Trener Rakowa Częstochowa na konferencji prasowej po meczu z Widzewem Łódź zabrał głos w sprawie jednej z kontrowersyjnych decyzji sędziego.
Chodziło o potencjalny faul na Ivim Lopezie w 47. minucie spotkania. Wówczas Martin Kreuzriegler nadepnął na stopę Iviego Lopeza w polu karnym. Szkoleniowiec „Medalików” był mocno poirytowany brakiem rzutu karnego w tamtej sytuacji.
– To był ewidentny faul w polu karnym. Tyle nas uczą o różnych zachowaniach i takich właśnie stemplach. Nie wiem, po co są te wszystkie szkolenia i VAR-y, skoro gdy taka sytuacja ma już miejsce, to i tak nie jest respektowana. Inaczej szkolą nas, a inaczej gwiżdże sędzia. To jest taki kogel-mogel, że już nie wiadomo, o co chodzi. Szczególnie że przy takich akcjach dostępny jest VAR, który powinien wtedy interweniować. Mam nadzieję, że kiedyś to sędziowskie szczęście odda nam, to co nasze – stwierdził Papszun.
– Ale podkreślam, to tylko dodatkowy aspekt. Zagraliśmy niezły mecz, ale byliśmy mocno nieskuteczni. Musimy być o wiele lepsi pod tym względem, jeżeli chcemy regularnie punktować. Dziś stworzyliśmy sobie wystarczająco dużo sytuacji, aby móc strzelić jedną lub więcej bramek – dodał szkoleniowiec.
CZYTAJ WIĘCEJ O RAKOWIE CZĘSTOCHOWA:
- Raków pudłował i nie wskoczył na fotel lidera
- Piasecki: Napastnik w Rakowie ma dużo więcej zadań niż tylko strzelanie goli
- Gwiezdne Wojny w polskiej piłce. Stal, Resovia, Cracovia i szpiegowskie drony
Fot. 400mm.pl