Mirosław Hajdo ma w sobie coś z Kazimierza Wielkiego – zastał Resovię drewnianą i w mgnieniu oka zmienił ją w murowaną. O wytrzymałości rzeszowskich ścian przekonała się dzisiaj Cracovia, która wpisała się do księgi Pucharu Tysiąca Kompromitacji i odpadła z pierwszoligowcem.
Zacznijmy od pochwały. Pan trener Hajdo jest debeściak. I jego drużyna też jest debeściak. Odkąd 52-latek objął Resovię, ta w sześciu meczach wygrała czterokrotnie i dwukrotnie zremisowała. Porażka? A co to takiego? Pasy z Rzeszowa świetnie spisały się w derbach ze Stalą, bardzo dobrze wypadły przeciwko Chojniczance i wreszcie dziś pokazały ekstraklasowiczowi, gdzie raki zimują.
Hajdo to magik. Czarodziej. Harry z Tybetu. Kiedy obejmował drużynę z Podkarpacia, ta szorowała brzuchem po ligowym dnie i w dziewięciu kolejkach zdobyła cztery punkty. Zwycięstwo? A kto to słyszał?! I wówczas wszedł on, może nie cały na biało, ale ogarnął zespół w try miga. Jak za dotknięciem różdżki. Bartosz Kwiecień, Maciej Górski, Kamil Antonik czy Paweł Wojciechowski – tak z ręka na sercu, kto by uwierzył, że ci zawodnicy jeszcze coś dobrego w tej naszej kopanej zrobią? A z Hajdą robią.
A teraz nagana. Cracovia, wystąp! Jasne, szacunek dla zwycięzców, jednak, kurde, mówimy o ekipie, która dwie kolejki temu była w strefie spadkowej pierwszej ligi. Dla której priorytetem było wydostanie się ponad kreskę i przetrwanie, a nie walka o tytuły. I temu zespołowi Pasy z Krakowa nie sprostały.
Po kilku tygodniach sezonu o drużynie trenera Jacka Zielińskiego mówiło się dużo dobrego. Mówiło. W czasie przeszłym. W lidze od dobrych dwóch miesięcy gra w rytym jednej melodii – „Raz-dwa-raz-dwa” Maanamu. Z dołu do góry, z góry na dół. Falowanie i spadanie, falowanie i spadanie. Ale dzisiaj zaliczyła bolesny upadek.
Nie tak to miało być. Jeszcze do przerwy wydawało się, że będzie jako tako. Może bez pochwał, bo mimo wszystko Cracovia prowadziła 3:2, czyli zapomniała o szlachetnej sztuce obrony. Tyle że to był początek lotu w dół. Potem Mateusz Bondarenko wskazał Pasom z Krakowa, gdzie jest przepaść (czytaj wyrównał), a następnie Maciej Górski pchnął ich w otchłań (czytaj strzelił na 4:3).
Coś się w Cracovii zacięło. Nie działa i to tak, że widać z Alaski. Miało być tak pięknie, a nie wiadomo, co w ogóle będzie…
Resovia – Cracovia 4:3
Kwiecień 14′, Vieira 30′, Bondarenko 53′, Górski 84′ – Siplak 28′ i 37′, Konoplanka 45′ z karnego
CZYTAJ WIĘCEJ O EKSTRAKLASIE:
- Podwyżki uderzą w ligę. Kluby szukają dodatkowych milionów
- Hokus Pontus. Jak Almqvist zaczarował Szczecin
- Gorgon: Był wielki strach, że to wszystko skończy się kalectwem
foto. Newspix