Reklama

Lech kontra Raków, czyli kto ma lepszy skład? Porównanie jedenastek

Damian Smyk

Autor:Damian Smyk

30 października 2022, 08:11 • 9 min czytania 48 komentarzy

Porównania składów pozycja po pozycji. Coś, co tygrysy lubią najbardziej, bo pozwala na przerzucanie się merytorycznymi argumentami. Albo prowokuje do napisania komentarza: “wy chyba nie wiecie, jak włącza się telewizor, skoro uważacie, że Iksiński jest lepszy od Igrekowskiego!!!”. Przed hitem Ekstraklasy usiedliśmy do zestawienia jedenastek Lecha Poznań i Rakowa Częstochowa. I poniżej widzicie tego efekty.

Lech kontra Raków, czyli kto ma lepszy skład? Porównanie jedenastek

Zanim jednak o konkretach, wytłumaczymy wam metodologię. Przede wszystkim zrobiliśmy ukłon w stronę Rakowa, bo porównujemy obie jedenastki w systemie gry 3-4-2-1. W innym wypadku musielibyśmy np. porównywać Murawskiego z jednym ze stoperów Rakowa. A przy 3-4-2-1 było po prostu łatwiej sparować niektórych zawodników. Poza tym poznaniacy mają przynajmniej trzech dobrych stoperów w kadrze, więc aż tak stratni na tym nie są. Wzięliśmy na tapet prawdopodobne składy na dzisiejszy mecz, więc np. bez Fran Tudora.

Druga istotna rzecz – na jakiej podstawie ocenialiśmy zawodników? Początkowo myśleliśmy o całym dorobku danego zawodnika w obecnym klubie. Ale to niemiarodajne. Drugi pomysł – po prostu forma. Ale to chwilowe, ulotne. Zatem zadaliśmy sobie takie pytanie: jesteśmy na orliku, czeka nas wybieranie składów i na zmianę typujemy, kogo bierzemy z danej drużyny. I ma sens, i pozwala na głębszą rozkminę, i częściowo wybór zależy od formy, i jednocześnie pozwala na myślenie o przeszłości danego gracza.

Trzecia sprawa – punktacja. Jeśli piłkarz Rakowa jest lepszy w danej parze od Lecha, to częstochowianie dostają punkt. A jeśli jest na odwrót, to analogiczne punkt trafia na konto poznaniaków. Natomiast w przypadku remisu obie ekipy dostają po punkcie.

Wszystko jasne? No to zaczynajmy.

Reklama

I już przy pierwszej dyskusji mieliśmy redakcyjny zgrzyt. Poszło o argumentację i kryterium oceny jakości oraz dyspozycji obu golkiperów. Bez wątpienia Filip Bednarek rozgrywa najlepszą rundę w Lechu Poznań. Gdybyśmy regularnie oglądali go w Holandii, to pewnie moglibyśmy pokusić się o wniosek, że to życiówka bramkarza Kolejorza, ale być może zagrał kiedyś lepszą rundę w przeszłości, więc nie będziemy szarżować. Żaden inny golkiper Ekstraklasy nie ma według WyScouta wyższego współczynnika uchronionych bramek w tym sezonie. Do tego Bednarek dorzucił dobre występy w Europie, w tym obroniony rzut karny w ważnym starciu  z Austrią Wiedeń.

To wszystko premiowałoby bramkarza Lecha. Ale ostatecznie w naszych debatach przeważył argument oparty na pytaniu się kibiców obu klubów “czy gdyby twój klub mógł zakontraktować jednego z dwóch bramkarzy, to wybrałbyś Bednarka czy Kovacevicia?”. I jesteśmy przekonani, że proporcje ułożyłyby się mniej więcej 80 do 20 na korzyść Bośniaka. To nie tak, że Kovacević rozgrywa jakiś fatalny sezon – owszem, popełnia drobne błędy, poza tym ma też relatywnie mało pracy (najmniej strzałów na mecz w lidze), ale to wciąż zawodnik wykręcający świetną liczbę czystych kont i wciąż bramkarz, który jest w ścisłej czołówce ligowej. A jeśli mielibyśmy stawiać na to, kto zrobi większą karierę, to też stawialibyśmy na gościa stojącego między słupkami wicemistrzów Polski. Punkt dla Rakowa.

Ciekawe zestawienie, bo jednak mówimy o zawodnikach z problemami, ale i z dużą jakością. Czech stracił sporo czasu na leczenie kontuzji, która wyłączyła go z gry na właściwie cały początek sezonu. Gdy tylko wrócił do zdrowia, to od razu mógł liczyć na minuty od Papszuna, a i rzecz jasna opaska kapitana wróciła na jego ramię. Z drugiej strony mamy Słowaka, który w pewnym momencie wydawał się murowanymi kandydatem do wyjazdu z Lecha do silniejszej ligi, ale w ostatnich tygodniach przegrywał rywalizację ze sprowadzonym nieco awaryjnie Dagerstalem.

I choć doceniamy jakość obu, to dzisiaj trudno wybrać tego lepszego. Obaj nie są w najwyższej formie, ale obaj w wysokiej dyspozycji są ligowymi kozakami. Remis.

Reklama

Podoba nam się to, jak Arsenić z ligowej szarej myszki stał się ekstraklasowym stoperem na więcej niż rzetelnym poziomie. Natomiast wejście Dagrestala do Kolejorza jest imponujące – zwłaszcza przez wzgląd na to, jak Szwed wypadł w europejskich pucharach. Pewnie gdy kibice Lecha usłyszeli o “wypożyczeniu bez opcji wykupu”, to przypomniała im się cała chmara zawodników, którzy przefrunęli przez Poznań jak meteoryty.

Ale Dagerstal wygląda na gościa z innej półki. Wypożyczony z Chimki w ramach reguł związanych z wojną na Ukrainą od razu stał się liderem defensywy. Już dziś Lech próbuje zakręcić się wokół Szweda, ale sytuacja jest o tyle skomplikowana, że ma umowę z rosyjskim klubem do końca przyszłego roku, a wypożyczony jest tylko do nadchodzącego lata. Niezły wiek, wysokie umiejętności, sprawdzony, z potencjałem na grę w reprezentacji Szwecji (był powołany ostatnio, ale nie pojechał na zgrupowanie z uwagi na narodziny dziecka). Punkt dla Lecha.

Dwóch kozaków. Chodziło nam po głowie, by postawić Milicia wyżej – z uwagi na to, że po prostu przez dłuższy czas pokazuje swoją klasę na poziomie ligi. Ale godnym odnotowania jest też fakt, jak szybko Svarnas wszedł do zespołu Papszuna, co przecież nie jest łatwe. Zawiłości taktyczne tego 3-4-2-1 Rakowa sprawiają, że nowi piłkarze w drużynie mają ciężko.

Tymczasem Svarnas przyszedł i z miejsca stał się kluczowym zawodnikiem “Medalików”. Według naszych not jest najwyżej ocenianym piłkarzem Rakowa w tym sezonie. Bardzo udanie broni, a do tego dorzuca konkrety z przodu – ma już gola i trzy asysty. Czyli podobnie jak… Milić w poprzednim sezonie, gdy do dobrej gry w tyłach dorzucał istotne konkrety pod bramką rywala. Dlatego – remis.

Dwóch najlepszych lewych obrońców (tudzież lewych wahadłowych poprzedniego sezonu). Jeden utrzymał rzetelny poziom, drugi zaliczył poważny zjazd. Pierwszy to Kun, drugi to Rebocho. Spadek formy Portugalczyka przykrywa jeszcze wyraźniejszy kryzys Joao Amarala czy kuriozalna momentami postawa Kristoffera Velde, kibice czasem wyżywają się też na Filipie Marchwińskim, a ten Rebocho po cichu, po cichutku zaczyna przeistaczać się z ligowego kozaka w przeciętniaka, od którego pachnie zawodnością.

Kun też nie miał jakiegoś oszałamiającego wejścia w sezon, wezwania o powołanie go do kadry były na wyrost. Można było snuć wyrzuty Rakowowi, że nie ściągnął mu latem realnego konkurenta do gry, choć on sam w wywiadach wymieniał, że przecież wygryźć go może ten, a i trzeba patrzeć na tamtego. Wygląda jednak na to, że w ostatnim czasie odkuł się i wrócił na pozycję najlepszego Kuna w lidze, choć Dominik nie składa broni. Punkt dla Rakowa.

Velde bardziej memiczny, Sorescu bardziej anonimowy. Podobne casusy, bo obaj sprowadzeni za spore pieniądze, a żaden nie spełnił póki co w pełni pokładanych w nich oczekiwań. Według plotek Raków za Sorescu miał zapłacić blisko bańkę euro, Norweg z kolei miał kosztować Kolejorza ponad milion.

I to nie jest tak, że obaj nadają się do kręcenia karuzelą. Ale Raków pewnie liczył, że Rumun będzie w stanie nawet przeskoczyć Tudora w hierarchii na prawym wahadle, a stał się po prostu jego zmiennikiem lub alternatywą, gdy Tudor schodzi o piętro niżej do trójki stoperów. A z kolei Lech liczył, że ściąga przyszłego kolegę Haalanda z reprezentacji Norwegii, a nie norweską podróbkę Aleksandara Tonewa.

Nie potrafimy tutaj wybrać. Niby Velde wysuwa się na przód tej rywalizacji golami i asystami w Europie, ale z drugiej strony gdy widzimy te podania grane w kibica siedzącego na prostej lub dryblingi wykonane tak, jakby Krzysiek chciał nagrać jakiś bezbecki skecz… No nie, remis.

Najpierw poznańscy kibice zaczęli nazywać go “Szefem”, później ten przydomek podchwyciła szatnia Kolejorza i tak już zostało. A Karlstroem to faktycznie w ekstraklasowych realiach szef. Ligowy top na swojej pozycji pod względem skuteczności pojedynków, przejęć piłki, odbiorów na połowie rywala, poza tym mamy wrażenie, że lechici wielokrotnie w trakcie meczu oddają mu piłkę w trudnych sytuacjach przy pressingu, bo Szwed właściwie tych piłek nie traci. Sejf środka pola.

O Papanikolaou możemy powiedzieć, że w przyszłości może być na poziomie Karlstroema, bo nieźle się rozwija, ale na dziś trudno nawet nam wskazać aspekt gry zawodnika na tej pozycji, w której Grek górowałby nad Szwedem. Punkt dla Lecha.

Kompletnie inne typy środkowych pomocników, zatem i trudno ich porównać. Koczerhin to piłkarz bardziej ofensywy, z konieczności grający głębiej, ale dobrze transportujący piłkę w ofensywą tercję boiska. Nie boi się też brudnej roboty, potrafi inteligentnie doskoczyć do pressingu we właściwym momencie (rzucało się to w oczy w eliminacjach do pucharów).

Murawski to z kolei mróweczka, która lubią trenerzy. Zawsze dobrze mieć zawodnika w środku pola, dla którego nie istnieje termin “straconej piłki” i który absolutnie nie unika pojedynków czy fizycznych starć z rywalami. Kiedyś Kolejorz miał na tej pozycji Linettego, później Tetteha, teraz ma Murawskiego. Fajnie byłoby jeszcze, gdyby Murawski grał do przodu tak, jak Koczerhin. I fajnie byłoby, gdyby Koczerhin bronił tak, jak Murawski. Remis.

Wspominaliśmy przy Rebocho, że brzydko nam się Portugalczyk zekstraklasowiał, ale co powiedzieć o Joao Amaralu? Powiedzieć, że jest cieniem samego siebie z poprzedniego sezonu, to jak powiedzieć, że tekst “Lewandowski? Nie jest super talentem, Kagawa nim jest” nie zestarzał się zbyt dobrze. Poświęciliśmy temu spadaniu Amarala ostatnio większy artykuł, więc nie będziemy się powtarzać.

A Ivi dalej robi swoje. Błyszczał w eliminacjach do pucharów – gol i dwie asysty z Astaną, dwa gole i asysta w dwumeczu ze Spartakiem Trnawa, gol ze Slavią. Początek w Ekstraklasie miał dość ospały, ale później sieknął gola Legii, zaliczył 1+1 z Radomiakiem, jego trafienia z Miedzią i Koroną przesądziły o skromnych jednobramkowych zwycięstwach. Może nie wygląda jeszcze jak MVP ligi z poprzedniego sezonu, ale na tle Amarala wygląda i tak jak gość z innej ligi. Punkt dla Rakowa.

Nikt nie zabierze Skórasiowi tego, co wyczyniał na początku tego sezonu. Gdy Lech wyglądał kiepsko fizycznie, był momentami średniej jakości kalką Kolejorza z poprzedniego sezonu, a liderzy cieniowali, wówczas Skóraś brał odpowiedzialność na własne barki, strzelał gole, asystował, podejmował decyzje o trudnych technicznie zagraniach, a i tak wychodziło mu niemal wszystko. Zapracował na debiut w kadrze, jest na szerokiej liście powołanych na mundial.

Ale to jednak “tylko” pół znakomitej rundy. Od 11 września wychowanek Kolejorza nie zapunktował w klasyfikacji kanadyjskiej, a pojutrze zaczyna się listopad. Dlatego stawiamy na bardziej regularnego Nowaka, który po transferze do Rakowa notuje gola lub asystę średnio co 97 minut. Poza tym pomocnik “Medalików” od dłuższego czasu pracuje na status ligowego kozaka, Skóraś z kolei ma za sobą niezłą wiosnę, świetne lato i przeciętną jesień. Być może sufit wyżej ma młodszy z tej pary, natomiast Nowak zdążył się już uwić wygodne gniazdo na wysokim ekstraklasowym poddaszu. Punkt dla Rakowa.

Chyba najłatwiejszy wybór w tym zestawieniu – no może poza porównaniem Amaral-Lopez. Mamy wrażenie, że moglibyśmy tu nic nie napisać, a każdy i tak przyjąłby do wiadomości, że tak po prostu musi być. Przypuszczamy, że gdybyśmy jakiemukolwiek prezesowi Ekstraklasy zaoferowali umowę “dostajesz Ishaka do składu lub możesz wziąć cały pakiet Gutkovskis-Piasecki-Musiolik”, to każdy po fragmencie “dostajesz Ishaka” nie chciałby nawet wysłuchiwać alternatywy.

35 goli w 63 meczach Ekstraklasy. Gol w eliminacjach do Ligi Mistrzów, trzy gole w czterech meczach eliminacji do Ligi Europy, trzy gole i asysta w pięciu meczach eliminacji do Ligi Konferencji, cztery gole i dwie asysty w pięciu meczach Ligi Konferencji, pięć goli w sześciu meczach Ligi Europy. Nie no, dajcie spokój, nawet przewrotki Piaseckiego się chowają. Punkt dla Lecha i nawet nie słuchamy sprzeciwu.

Nieznacznie w naszych zestawieniach wygrywa Raków. Być może mogliśmy ponaciągać to tak, by wyszedł remis, ale staraliśmy być chłodni, analityczni, rzetelni i obiektywni. I tak nam po prostu wyszło po podliczeniu głosów.

WIĘCEJ O RAKOWIE I LECHU:

Pochodzi z Poznania, choć nie z samego. Prowadzący audycję "Stacja Poznań". Lubujący się w tekstach analitycznych, problemowych. Sercem najbliżej mu rodzimej Ekstraklasie. Dwupunktowiec.

Rozwiń

Najnowsze

Piłka nożna

„Escobar był narcyzem, psychopatą. Zupełnie jak Hitler. Zaintrygował mnie, bo kochał piłkę nożną”

Jakub Radomski
7
„Escobar był narcyzem, psychopatą. Zupełnie jak Hitler. Zaintrygował mnie, bo kochał piłkę nożną”

Ekstraklasa

Piłka nożna

„Escobar był narcyzem, psychopatą. Zupełnie jak Hitler. Zaintrygował mnie, bo kochał piłkę nożną”

Jakub Radomski
7
„Escobar był narcyzem, psychopatą. Zupełnie jak Hitler. Zaintrygował mnie, bo kochał piłkę nożną”

Komentarze

48 komentarzy

Loading...