W piątek Widzew Łódź podejmie przed własną publicznością Legię Warszawa. Szkoleniowiec beniaminka Ekstraklasy na konferencji prasowej podkreślał, że cała drużyna bardzo długo czekała i marzyła o starciu z „Wojskowymi”, które traktują jako wyzwanie.

– Nie możemy powiedzieć, że to jest mecz jak każdy inny, bo dobrze wiemy, jaka jest jego stawka, jaka jest historia obu klubów. Jednak te punkty nie zostaną pomnożone razy dwa, za każde spotkanie dostaje się zawsze trzy punkty. Czeka nas ciekawy, piłkarski mecz, bo i my, i Legia, to zespoły, które lubią mieć piłkę przy nodze. Spodziewamy się interesującego widowiska – zapowiada Niedźwiedź.
O motywacji zawodników: – Nie robimy nic w tym kierunku, żeby dodatkowo nakręcać zawodników. W zeszłym sezonie mieliśmy derby Łodzi i wygraliśmy je na wyjeździe, po wielu latach bez zwycięstwa. Jutro to będzie podobna sytuacja. Nie chcę mówić o tym meczu w kontekście presji czy ciśnienia, tylko możliwości. My mamy możliwość zmierzenia się z Legią, o czym wielu marzyło, wielu tego chciało. Teraz mamy takie spotkanie na wyciągnięcie ręki. To będzie mecz w charakterze okazji i wyzwania, a nie w charakterze przestraszenia się przeciwnika.
O rozstaniu z Mattią Montinim: – Już wcześniej rozmawialiśmy z Mattią, jasno sobie powiedzieliśmy, że będziemy szukać napastnika o innej charakterystyce. Mattia czuje się najlepiej jako drugi napastnik, on spełniał taką rolę, ale mieliśmy za mało meczów, żebyśmy go mogli w niej wykorzystać. To jest zawodnik z dobrą kreatywnością, otwartą głową, jednak w naszym systemie potrzebowaliśmy kogoś szybszego, wyższego, dobrze radzącego sobie w powietrzu, jak Jordi Sanchez.
WIĘCEJ O WIDZEWIE ŁÓDŹ:
- Stępiński: Czasem decyduje 10 centymetrów i zamiast być bohaterem, zawalasz
- Sebastian Madera: Marek Papszun jest najlepszym trenerem na świecie
- Galancie się pokazałeś, Widzewie. Witaj z powrotem w Ekstraklasie
- Jordi Sanchez: Doping na polskich stadionach jest fenomenalny
Fot. Newspix
Wygramy, bo Jahwe nad nami czuwa w meczach z Legionistami. Zawsze mieli z nami pod górkę i tym razem też dostaną po łbie. Po wygranym meczu, maca z czosnkiem i czysta koszerna wódeczka!
xDDDDDDDDDDDDDDDDD
Jak Legioniści mówią, że każdy na nich się mobilizuje – XDDDD zakompleksieńcy Legła XDDDD
Jak inni o tym mówią – od razu też jazdy
Masz kłopoty z wyrażaniem swoich myśli.
W każdej podstawówce jest pedagog który ci pomoże. A i pisownia nie najlepsza.
Jesteś ofiarą systemu oświaty. Jak ty skończyłeś podstawówkę?
Czytając te oderwane od rzeczywistości wypowiedzi, aż chciałoby się, żeby patronat nad Ekstraklasą objęła fundacja „Mam marzenie”
ty za to obejmujesz swoim opryszczkowym pyskiem każde podsuwane ci przyrodzenie.
Ten to ma marzenia. XD
Wiadomo każdy marzy o grze w Legii a jak nie może to przeciw Legii:)
cóż – jaki klub, takie marzenia
Roznica miedzy Legią i Widzewem jak widac olbrzymia. W Warszawie marzą o Lidze Mistrzow (bo mistrzostwo to obowiazek nie marzenie), a w Lodzi marza o meczu z Legią. Jaki klub – takie marzenia. A szkoda, bo Widzew – Legia jest wiekszym klasykiem niz Legia – Lech. Tu jest nienawisc obustronna, mozna powiedziec, ze to derbowy pojedynek, rywalizacja w miastach miedzy Lodzia a Warszawa, na jeden Widzew kibic Legii nie moze powiedziec „przyszliscie chamy…” bo tam znaja swoja wartosc, a jednak trener robi z nich jakichs lepszczy ze wsi, ktorzy skacza na wiesc o meczu z Legią. Oby sie Widzew odrodzil na dobre, bo takiej atmsofery wyczekiwania jak przed Widzew – Legia nie ma w Warszawie przed innymi rywalami. W Lodzi mysle, ze poza LKSem rowniez (oczywiscie w Warszawie gdyby byly derby z Polonia – rowniez). Widzew – Legia – to nawet brzmi jak klasyk.
To ze to największy klasyk i zarówno w Łodzi i Warszawie się niego czeka to prawda.
Pamiętam jak przeszło dwadzieścia lat temu tata zabrał mnie na pierwszy w moim życiu mecz Widzewa. Cholernie się wtedy bałem, pierwszy raz w życiu widziałem tyle ludzi w jednym miejscu, taki chaos, wszyscy dookoła krzyczą :). Mimo wszystko to było cudowne przeżycie, niezapomniane. Widzew wtedy wygrał, a w meczu było wszystko; gole, karny, czerwona kartka, poprzeczka, słupek. Byłem zachwycony dopingiem i tym co się działo na jednej z trybun. Później czytałem o Widzewie wszystko co tylko możliwe. Nigdy nie byłem jakimś zapaleńcem, na niewielu meczach byłem – może z 10-15 – ale Widzew zawsze miałem głęboki w serducho. Jako dzieciak obiecałem sobie, że pójdę kiedyś właśnie na mecz z Legią i na tą trybunę gdzie wszyscy śpiewali. Jutro spełniam swoje marzenie – dorwałem bilet choć łatwo nie było – i po 20 kilku latach idę 'pod Zegar’ na ten mecz z tą Legią. Nie z tatą, a z kolegami. Tatę – mimo że mocno schorowany – to bardzo chciałby jeszcze pójść na Widzew, na nowy stadion – więc zabiorę go po na następny mecz, tak jak on mnie kiedyś. Po 20 latach przerwy zobaczy kolejny mecz.
Oby to był spektakl, z pięknym dopingiem.
3majcie się! 🙂