Ależ wiadomość przyszła do nas zza Oceanu. Jan Błachowicz szykował się na walkę z Magomedem Ankalajewem, którą federacja UFC zaplanowała na 10 grudnia. Chociaż data pojedynku oraz przeciwnik nie ulegają zmianie, to okazało się, że Polak i Rosjanin powalczą tytuł mistrza UFC w kategorii półciężkiej! Wszystko przez poważną kontuzję Jiriego Prochazki, który w wyniku czekającej go długiej absencji postanowił zawakować pas.
PROCHAZKA WYPADA NA ROK?
Przypomnijmy, że czeski czempion podczas gali UFC 282 miał stanąć naprzeciwko Glovera Teixeiry. Tego samego Brazylijczyka, który w październiku ubiegłego roku pokonał Błachowicza, odbierając Polakowi mistrzowski tytuł. Teixeira, który poddając Polaka, został drugim najstarszym mistrzem w historii UFC (wywalczył tytuł w wieku 42 lat), długo nie nacieszył się pasem. W czerwcu tego roku pokonał go właśnie Prochazka.
Sama walka stała na znakomitym poziomie i dostarczyła mnóstwa emocji kibicom. Do piątej rundy to Teixeira wygrywał na kartach punktowych u dwóch sędziów, zaś trzeci wskazywał remis. Ale na niecałe trzydzieści sekund przed końcem Czech, słynący raczej z umiejętności kickbokserskich, zdołał poddać rywala w parterze. A przecież Glover uchodzi za jednego z najlepszych specjalistów w tym elemencie MMA…
W każdym razie rewanż przy takim rozstrzygnięciu był punktem obowiązkowym. Miało do niego dojść na tej samej gali, na której Błachowicz walczyłby z Ankalajewem. Zwycięzca polsko-rosyjskiego starcia miał zagwarantować sobie udział w następnej walce o mistrzowski pas.
Tymczasem Prochazka w trakcie treningu zapaśniczego nabawił się bardzo poważnej kontuzji barku. Jak poważnej? Pierwsze przewidywania mówią nawet o roku rozbratu z oktagonem…
– W historii UFC lekarze nie widzieli jeszcze gorszej kontuzji barku – powiedział dla Yahoo Sports Dana, który nie przebierał w słowach: – Jest naprawdę, kurwa, fatalnie. Jego bark jest w bardzo, bardzo złym stanie. Czeka go poważna operacja, która będzie wymagała potem intensywnej i długiej rehabilitacji.
TEIXEIRA CHCIAŁ BŁACHOWICZA
Wobec takiego obrotu spraw, Czech zrzekł się posiadanego tytułu, a UFC zaproponowało Gloverovi Teixeirze – który miał status pierwszego pretendenta – pojedynek z Ankalajewem. Jednak były mistrz odrzucił możliwość tego starcia. Teixeira tłumaczył, że Rosjanin pochodzący z Dagestanu ma zupełnie inny styl od Prochazki, wobec czego on sam potrzebuje więcej czasu, by przygotować się na takiego rywala. Co ciekawe, Brazylijczyk miał zaproponować jako przeciwnika Błachowicza, lecz UFC nie zgodziło się na ich rewanżowy pojedynek tłumacząc, że chcą postawić na młodszych zawodników.
Według informacji, które przekazał Ariel Helwani – dziennikarz, który spotkał się ze sztabem Brazylijczyka – Teixeira proponował też, by przenieść walkę z Dagestańczykiem na styczeń i zorganizować ją w Brazylii. Ale Dana White odrzucił i tę propozycję. Cóż, nie od dziś wiadomo, że boss największej federacji MMA kieruje się zasadą, że show musi trwać niezależnie od okoliczności. Prochazka wypadł z gry, można mu współczuć, ale numerowana gala UFC 282 jest sprzedawana jako wydarzenie mające rozstrzygnąć losy tytułu w kategorii półciężkiej. Ktoś musi zawalczyć o tytuł. Skoro Teixeira nie chciał takiej walki, to całkowicie wypadł z karty, a o wakujący pas zmierzą się Ankalajew i Błachowicz.
– Powiedziałem im, że potrzebuję więcej czasu na walkę z Ankalajewem. Walczy z odwrotnej pozycji. Odrzucili moją propozycję walki na UFC 283 w Brazylii, bo potrzebują kogoś na galę w Vegas. Powiedziałem OK, zawalczę z Janem Błachowiczem w Las Vegas, jeśli tak do mnie podchodzicie – Jan ma normalną pozycję, a Ankalajew to totalnie inna gra. Potrzebuję na niego więcej czasu – tłumaczył Teixeira.
Decyzja Brazylijczyka to znakomita wiadomość dla Jana Błachowicza. Jeżeli to, co przekazuje Helwani jest prawdą, pierwotnie Jan musiałby szukać przeciwnika na ostatnią chwilę, by powalczyć na UFC 282. Gdyby Ankalajew powalczył o wakujące trofeum z Teixeirą, Polak mógłby się też najzwyczajniej w świcie poczuć wykiwany. W końcu w rankingu dywizji półciężkiej obecnie zajmuje drugie miejsce, zaś Rosjanin jest na trzeciej pozycji. Wobec tego to on powinien być rozpatrywany w kontekście walki o pas przed Magomedem.
Argument o stawianiu na młodszych zawodników w tym przypadku brzmi niczym tania wymówka. Owszem, Błachowicz ma 39 lat na karku, ale Teixeira jest o cztery lata starszy. UFC najwyraźniej nie widziało sensu w zorganizowaniu rewanżowego starcia Polaka z Brazylijczykiem, skoro w pierwszej walce Glover z łatwością pokonał Jana. Lecz trudno w tym wszystkim nie odczuć, że Cieszyński Książę kolejny raz nie został doceniony przez federację. W końcu kto jak kto, ale akurat Błachowicz potrafi wyciągnąć wnioski ze swoich porażek. Jesteśmy przekonani, że w rewanżowym starciu Polak postawiłby Teixeirze znacznie trudniejsze warunki.
Ale i tak Polak nie ma co narzekać na taki splot wydarzeń. Jan powalczy o pas z rywalem, na którego się przygotowywał Owszem, czeka go niełatwe zadanie, walczący z odwrotnej pozycji Ankalajew to bardzo niewygodny przeciwnik. Jest bardzo uniwersalny, ma silne uderzenie oraz – jak chyba każdy Dagestańczyk – znakomite zapasy. Ale przecież Rosjanin i tak stałby na drodze Błachowicza do odzyskania pasa. Różnica polega tylko na tym, że teraz Ankalajew jest ostatnią przeszkodą, by nasz rodak zrealizował swój cel.
Fot. Newspix
Czytaj więcej o MMA: