Reklama

25 strzałów, dwa słupki, gol i obroniony karny to za mało. Arka przegrała z Odrą

Szymon Piórek

Autor:Szymon Piórek

21 sierpnia 2022, 15:09 • 4 min czytania 13 komentarzy

Arka Gdynia nadal prezentuje fatalną skuteczność w tym sezonie. Mimo obronionego karnego i odrobionych strat gdynianie przegrali 1:2 z Odrą Opole po golu w doliczonym czasie gry. 

25 strzałów, dwa słupki, gol i obroniony karny to za mało. Arka przegrała z Odrą

Zarówno Arka, jak i Odra po ostatnich meczach mogły mieć powody do zadowolenia. Gdynianie w trzech poprzednich kolejkach zdobyli siedem punktów, natomiast opolanie zgarnęli cztery oczka, całą swoją dotychczasową zdobycz. Ambicje obu zespołów sięgają jednak wyżej, bowiem w poprzednim sezonie wystąpiły w barażach. To samo zauważył również szkoleniowiec Ryszard Tarasiewicz podczas przedmeczowej konferencji prasowej: – Jedno wiem na pewno, my i oni mamy deficyt punktowy.

Arka Gdynia – Odra Opole 1:1. Wysoka forma Krzepisza

Deficyt punktowy nie bierze się jednak znikąd. Arka ma ogromne problemy ze skutecznością. W sześciu dotychczasowych spotkaniach strzeliła tylko siedem goli. Przed starciem z Odrą arkowcy mieli piątą najgorszą ofensywę w lidze, co ciężko pojąć, jeśli w składzie znajdują się tacy piłkarze jak Adamczyk, Haydary, Czubak, Aleman, Żebrowski czy Kuzimski. Problemem opolan pozostaje natomiast obrona. Z 12 straconymi bramkami są najgorsi w lidze. Co mogło wyjść z równania słabego ataku z fatalną defensywą? Wiele stworzonych okazji. Niemal wszystkie zmarnowane.

Teoria znalazła potwierdzenie w rzeczywistości. Arka stwarzała sobie mnóstwo okazji bramkowych i przeważała, długo utrzymując się przy piłce. Szczególnie aktywny w ofensywie był Omran Haydary. Afgańczyk bez większych problemów potrafił minąć nawet kilku rywali. Kłopoty pojawiały się, gdy musiał celnie dograć piłkę kolegom. Jeśli w końcu mu się to udawało, dochodził element fatalnej skuteczności. Finalnie do przerwy gdynianie oddali 15 strzałów. Tylko jeden z nich był celny, po próbie z dystansu Huberta Adamczyka.

24-latek dużo lepiej czuje się w kreacji, o czym przekonał się na początku drugiej połowy Karol Czubak. Otrzymał doskonałe dośrodkowanie, ale z bliska strzelił w słupek. Kolejne marnowane okazje w końcu zaczęły się mścić. Do głosu doszli goście. Najgroźniejsi okazali się w kontrze. Bardzo dobrze po lewej stronie boiska na wahadle czuł się Jakub Szrek. Zawodnik, który za cztery dni będzie świętował 25. urodziny, najpierw wywalczył rzut karny, a chwilę później oddał fenomenalne uderzenie z dystansu. W obu przypadkach na wysokości zadania stanął Kacper Krzepisz.

Reklama

Bramkarz Arki, który od początku sezonu znajduje się w wysokiej formie, najpierw wybronił jedenastkę, sprokurowaną przez Mateusza Stępienia. Golkiper wyczuł miejsce uderzenia piłki z karnego przez Macieja Urbańczyka. Chwilę później w wielkim stylu, efektowną paradą zatrzymał lecącą w okienko bramki futbolówkę uderzoną przez Szreka zza szesnastki. Szczęście gdynian skończyło się wraz ze spełnieniem się popularnego powiedzenia: – Do trzech razy sztuka. Odra wykonała rzut rożny. Ponowione dośrodkowanie w wykonaniu wprowadzonego po przerwie Macieja Makuszewskiego trafiło do Mateusza Kamińskiego. Kapitan wygrał pojedynek powietrzny z Martinem Dobrotką, strzelając gola głową. Nawet interweniujący Krzepisz nie zdołał odbić piłki na tyle mocno, by wyleciała poza światło bramki.

4-procentowa skuteczność

Opolanie nie cieszyli się jednak długo z prowadzenia. Adamczyk przebojem i z dużym szczęściem wygrał dwie przebitki przed polem karnym gości, uderzając z bliska obok bezradnie interweniującego Dominika Kalinowskiego. Trafienie zadziałało pobudzająco na miejscowych. Zupełnie zepchnęli Odrę do defensywy. Momentami podopieczni Piotra Plewni bronili się całą drużyną w polu karnym. Wtedy Arka próbowała szczęścia z dystansu. W niedzielę sprzyjało ono opolanom, bowiem próba Janusza Gola zatrzymała się na słupku, a Adamczyka przeszła obok bramki. Finalnie mimo oddanych 25 strzałów przez gdynian tylko dwa były celne, a jeden został zamieniony na bramkę. 4-procentowa skuteczność to wynik fatalny dla drużyny aspirującej do Ekstraklasy.

I jeszcze przed końcem zemściła się na Arce. Ani przestrzelony karny, ani stracony gol nie zabił ducha w Odrze, która przetrzymała napór rywali i wyprowadziła decydujący cios w doliczonym czasie gry. Michał Spychała przedarł się prawym skrzydłem, dograł w pole karne do Michala Kleca, który zdobył bramkę na wagę trzech punktów. Ponownie blisko skutecznej interwencji był Krzepisz, ale piłka przetoczyła się po jego rękawicy i po odbiciu się od słupka wylądowała w siatce.

Drugie zwycięstwo w trzech ostatnich meczach dają poczucie bezpieczeństwa Odrze. Po słabym początku wyszła ze strefy spadkowej i stopniowo pnie się w górę tabeli. Dla Arki porażka przed własną publicznością i to z opolanami, którzy w Gdyni nie wygrali od 1983 roku, to kolejny dowód na nierówną formę, za którą odpowiedzialność ponosi trener Tarasiewicz.

Arka Gdynia – Odra Opole 1:2 (0:0)

Reklama

Bramki: Adamczyk 70′ – Kamiński 66′, Klec 90+3′

WIĘCEJ O I LIDZE:

Fot. Newspix

Urodzony z piłką, a przynajmniej tak mówią wszyscy w rodzinie. Wspomnienia pierwszej koszulki są dość mgliste, ale raz po raz powtarzano, że był to trykot Micheala Owena z Liverpoolu przywieziony z saksów przez stryjka. Wychowany na opowieściach taty o Leszku Piszu i drużynie Legii Warszawa z lat 80. i 90. Były trzecioligowy zawodnik Startu Działdowo, który na rzecz dziennikarstwa zrezygnował z kopania się po czole. Od 19. roku życia związany z pisaniem. Najpierw w "Przeglądzie Sportowym", a teraz w"Weszło". Fan polskiej kopanej na różnych poziomach od Ekstraklasy do B-klasy, niemieckiego futbolu, piłkarskich opowieści historycznych i ciekawostek różnej maści.

Rozwiń

Najnowsze

1 liga

Komentarze

13 komentarzy

Loading...