Reklama

Uzupełnienie kadry, a może ktoś więcej? Mateusz Żukowski w Lechu Poznań

redakcja

Autor:redakcja

30 sierpnia 2022, 14:48 • 7 min czytania 27 komentarzy

Mateusz Żukowski trafił do Lecha Poznań na zasadzie rocznego wypożyczenia z opcją wykupu. Wypada się zatem zastanowić, co piłkarz Glasgow Rangers może właściwie dać „Kolejorzowi”. W tej chwili trudno sobie wyobrazić, by w układance Johna van den Broma Żukowski miał być kimś więcej, niż tylko zapchajdziurą. Ale może to jedynie pozory?

Uzupełnienie kadry, a może ktoś więcej? Mateusz Żukowski w Lechu Poznań

Przeanalizujmy.

Przegrana rywalizacja w Szkocji

Zacząć wypada od krótkiego podsumowania dotychczasowego pobytu Żukowskiego w Szkocji. Krótkiego, bo i nie ma specjalnie o czym gadać.

Zimą 2022 roku młodzieżowy reprezentant Polski został wykupiony przez Rangersów z Lechii Gdańsk za około 600 tysięcy euro. Od tego czasu rozegrał summa summarum jeden mecz w pierwszym zespole The Gers. Pojawił się na murawie w 1/8 finału Pucharu Szkocji przeciwko czwartoligowemu Annan Athletic. Poza tym rzadko zdarzało mu się nawet siadać na ławce. A trzeba pamiętać, że runda wiosenna sezonu 2021/22 była dla Rangersów wyjątkowo wymagająca. Drużyna tradycyjnie biła się w lidze z Celtikiem o mistrzostwo kraju, ostatecznie przegrywając ten wyścig, a także dotarła do finału Ligi Europy (porażka), finału Pucharu Szkocji (zwycięstwo) i półfinału Pucharu Ligi. Niestety, zanim Polak zdążył w ogóle na poważnie zaistnieć w drużynie i pomóc jej w tym napiętym okresie, nabawił się kontuzji. A inna sprawa, że konkurencję miał nie byle jaką. Na prawej obronie w ekipie The Gers występuje wszak James Tavernier. Lider, kapitan i gwiazda. Jeśli chodzi obsadę prawego skrzydła, van Bronckhorst również ma do dyspozycji paru niezłych zawodników. Trudno się przebić w takim towarzystwie.

Reklama

Szkockie media nie rozpaczają przesadnie nad odejściem Żukowskiego. – Manager postanowił przesunąć do pierwszej drużyny młodego Adama Devine’a. To on będzie opcją rezerwową dla Jamesa Taverniera w sezonie 2022/23 – przekonuje Saikat Mandal z „Ibrox News”. Jordan Campbell z „The Athletic” pisze natomiast:Żukowski spadł w klubowej hierarchii za 19-letniego Devine’a, który prawdopodobnie otrzyma wkrótce propozycję nowego kontraktu. Wspomniany dwukrotnie Devine jest postrzegany jako „klon” Nathana Pattersona, którego pół roku temu Rangersi sprzedali za 15 milionów euro do Evertonu.

Trudne dzieciństwo

No dobrze, tyle o szkockim etapie kariery Żukowskiego.

Jak jego losy toczyły się na krajowym podwórku? Zawodnik w wieku czternastu lat przeniósł się z Pogoni Lębork do Lechii Gdańsk. O jego piłkarskich początkach opowiadał nam trener Andrzej Małecki. – Powiem szczerze, piłka nożna uratowała jego rodzinie życie. W ich domu nie było najciekawiej. Sytuacja była taka, że rodzice często się kłócili, ojciec był agresywny, a Mateusz był tego świadkiem. To wszystko pozostaje w psychice dziecka. Mówię o tym, bo Mateusz się z tym nie kryje. Jeśli na boisku spotykał się z agresją ze strony przeciwnika, od razu chciał się zrewanżować.

Pierwszy trener: Mateusz Żukowski

Mateusz jako dziecko może nie był zbyt wysoki, ale był bardzo silny fizycznie. Od razu było widać, że ma dobre uderzenie z prostego podbicia, nie miał słabszej nogi, a także był bardzo waleczny na boisku. Był nieustępliwy i twardy na murawie, natomiast poza nim nie było z nim kłopotów. Różni zawodnicy się trafiali, czasami ktoś coś odburknął pod nosem, a jemu nie zdarzyło się, żeby mi odpyskował, czy coś. Od początku grał na obronie, ale to nie przeszkadzało mu w zostaniu… królem strzelców ligi. Większość bramek zdobywał po stałych fragmentach gry, dobrze grał głową. Pamiętam, że w Lęborku zorganizowano kiedyś „Dzień Dziecka” dla najmłodszych. Zawodnicy Pogoni brali udział w festynie dla dzieci, bodajże zorganizowano konkurs rzutów karnych, który wygrał. Piłkarze z pierwszego zespołu byli zaskoczeni, że młody chłopak ma tak mocne uderzenie – wspominał Małecki.

Wyróżniającym się juniorem z Lęborka zainteresowały się największe polskie kluby. Nie tylko z północnej części kraju. – Na nasze spotkania przyjeżdżali różni skauci. Mateusz pojechał na testy do Legii Warszawa, wypadł bardzo pozytywnie, tylko że legioniści ściągali wówczas zawodników z całej Polski. Wiedziałem, że jego mamy nie stać na to, żeby utrzymywać go w stolicy. Wziąłem go na rozmowę i powiedział mi, że w sumie było fajnie, ale nie czuł się najlepiej, bo nikogo nie znał. W Legii chcieli, żeby w lipcu zjawił się na pierwszym treningu, natomiast klub nie zadbał o kwestie pozasportowe, a Lechia cały czas dawała sygnały, że go chce. Osobiście zawiozłem go na testy do Gdańska. Klub był na tak, on sam też czuł się lepiej, bo znał niektórych chłopaków i przede wszystkim – z Lęborka do Gdańska jest zdecydowanie bliżej, niż do Warszawy – dodał Małecki. – Od razu ustaliliśmy z Lechią, że jeżeli mama Mateusza ma płacić za jego pobyt w Gdańsku, to ją po prostu na to nie stać, więc to klub musi wziąć na siebie cały ciężar utrzymania zawodnika.

Reklama

„Mateusza traktowałem jak swojego syna”

Andrzej Małecki

Tym sposobem Żukowski wylądował w Lechii.

O swoich niełatwych doświadczeniach piłkarz opowiedział na antenie „Radia Gdańsk”. – Zawsze mówiłem sobie, że chcę pomóc rodzinie i dzięki piłce stanąć na nogi, żeby było nam lepiej w życiu. Dlatego daję z siebie zawsze sto procent i myślę tylko o piłce, bo wiem, ile mi dała. Cieszę się z tego, że gram i mogę pomagać rodzinie. […] Mama jest po czterech operacjach. Ja nie lubię do tego wracać, mama często to robi i zaczyna płakać. Staram się ją wyciągać z tego, żeby już nie wracała. Mam też dwóch braci, którzy przez ojca zboczyli z toru, zeszli na złą drogę. Staram się też im pomagać, żeby wrócili na dobrą.

Wzloty i upadki w Lechii

W pierwszym zespole biało-zielonych Żukowski zadebiutował w grudniu 2017 roku. Adam Owen wpuścił go na kilkadziesiąt sekund w starciu z Sandecją Nowy Sącz. Kolejną szansę do zaprezentowania swoich możliwości szesnastoletni wówczas piłkarz otrzymał już od Piotra Stokowca, w finałowej kolejce sezonu 2017/18. Spędził na boisku niespełna godzinę, a przeciwnikiem Lechii ponownie była Sandecja. Stokowiec umieścił Żukowskiego na szpicy.

W kolejnej kampanii ligowej nastolatek także zaistniał, przede wszystkim w rundzie finałowej. Walczący o mistrzowski tytuł gdańszczanie mieli wtedy trochę kadrowych kłopotów, no i w efekcie Stokowiec obdarzył Żukowskiego pewną dozą zaufania. Aczkolwiek trudno było stwierdzić, jaki konkretnie jest pomysł trenera na młodego zawodnika. Mateusz wchodził bowiem na końcówki, często przy niekorzystnym wyniku. Czasami grał drugiego napastnika, czasami występował na lewym bądź prawym skrzydle. Trochę pomieszanie z poplątaniem. Nie pomogło mu też wypożyczenie do Chojniczanki Chojnice. – Miałem na początku żal do trenera Stokowca, że wpuszczał go na boisko na ostatnie kilka minut, jeszcze jak drużyna przegrywała, to co on miał zrobić? W sezonie 2019/20 został wypożyczony na ogranie do pierwszoligowej Chojniczanki Chojnice, jednakże tam miał słabszy okres – wprost ocenił trener Małecki.

Sezon 2020/21? Żukowski zanotował aż 16 występów w Ekstraklasie. Niby sporo, ale jeśli spojrzeć na minuty, to wyszło ich zaledwie 216. Przełamanie nadeszło dopiero w następnych rozgrywkach. Trochę z braku laku, ale Żukowski przebił się do wyjściowej jedenastki Lechii jako prawy obrońca. Jego pozycji w zespole nie osłabiła też zmiana trenera. Ba, Tomasz Kaczmarek stawiał na Mateusza chyba jeszcze odważniej, niż wcześniej Stokowiec.

Wokół Żukowskiego zrobiło się głośno.

Trafił do bramki w starciach z Cracovią i Radomiakiem. Zdawał się świetnie łączyć solidną grę w destrukcji z dużą aktywnością w ofensywie. No ale ligowi rywale dość szybko się go nauczyli. Efekt? Dwa dramatyczne występy z rzędu. Najpierw w starciu ze Stalą Mielec (3:3), potem Pogonią Szczecin (1:5).

– Najbliższy czas jest dla niego wyzwaniem. Dziś dostał najtrudniejsze zadanie, na które w defensywie nie był gotowy, a my jako zespół nie byliśmy gotowi, by mu pomóc. Chciałem, żeby zagrał w Szczecinie, bo wierzę w tego chłopaka. Oczywiście błędy są częścią futbolu, ale prawda jest taka, że mieliśmy spory problem z pozycją młodzieżowca. Cóż, takie podjąłem decyzje. Rzuciłem Mateusza na bardzo głęboką wodę, ale wiem, że on z tego wyjdzie – przyznał Kaczmarek.

Żukowski, czyli zagadka

Czy Mateusz Żukowski jest dzisiaj lepszym piłkarzem, niż jesienią 2021 roku? Trudno to w zasadzie stwierdzić. Na palcach jednej ręki można policzyć jego występy po feralnych wpadkach ze Stalą i Pogonią. 21-latek wciąż musi potwierdzić, że faktycznie drzemie w nim olbrzymi potencjał. Jeśli chodzi o grę do przodu, miał za czasów gry w Lechii sporo do zaoferowania, natomiast w defensywie zachowywał się niekiedy koszmarnie. Popełniał szkolne błędy.

Na razie trudno zakładać, by miał się przydać Lechowi Poznań jako ktoś więcej, niż po prostu ambitny zmiennik. Podstawowym prawym obrońcą „Kolejorza” jest bowiem Joel Pereira, piłkarz o ugruntowanej pozycji w klubie i w ogóle wyróżniająca się postać całej Ekstraklasy. Oczywiście John van den Brom ma również do dyspozycji Alana Czerwińskiego, ale ze zdrowiem byłego piłkarza Zagłębia Lubin bywa różnie (obecnie leczy uraz), a poza tym w wyjątkowych okolicznościach jest on również wykorzystywany jako środkowy defensor. Nie można też wykluczyć, że w Lechu widzą w Żukowskim materiał na skrzydłowego, tak jak to długo oceniał Stokowiec. Ale to już chyba w karierze wychowanka Pogoni Lębork etap definitywnie zamknięty.

Summa summarum, wypożyczenie Żukowskiego to na pewno nie jest ruch typu: game-changer. Ot, uzupełnienie składu. No ale terminarz rundy jesiennej jest tak napięty, że zawsze lepiej tego Żukowskiego w zanadrzu mieć, niż nie mieć.

CZYTAJ WIĘCEJ O LECHU POZNAŃ:

fot. NewsPix.pl

Najnowsze

Ekstraklasa

Komentarze

27 komentarzy

Loading...