Reklama

Eurobasket. Polacy pokonali gospodarzy turnieju!

Kacper Marciniak

Autor:Kacper Marciniak

02 września 2022, 20:06 • 3 min czytania 13 komentarzy

Czesi mieli wiele argumentów po swojej stronie. Zawodników, którzy znają smak gry w NBA. Status jednego z gospodarzy turnieju. Wyższą pozycję w rankingu Międzynarodowej Federacji Koszykówki. To wszystko nie miało jednak dzisiaj większego znaczenia. Bo Polacy pokonali w Pradze swoich sąsiadów 99:84! Lepszego początku Eurobasketu nasz zespół nie mógł sobie wymarzyć.  

Eurobasket. Polacy pokonali gospodarzy turnieju!

Jak reprezentacja Polski wypadała w przygotowaniach do mistrzostw Europy? Mieliśmy mecze gorsze, jak wysoką porażkę (60:88!) z Ukrainą. Ale też lepsze – bo zdarzyło nam się pokonać mocną Turcję czy Gruzję, która w składzie paru solidnych zawodników. To pozwalało nam myśleć, że w Eurobaskecie nasi koszykarze też dopiszą do swojego konta parę zwycięstw. Szczególnie że grupa do tragicznych nie należy.

Polacy mieli w “rozkładzie jazdy” Czechów, Finlandię, Izrael, Holandię oraz Serbię. Z góry należało zatem dopisać jedną porażkę – bo drużyna Nikoli Jokicia, dwukrotnego MVP NBA, jest dla Biało-Czerwonych po prostu za mocna. Inaczej to wygląda w przypadku Holendrów – być może najsłabszej ekipy, która wywalczyła bilet na Eurobasket. Z nimi akurat musimy wygrać.

Orlen baner

Finlandia, Izrael oraz Czechy – te drużyny należało natomiast określić mianem “europejskich średniaków”. Ale średniaków mających w składzie gwiazdy, takie jak Lauri Markkanen, Deni Avdija i Tomas Satoransky. Na papierze Biało-Czerwoni nie mogli czuć się faworytami w starciu z żadną z tych ekip.

Reklama

Ale też nie musieli składać broni. I dzisiaj tego nie zrobili.

Optymistyczny początek

Zagra czy nie zagra? Takie pytanie mógł zadawać sobie polski sztab przed spotkaniem z Czechami. Do ostatnich chwil nie było bowiem pewne, czy lider Czechów, wspomniany Satoransky (grał wiele lat w NBA, obecnie broni barw Barcelony), wyleczy na czas kontuzję. Ostatecznie okazało się, że owszem, rozgrywający jest gotowy, aby wyjść na boisko.

To nie była dobra informacja. Ale Biało-Czerwoni nie wyglądali na przejętych – bo znakomicie weszli w mecz. Pochwalić mogliśmy przede wszystkim naszych liderów – Mateusza Ponitkę oraz AJ Slaughtera. Obaj łatwo zdobywali punkty, a także potrafili znaleźć kolegów na wolnych pozycjach. Solidnie na tle podkoszowych Czechów wyglądał też Olek Balcerowski.

Po pierwszej kwarcie nasz zespół prowadził 29:18. Ale niestety długo nie utrzymał przewagi. Czesi zaczęli trafiać rzuty za trzy i coraz bardziej komfortowo czuli się pod naszym koszem. W obozie Polaków przestała kleić się natomiast gra w ofensywie – ratowały nas pojedyncze przebłyski, choćby Michała Sokołowskiego, który zanotował dwie trójki w krótkim czasie. Po dwudziestu minutach zamiast wysokiej przewagi mieliśmy zatem remis (46:46).

Ponitka i Slaughter lepsi do gwiazd

Pesymiści mogli być zdania, że Czesi już nas mają. Że lada moment przejmą kontrole nad boiskowymi wydarzeniami. Ale trzecia kwarta przyniosła przebudzenie Biało-Czerwonych. Świetne momenty miał Balcerowski, w swoim stylu w akcjach indywidualnych punkty zdobywał Slaughter, a Ponitka potrafił – w stylu rozgrywającego – kreować grę w ataku. Docenić należało też solidną defensywę naszego zespołu. To wszystko miało wpływ na to, że Polacy do ostatniej kwarty przystąpili z zapasem sześciu oczek (69:63).

Jaki mieliśmy pomysł, aby go utrzymać? Ten sam co wcześniej. Piłkę otrzymywali Slaughter i Ponitka, a potem robili z niej użytek. Pierwszy trafił trójkę przy stanie 84:79, a drugi przy 87:81. To praktycznie zamknęło mecz. Czesi mieli kilku zawodników, którzy grają lub grali w NBA (nie tylko Satoransky, ale też Vit Krejci czy Jan Vesely), ale to wspomniana dwójka Biało-Czerwonych była dziś najlepsza na boisku.

Reklama

Wspomnieć trzeba też o Igorze Milicicu – tak dobrego meczu pod jego wodzą reprezentacja Polski jeszcze nie zagrała. Postawa liderów oczywiście szczególnie rzucała się w oczy, ale nie należy zapominać o defensywie czy niewielkiej liczbie strat w ataku. A to elementy, nad którymi chorwacki szkoleniowiec na pewno ze swoim zespołem pracował.

Już jutro reprezentacja Polski rozegra kolejny mecz w grupie D, z Finlandią. Początek o godzinie 14:00.

Czechy – Polska 84:99 (18:29, 28:17, 17:23, 21:30)

Polska: Ponitka 26, Slaughter 23, Balcerowski 14, Sokołowski 12, Michalak 10, Cel 4, Garbacz 3, Schenk 3, Zyskowski 2, Olejniczak 2, Dziewa.

Fot. Newspix.pl

Na Weszło chętnie przedstawia postacie, które jeszcze nie są na topie, ale wkrótce będą. Lubi też przeprowadzać wywiady, byle ciekawe - i dla czytelnika, i dla niego. Nie chodzi spać przed północą jak Cristiano czy LeBron, ale wciąż utrzymuje, że jego zajawką jest zdrowy styl życia. Za dzieciaka grywał najpierw w piłkę, a potem w kosza. Nieco lepiej radził sobie w tej drugiej dyscyplinie, ale podobno i tak zawsze chciał być dziennikarzem. A jaką jest osobą? Momentami nawet zbyt energiczną.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Trela: Licencyjna fikcja. Ale czy z luzowaniem dostępu do zawodu trenera należy walczyć?

Michał Trela
2
Trela: Licencyjna fikcja. Ale czy z luzowaniem dostępu do zawodu trenera należy walczyć?
Boks

Usykowi może brakować centymetrów, ale nie pięściarskiej klasy [KOMENTARZ]

Szymon Szczepanik
6
Usykowi może brakować centymetrów, ale nie pięściarskiej klasy [KOMENTARZ]

Inne sporty

Komentarze

13 komentarzy

Loading...