– Nie za bardzo rozumiem, po co wam był ten mecz – powiedział mi Max Cardenas z chilijskiego oddziału „ESPN”. Zacząłem tłumaczyć koledze po fachu, że mamy przed sobą dwóch rywali z Ameryki Południowej i Środkowej, a gramy z nimi tak rzadko, że warto było zadbać o przetarcie. Ale po chwili zorientowałem się, że w sumie Max ma rację. W obliczu problemów ze Stadionem Narodowym sparing okazał się bardziej przykrą koniecznością niż wartościowym sprawdzianem.
Czesław Michniewicz stwierdził, że skład na to spotkanie byłby inny, gdyby nie fakt, że szyny były złe mundial zaskoczył greenkeeperów na Łazienkowskiej 3, którzy nie zakładali, że w listopadzie ktoś będzie chciał jeszcze kopać piłkę na ich obiekcie. I nie, nie ma co mówić, że obydwa zespoły grały na tej samej murawie, bo nie o to, że Chilijczykom nie przeszkadzała ona w operowaniu futbolówką, tu chodzi. Z dwóch ekip, które spotkały się na stadionie Legii, to Polacy obawiali się urazów i musieli zachować ostrożność.
Nie ma sensu wmawiać sobie i wam, że na Stadionie Narodowym, w silniejszym zestawieniu zagralibyśmy kompletnie inny futbol — zapewne wyglądałoby to lepiej z racji jakości poszczególnych zawodników, jednak założenia byłyby podobne, to nie byłaby różnica jak między czarnym i białym. Ale nie ma też sensu udawać, że było to coś więcej niż odbębnienie 90 minut.
Jak Polacy wypadali w sparingach przed dużymi turniejami?
Polska – Chile. Jedni się oszczędzali, drudzy walczyli o przyszłość
Świeżak, debiutant, niedoświadczony. Trzymam kartkę ze składami, a dziennikarz z Chile wskazuje palcem kolejne numery na boisku i tłumaczy, że dwukrotni zwycięzcy Copa America zaczynają zupełnie nowy rozdział. Czarował nas Alexis Sanchez, imponował Gary Medel, zadziwiał Arturo Vidal, ale to wszystko goście, którzy w 2007 roku jechali na ten sam turniej, co Dawid Janczyk i Krzysztof Król. Rozstrzał między starymi koniami a pozostałą częścią kadry był ogromny. Kwartet — do wspomnianej trójki dodajmy Claudio Bravo — weteranów uzbierał łącznie 578 mecze w narodowych barwach. Pozostała siódemka z wyjściowego składu plus czterech rezerwowych: 104. Guillermo Soto i Michael Fuentes debiutowali w reprezentacji, 18-letni Dario Osorio zagrał w niej po raz trzeci.
– Większość zawodników zagrała dobrze, to pozytywne zaskoczenie. Może dwóch, trzech wypadło słabiej, większość dała radę. 28-letni Soto debiutował w kadrze i spisał się świetnie. Felipe Mendez i Marcelino Nunez, dwaj młodzi zawodnicy, którzy wchodzą do drużyny, byli bardzo dobrzy. Kluczowe dla obrazu naszej gry były dwie rzeczy: Claudio Bravo, który wrócił do składu i zmiana pozycji Gary’ego Medela, który zamiast w obronie, zagrał w pomocy. To otworzyło nam drogę do innego stylu, mógł schodzić po piłkę, sterować zespołem. Chile słynęło z gry trójką obrońców, teraz gramy czwórką, to spora zmiana, ale taktycznie wyglądaliśmy dobrze — tłumaczy Cardenas.
W obozie gości przed spotkaniem dało się wyczuć niepewność. Po nim zaś — zadowolenie. Nasz rozmówca je tonował, bo mimo wszystko La Roja znów przegrała. Siódmy zespół eliminacji do mundialu, który przegrał podczas nich połowę gier. Drużyna, która w 2022 roku wygrała tylko z Boliwią, mimo że mierzyła się także z Marokiem, Ghaną, Tunezją, Koreą Południową, a nawet Katarem.
– Chile zagrało lepiej niż w poprzednich meczach towarzyskich, tak samo widzą to piłkarze i trener. Robią postępy. Polacy wyglądali na zrelaksowanych, nie przejmowali się wynikiem i tym, jak się zaprezentują. Wygrali, choć czuję, że to my zasługiwaliśmy na zwycięstwo. Dla was nawet porażka nie miałaby znaczenia, nam zależało na wygranej, bo nie wygraliśmy od siedmiu spotkań, strzelając w nich tylko dwa gole. To wstydliwa seria dla takiej drużyny. Trener zaskoczył nas tym, jak bardzo zadowalało go to spotkanie. Gra była dobra, ale nie mogliśmy przegrać tego meczu. Ok, to tylko sparing, ale po tak długim okresie bez wygranej, powinniśmy przynajmniej nie przegrać. W takich sytuacjach mówimy, że gramy jak nigdy, a przegrywamy jak zawsze.
„Polska zagrała bardzo inteligentnie”
No, może nie jak zawsze, bo w 2018 roku Chilijczycy z Polakami nie przegrali, mimo że obydwa spotkania pod pewnymi względami były podobne. Przede wszystkim podobne było to, że biało-czerwonych nie można było uznać za stronę dominującą, a mimo to wypracował wyższe xG. Według „Opty” pod tym względem 'wygraliśmy’ 1,2 – 0,6, według „WyScouta” 1,27 – 1,11. Cztery lata temu było to 'zwycięstwo’ 1,47 – 0,83 („WyScout”). Różnicy nie odnajdziemy także w statystykach posiadania piłki (odstajemy) czy pressingu (niski Polaków kontra agresywny Chilijczyków). Niestety w paru innych kwestiach wypadliśmy gorzej.
211 podań kontra 410, średnia podań/minutę posiadania — u nas spadek z 4,18 do 2,8, w przypadku Chile wzrost z 4,15 do 7,57.
Celne progresywne podania – 29 do 54. Cztery lata temu 42 do 57.
W piłkę graliśmy mniej, graliśmy w nią słabiej. Z drugiej strony znacznie rzadziej traciliśmy futbolówkę na własnej połowie (23 razy vs 40, 14 vs 20 w ostatniej tercji), więc nie jest też tak, że nic nam się nie udało. Max Cardenas twierdzi wręcz, że nie mamy się czego wstydzić.
– Polska zagrała bardzo dobrze w ostatnim kwadransie pierwszej połowy, bardzo inteligentnie. Początkowo starała się wybadać, jak takie spotkanie może wyglądać, potem wiedziała już co robić, żeby przetrwać. Nie byliście agresywni, ale dobrze broniliście. Tak trzeba grać przeciwko Meksykowi czy Argentynie. Umówmy się: gdyby to był mundial, gdybyście zagrali w ten sposób i wygrali 1:0 z tymi zespołami, nikt nie narzekałby na styl, każdy doceniałby wynik.
My tak optymistycznie na to nie patrzymy, choć faktem jest, że poukładana i zorganizowana defensywna taktyka — w stylu skutecznego wytrącania rywala z rytmu, ograniczania jego czasu przy piłce przy jednoczesnym nacisku na rywala pressingiem i postawieniem na jakość sytuacji zamiast na ich liczbę — może być naszym sposobem na sukces. Zwłaszcza że nasze szanse nie są małe: analitycy z Twenty First Group oszacowali potencjał naszej drużyny na drugie miejsce w grupie. Według nich mamy kadrę silniejszą niż Meksyk, a nasze szanse na awans wynoszą 60%. Skoro tak, to mamy z czego lepić, mamy też co wykorzystać.
Problem w tym, że przeciwko Chile wielu z tych rzeczy zabrakło, a ciężko uwierzyć na słowo, że to tylko i wyłącznie kwestia braku Piotra Zielińskiego w centrum wydarzeń i Roberta Lewandowskiego w pobliżu bramki rywala.
Michał Trela: Atuty Polaków ukryte przed rywalem
Stracony czas czy bezcenne doświadczenie?
Im dłużej rozmawiałem z Maksem, tym bardziej przekonywaliśmy się do odmiennych stanowisk. Do mnie docierał bezsens rozegrania ostatniego sparingu w okolicznościach, w których nie spełnił on żadnego celu poza wypełnieniem obietnic kontraktowych. Gra Polaków nie podbudowała optymizmu w narodzie (choć może to plus, bo nie zabierzemy na pokład balonika), wynik raczej nie podniósł morale drużyny, ci, którym brakowało rytmu meczowego bardziej potwierdzili obawy o ich formę niż uspokoili sceptyków. A na koniec dobiła to jeszcze opinia Jana Chmury, eksperta od przygotowania fizycznego, który stwierdził, że Polakom zabraknie dwóch, trzech dni do właściwej aklimatyzacji.
Czyli tylu, ile można było ugrać, rezygnując z gry z Chile, gdy na jaw wyszły problemy ze Stadionem Narodowym.
– Doświadczenie latynoamerykańskiego futbolu z bliska faktycznie może być dla was istotne. My znamy wasz futbol całkiem nieźle, bo nasi piłkarze często wyjeżdżają do Europy. Europejczyków w ligach południowoamerykańskich nie ma, nie w takiej skali. A to jednak co innego, gdy widzisz piłkarza z Ameryki Południowej w zespole z Europy, gdzie jest otoczony waszymi zawodnikami, niż gdy widzisz go w reprezentacji kraju. Drużyna narodowa to co innego, całkiem inny styl — dominuje pasja, zaangażowanie, zespołowość. Takie drużyny jak Chile nigdy nie grają meczów towarzyskich. One mogą się tak nazywać, ale podejście Chilijczyków jest takie, żeby walczyć za swój kraj na całego — z pomocą w poszukiwaniu plusów przychodzi Cardenas, który przekonywał się, że Polakom ten mecz się jednak przydał.
Tylko czy faktycznie potrzebowaliśmy sparingu, żeby dowiedzieć się, że piłkarze z Ameryki Południowej czy Środkowej to wybitni technicy, którzy dla swojego kraju jeżdżą na tyłkach zawsze i wszędzie? Chyba nie. Pozostaje mieć nadzieję, że Czesław Michniewicz razem ze swoim sztabem faktycznie dostał odpowiedzi na wiele pytań i ostatni sprawdzian przed mundialem nie okaże się problemem, a wsparciem dla jego pomysłów.
WIĘCEJ O REPREZENTACJI POLSKI:
- Najlepsi Skorupski, Kiwior i rezerwowi [NOTY]
- Czy Narodowy Model Parzącej Piłki wykastruje Zielińskiego i Szymańskiego?
SZYMON JANCZYK
fot. FotoPyK