Czy w Górniku Zabrze kiedykolwiek będzie normalnie? Od czasu do czasu zadajemy sobie to pytanie i z przykrością stwierdzamy, że za każdym razem odpowiedź jest przecząca. Bo Górnik to po prostu nie jest klub funkcjonujący na zdrowych zasadach. I dopóki nie zmieni się model zarządzania, z wiodącą rolą prezydent miasta, dopóty zabrzański cyrk będzie trwał. Dzisiaj ekipa z Górnego Śląska poinformowała o rozstaniu z prezesem Arkadiuszem Szymankiem. Udało mu się wytrwać na stołku nieco ponad pół roku.
Przeszło 300 dni. W zabrzańskich realiach to w sumie i tak solidny rezultat.
Wojna prezesa z trenerem
Dlaczego cała historia jest aż tak kuriozalna?
Cóż, przypomnijmy niedawne pożegnanie Jana Urbana z Górnikiem, którego kulisy odsłonił „Przegląd Sportowy”. To właśnie Arkadiusz Szymanek pragnął rozstania z trenerem, które wzbudziło tak wielkie oburzenie wśród kibiców z Zabrza. Jakkolwiek jednak na tę decyzję nie spojrzymy, Szymanek miał do niej prawo z uwagi na pełnioną funkcję. Panowie nie potrafili się bowiem dogadać w wielu kwestiach. Choćby transferowych. Urban oczekiwał na przykład, że każdy zawodnik przed zawarciem ostatecznego porozumienia będzie obserwowany na żywo, co spowalniało ruchy Górnika na rynku. Koniec końców Szymanek uzyskał zgodę na zmianę szkoleniowca. Prezydent miasta Małgorzata Mańka-Szulik z akceptacją kiwnęła głową. Urban ustalił zatem warunki odejścia, a Szymanek ruszył na poszukiwania nowego trenera. Dogadał się z Michalem Gasparikiem – byłym piłkarzem Górnika, obecnie szkoleniowcem Spartaka Trnava.
Podczas swojej następnej wizyty w ratuszu prezes usłyszał jednak ku swemu zdumieniu, że Jan Urban… zostaje w klubie. Ot, kaprys pani prezydent. Choć prezesowi wydawało się, że wszystko zostało już uzgodnione, kierowniczka zabrzańskiego magistratu zwyczajnie zmieniła zdanie. Naturalnie na taką sytuację Szymanek zgodzić się nie mógł – byłby skompromitowany jako szef klubu w oczach trenera, drużyny i w ogóle całego otoczenia Górnika. Złożył zatem rezygnację, a Mańka-Szulik stanęła przed dylematem – trener czy prezes? Wydawało się dość oczywiste, że postawi w tych okolicznościach na Urbana, niekwestionowaną legendę klubu. W międzyczasie Lukas Podolski dał jednak wyraźnie do zrozumienia, że on stoi po stronie prezesa. A skoro Podolski, to również Torcida.
Urban nie miał tak potężnych sojuszników, więc poleciał.
Caryca z Zabrza. Czy Górnik służy do wygrywania wyborów?
Kolejna zmiana prezesa
A teraz poleciał także Szymanek. Ledwie kilka tygodni temu wygrał wojenkę z Janem Urbanem, lecz było to – jak widać – pyrrusowe zwycięstwo. Szymanek wyszedł bowiem na gościa, który skrzywdził legendę zabrzańskiego klubu, na dłuższą metę niczego nie zyskując. Nie umocnił własnej pozycji, nie miał na to szans.
– Górnik jest chyba jedynym klubem na świecie, gdzie jest większa rotacja na stołku prezesa niż na stołku trenerskim – żartował w rozmowie z nami Łukasz Mazur. Faktycznie, od kiedy Górnik został przejęty przez miasto, nie zaznał stabilizacji na kierowniczym stanowisku.
Lista prezesów wygląda następująco:
- Tomasz Młynarczyk (2011) – 216 dni,
- Artur Jankowski (2011-14) – 848 dni,
- Zbigniew Waśkiewicz (2014) – 144 dni,
- wakat (2014-15) – 397 dni,
- Marek Pałus (2015-16) – 286 dni,
- Bartosz Sarnowski (2016-19) – 1118 dni,
- wakat (2019-20) – 222 dni,
- Dariusz Czernik (2020-21) – 581 dni,
- wakat – (2021-22) – 153 dni,
- Arkadiusz Szymanek – od 31 stycznia 2022
Współpraca z wszechwładną prezydent miasta chyba nie należy do najłatwiejszych. Swego czasu sytuację w Górniku podsumowaliśmy tak: „Zwolnienie Jana Urbana soczewkowo obrazuje problem Górnika Zabrze. Klubu, w którym wpływy górują nad merytoryką. Miejsca, gdzie nie rozlicza się pracowników z pracy, a z nastrojów wokół klubu. Organizacji, która nie zmienia sposobu działania. Zmienia ludzi. Poświęca ich. Rzuca na pożarcie”.
Czy coś się zmieni?
Na razie niewiele wskazuje na to, by Górnik miał w najbliższym czasie zacząć działać na zdrowszych regułach. Klub dręczą problemy strukturalne, wymiana prezesa X na prezesa Y zmieni niewiele. Jeśli kolejny będzie potulny, może ewentualnie przetrwać dłużej od Szymanka. Ale koniec końców – przepadnie.
Na łamach „Przeglądu Sportowego” o swoich odczuciach opowiedział Jan Urban. Widać, że dziś Górnik potrafi przeczołgać ludzi nawet najbardziej mu oddanych. – W Polsce można trenerowi skutecznie wybić piłkę z głowy. Przykre, szczególnie że w Zabrzu czułem się jak u siebie, bo przecież z Górnikiem spędziłem wiele lat jako piłkarz i sporo osiągnąłem, a na koniec dostałem kopniaka. Zabolało, ale tłumaczę sobie, że wyrzucili mnie ludzie, którzy nie chcieli ze mną pracować. Nie miałem na to wpływu, nie decydowały wyniki, jednak można było tę kwestię załatwić inaczej. Ale taki jest futbol – trzeba się mierzyć i radzić sobie z przykrymi sytuacjami. W czerwcu dostałem obuchem w głowę. […] To przykra sytuacja, ale nie będę teraz chodził, płakał i się skarżył. Dotąd niewiele wypowiadałem się w mediach w tej kwestii. Decyzję podjęły osoby, które widziały inny kierunek rozwoju dla Górnika, odmienny sposób budowania i funkcjonowania drużyny. To normalna rzecz w piłce. Spotykałem się z czymś takim, że przychodzi nowy prezes i chce się otoczyć swoimi ludźmi.
Cóż, jeśli kolejny prezes również będzie chciał się „otoczyć swoimi ludźmi”, to przed Górnikiem gorące tygodnie.
CZYTAJ WIĘCEJ O GÓRNIKU ZABRZE:
- „Socios Górnik” i Lukas Podolski pomogli w zakupie autokaru dla akademii
- Górnik Zabrze złoży skargę do Komisji Ligi na Legię
- Podolski odpowiedział kibicom Legii: – Słoiki, nauczcie się geografii
- Lukas Podolski: – VAR zabija futbol
- Kibice Legii nie odpuszczają Podolskiemu. Oprawa wymierzona w gwiazdę Górnika [ZDJĘCIA]
fot. NewsPix.pl