Reklama

Pechowy szczęściarz. O drodze Choupo-Motinga do składu Bayernu

Szymon Piórek

Autor:Szymon Piórek

05 listopada 2022, 11:01 • 6 min czytania 2 komentarze

Śledząc karierę Erica Maxima Choupo-Motinga można wskazać wiele pechowych momentów. Napastnik ma jednak szczęście do ludzi, dzięki którym trafił do PSG, a później Bayernu Monachium, którego stał się kluczową postacią w ostatnim czasie. 

Pechowy szczęściarz. O drodze Choupo-Motinga do składu Bayernu

Mawia się, że suma szczęścia równa się zeru. Przez lata Eric Maxim Choupo-Moting był obiektem drwin kibiców. Jego pudło stało się memem. Należy do najgorszej drużyny Stoke City, która po dekadzie w Premier League spuściła klub do Championship. Przez problemy z faksem spędził pół roku w rezerwach. A pomyłka mailowa poskutkowała jego nieobecnością na zgrupowaniu reprezentacji Kamerunu. Jednak teraz życie odpłaca mu się z nawiązką. Najpierw grał obok największych gwiazd w PSG, a teraz pozostaje podstawowym zawodnikiem mistrzów Niemiec – Bayernu Monachium

Eric Maxim Choupo-Moting: sylwetka napastnika Bayernu Monachium

Choć ma już 33 lata to tylko w jednym klubie wystąpił w więcej niż stu meczach. W żadnym nie przekroczył granicy 30 goli, ale pochwał nie szczędzą mu najwięksi trenerzy na świecie z Thomasem Tuchelem czy Julianem Nagelsmannem na czele. Ostatnie tygodnie są dla niego jak spełnienie marzeń. Od początku października zdobył osiem bramek i zanotował trzy asysty w dziewięciu spotkaniach. W każdym z ostatnich sześciu meczów strzelał gola, stając się kluczową postacią ataku Bayernu Monachium. Po cichu zajął miejsce Roberta Lewandowskiego, wykorzystując słabość systemu rotacyjnego ofensywnej czwórki, który na początku sezonu wprowadził Nagelsmann.

Kolorowy ptak

Życie pod koniec kariery odpłaca mu za napotkanego pecha i świadomość własnych ograniczeń. Na przestrzeni całej przygody z piłką zawsze cieszył się z życia bez względu na okoliczności. Kluczową kwestią pozostało pozytywne myślenie. – Ilekroć gram, kiedy mam szansę przebywać na boisku, daję z siebie sto procent. Chcę pokazywać tylko najlepszą wersję siebie. Zawsze są ludzie, którzy cię zachęcają. Są również sceptycy, negatywnie nastawieni do życia, ale także osoby pozytywne. Rywalizacja z nimi to również część gry. Ja staram się zawsze patrzeć pozytywnie na świat – opowiedział kilka lat temu w niemieckich mediach, cytowanych przez oficjalny portal Bundesligi.

Reklama

Nie zniechęcał się, gdy siedział na ławce. Każdą minutę spędzoną na boisku starał się wykorzystać w najlepszy możliwy sposób. Gole celebrował tańcząc jak np. z Kurtem Zoumą w Stoke City czy robiąc salta. Mówi wieloma językami, dzięki czemu łatwiej nawiązuje kontakty. Jest spoiwem szatni, którą scala swoją pozytywną aurą. Częściej niż w samochodzie można spotkać go jeżdżącego na deskorolce. To kolorowy ptak niemieckiego futbolu, choć od przeszło dekady występuje w reprezentacji Kamerunu.

Jest bardzo pozytywnym człowiekiem. Powiedziałbym nawet, że posiada najwyższy poziom pozytywności. Nigdy nie traci nadziei. Zawsze może coś zmienić, wchodząc z ławki. Maximowi potrzebna zaledwie minuta, by wywrzeć wpływ na grę zespołu – komentował Thomas Tuchel decyzję o sprowadzeniu Choupo-Moting do PSG. Obaj panowie pracowali ze sobą w drużynie FSV Mainz i choć poziom zespołu z Moguncji oraz Les Parisiens znacznie się różni, to niemiecki szkoleniowiec nie bał się sprowadzić go do stolicy Francji. A trzeba przyznać, że nie posiadał łatki najlepszego piłkarza.

Pechowiec czy szczęściarz

Po przejściu z Schalke na Wyspy Brytyjskie miał wzmocnić atak Stoke. The Potters za blisko 60 mln euro chcieli zbudować silną drużynę, walczącą o coś więcej niż jedynie środek ligowej tabeli. Skończyło się jednak na degradacji, a sam napastnik strzelił w sezonie tylko pięć goli. Mimo to przeniósł się ze spadkowicza Premier League do napędzanego petrodolarami mistrza Francji – PSG. Był to nie tyle zaskakujący ruch, co wręcz szokujący transfer. Nic więc dziwnego, że w owym czasie snajper musiał mierzyć się z szyderczymi głosami, jak ten jego klubowego kolegi ze Stoke – Petera Croucha.

Na treningach było widać, że jest piłkarzem, ale rzadko udawało mu się to pokazywać podczas meczów. Prawdopodobnie dobrze się stało, że trafił ze Stoke do Paryża. Gdy wchodził do szatni, wyglądał jakby występował na Paris Fashion Week. Trzeba mieć dużo pewności siebie, by nosić tyle maneli co on. Eric to dobry chłopak i ma fantastycznego agenta, który zapewnia mu świetne kontrakty – powiedział rosły napastnik na łamach Daily Mail.

Kylian Mbappe, Edinson Cavani czy Neymar stali się jego nowymi kolegami. Dostawał wiele szans, głównie z ławki. W pierwszym sezonie wystąpił w aż 31 meczach, w których strzelił trzy gole. Jednak nie zostanie z nich zapamiętany, a z największego pudła w historii futbolu, jak opisało to BBC. Chcąc dobić piłkę po strzale Christophera Nkunku, wybił ją z linii bramkowej. Momentalnie stał się pośmiewiskiem i nie pomogły jego oględne tłumaczenia czy fakt, że w spotkaniu ze Strasbourgiem (2:2) zaliczył trafienie. – Zastanawiałem się, czy jestem na spalonym. Wszystko potoczyło się bardzo szybko. Dotknąłem piłki, uderzyła w słupek i, cóż, to prawdziwy wstyd, nie wpadła do środka. Mogę jedynie przeprosić – powiedział przed kamerami Canal+.

Reklama

Problemy techniczne

Nic więc dziwnego, że przechodząc do Bayernu Monachium, wytykano mu głównie tą spudłowaną sytuację. W cieniu Lewandowskiego nie mógł jednak liczyć na wiele występów. Pech go nie opuszczał nawet na ławce rezerwowych. W marcu 2021 roku nie pojechał na zgrupowanie reprezentacji Kamerunu, za co spotkała go krytyka w ojczyźnie jego ojca. Nie był to jednak błąd piłkarza a związku, który wysłał maila z powołaniem na niewłaściwy adres. Nie trafił on ani do klubu, ani piłkarza.

Dla mnie to rażący brak profesjonalizmu. Wysyłając powołanie do kadry, pamiętaj, aby zaadresować je do właściwej osoby. Nie rozumiem, dlaczego to miałaby być jakakolwiek wina klubu lub Maxima – powiedział przed kamerami Naja-TV ojciec piłkarza Camille w obronie syna, którego oskarżano nie tylko o przeoczenie maila, ale również wiadomości na komunikatorze WhatsApp.

Nie był to pierwszy raz, gdy Choupo-Moting miał problemy techniczne. W 2011 roku chciał odejść z Hamburgera SV do 1. FC Koeln. Oba kluby dogadały się ws. półrocznego wypożyczenia w ostatnim dniu zimowego okna transferowego. Pierwsze podpisane dokumenty przez zawodnika i jego pełnomocników trafiły faksem do gabinetu Kozłów o 17:49. Jednak jedna kartka zaginęła w procesie wysyłki. Przesłano ją jeszcze raz, ale z 13-minutowym opóźnieniem. Właśnie z tego powodu transfer nie doszedł do skutku. Choć Kolonia składała apelację od werdyktu DFL unieważniającego przejście napastnika do Koeln, to okazało się nieskuteczne i całą rundę wiosenną sezonu 2010/11 snajper spędził w rezerwach HSV.

Idzie na rekord

W innych klubach pech go również nie opuszczał. W 2018 roku jego rodziny został dom został splądrowany przez złodziei, podczas gdy on występował na Parc des Princes. Skradziono mu biżuterię za łączną kwotę 350 tys. funtów. Jego żonę Nevin pozbawiono natomiast torebki o wartości 200 tys. funtów. W dobie pandemii, już jako piłkarz Bayernu, trafiał aż czterokrotnie na izolację spowodowaną zakażeniem koronawirusem.

W ostatnim czasie nie widać już po nim oznak pecha. Wręcz przeciwnie, wydaje się najszczęśliwszym zawodnikiem na świecie. W końcu występuje regularnie. Otrzymuje wiele podań od kolegów, które skrzętnie wykorzystuje. Krok po kroku zbliża się do pobicia osobistego rekordu strzeleckiego. Tylko trzykrotnie w swojej karierze złamał barierę 10 goli w jednym sezonie. Po raz ostatni udało mu się to siedem lat temu. Jego najlepszy wynik to natomiast 11 trafień. Tylko w tej rundzie uzbierał już osiem bramek i nie zamierza się zatrzymać. Ani w klubie, ani w reprezentacji, z którą za moment uda się do Kataru na mistrzostwa świata.

Swój szczyt formy osiągnął dopiero jako 33-latek. Niemniej jednak raczej nie żałuje, że tyle musiał czekać. W końcu jasno można stwierdzić, że bardziej sprzyja mu szczęście niż spotyka pech.

WIĘCEJ O NIEMIECKIM FUTBOLU:

Fot. Newspix

Urodzony z piłką, a przynajmniej tak mówią wszyscy w rodzinie. Wspomnienia pierwszej koszulki są dość mgliste, ale raz po raz powtarzano, że był to trykot Micheala Owena z Liverpoolu przywieziony z saksów przez stryjka. Wychowany na opowieściach taty o Leszku Piszu i drużynie Legii Warszawa z lat 80. i 90. Były trzecioligowy zawodnik Startu Działdowo, który na rzecz dziennikarstwa zrezygnował z kopania się po czole. Od 19. roku życia związany z pisaniem. Najpierw w "Przeglądzie Sportowym", a teraz w"Weszło". Fan polskiej kopanej na różnych poziomach od Ekstraklasy do B-klasy, niemieckiego futbolu, piłkarskich opowieści historycznych i ciekawostek różnej maści.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Trela: Licencyjna fikcja. Ale czy z luzowaniem dostępu do zawodu trenera należy walczyć?

Michał Trela
2
Trela: Licencyjna fikcja. Ale czy z luzowaniem dostępu do zawodu trenera należy walczyć?
Boks

Usykowi może brakować centymetrów, ale nie pięściarskiej klasy [KOMENTARZ]

Szymon Szczepanik
6
Usykowi może brakować centymetrów, ale nie pięściarskiej klasy [KOMENTARZ]

Niemcy

Ekstraklasa

Trela: Licencyjna fikcja. Ale czy z luzowaniem dostępu do zawodu trenera należy walczyć?

Michał Trela
2
Trela: Licencyjna fikcja. Ale czy z luzowaniem dostępu do zawodu trenera należy walczyć?
Hiszpania

Robert Lewandowski zdiagnozował problemy Barcelony. “Brakowało nam pewności siebie”

Aleksander Rachwał
2
Robert Lewandowski zdiagnozował problemy Barcelony. “Brakowało nam pewności siebie”

Komentarze

2 komentarze

Loading...