Reklama

Mógł grać w golfa na emeryturze, a został bohaterem Walii

Szymon Piórek

Autor:Szymon Piórek

21 listopada 2022, 23:00 • 4 min czytania 4 komentarze

Chciał już latem po zakończeniu kontraktu z Realem Madryt odejść na sportową emeryturę. Zdecydował się przedłużyć karierę tylko po to, by przygotować się odpowiednio na mistrzostwa świata z reprezentacją Walii, której zawsze oddawał wszystko bez względu na formę. Gareth Bale ponownie zapisał się w historii Czerwonych Smoków, strzelając gola w meczu z USA, dającego remis i pierwszy punkt Walijczykom w mistrzostwach świata po 64 latach.

Mógł grać w golfa na emeryturze, a został bohaterem Walii

Do meczu z USA, o ironio, Gareth Bale przygotowywał się właśnie w tym kraju. Po wygaśnięciu umowy z Realem Madryt związał się z Los Angeles FC. Nie można powiedzieć, by odgrywał pierwszoplanową rolę dla LAFC. Wyglądał nawet tak, jakby wybierał sobie mecze, w których zagra. Wchodził to z ławki, to pauzował z powodu „urazów”. Na najważniejszy mecz sezonu, czyli finał fazy play-off MLS był jednak gotowy. Na boisku pojawił się w dogrywce, która nie szła po myśli jego zespołu. Philadelphia Union zdobyła bramkę w czwartej minucie dodatkowego czasu i wszystko wskazywało na to, że drużyna z Los Angeles ponownie obejdzie się smakiem. Wtedy do gry wkroczył Bale. W doliczonej ósmej minucie do drugiej połowy dogrywki odnalazł się najlepiej w chaosie w polu karnym. Wygrał pojedynek powietrzny. Strzelił gola głową, doprowadzając do serii rzutów karnych, w których górą byli LAFC. Nieco dwa tygodnie później Bale ponownie został bohaterem.

USA – Walia 1:1: Gol syna legendy

W poniedziałek Walijczykom szło jednak jak po grudzie z Amerykanami. To Jankesi dominowali. Pierwsza połowa toczyła się pod ich dyktando. Wiodącymi postaciami byli Christian Pulisic, Josh Sargent i Timothy Weah. Ten ostatni to syn George’a Weah, który w latach 90. XX wieku zachwycał piłkarski świat. Liberyjski napastnik w sezonie 1994/95 zdobył mistrzostwo Francji z PSG, a w kolejnym podbił serca kibiców AC Milan. W 1995 roku otrzymał jako pierwszy i jak dotąd jedyny afrykański zawodnik Złotą Piłkę. Nigdy nie przyszło mu wystąpić na mundialu. Urodził się w biednej Liberii, która nigdy nie znajdowała się nawet blisko awansu. Pomimo że napastnikiem był świetnym, wręcz wybitnym, to nie poczuł boiskowego zapachu mistrzostw świata. Właśnie dlatego chciał zmienić świat na lepsze. W wieku 40 lat zdał maturę, co pozwoliło mu zostać prezydentem Liberii, którym pozostaje do dziś.

Za sprawą zdobytych na boisku pieniędzy mógł zapewnić swojej rodzinie lepsze warunki niż te, w których sam się wychował. Jego syn – Timothy przyszedł na świat w Nowym Jorku. Choć w jego żyłach płynie liberyjsko-jamajska krew, a w portfelu posiada również francuski paszport, to zdecydował się reprezentować kadrę USA. Zadebiutował w niej niedługo po osiągnięciu pełnoletności. Selekcjoner Dave Sarachan dał mu cztery minuty w starciu z Paragwajem. W kolejnym spotkaniu z Boliwią wystawił go w podstawowym składzie, za co odpłacił mu się trafieniem. 22-latkowi zaufał również trener Gregg Belhalter, choć w towarzyskich spotkaniach przed mundial nie zagrał nawet przez minutę.

Szkoleniowiec Jankesów nie zawiódł się jednak na swoim trenerskim nosie. Walijczycy mieli ogromne problemy z zatrzymaniem Weah na prawym skrzydle. Już na samym początku meczu dośrodkował na tyle mocno w pole karne, że Joe Rodon o mały włos nie wpakowałby piłki do własnej bramki. Nie tylko obrońcy Rennes dał się we znaki syn legendarnego liberyjskiego napastnika. Neco Williams nie mógł za nim zdążyć. W 36. minucie zawodnik Lille urwał się Walijczykowi, wychodząc idealnie do prostopadłego podania zagrywanego przez Pulisicia. W sytuacji sam na sam z bramkarzem Timothy zachował się jak jego ojciec – George, z zimną krwią zdobył bramkę. Jednak to nie on schodził z boiska w objęciach kolegów.

Reklama

Miał nigdy nie zagrać w MŚ

Z minuty na minutę reprezentacja USA zaczęła opadać z sił. Nie była w stanie utrzymać tempa, którym tłamsiła Walię w pierwszej połowie. Coraz mniej było szarż Pulisicia. Okazji do strzałów nie otrzymywał również Sargent, a dwaj doświadczeni, ale zmagający się z urazami Amerykanie – Sergino Dest i Weston McKennie wytrzymali na boisku nieco ponad godzinę. Kluczowe dla Czerwonych Smoków okazało się wprowadzenie Kieffera Moore’a w miejsce Daniela Jamesa. Napastnik potrafił przytrzymać piłkę i dać wytchnąć obronie. Wyspiarze zaczęli odgryzać się prostymi sposobami, czyli po stałych fragmentach.

Znani są z nich nie od dziś, a mimo to Jankesi dali się zaskoczyć. Szybko wykonany wyrzut z autu trafił do Aarona Ramseya, który błyskawicznie przetransportował piłkę w pole karne do Bale’a. Wyraźnie spóźniony Walker Zimmerman, grający do tego momentu bardzo dobre spotkanie, sfaulował zawodnika LAFC, a sędzia Abdulrahman Al-Jassim podyktował jedenastkę. Podszedł do niej sam poszkodowany. Pewnym uderzeniem w boczną siatkę doprowadził do remisu. Tym samym zapewnił pierwszy punkt reprezentacji Walii na mistrzostwach świata po 64 latach.

Tym samym Bale zadał kłam teorii angielskiego półfinalisty mundialu Chrisa Waddle’a, który w 2013 roku stwierdził, że ówczesny zawodnik Tottenhamu Hotspur nigdy nie zagra z Czerwonymi Smokami w mistrzostwach świata. Miał silne argumenty, by wysnuć taką tezę bowiem Walia znajdowała się wtedy na siedemdziesiątym (!) miejscu w rankingu FIFA, gdzieś między Gruzją, a Egiptem. Wcześniej awansu reprezentacji nie zapewnił jeden z najlepszych piłkarzy w historii tejże kadry – Ryan Giggs. Dlaczego zatem miałby to zrobić Bale? 33-latek pokazał jednak, że nie dość, że awans wywalczył, to został bohaterem pierwszego po tak długiej przerwie mundialowego spotkania Walii.

WIĘCEJ O GRUPIE B MISTRZOSTW ŚWIATA:

Reklama

Fot. FotoPyk

Urodzony z piłką, a przynajmniej tak mówią wszyscy w rodzinie. Wspomnienia pierwszej koszulki są dość mgliste, ale raz po raz powtarzano, że był to trykot Micheala Owena z Liverpoolu przywieziony z saksów przez stryjka. Wychowany na opowieściach taty o Leszku Piszu i drużynie Legii Warszawa z lat 80. i 90. Były trzecioligowy zawodnik Startu Działdowo, który na rzecz dziennikarstwa zrezygnował z kopania się po czole. Od 19. roku życia związany z pisaniem. Najpierw w "Przeglądzie Sportowym", a teraz w"Weszło". Fan polskiej kopanej na różnych poziomach od Ekstraklasy do B-klasy, niemieckiego futbolu, piłkarskich opowieści historycznych i ciekawostek różnej maści.

Rozwiń

Najnowsze

Mistrzostwa Świata 2022

Ekstraklasa

LIVE: Pogoń w szoku! Piast prowadzi w Szczecinie 2:0!

redakcja
9
LIVE: Pogoń w szoku! Piast prowadzi w Szczecinie 2:0!

Komentarze

4 komentarze

Loading...