Ta puenta grupowych zmagań w tegorocznej Lidze Mistrzów stanowi kolejny dowód na złośliwość piłkarskich bogów. Buduj potęgę z petrodolarów czy motodolarów, kultywuj nowoczesność lub sław tradycję, konstruuj wielkość swojej marki i zatrudniaj gwiazdy na wielkich kontraktach, a ostatecznie i tak los prędzej czy później wykręci ci takiego psikusa, że pozostanie ci tylko załamać ręce.
Juventus słabnie, mizernieje, marnieje, więdnie, przygasa, traci blask i gaśnie w oczach. Oś chronologiczna kolejnych występów w Lidze Mistrzów bezwzględnie ogołaca Starą Damę ze wszelkich złudzeń o własnej potędze. 2016/17 – finał. 2017/18 i 2018/19 – ćwierćfinał. 2019/20, 2020/21, 2021/22 – 1/8 fazy pucharowej. 2022/23 – faza grupowa.
PARTNEREM PUBLIKACJI O LIDZE MISTRZÓW JEST KFC. SPRAWDŹ OFERTĘ TUTAJ
PSG jest katarskim przedsięwzięciem obliczonym na mniejszą lub większą kreatywność księgowych i przedstawia się w miliardach zielonych pozostawionych na rynku piłkarskim, a wciąż i wciąż nie sięgnęło jeszcze po uszaty puchar Champions League, choć Nasser Al-Khelaifi myślał pewnie, że w tym momencie historii już dawno będzie mógł zająć się bardziej przyziemnymi imperialnymi celami. A rzeczywistość jest taka, że PSG właśnie wyszło z fazy grupowej Ligi Mistrzów z drugiego miejsca. Liczba goli strzelonych na wyjazdach zdecydowała, że mistrza Francji prześcignęła Benfika.
Ha.
Ha.
Ha.
Wszystkie wpadki PSG w Lidze Mistrzów
Siła błyskawicy
Ten mecz nie przypominał wrześniowego starcia z Parku Książąt, choć wynik wygląda myląco identycznie. Wtedy pisaliśmy, że „gdyby w każdej jednej akcji superbohaterskie trio Messi-Neymar-Mbappe przesuwało wajchę w kierunku prędkości nadświetlnej, Juventus mógłby wyjeżdżać z Paryża z workiem pięciu czy sześciu straconych goli”.
Teraz nie było o tym mowy.
PSG oddało mniej strzałów – tylko siedem przy piętnastu uderzeniach gospodarzy. I niby Mbappe zrobił miazgę z Gattiego i Locatellego przy bramce numer jeden, niby była jakaś kapitalnie precyzyjna atomowość przy akcji Francuza z Nuno Mendesem przy golu numer dwa, ale przez większość meczu PSG wcale nie miażdżyło Juventusu.
Piłkarze Massimiliano Allegriego sprawnie organizowali się w centralnej części boiska. Wbijali się w nogi Vitinhii, Verrattiego i Sanchesa. Starali się odcinać Messiego i Mbappe. Nawet to wychodziło. Raz, że często powstawało wrażenie, iż Stara Dama ma przewagę piłkarzy na boisku, szczególnie w fazie średniego pressingu. Dwa, że Szczęsny, który przy golach nie miał szans, natrudzić musiał się tylko jakieś trzy razy, co przy potencjale ofensywnym gości brzmi jak przyjemne bezrobocie.
Smutna rzeczywistość Juve
Czego więc zabrakło, żeby Juventus mógł wyrwać punkty z paszczy PSG? Chyba – uwaga, to może zaboleć sympatyków Juve – zwyczajnej piłkarskiej jakości. Bo można gdybać. Co byłoby, gdyby:
- a) Paul Pogba, Angel Di Maria, Leandro Paredes, Weston McKennie i przede wszystkim Dusan Vlahović byli zdrowi i w formie,
- b) Manuel Locatelli dwukrotnie przymierzył równie mocno i technicznie, jak po prostu celnie,
- c) Federico Chiesa nie wchodził na murawę pierwszy raz od zerwania więzadeł krzyżowych, a był w sztosie z Euro 2020,
- d) Alex Sandro pilnował linii spalonego,
- e) Arkadiusz Milik celniej wypuścił Chiesę w jednej z ostatnich akcji.
Ale chóralne „gdybanie” to nic innego, jak kakofoniczny hymn wszystkich piłkarskich przegranych. A Juventus ze swoją pierwszą od lat degradacją do Ligi Europy właśnie do grona przegranych się zalicza. PSG też niech się nie śmieje, bo zamiast w 1/8 trafić na kogoś z grupy Liverpool, Club Brugge, Inter Mediolan, Eintracht Frankfurt, AC Milan, RB Lipsk, BVB, wyląduje naprzeciwko klubów z mocniejszej paczki: Napoli, FC Porto, Bayern Monachium, Tottenham, Chelsea, Real Madryt, Manchester City. I może jeszcze tego pożałować. Dokładnie tak, jak żałuje rokrocznie.
Juventus 1:2 PSG
Bonucci 39′ – Mbappe 13′, Mendes 69′
Czytaj więcej o Lidze Mistrzów:
- Ivan Rakitić. Niedoceniany pracuś skryty w blasku Luki Modricia
- Lato, w którym mały chłopiec dorósł. Jak Hasan Salihamidzić odmienił swoje postrzeganie
- Transferowe okazje i potęga cyfryzacji. Droga Eintrachtu do Ligi Mistrzów
- Antonio Pintus. Trener, który dodaje skrzydeł Realowi Madryt
- Barcelona i Pep Guardiola. Para, której Liga Mistrzów nie zapomni
- Człowiek z blizną zostawi po sobie duży ślad w historii futbolu
Fot. Newspix