzca poprzedniego mundialu, w ogóle wyszedł z grupy na kolejnym. Mowa o Francji, która już zapewniła sobie wyjście z grupy na MŚ w Katarze i Brazylii, która w 2006 roku doszła do ćwierćfinału. Dlatego nie ma co się dziwić, że większość naszego zestawienia stanowią reprezentacje, które jechały z myślą o obronie trofeum, a szybko wróciły do kraju mocno pokiereszowane.

Największe wpadki faworytów na mistrzostwach świata

Brazylia 1966

Podwójnie panujący mistrz świata jest murowanym kandydatem do sięgnięcia po kolejny tytuł. Naszpikowany gwiazdami i prezentujący piękny styl. Do Anglii leciał, jak po swoje, a koniec końców nie wychodzi nawet z grupy. To jest pierwszy raz, kiedy panujący mistrz świata nie zakwalifikował się nawet do fazy pucharowej kolejnych mistrzostw globu. W jakich okolicznościach odpadli z tego turnieju? Trafili do grupy z Węgrami, Portugalią i Bułgarią. Zaczęli swój udział na tej imprezie od wygranej 2:0 z tą ostatnią reprezentacją. Po golach Pele i Garrinchy. Jednak do niespodzianki doszło w drugim spotkaniu pierwszej kolejki fazy grupowej, gdzie Portugalia ograła Węgrów (3:1). To zapowiadało, że czekać nas będzie ciekawa rywalizacja w tej grupie.

Koszmar Canarinhos zaczął się od kontuzji Pelego. To był mundial, który stał pod znakiem brutalnych fauli. W pierwszym meczu Dobromir Żeczew z takim impetem wszedł w gwiazdę brazylijskiego futbolu, że ta nie mogła wystąpić w spotkaniu z Węgrami. I Brazylijczycy bez Pele w składzie przegrali 1:3. Tutaj należy zaznaczyć, że nie uznano mistrzom świata aż dwóch trafień. To też kolejny urok tamtego mundialu – słabe sędziowanie.

Reklama

Na ostatnie starcie grupowe z Portugalią wrócił Pele, ale w tym spotkaniu również był brutalnie faulowany, a sędzia na to nie reagował. Brazylia przegrała 1:3 i sensacyjnie odpadła z mundialu. To był mundial kiedy błyszczał Eusebio. Pele nie miał nawet zbyt wielu okazji, żeby pokazać swój kunszt piłkarski. Rywale mieli na niego prosty sposób – uprzykrzać mu tak życie, żeby mu się odechciało.

– Kiedy po raz pierwszy wróciłem do Brazylii po Mistrzostwach Świata w 1966 roku, w moim sercu nie było piłki. To był turniej, który był przepełniony niesportowymi zachowaniami zawodników i słabym sędziowaniem. Anglia została wtedy mistrzem świata, ale moim zdaniem nie była najlepszą drużyną na tym turnieju. Piłka nożna na tym mundialu przestała być sztuką, przestała przyciągać tłumy swoimi umiejętnościami, zamiast tego stała się rzeczywistą wojną – grzmiał legendarny napastnik.

Pele po latach przyznał, że mundial 66′ to najgorsze, co go spotkało w piłkarskiej karierze: – Najgorszy moment w mojej karierze? Kontuzja podczas mistrzostw świata w 1966 roku. Dużo trenowałem do tego turnieju, bo chciałem pokazać się w Anglii, czyli krajowi, który sprowadził futbol do Brazylii. Byłem skłonny zakończyć reprezentacyjną karierę w tym roku, gdybym zdobył trzeci Puchar Świata, ale czułem niedosyt, dlatego grałem dalej.

Włochy 1974

Włosi na mundialach zaliczyli kilka wpadek. W 1966 roku nie wyszli z grupy, dlatego że przegrali z Koreą Północną. Ta porażka jest uznawana za jedną z najbardziej wstydliwych w całej historii Squdra Azzurra. Jednak większe rozczarowanie czuli w 1974 roku. Do Republiki Federalnej Niemiec jechali z aspiracjami na Puchar Świata, jako aktualni wicemistrzowie globu. Trafili  do grupy z Haiti, Polską i Argentyną. Byli murowanymi faworytami do awansu do fazy pucharowej. Zaczęli od zwycięstwa nad Haiti (3:1), następnie zremisowali z Albicelestes (1:1). I w ostatniej kolejce przyszło im się mierzyć z Polakami, którzy mieli już zapewniony awans do fazy pucharowej rozgrywek.

“Biało-Czerwoni” rozpoczęli turniej od zwycięstwa nad Argentyną 3:2, a w drugiej kolejce rozbili Haiti 7:0. Podopieczni Kazimierza Górskiego nic już nie musieli. A Włochom do wyjścia z grupy wystarczał remis. I liczyli na to, że Polakom nie będzie zależało na zwycięstwie i to Italia zagra w dalszej fazie turnieju. Nic bardziej mylnego. “Orły Górskiego” wykazały się pełnym profesjonalizmem i klasą, wbijając Włochom dwie bramki jeszcze przed przerwą, które ustawiły mecz.

A propos ustawiania meczów to ten wątek też pojawiał się w przypadku tej rywalizacji. “La Gazzetta dello Sport” podała, że w przerwie spotkania Włosi rozważali opcję przekupienia Polaków. Przegrywali już 0:2 i szukali jakiegokolwiek punktu zaczepienia, żeby awansować dalej. – Po latach pojawiły się plotki, które czyniły tę porażkę jeszcze bardziej bolesną. Polacy oskarżali Włochów o korupcję w trakcie przerwy. Kierownik włoskiej drużyny, według Władysława Żmudy, miał wejść do szatni z teczką pełną dolarów. Jedni tej wersji zaprzeczali, inni ją potwierdzali – czytamy we włoskim dzienniku.

Reklama

Pod względem piłkarskim Włosi nie wyglądali źle na tych mistrzostwach, po prostu nasza reprezentacja zagrała kapitalne spotkanie. Wszystko u nas funkcjonowało kapitalnie. Jan Tomaszewski? Ściana. Jerzy Gorgoń? Skała. Władysław Żmuda? Genialny, młody obrońca – nie do przejścia. W samych superlatywach o naszej obronie i świetnej grze w ataku rozpisywały się włoskie media, które nie do końca potrafiły się też pogodzić z tą porażką. Nie doszukiwali się błędów u siebie, a szukali wyjaśnienia, dlaczego Polacy grali tak kapitalnie. Pierwsza myśl? “Na pewno Argentyńczycy dali Polakom wór pieniędzy”.

“La Gazzetta dello Sport” pisała: – Jednym z najbardziej wygadanych był Robert Gadocha, który – jak twierdzili jego znajomi – miał w kieszeni “złote jajko”, którym z nikim się nie podzielił. Wygląda na to, że Polacy już przed meczem z Włochami dogadali się z Argentyną, która w przypadku ich wygranej, awansowałaby z grupy.

Andrzej Szarmach w autobiografii odniósł się od tych zarzutów: – Gadocha to wielki indywidualista, na boisku i poza nim. Drużyna to było dla niego za dużo. Nam to się w głowach nie mieściło, a jednak się stało. Podejście było z dwóch stron. Gadocha przyznał się, że wziął pieniądze od Argentyńczyków za pokonanie Włochów. Podobno Włosi także robili podchody pod naszych działaczy. Zależało im, żebyśmy przegrali. Jestem pewien, że gdybyśmy dowiedzieli się o tym, co zrobił Gadocha, zawodnicy wyrzuciliby go z hukiem. Może lepiej, że wyszło to po latach. Atmosfera zostałaby zatruta, nikt nie myślałby o graniu.

Sam Gadocha wszystkiemu zaprzecza.

WIĘCEJ O MECZU POLSKA – WŁOCHY 1974: Dolary Gadochy, „koguty” i niedowidzący obrońca. Jak ograliśmy Włochów w 1974 roku

Francja 2002

Porażka Francuzów z Senegalem na otwarcie mistrzostw świata w 2002 roku to jedna z największych sensacji w historii mundiali. “Trójkolorowi” byli murowanymi kandydatami do złota. Kadra naszpikowana gwiazdami. Światowa potęga. Mistrz świata 98′ i mistrz Europy 00′. Fakt, do Korei Południowej i Japonii polecieli z kontuzjowanym Zinedinem Zidanem (zagrał dopiero w ostatnim meczu grupowym), ale dalej byli tam: Thierry Henry, David Trezeguet, Djibril Cisse, Marcel Desailly, Lilian Thuram, Patrick Vieira itd.

Francuzi trafili do grupy z Senegalem, Urugwajem i Danią. “Lwy Terangi” miały dostać od nich bęcki. Zapowiadało się na łatwe, wysokie zwycięstwo, a tu wyskakuje jak Filip z konopi Papa Bouba Diop i załatwia gigantów. Później wcale nie było łatwiej. Bezbramkowo zremisowali z Urugwajem w drugiej serii gier i na pożegnanie z mundialem w Azji przegrali 0:2 z Danią. Kto by pomyślał przed tym turniejem, że podopieczni Lemerre’a w fazie grupowej zdobędą tylko… jeden punkt. Coś niewiarygodnego.

Dlaczego było tak źle, choć miało być dobrze? – Dostaliśmy nauczkę, na jaką zasłużyliśmy. Może nie byliśmy odpowiednio zaangażowani i dlatego przegraliśmy mecze, które powinniśmy spokojnie wygrać – grzmiał po mundialu Patrick Vieira.

Trudno znaleźć jedną przyczynę tej klęski. Do Azji przylecieli m.in. bez Roberta Piresa. Ten miał za sobą świetny sezon w Arsenalu, z którym zdobył mistrzostwo Anglii. Aczkolwiek tak, jak zaznaczyliśmy, nie brakowało w powołanej kadrze na mundial świetnych zawodników, a polegli z kretesem. To nie jest tak, że nie mieli czego szukać na wielkiej imprezie bez Piresa.

Co innego mogło zawieźć? Po turnieju piłkarze Arsenalu Henry i Vieira przyznali, że byli przemęczeni sezonem. Sylvain Wiltord wspominał o słabym przygotowaniu fizycznym drużyny przed turniejem. A francuscy dziennikarze pisali o starych, doświadczonych piłkarzach, którzy zawiedli po całości, z których trzeba było zrezygnować, patrz: Youri Djorkaeff, Frank Leboeuf, Marcel Desailly, Bixente Lizarazu i Emmanuel Petit.

Włochy 2010

Paragwaj, Słowacja i Nowa Zelandia to byli rywale Włochów na mundialu w RPA. Na papierze była to grupa śmiechu, z której Squdra Azzurra powinna wyjść z kompletem punktów i bez straconej bramki, bo co to za rywale dla aktualnych mistrzów świata? Okazało się, że przeciwnicy byli za mocni. Italia zakończyła grupową rywalizację zaledwie z dwoma punktami.

Zaczęli od dwóch remisów po 1:1. Najpierw z Paragwajem, a następnie z Nową Zelandią. W obu spotkaniach pełna dominacja na każdym polu, a na końcu fiasko. Rywale oddali po jednym celnym strzale na mecz i zabrali punkty Włochom. Italia mogła mówić o pechu, bo oprócz tego, że bramka przeciwników była, jak zaczarowana to jeszcze główny filar – Gianluigi Buffon wypadł przez uraz po dwudziestu minutach pierwszego spotkania.

Jednak to, co się stało w starciu ze Słowacją w ostatniej kolejce fazy grupowej to zupełnie inna historia. – Nie potrafię sobie wyobrazić, że zabraknie nas w 1/8 finału. To byłby wielki wstyd, ale nikt z nas poważnie o tym nie myśli – mówił przed meczem Daniele De Rossi. I był wielki wstyd. Do dziś wiele osób zadaje sobie to pytanie – jak do tego mogło w ogóle dojść? To się nie mieściło w głowie, że w meczu o wszystko mogli przegrać ze Słowakami (2:3).

 – Jeżeli zespół na kluczowy mecz wychodzi ze strachem w sercach, głowach i nogach, jest to wina trenera. Biorę na siebie pełną odpowiedzialność. Myślałem, że wybrałem grupę zawodników, którzy nie zawiodą pokładanych w nich nadziei. Myliłem się – mówił po mundialu selekcjoner Marcelo Lippi.

Do momentu porażki z Macedonią Północną w barażach o mundial do Kataru, to właśnie mistrzostwa świata w 2010 roku były uważane za największą piłkarską katastrofę Włoch w XXI wieku.

Francja 2010

Do RPA lecieli z wielkimi ambicjami, choć awansowali dopiero po barażach i w kontrowersyjnych okolicznościach, po zagraniu ręką Henry’ego w meczu z Irlandią, która przyczyniła się do zwycięstwa. Na papierze trafili do łatwej grupy na mundialu z RPA, Meksykiem i Urugwajem. Podopieczni Raymonda Domenecha mieli przejechać się po tych rywalach i powalczyć o coś więcej w fazie pucharowej. Końcowy efekt był taki, że wicemistrzowie świata sprzed czterech lat zajęli ostatnie miejsce w grupie, nie wygrywając ani jednego meczu. Zdobyli tylko punkt w pierwszej serii gier w starciu z Urugwajem (0:0).

W przypadku mundialu 2002 trudno było wskazać jedną przyczynę klęski. W tym wypadku jest wszystko jasne i klarowne z uwagi na konflikt na linii trener – zawodnicy. W kraju wybuchł ogromny skandal. Po przegranym drugim meczu z Meksykiem (0:2), Domenech wyrzucił z kadry Nicolasa Anelkę, który w przerwie spotkania z Meksykanami obraził w wulgarnych słowach trenera.

A francuscy zawodnicy postanowili zaprotestować w geście solidarności z usuniętym z zespołu Anelką. Następnego dnia nie wyszli na trening. Zamiast trenować, siedzieli kilkadziesiąt minut za zasłoniętymi szybami autokaru, z którego nie mieli zamiaru wychodzić. Afera autobusowa była transmitowana przez stacje telewizyjne na całym świecie. To jeden z największych skandali w historii francuskiego futbolu.

Atmosfera była bardzo napięta. Mimo realnych szans na wyjście z grupy było pewne przed meczem z RPA, że z tej mąki już chleba nie będzie. A winnym był Domenech. Najłatwiej było wskazać selekcjonera, że to wszystko jego wina, który też jest gościem, który nie gryzie się w język. Na protest swoich zawodników zareagował w ostrych słowach: – Nagły i durny odruch, brawura, żeby zgraja małolatów sama nie wygadywała głupot.

Głównym problemem był Domenech. Chodziło o problemy komunikacyjne. Nie był otwarty na dyskusję, nasze opinie zupełnie się nie liczyły, więc po pewnym czasie przestaliśmy w ogóle mówić. Chcieliśmy zaprotestować przeciwko decyzji trenera i federacji, ponieważ sam selekcjoner powiedział, że Anelka nie wyleciał za swoje obraźliwe słowa, ale za to, że odmówił rozmowy na ich temat później – mówił William Gallas.

Warto zaznaczyć, że atmosfera wokół tej kadry nie była najlepsza już przed mistrzostwami świata. Z uwagi na “seksaferę” z udziałem reprezentantów Francji – Francka Ribery’ego, Karima Benzemy, Hatema Ben Arfy i Sidney’a Govou. Piłkarze zostali oskarżeni o uprawianie seksu z nieletnią prostytutką. Wielu kibiców domagało się, żeby Domenech nie zabrał na mistrzostwa wymienionej czwórki, ale selekcjoner kadry przymykał oczy na te oskarżenia. Wychodził z założenia, że oskarżenie to jeszcze nie wyrok. Co więcej, po kilku latach procesów piłkarze zostali oczyszczenia z zarzutów. Jednak to nie zmieniało faktu, że ci zawodnicy w tamtym okresie nie cieszyli się wielką sympatią.

Hiszpania 2014

Dominatorzy. Terminatorzy. Podopieczni Vicente del Bosque byli niesamowici. W 2008 roku sięgnęli po tytuł mistrza Europy, który obronili cztery lata później na boiskach w Polsce i Ukrainie, a w międzyczasie sięgnęli po mistrzostwo świata w 2010 roku. Nie mieli sobie równych. Przed mundialem w RPA o sile tego zespołu przekonali się również podopieczni Franciszka Smudy, którzy nie mieli nic do powiedzenia w bezpośrednim starciu i przegrali 0:6.

Hiszpanie do Brazylii lecieli obronić tytuł, ale bardzo szybko zostali sprowadzeni na ziemie. Już w pierwszej serii gier Holandia obnażyła wszystkie słabości La Furia Roja i wygrała aż 5:1! To w tym meczu oglądaliśmy “latającego Holendra”, Robina van Persiego, który efektownym szczupakiem pokonał Ikera Casillasa. To nie był dobry występ w wykonaniu bramkarza Realu Madryt. Krytyka za ten mecz w głównej mierze spadła na niego.

Pierwszą rzeczą, którą muszę zrobić, to złożyć mea culpa. To najgorszy występ w mojej karierze. Musimy przeprosić, a ja szczególnie. Holandia była bardzo dobra, byliśmy jej całkowitym przeciwieństwem. Czasami dobrze jest, gdy takie rzeczy się zdarzają, abyś mógł zareagować, ale musimy zareagować tu i teraz – mówił Casillas.

Tak się nie stało. Nie zareagowali na ten blamaż i przegrali z Chile 0:2. To był gwóźdź do trumny del Bosque. Bazował cały czas na podobnym składzie personalnym, nie odmładzał kadry i stosował te same zabiegi taktyczne. Formuła się wyczerpała, a kibice odczuli to mocno na swojej skórze na tym mundialu. Zwycięstwo 3:0 z Australią w 3. serii gier nie miało żadnego znaczenia.

Włochy i Anglia 2014

Anglia, Włochy, Urugwaj, Kostaryka – tak prezentowała się grupa D na mistrzostwach świata w Brazylii. Mocny zestaw drużyn, ale Bogiem a prawdą nikt sobie nie wyobrażał takiego scenariusza, w którym Włosi i Anglicy nie wychodzą z grupy, a tak się jednak stało. Szok. Niedowierzanie, ale nie był to przypadek. Urugwaj i Kostaryka w pełni zasłużyli na wyjście z grupy. Pokazali klasę, a w szczególności ci drudzy, którzy mieli być dostarczycielami punktów, a doszli do ćwierćfinału.

 Jeśli ktoś myśli, że nie możemy wygrać mistrzostw świata, grubo się myli – zmówił przed mundialem Roy Hodgson, selekcjoner reprezentacji Anglii. – Lecimy do Brazylii z przekonaniem, że będą to dla nas niezapomniane mistrzostwa – mówił Cesare Prandelli. Zarówno Włosi jak i Anglicy byli przekonani o tym, że są dobrze przygotowani i jadą do Brazylii walczyć o najwyższe cele, a nie byli w stanie pokonać Kostaryki (Włochy 0:1 Kostaryka i Anglia – Kostaryka 0:0).

Wielu ekspertów przewidywało, że pierwszy mecz na tych mistrzostwach w tej grupie zadecyduje o tym, kto będzie rozstawiony w 1/8 finału. Włosi ograli Anglików 2:1. W kraju euforia, a po kolejnych dwóch spotkaniach, już nikt nie pamiętał o tym zwycięstwie, które tylko zamydliło oczy kibicom. Italia w kolejnych starciach przegrała dwa razy po 0:1. Z kolei “Synowie Albionu” zaliczyli najgorszy mundial w historii, zdobywając tylko jeden punkt. Z Urugwajem przegrali 1:2.

Mundial 2014 – wielka klęska Anglików i Włochów

The Guardian pisał po mistrzostwach świata tak: – Zabraliśmy do Brazylii 72-osobowy sztab. Był w nim psychiatra, dietetyk, a nawet specjalista od murawy. Jedyne, czego zabrakło, to punkty na mundialu – Z kolei włoska “La Gazzetta dello Sport” po klęsce w Brazylii pisała: – Drugi raz z rzędu odpadamy w grupie. To poważna i wstydliwa katastrofa. Z mundiali wyrzuciły nas Urugwaj i Kostaryka, które mają razem mniej mieszkańców niż Lombardia.

Niemcy 2018

Mistrzostwa Świata w Rosji skończyły się dla Niemców fatalnie. Obrońcy tytułu nie wyszli z grupy, z której ich psim obowiązkiem było zajęcie pierwszego miejsca. Nie wyjść z grupy z Meksykiem, Koreą Południową i Szwecją? To duża sztuka dla mistrzów. Tym bardziej, gdy sobie przypomnimy, że Szwedzi na mundial pojechali bez napastników, a Meksykanie bawili się w hotelowych basenach z paniami lekkich obyczajów.

Nasi zachodni sąsiedzi zaczęli od porażki 0:1 z Meksykiem. Jedynego gola w tym meczu zdobył Hirving Lozano, a Guillermo Ochoa wyprawiał cuda w bramce. Podopieczni Joachim Loewa szybko pozbierali się po porażce i pokonali Szwedów 2:1. Gdy wydawało się, że Niemcy awansują do 1/8 finału, wtedy pojawiła się – i zaskoczyła wszystkich – Korea Południowa. Dzielni Azjaci bronili się dzielnie całe spotkanie i w doliczonym czasie ruszyli z dwoma kontratakami i i wygrali 2:0.

– Futbol oparty na posiadaniu piłki ginie. Mistrzami Niemiec, Hiszpanii czy Anglii zostały zespoły bazujące na utrzymywaniu się przy piłce, natomiast Liga Mistrzów należy do Realu Madryt, czyli zespołu elastycznego. System pucharowy premiuje elastyczność gry i moim błędem było przeświadczenie, że w fazie grupowej posiadanie piłki wystarczy, a dopiero w fazie pucharowej będziemy zmuszeni do elastyczności. To było niemal aroganckie myślenie – tłumaczył porażkę Loew.

– Mieliśmy wysokie posiadanie piłki, ale nie poświęcaliśmy zbyt wiele sił na sprinty i szybkie biegi. Owszem, biegaliśmy dużo, ale brakowało nam w tych biegach intensywności. Zbyt powolnie tworzyliśmy grę. Częściej graliśmy wszerz niż do przodu. Podejmowaliśmy decyzje zbyt wolno. W ten sposób trudno zaskoczyć rywala, który broni się bardzo głęboko. To był nasz mankament – dodał.

Po tej gadce Loew kupił sobie czas. Pozwolono mu dalej działać, ale było już tylko gorzej. Nieudane Euro i klęski w Lidze Narodów.

WIĘCEJ O MISTRZOSTWACH ŚWIATA W KATARZE:

Fot. Newspix

Entuzjasta młodzieżowego futbolu. Jest na tym punkcie tak walnięty, że woli oglądać Centralną Ligę Juniorów niż Ekstraklasę. Większą frajdę sprawia mu odkrywanie nowych talentów niż obserwowanie cały czas tych samych twarzy, o których mówi się, że są „solidnymi ligowcami”. Twierdzi, że szkolenie dzieci i młodzieży w Polsce z roku na rok się prężnie rozwija, ale niestety w Ekstraklasie dalej są trenerzy, którzy boją się stawiać na zdolnych młodych chłopaków. Aczkolwiek nie samą juniorską piłką człowiek żyje - masowo pochłania również mecze Premier League, a w jego żyłach płynie niebieska krew sympatyka londyńskiej Chelsea.

Rozwiń

Najnowsze

Piłka nożna

„Escobar był narcyzem, psychopatą. Zupełnie jak Hitler. Zaintrygował mnie, bo kochał piłkę nożną”

Jakub Radomski
5
„Escobar był narcyzem, psychopatą. Zupełnie jak Hitler. Zaintrygował mnie, bo kochał piłkę nożną”

Mistrzostwa Świata 2022

Piłka nożna

„Escobar był narcyzem, psychopatą. Zupełnie jak Hitler. Zaintrygował mnie, bo kochał piłkę nożną”

Jakub Radomski
5
„Escobar był narcyzem, psychopatą. Zupełnie jak Hitler. Zaintrygował mnie, bo kochał piłkę nożną”

Komentarze

4 komentarze

Loading...