W trakcie meczu Lecha Poznań z Legią Warszawa kibice gospodarzy rzucali przedmiotami w zawodników gości. – Powiedziałem wprost, że nie będę kontynuował gry w takich warunkach. Mogłem dostać w głowę, ale nie chodziło tylko o mnie, a o wszystkich zawodników będących na boisku. Także o piłkarzy Lecha – mówi Kacper Tobiasz w rozmowie z TVP Sport.
Mecz Lecha z Legią zakończył się bezbramkowym remisem. Emocji na stadionie przy Bułgarskiej jednak nie brakowało – legioniści często byli karani przez sędziego Lasyka żółtymi kartkami, ostatecznie z boiska wyleciał Artur Jędrzejczyk. W drugiej połowie z sektora najbardziej zagorzałych kibiców Kolejorza leciały przedmioty – zapaliczki, butelki. Kacper Tobiasz pokazywał sędziemu Lasykowi przedmioty i dyskutował z arbiter.
– Powiedziałem wprost, że nie będę kontynuował gry w takich warunkach. Mogłem dostać w głowę, ale nie chodziło tylko o mnie, a o wszystkich zawodników będących na boisku. Także o piłkarzy Lecha – wyjaśnił golkiper Legii w rozmowie z portalem TVP Sport.
Fani Kolejorza skandowali też w kierunku golkipera gości obraźliwe hasła. Ten odpowiedział pokazaniem im “eLki”. – Na pytanie o to, czy miejscowi reagowali złością na prowokacje bramkarza, ten odpowiada: – Prowokowałem… Zupełnie tego nie robiłem, za to w ten sposób funkcjonowali kibice Lecha, którzy jako pierwsi zaczęli kierować wyzwiska w moim kierunku. Na pewno nie podobała im się moja gra na czas. Z czasem zaczęły latać butelki. Jeśli ktoś będzie próbował mnie obwiniać, to raczej nie będzie mowy o najmądrzejszej osobie.
Po ostatnim gwizdku Tobiasz przez dłuższą chwilę dyskutował z lechitami. Jak wyjaśnił – chodziło między innymi o fruwające nad jego głową przedmioty. – Barry Douglas narzekał, że wyrzucałem butelki poza boisko. To ciekawe spostrzeżenie… Z kolei Filip Bednarek pogratulował meczu i stwierdził, że dobrze, że nie dostałem żadną “małpką”, bo mogłoby się to źle skończyć. Bramkarzowi Lecha dziękuję. Barry’emu już nie za bardzo – mówi.
WIĘCEJ O MECZU LECHA Z LEGIĄ: