Reklama

Dla takich występów Josue ogląda się Ekstraklasę

Szymon Janczyk

Autor:Szymon Janczyk

01 listopada 2022, 14:25 • 6 min czytania 7 komentarzy

Magia, show, zabawa. Tak w skrócie można opisać tańce pewnego Portugalczyka na Podlasiu. Josue dzięki popisom w meczu z Jagiellonią został kolejnym po Davo i Rafale Wolskim pomocnikiem, który przekroczył w tym sezonie barierę 10 wypracowanych bramek (chwilę później dołączył do niego Imaz).

Dla takich występów Josue ogląda się Ekstraklasę

To jest gość, dla którego ogląda się piłkę nożną, a przynajmniej wtedy, kiedy gra tak, jak Portugalczyk zagrał w Białymstoku. Rzadko rozdajemy w notach pomeczowych dziesiątki, jednak tu wątpliwości być nie mogło, bo piłkarz Legii kończył mecz z hattrickiem i asystą drugiego stopnia, a śmiało mógłby mieć jeszcze bardziej imponujący dorobek. Jagiellonia była kompletnie nieprzygotowana na popisy pomocnika, o czym świadczy fakt, że dotychczas tylko raz Josue zanotował tyle kontaktów z piłką w polu karnym, ile zaliczył w Białymstoku (cztery). Cztery wywalczone rzuty wolne, trzy piłki odzyskane na połowie rywala, sześć celnych podań w tercję ataku — to wisienka na torcie tego popisu.

Jeśli ktoś w ten weekend zbliżył się do poziomu Portugalczyka, to był to Sebastian Kowalczyk. On także zapisał na koncie trzy gole (i asystę), choć w jego przypadku dostrzeżemy łyżkę dziegciu w postaci zmarnowanej patelni z pięciu metrów. Piłkarz Pogoni widział jednak z kim tańczy i najwidoczniej wiedział, że i tak swoje zrobi. Ekipa z przodu jest zresztą konkretna, bo przed duetem środkowych pomocników ustawiliśmy np. Koldo Obietę (cztery strzały, dwa gole – nieźle, biorąc pod uwagę, że wcześniej Hiszpan tylko raz w ogóle trafił w bramkę) czy Szymona Włodarczyka (inny bardzo efektywny napastnik: 18 strzałów, sześć goli, najwięcej spośród Polaków w sezonie). Temu drugiemu znacząco pomaga Lukas Podolski, który w meczu z Widzewem zaprezentował swoje znaki firmowe — mocne, precyzyjne uderzenie i umiejętne dogranie do kolegi. Niemiec najpierw wyprzedził obrońcę, a potem wyłożył młodemu napastnikowi piłkę do pustaka, klasa.

W tyłach znajdziemy za to bohaterów hitu kolejki. Fran Tudor ogarnął i wahadło i środek obrony, po raz kolejny udowadniając, jak wyróżnia się na tle Ekstraklasy. Gdyby nie próba bloku w wykonaniu Fabiana Piaseckiego, to on byłby autorem zwycięskiego gola. Chorwat świetnie zbierał wolne piłki (5/8 wygranych pojedynków), miał stuprocentową skuteczność dryblingów (3/3), wywalczył aż sześć rzutów wolnych i zaliczył dwie asysty przy strzałach. Równie dobrze spisał się Patryk Kun, który wielkich szans na wyjazd do Kataru nie ma, ale ostatnio gra tak, jakby obecność na szerokiej liście powołanych dodała mu skrzydeł.

Reklama

Pretensje do kolegów może mieć także Otar Kakabadze. O ile jego rodacy z Lubina się nie popisują, tak on na Dolnym Śląsku był motorem napędowym Cracovii. Asysta, osiem celnych podań w pole karne, cztery asysty przy strzałach, siedem progresywnych biegów – to z jego udziałem Pasy stwarzały najwięcej zagrożenia pod bramką rywala. Bilans liczbowy poprawił też Filip Mladenović, który dopisał do niego gola i asystę. Maik Nawrocki to – poza golem – 5/6 wygranych pojedynków w defensywie, 4/5 w powietrzu, pięć przejęć i 12 odzyskanych piłek. I w końcu Daniel Bielica, czyli gość, który zachował czyste konto broniąc pięć strzałów i odnotował najwyższy współczynnik prevented goals w tej kolejce – 0,88.

Badziewiacy 15. kolejki Ekstraklasy

Czy bramka samobójcza może być spektakularna? Może, niedawno Kamil Mazek na pierwszoligowych boiskach huknął z 16 metrów z woleja, pokonując własnego bramkarza i był to wyczyn godny podziwu. Ale nawet tamten gol nie umywał się do tego, co zrobił Gabriel Kobylak w meczu z Wartą Poznań. Dlaczego stwierdził, że anemiczny strzał Miguela Luisa lepiej przyjmować niż łapać? W dodatku wiedząc, że boisko w Radomiu nie jest najlepsze i potrafi płatać figle? Nie mamy pojęcia, zresztą chyba nawet nie chcemy wiedzieć. Wyszło tak:

W teamie badziewiaków bramkarz Radomiaka przybije piątkę Lisandro Semedo, którego nazwaliśmy wczoraj atrapą skrzydłowego. To jest niebywałe, że gość z gwiazdorskim kontraktem jest w Radomiu takim pośmiewiskiem, że nawet gdy dostaje szansę gry od pierwszej minuty, Mariusz Lewandowski najczęściej (3/5 razy) ściąga go do bazy już w przerwie, bo nie ma z niego żadnego pożytku. Jeszcze mniejszy pożytek mają jednak w Legnicy z Carlosa Julio Martineza. Najlepszym występem reprezentanta Dominikany w Polsce, był ten w wywiadzie z nami, gdy barwnie opowiadał o swoich życiowych zakrętach i akademii FC Barcelony. Poza tym kolorów brak, chyba że czerń symbolizująca dziurę na prawej stronie obrony Miedzi. Piąta nominacja w sezonie — tym razem za idiotycznego karnego, ale i pomoc przy drugiej jedenastce, gdy zamiast wybijać piłkę z pola karnego, dograł ją pod nogi rywala.

Reklama

Carlos Julio: La Masia to fikcja. Po odejściu z Barcelony uczysz się życia

Sympatyczny eks-kolega z szatni Thiago Alcantary też nie będzie czuł się samotnie. Jurich Carolina Jeronimo Cacciabue także przysłużyli się temu, że Pogoń mogła szaleć do woli. W defensywie nie popisał się również Matej Milos z Widzewa Łódź. Rozumiemy, że rolą wahadłowego często jest raczej pomaganie w ataku, ale gdy widzimy statystyki: 5/5 udanych dryblingów, 1/5 wygranych pojedynków w defensywie, to czujemy, że w Łodzi nie mieliby pretensji, gdyby było na odwrót. To jednak i tak nic, gdy przypomnimy sobie, jak Ariel Mosór wyprowadził piłkę, zaliczając asystę drugiego stopnia w meczu z Koroną. Spora sztuka. Linię obrony uzupełnia Mateusz Skrzypczak, w przypadku którego zastanawiamy się, co ten gość w ogóle robi w Ekstraklasie i gdzie jest drugie dno te sprawy, bo nie uwierzymy, że Maciej Stolarczyk patrzy na jego występy i uznaje, że warto dalej próbować. Co mecz, to babole. Oceny w tym sezonie?

  • 6, 3, 5, 1, 4, 3, 4, 1

W całej lidze znajdziemy tylko jednego stopera, którego oceniamy niżej – to Jon Aurtenetxe, ale nawet on nie zebrał tylu jedynek. Jemu w pakiecie dorzucamy Tomasa Prikryla, bo powołany do kadry Czech pomocnik też dorzucił cegiełkę do koncertu Legii. Dwa ostatnie miejsca przeznaczamy dla Zagłębia Lubin, co w sumie jest stałym punktem programu. Nawet kibice „Miedziowych” pomiędzy kolejnymi bluzgami podczas „rozmowy motywacyjnej” przemycili niezbyt imponującą statystykę strzałów tej drużyny w ostatnich tygodniach. I tak, wiemy, napastnik Zagłębia to temat, który wraca jak bumerang, ale co poradzić – z obecności Martina Doleżala na boisku wynika więcej problemów niż korzyści, a Bartłomiej Kłudka na ten moment po prostu nie dojeżdża.

Aha, specjalna wzmianka dla Gurama Giorbelidze. To, że Gruzin nie załapał się do składu, wynika tylko z faktu, że przebywał na boisku zbyt krótko, żebyśmy wystawili mu ocenę. Ale mentalna jedynka się należy, ta zmiana przeszła do historii Ekstraklasy.

WIĘCEJ O EKSTRAKLASIE:

fot. FotoPyK

Nie wszystko w futbolu da się wytłumaczyć liczbami, ale spróbować zawsze można. Żeby lepiej zrozumieć boisko zagląda do zaawansowanych danych i szuka ciekawostek za kulisami. Śledzi ruchy transferowe w Polsce, a dobrych historii szuka na całym świecie - od koła podbiegunowego przez Barcelonę aż po Rijad. Od lat śledzi piłkę nożną we Włoszech z nadzieją, że wyprodukuje następcę Andrei Pirlo, oraz zaplecze polskiej Ekstraklasy (tu żadnych nadziei nie odnotowano). Kibic nowoczesnej myśli szkoleniowej i wszystkiego, co popycha nasz futbol w stronę lepszych czasów. Naoczny świadek wszystkich największych sportowych sukcesów w Radomiu (obydwu). W wolnych chwilach odgrywa rolę drzew numer jeden w B Klasie.

Rozwiń

Najnowsze

Piłka nożna

Boruc odpowiada TVP, ale nie wiemy co. „Kot bijący się echem w zupełnej dupie”

Szymon Piórek
2
Boruc odpowiada TVP, ale nie wiemy co. „Kot bijący się echem w zupełnej dupie”

Ekstraklasa

Ekstraklasa

Urban o meczu z Legią: Będzie Lany Poniedziałek? Pytanie, kto kogo będzie lał

Szymon Piórek
3
Urban o meczu z Legią: Będzie Lany Poniedziałek? Pytanie, kto kogo będzie lał

Komentarze

7 komentarzy

Loading...