No nie popisał się Śląsk Wrocław w niedzielnym starciu z Miedzią Legnica. Drużyna Ivana Djurdjevicia zaprezentowała się fatalnie i przegrała z ostatnią w tabeli Miedzianką 0:1. Serbski szkoleniowiec nie ukrywał po meczu ogromnego rozczarowania postawą swoich podopiecznych.
– Nie wiem, co powiedzieć. Wydawało mi się, że zaczynaliśmy mecz, będąc pewni siebie, zwłaszcza w pierwszych pięciu, dziesięciu minutach. Wydawało się, że wchodzimy w mecz dobrze i realizujemy to, na co zwracaliśmy uwagę. Takie mecze przyjaźni są najgorsze. Atmosfera przyjaźni, ładna pogoda, wyglądało to, jakby to był sparing. To był bardzo brzydki mecz, można powiedzieć, że oprócz bramki dla Miedzi, w pierwszej połowie nie było nic wartościowego – przyznał Djurdjević na pomeczowej konferencji prasowej.
– Biliśmy głową w mur, widzieliśmy, że przeciwnik będzie szukał ataku, bo jest w takiej sytuacji, ale ta bramka nam utrudniła spotkanie. Przeciwnik się cofnął, grał niżej i to my musieliśmy grać w ataku pozycyjnym, a mamy z tym problemy. My nie stworzyliśmy tak naprawdę nic i brzydki mecz kończy się przegraną. Chcieliśmy w tych ostatnich meczach pokazać się z dobrej strony, ale to się nie udało. Minimalny plus to to, że mamy za trzy dni mecz pucharowy, będzie okazja do rehabilitacji. Nie ma co spuszczać głowy – dodał Serb.
Niedzielny mecz to wielka porażka dla Śląska, ale wielkie święto dla Miedzi. Drużyna z Legnicy dopiero drugi raz w tym sezonie sięgnęła po trzy punkty, więc nadal okupuje ostatnie miejsce w tabeli Ekstraklasy. Jednak triumf nad wrocławianami pozwolił im zniwelować stratę do bezpiecznego miejsca do pięciu punktów.
Czytaj więcej o Ekstraklasie:
- Pragmatyzm totalny. Dlaczego Ekstraklasa odjeżdża Leszkowi Ojrzyńskiemu?
- Górnik, Legia, Wisła… Najwyższe ligowe zwycięstwa w XXI wieku
- „Trzecie miejsce było większym sukcesem niż mistrzostwo”. O pięciu latach Fornalika w Piaście
Fot. Newspix