Reklama

Oh, Mendy. Bramkarze znów w rolach głównych

redakcja

Autor:redakcja

21 listopada 2022, 20:03 • 4 min czytania 10 komentarzy

Uzależnienie kadry od jednego piłkarza. Jak my to znamy. Aż za dobrze, gdyż niektórych nieprzyjemny dreszcz przechodzi na samą myśl o tym, że Robert Lewandowski kiedyś będzie musiał zakończyć reprezentacyjną karierę. Ale smak ten nie jest obcy też Holendrom. Kadra lepsza, ale uzależniona od piłkarza, który w piłce klubowej znaczy mniej niż nasza gwiazda (choć występują w jednym klubie). Jednak w pomarańczowej koszulce Memphis Depay potrafi robić rzeczy wielkie. 

Oh, Mendy. Bramkarze znów w rolach głównych

Piłkarz FC Barcelony mknie pasem szybkiego ruchu w kierunku historii holenderskiej piłki. Załapał się jeszcze na ostatni duży turniej wybitnej generacji Oranje, pojechał z nią na mundial do Brazylii i zdobył medal (a także nominację do miana najlepszego młodego piłkarza imprezy – choć tu przegrał z Pogbą), ale generalnie jest liderem kadry w chudych latach. Stąd też do pewnego momentu można było lekceważyć jego osiągnięcia w narodowych barwach, bo niewiele z nich wynikało, ale obok tego, że w klasyfikacji wszech czasów holenderskiej piłki pod względem liczby bramek wyprzedza go tylko Robin van Persie (0 8 goli), trudno przejść obojętnie. Tylko w tym i poprzednim roku Depay strzelił dla kadry 21 goli i zaliczył 10 asyst (ponad 30 trafień z jego stemplem w dwa lata!), czyli miał bezpośredni udział przy prawie połowie jej bramek.

Dlaczego w ogóle od tego zaczynamy? Ano dlatego, że brak na boisku Depaya w meczu Holandii z Senegalem na mundialu bił po oczach.

Senegal – Holandia 0:2. Udany debiut Nopperta

Holendrzy bez swojego lidera musieli sobie radzić przez ponad godzinę. To efekt kontuzji uda, której nabawił się w meczu Ligi Narodów z Polską we wrześniu. Od tego czasu nie grał w piłkę, tylko trenował, a i wcześniej zaliczył jedynie trzy występy w barwach Dumy Katalonii. Niemniej jednak to, jak wiele potrafi dać drużynie, startując nawet z takiej pozycji, udowodnił dziś przeciwko zespołowi z Afryki. Nie strzelił dwóch bramek, ba, nie wbił nawet jednej i nie zaliczył też asysty, ale przez ostatnie pół godziny rozruszał kolegów, którzy do tego momentu mieli problem nawet z oddaniem celnego strzału.

No i jakimś tam udział przy trafieniach też zaliczył. Nieco ponad pięć minut przed doliczonym czasem gry oddał piłkę do de Jonga, a ten dał “ciasteczko” na głowę Gakpo i zrehabilitował się za zmarnowanie najlepszej okazji Holandii w pierwszej części gry (tak się zakiwał, że nawet nie sprawdził Mendy’ego). Do tego w końcówce pomknął na bramkę, mając eskortę Koulibaly’ego i oddał strzał, który bramkarz Chelsea wypluł prosto pod nogi Klaassena i było już pozamiatane.

Reklama

Holandia tym samym dopięła swego. Ostatnio van Gaal powiedział, że ma dziś lepszą drużynę niż ta, z którą w 2014 roku sięgnął po brąz. Pomarańczowi raczej nie sprawili, że te słowa nabrały mocy (tym bardziej, że Robben i spółka mundial osiem lat temu zaczęli od walnięcia 5:1 mistrzów świata z Hiszpanii), ale wyciągnięcie trzech punktów w końcówce takiego meczu też musi nieźle smakować.

Niezłą historię napisał przy tym Andries Noppert, 28-letni bramkarz Heerenveen z mizernym doświadczeniem w Eredivisie (łącznie 32 mecze), który zaliczył czyste konto w swoim debiucie w kadrze. Holendrzy mają swoje problemy między słupkami, bowiem z nami we wrześniu debiutantem był przecież 38-letni Remko Pasveer (już 39-letni), ale trudne okoliczności mogą zrodzić ciekawego bohatera. Dziś Noppert obronił groźne strzały, próbowali choćby Dia i Gueye, tym samym w naszych oczach zapracował nawet na tytuł gracza meczu.

Senegal – Holandia 0:2. Brak Mane widoczny?

Senegal? Cóż. Lekceważyć ich można – to wiemy. Narrację w ich przypadku można poprowadzić podobnie jak w sprawie Holendrów – z tą różnicą, że Aliou Cisse nie mógł wprowadzić na plac swojego ofensywnego asa. Sadio Mane to jeden z wielkich nieobecnych tych mistrzostw, a w drużynie narodowej odgrywa niebagatelną rolę (i już jest najlepszym strzelcem w historii kraju, choć tu poprzeczka wisiała sporo niżej niż u Holendrów). Bez swojego gwiazdora Senegalczycy tworzyli jednak zagrożenie w ofensywie, podobała nam się przede wszystkim przebojowość Sarra. Problem polegał na braku skuteczności. No i na tym, że nie popisały się największe nazwiska w defensywie tej ekipy. Edouard Mendy jeszcze niedawno wygrywał z Chelsea Ligę Mistrzów i był w gronie najlepszych bramkarzy świata, a dziś mógł sobie zbić pionę z kolegą po fachu z Kataru. Kalidou Koulibaly, od lata jego klubowy kumpel, kilka razy wyjaśnił Janssena i Bergwijna, ale popełnił też parę błędów.

Gdybyśmy mieli na podstawie tego meczu wróżyć z fusów, powiedzielibyśmy, że taka gra Senegalu może wystarczyć na Ekwador, a tym bardziej na Katarczyków, ale te spotkania to będą nowe historie. Holendrzy po cichu (poza van Gaalem, który mówi o tym głośno) śnią nie o wyjściu z grupy, a o mistrzostwie świata, ale ruszyli w tym kierunku chwiejnym krokiem.

Reklama

Więcej o mistrzostwach świata w Katarze:

Fot. Newspix

 

Najnowsze

Boks

Olbrzym nie dogonił króliczka. Usyk ponownie pokonał Fury’ego!

Szymon Szczepanik
11
Olbrzym nie dogonił króliczka. Usyk ponownie pokonał Fury’ego!
Anglia

Fabiański: Nie spodziewałem się, że tak długo będę grał w Premier League

Bartosz Lodko
1
Fabiański: Nie spodziewałem się, że tak długo będę grał w Premier League
Hiszpania

Cierpiące Atletico wygrało w końcówce! Koszmarne pudło Lewandowskiego

Jakub Radomski
54
Cierpiące Atletico wygrało w końcówce! Koszmarne pudło Lewandowskiego

Mistrzostwa Świata 2022

Anglia

Fabiański: Nie spodziewałem się, że tak długo będę grał w Premier League

Bartosz Lodko
1
Fabiański: Nie spodziewałem się, że tak długo będę grał w Premier League
Hiszpania

Cierpiące Atletico wygrało w końcówce! Koszmarne pudło Lewandowskiego

Jakub Radomski
54
Cierpiące Atletico wygrało w końcówce! Koszmarne pudło Lewandowskiego

Komentarze

10 komentarzy

Loading...