Czesi mieli wiele argumentów po swojej stronie. Zawodników, którzy znają smak gry w NBA. Status jednego z gospodarzy turnieju. Wyższą pozycję w rankingu Międzynarodowej Federacji Koszykówki. To wszystko nie miało jednak dzisiaj większego znaczenia. Bo Polacy pokonali w Pradze swoich sąsiadów 99:84! Lepszego początku Eurobasketu nasz zespół nie mógł sobie wymarzyć.
Jak reprezentacja Polski wypadała w przygotowaniach do mistrzostw Europy? Mieliśmy mecze gorsze, jak wysoką porażkę (60:88!) z Ukrainą. Ale też lepsze – bo zdarzyło nam się pokonać mocną Turcję czy Gruzję, która w składzie paru solidnych zawodników. To pozwalało nam myśleć, że w Eurobaskecie nasi koszykarze też dopiszą do swojego konta parę zwycięstw. Szczególnie że grupa do tragicznych nie należy.
Polacy mieli w “rozkładzie jazdy” Czechów, Finlandię, Izrael, Holandię oraz Serbię. Z góry należało zatem dopisać jedną porażkę – bo drużyna Nikoli Jokicia, dwukrotnego MVP NBA, jest dla Biało-Czerwonych po prostu za mocna. Inaczej to wygląda w przypadku Holendrów – być może najsłabszej ekipy, która wywalczyła bilet na Eurobasket. Z nimi akurat musimy wygrać.
Finlandia, Izrael oraz Czechy – te drużyny należało natomiast określić mianem “europejskich średniaków”. Ale średniaków mających w składzie gwiazdy, takie jak Lauri Markkanen, Deni Avdija i Tomas Satoransky. Na papierze Biało-Czerwoni nie mogli czuć się faworytami w starciu z żadną z tych ekip.
Ale też nie musieli składać broni. I dzisiaj tego nie zrobili.
Optymistyczny początek
Zagra czy nie zagra? Takie pytanie mógł zadawać sobie polski sztab przed spotkaniem z Czechami. Do ostatnich chwil nie było bowiem pewne, czy lider Czechów, wspomniany Satoransky (grał wiele lat w NBA, obecnie broni barw Barcelony), wyleczy na czas kontuzję. Ostatecznie okazało się, że owszem, rozgrywający jest gotowy, aby wyjść na boisko.
To nie była dobra informacja. Ale Biało-Czerwoni nie wyglądali na przejętych – bo znakomicie weszli w mecz. Pochwalić mogliśmy przede wszystkim naszych liderów – Mateusza Ponitkę oraz AJ Slaughtera. Obaj łatwo zdobywali punkty, a także potrafili znaleźć kolegów na wolnych pozycjach. Solidnie na tle podkoszowych Czechów wyglądał też Olek Balcerowski.
Po pierwszej kwarcie nasz zespół prowadził 29:18. Ale niestety długo nie utrzymał przewagi. Czesi zaczęli trafiać rzuty za trzy i coraz bardziej komfortowo czuli się pod naszym koszem. W obozie Polaków przestała kleić się natomiast gra w ofensywie – ratowały nas pojedyncze przebłyski, choćby Michała Sokołowskiego, który zanotował dwie trójki w krótkim czasie. Po dwudziestu minutach zamiast wysokiej przewagi mieliśmy zatem remis (46:46).
Ponitka i Slaughter lepsi do gwiazd
Pesymiści mogli być zdania, że Czesi już nas mają. Że lada moment przejmą kontrole nad boiskowymi wydarzeniami. Ale trzecia kwarta przyniosła przebudzenie Biało-Czerwonych. Świetne momenty miał Balcerowski, w swoim stylu w akcjach indywidualnych punkty zdobywał Slaughter, a Ponitka potrafił – w stylu rozgrywającego – kreować grę w ataku. Docenić należało też solidną defensywę naszego zespołu. To wszystko miało wpływ na to, że Polacy do ostatniej kwarty przystąpili z zapasem sześciu oczek (69:63).
Jaki mieliśmy pomysł, aby go utrzymać? Ten sam co wcześniej. Piłkę otrzymywali Slaughter i Ponitka, a potem robili z niej użytek. Pierwszy trafił trójkę przy stanie 84:79, a drugi przy 87:81. To praktycznie zamknęło mecz. Czesi mieli kilku zawodników, którzy grają lub grali w NBA (nie tylko Satoransky, ale też Vit Krejci czy Jan Vesely), ale to wspomniana dwójka Biało-Czerwonych była dziś najlepsza na boisku.
Wspomnieć trzeba też o Igorze Milicicu – tak dobrego meczu pod jego wodzą reprezentacja Polski jeszcze nie zagrała. Postawa liderów oczywiście szczególnie rzucała się w oczy, ale nie należy zapominać o defensywie czy niewielkiej liczbie strat w ataku. A to elementy, nad którymi chorwacki szkoleniowiec na pewno ze swoim zespołem pracował.
Już jutro reprezentacja Polski rozegra kolejny mecz w grupie D, z Finlandią. Początek o godzinie 14:00.
Czechy – Polska 84:99 (18:29, 28:17, 17:23, 21:30)
Polska: Ponitka 26, Slaughter 23, Balcerowski 14, Sokołowski 12, Michalak 10, Cel 4, Garbacz 3, Schenk 3, Zyskowski 2, Olejniczak 2, Dziewa.
Fot. Newspix.pl