Reklama

Czy Pogoń zatrzymuje się w rozwoju?

Paweł Paczul

Autor:Paweł Paczul

13 listopada 2022, 09:29 • 6 min czytania 22 komentarzy

Pogoń nie zdobędzie już Pucharu Polski. Bardzo wątpliwe jest również to, że sięgnie po mistrzostwo kraju – z perspektywy końca sezonu pewnie będziemy mówić, iż na obu frontach musiała ustąpić Rakowowi. Niemniej chyba nawet to nie jest najważniejsze, zawsze ktoś musi przegrać, żebyśmy mogli wyłonić zwycięzcę i choć oczywiście kibiców Pogoni może frustrować kurz w gablocie, to mamy w rodzimym futbolu większych przegranych. Temat jaki chcielibyśmy podjąć jest więc inny – czy Pogoń nie zatrzymuje się przypadkiem w rozwoju?

Czy Pogoń zatrzymuje się w rozwoju?

Gdyby wziąć za punkt odniesienia wspomniany Raków, można byłoby spokojnie uznać, że tak.

Na dziesięć ostatnich bezpośrednich spotkań szczecinianie wygrali tylko raz, a w łeb przyjęli aż pięciokrotnie. Czasem boleśnie, co kosztowało ich albo pożegnanie z zawodami, albo inny kolor medalu – to w końcu ekipa z Częstochowy była dwukrotnie wicemistrzem Polski i dwa razy sięgnęła po krajowy puchar. Pogoń o takich rezultatach jednak wciąż marzy i od czasu gdy Raków pozbył się statusu beniaminka, to po prostu jej odjechał.

Ubogi dorobek punktowy

Ale nie trzeba mówić o Rakowie, by widzieć, że coś się zatrzymało. Po szesnastu kolejkach czterech poprzednich sezonów Pogoń prezentowała się następująco:

  • obecnie – 26 punktów
  • 2021/22 – 32
  • 2020/21 – 34
  • 2019/20 – 31
  • 2018/19 – 25

Portowcy wrócili więc do poziomu z rozgrywek, kiedy zajmowali siódme miejsce w lidze. A przecież nie o to im chodzi – mieli poprawiać swoją pozycję w czubie, nie zaś grzęznąć na mieliźnie przeciętniactwa. Chodzi o to, iż Pogoń „cracovieje” – jesteśmy w stanie uwierzyć, że ta drużyna może pokonać każdego w lidze, ale również każdy może pokonać ją. A jeszcze rok temu, dwa, tak nie było – jak ktoś przeciętny czy słaby jechał do Szczecina, wiedział, że będzie mu trudno o punkty.

Reklama

Tymczasem obecnie porażka 1:4 z Górnikiem jest niespodzianką, ale już nie sensacją. A czy ten Górnik to wielka ekipa? No nie, chwilę potem wyłapał 0:3 od Miedzi, co jest naprawdę dużym “osiągnięciem”.

Daniel Trzepacz z portalu PogońSportNet.pl na pytanie, czy Portowcy zatrzymali się rozwoju mówi: – Jest zbyt wcześnie, żeby odpowiedzieć twierdząco lub nie. Z pewnością Pogoń znalazła się na zakręcie. Mecze Pogoni jesienią mocno wymęczyły kibiców. Gra nie porywała, wyniki w pierwszej części rundy były dość szczęśliwe, aż w końcu tego szczęścia w ostatnich meczach zaczęło brakować. Z pewnością stwierdzić można, że Pogoń nie przeszła płynnie zmiany szkoleniowca. Gustafsson przejął zespół po Runjaicu i głośno mówił na początku swojej pracy, że nie zamierza zmieniać stylu gry drużyny, tylko go “podrasować”. Póki co, nie przyniosło to oczekiwanego rezultatu. Gustafsson miał całą jesień na poznanie zespołu. Zobaczymy teraz jakie ruchy wykona klub.

Jens Gustafsson

Przeciętne notowania Gustafssona

No i właśnie: choć trudno się obrażać o ewolucję zamiast rewolucji w wykonaniu trenera, to jednocześnie trudno przyznawać nowemu sternikowi wysokie noty. Jeśli bowiem uznamy, że Pogoń gra trochę bardziej ofensywnie niż za poprzedniego szkoleniowca (choć różnice w bramkach nie są wielkie, a wręcz na tym etapie rok temu Pogoń miała o dwie sztuki więcej na koncie), to przecież zaraz należy zauważyć, jak Portowcy osunęli się w defensywie. Jeśli zaś pomyślimy o nowych twarzach, które wypłynęły przez te pół roku z Pogoni, to do głowy przychodzi tylko bramkarz Klebaniuk, dostający gole z połowy.

Nie jest tak, że rękę trenera musi być widać tylko wtedy, gdy zespół z tiki-taki przechodzi na grę z kontry, czyli przy radykalnych zmianach. “Usprawnianie” dzieła Runjaicia było oczywiście sensownym pomysłem. Były trener nie kręcił się w strefie spadkowej, tylko w medalowej, nie trzeba było budować od zera.

Niemniej nie czarujmy się – Pogoń 2022/23 to nie jest produkt ulepszony.

Reklama

Trzepacz mówi: – Moja ocena pracy Gustafssona z miesiąca na miesiąc leci w dół. Październik i listopad to czas, w którym Pogoń w ostatnich sezonach punktowała na tyle dobrze, że wdzierała się do czołówki i już z niej nie wypadała. Od meczu z Lechią Pogoni wygrać się nie udało. Tracimy masę goli i wybory trenera wydają się nie być optymalne. Rozumiem chęć zmiany w bramce, bo Stipica z pewnością zaliczał póki co najgorszy sezon w Pogoni. Jednak Klebaniuk poza meczem z Legią raczej nie pomagał drużynie. To fajny, perspektywiczny młody chłopak ze sporym potencjałem. Potrzebuje jednak ogrania. Jeśli Pogoń ma być klubem środka tabeli, to dobrze, niech gra i zdobywa doświadczenie. Jeśli jednak ma grać o coś więcej, to potrzebuje bramkarza pewniejszego i mocniejszego.

No i właśnie, z drugiej strony: jeśli Stipica zawodzi, Klebaniuk też dojeżdża za rzadko, to skąd szkoleniowiec ma wyczarować kogoś trzeciego? Tu kamyczek do ogródka zarządu – działania Pogoni na rynku transferowym są zbyt bojaźliwe. Ściągniecie Grosickiego było odważne i było hitem, ale jednak miało miejsce rok temu. Chyba przegapiono moment, kiedy zastrzyku świeżej krwi potrzebowała linia defensywy. Owszem, wzięto  Borgesa, natomiast to trochę klon Maty – jeden i drugi z przeszłością w rezerwach Porto, jednego i drugiego można uznać za solidnego, ale bez przesady z pompowaniem.

Problemy w defensywie

A szczególnie w środku defensywy Pogoń potrzebowała kogoś, kto wziąłby ją na wyższy poziom i kto pomógłby wspiąć się tam Zechowi, Kostasowi i Malcowi. Ten pierwszy był przecież kiedyś czołowym obrońcą ekstraklasy, a teraz? Sprzeciętniał.

Trzepacz uzupełnia: – To główny zarzut ze strony kibiców w kierunku klubu i zarządu. Z tego faktu nie był też zadowolony Kosta Runjaic w trakcie swojej pracy w Pogoni i nie jest to żadną tajemnicą, że oczekiwał większej aktywności klubu na rynku transferowym. Latem wiadomo było, że trzeba wzmocnić dwie pozycje, bo to “mus”. Zostało to zrobione, ale nic ponadto. Almqvist to ruch pozytywny, Borges wydaje się, że też. Jednak na innych pozycjach nie wprowadzono dodatkowej rywalizacji. Szkielet zespołu jest pewny gry, bo hierarchia w drużynie nie zmieniła się. Jako optymista w tematach klubowych mocno liczę na to, że jesień była okresem poznawania zespołu przez trenera, szukaniem dziur, które trzeba załatać i zimą pewne ruchy zostaną wykonane.

Można się zastanawiać, ile Pogoń jest jeszcze w stanie wyciągnąć z takich piłkarzy jak Kostas, Kurzawa, Kucharczyk, Stolarski? Może to już czas na wyjazd z ligi Kowalczyka, który chyba potrzebuje nowego wyzwania? Takie przewietrzenie składu miałoby prawo się udać. Rozumiemy stabilizację, awanturnicza polityka transferowa to głupota, ale Pogoń trochę skostniała. Tak prezentował się jej skład na pierwszy mecz sezonu… 2020/21:

Osiem na jedenastu piłkarzy mogłoby się powtórzyć, a to były jeszcze czasy, kiedy Cibicki mógł jeszcze zawodowo grać w piłkę.

Trzepacz mówi: – Z pewnością potrzeba wzmocnienia w środku defensywy, bo już jesień pokazała, że o stabilizację w tej formacji jest bardzo trudno. W Pogoni nie ma też cały czas klasycznej dziewiątki. Almqvist powtarza, że lubi grać w ataku, ale liczby notuje raczej grając na skrzydle. Dużo zastrzeżeń było też do prawej strony obrony, ale tam jest obecnie dwóch piłkarzy na kontraktach i znając Pogoń o trzeciego będzie trudno. Braki jednak są widoczne.

Cóż, syrena alarmowa jeszcze nie wyje, ale czujnik świeci się już na pomarańczowo. Naprawdę dużo mamy w naszym futbolu przeciętniactwa i nie chcielibyśmy, by Portowcy również zawędrowali na tę półkę. Przerwa mundialowa to dobry moment, by się obudzić i tchnąć w ten projekt więcej życia. Trzepacz dodaje: – Nie mówmy o mistrzostwie, bo to byłoby zaklinaniem rzeczywistości. Przewaga Rakowa jest na tyle duża, że nie ma nawet co o tym dyskutować. Oczekiwania były duże, myślę, że wielu kibiców wierzyło w grę w Pucharze Polski do końca. Tego jednak już nie ma i to na czym musi skupić się Pogoń to gra o czołówkę, miejsca pucharowe. Brak gry w pucharach po dwóch wcześniejszych medalach, stabilizacji klubu, otwarciu stadionu – będzie porażką.

CZYTAJ WIĘCEJ O POGONI SZCZECIN:

Fot. Newspix

Na Weszło pisze głównie o polskiej piłce, na WeszłoTV opowiada też głównie o polskiej piłce, co może być odebrane jako skrajny masochizm, ale cóż poradzić, że bardziej interesują go występy Dadoka niż Haalanda. Zresztą wydaje się to uczciwsze niż recenzowanie jednocześnie – na przykład - pięciu lig świata, bo jeśli ktoś przekonuje, że jest w stanie kontrolować i rzetelnie się wypowiedzieć na tyle tematów, to okłamuje i odbiorców, i siebie. Ponadto unika nadmiaru statystyk, bo niespecjalnie ciekawi go xG, półprzestrzenie czy rajdy progresywne. Nad tymi ostatnimi będzie się w stanie pochylić, gdy ktoś opowie mu o rajdach degresywnych.

Rozwiń

Najnowsze

Polecane

Po czterdziestce i ze sztucznym kolanem. Lindsey Vonn wróciła i marzy o igrzyskach

Sebastian Warzecha
0
Po czterdziestce i ze sztucznym kolanem. Lindsey Vonn wróciła i marzy o igrzyskach

Ekstraklasa

Komentarze

22 komentarzy

Loading...