Po 465 dniach duet Romelu Lukaku – Lautaro Martinez znowu straszy gości na Stadio Giuseppe Meazza, a koledzy im dzielnie sekundują. Inter Mediolan od dwóch zwycięstw zaczyna sezon Serie A. Spezia Calcio dostała lanie 0:3.
Piłka jest okrągła, bramki są dwie, a mecz trwa 90 minut, ale ani przez sekundę nie było wątpliwości, która drużyna mierzy w scudetto, a która w utrzymanie. Wśród przyjezdnych najdzielniej walczyć z przeznaczeniem próbował Bartłomiej Drągowski, tyle że nawet świetna dyspozycja Polaka nie wystarczyła Spezii do uzyskania korzystnego wyniku. Nerazzurri bez kłopotów podcięli skrzydła Aquilottim, czyli Orzełkom.
Inter Mediolan – Spezia Calcio 3:0
Na początek o Polakach, za którymi niełatwy wieczór. Arkadiusz Reca z bardzo dobrej strony pokazał się w spotkaniach przeciwko Como (Coppa Italia) i Empoli, ale jednak wicemistrzowie Włoch to zupełnie inny poziom. Skoro miejscowe media po ubiegłotygodniowej inauguracji porównywały 27-latka do rozpędzonego pociągu, w sobotę w kotle zabrakło węgla. Denzel Dumfries nie miał większych problemów z Recą. Nie ma o czym gadać, chyba że źle.
Jakub Kiwior dzielnie walczył z Lukaku, Martinezem, później z Joaquinem Correą i Edinem Dzeko, a roboty miał, co niemiara, bo przez większą część meczu pomocnicy i napastnicy nie potrafili utrzymać futbolówki z dala od własnej szesnastki, więc ta co chwilę wracała. Nie popisał się przy drugim golu Interu, kiedy wybił na oślep i skorzystał z tego Hakan Calhanoglu. Za to imponował skutecznością z piłką przy nodze – z 67 podań aż 66 dotarło do kolegów (98,5% celności). Tyle dobrego.
Zdecydowanie najkorzystniej zaprezentował się Drągowski. Tak, tak, to nie pomyłka. Wpuścił trzy bramki, ale gdyby nie Polak, Orzełki latałyby jeszcze niżej ze względu na obciążenie kolejnymi golami. Nasz bramkarz obronił pięć uderzeń Interu, a przy tych, co skończyły w siatce, nie zawinił. W tym sezonie Drągowski rozegrał dwa dobre spotkania i ewidentnie przez ten feralny rok we Fiorentinie nie zapomniał, co i jak. Można jedynie żałować, że musiał zrobić krok w tył i zamiast bić się o europejskie puchary, będzie szarpał się pozostanie w Serie A. Całe szczęście przynajmniej nie ciągnie drużyny na dno, a wręcz odwrotnie. Pomaga w utrzymaniu się na powierzchni.
Inter pokazał siłę
Tak naprawdę trudno krytykować ekipę z Ligurii za postawę w Mediolanie, bo zwyczajnie Inter pokazał, jak wielkim potencjałem dysponuje. Po pierwsze – w ataku. Najpierw Lukaku z Martinezem napoczęli rywali, a następnie weszli Correa z Dzeko, żeby ich dobić. O takiej czwórce napastników mogą marzyć w reszcie zespołów Serie A i to gigantyczna przewaga Nerazzurrich. Drużyna trenera Simone Inzaghiego oddała aż 19 strzałów, co dobitnie pokazuje, z czym musieli sobie radzić goście.
Po drugie, w obronie. Właściciel klubu Steve Zhang ostatecznie zamknął przed Milanem Skriniarem drzwi do transferu do Paris Saint-Germain, a trio ze Słowakiem, Stefanem De Vrijem i Alessandro Bastonim może szefowi przypominać mur chiński. W sobotę Spezia nie zdołała oddać celnego uderzenia na bramkę. Choćby jednego. Nie ma takiego strzelania i finito.
Inter nie miał najbardziej wymagających przeciwników na starcie ligi, ale przecież nie na takich przeszkodach można się wywalić i obić cztery litery. Nerazzurri wyszli z tego cało i w spokoju, z sześcioma punktami na koncie mogą sobie oglądać, co reszta chętnych do scudetto będzie wyczyniać w niedzielę i poniedziałek. Oni swoje zrobili.
Inter Mediolan – Spezia Calcio 3:0
Bramki: Martinez (35), Calhanoglu (52), Correa (82)
CZYTAJ WIĘCEJ O SERIE A:
- Serie A po polsku. Przed kim z naszych najlepsze perspektywy?
- 21 pytań przed startem nowego sezonu Serie A
- Maldini to już nie Capitano, a Direttore. Współtwórca dzieła sztuki zostaje w Milanie
foto. Newspix