Osiem dni zażartej rywalizacji, dwa ostatnie po górach. Tour de France Femmes – pierwsza edycja kobiecego odpowiednika Wielkiej Pętli – dojechała dziś do mety. Wygrała niesamowita Annemiek van Vleuten, ale my i tak możemy świętować – na trzecim miejscu w klasyfikacji generalnej uplasowała się bowiem Katarzyna Niewiadoma. To dla niej i dla polskiego kolarstwa historyczny sukces. A do tego spełnione marzenie.
Drugie polskie podium
W całej historii polskich występów w Tour de France mieliśmy tylko jednego Polaka na podium klasyfikacji generalnej. W 1993 roku na jego najniższym stopniu stanął Zenon Jaskuła, który w tamtej edycji jako pierwszy w historii kolarz z Polski wygrał TEŻ etap największego wyścigu świata. Owszem, przez lata rozwój polskiego profesjonalnego kolarstwa hamowały władze PRL-u, ale jednak to coś, czego osiągnąć nie udało się na przykład Michałowi Kwiatkowskiemu czy Rafałowi Majce (najwyżej odpowiednio na 11. i 19. miejscu, choć dodać trzeba, że Rafał był trzeci w hiszpańskiej Vuelcie, innym z wielkich tourów).
Katarzyna Niewiadoma na podium stanęła już przy pierwszej okazji.
Długie czekanie na prawdziwe ściganie
Wcześniej bowiem Tour de France Femmes nie istniało, choć pewne substytuty takiego wyścigu organizowano już w 1955 roku, a od 1984 regularnie. Czy to jako Tour de France Feminin, Tour Cycliste Feminin czy też Grande Boucle Feminine Internationale. Problemem niezmiennie był jednak brak odpowiedniej reklamy, sponsorów czy transmisji telewizyjnych. Finalna edycja ostatniego z tych wyścigów odbyła się w 2009 roku. Cztery lata później grupa kolarek – w której znalazła się między innymi Marianne Vos – zaczęła jednak naciskać na organizację kobiecego Tour de France. To miało sens, kobiece kolarstwo było na fali, rozwijając się w znakomitym tempie. Petycję w Internecie, która miała pomóc w tej sprawie, podpisało zresztą ponad 100 tysięcy osób.
CZYTAJ TEŻ: JAK ZENON JASKUŁA STAWAŁ NA PODIUM TOUR DE FRANCE
I ASO – organizator męskiego Tour de France – się ugięło.
Zorganizowano La Course by Tour de France, jednodniowy wyścig, rozgrywany przed jednym z męskich etapów, po podobnej do niego trasie. Początkowo pomysł chwalono, lecz po kilku latach zawodniczki zaczęły go krytykować. Zauważały, że przez to ich wyścig kryje się w cieniu męskiego touru, a w dodatku kobiece kolarstwo – z już ustaloną niezłą pozycją w świecie sportu – potrzebuje pełnoprawnego, co najmniej tygodniowego wyścigu. Takiego, jakim jest na przykład Giro Rosa, odpowiednik Giro d’Italia (organizowany od 1988 roku!). I w końcu, po kilku kolejnych latach, udało się do tego doprowadzić.
W tym roku kolarki stanęły więc na starcie pierwszego, historycznego Tour de France Femmes. A wśród nich Katarzyna Niewiadoma.
Sukces
Pierwsza edycja Tour de France Femmes okazała się sukcesem. Na trasach ustawiło się sporo fanów, transmisje telewizyjne dotarły do wielu krajów, dziesiątki, może nawet setki tysięcy wyświetleń w Internecie zanotowały najciekawsze momenty (nawet jeśli część z nich to kraksy i upadki). Do tego rywalizacja była naprawdę świetna, również dla nas – bo właściwie od samego początku wyścigu w czołówce była Katarzyna Niewiadoma. Polka jeszcze w czerwcu mówiła na łamach rowery.org tak:
– Z wygranym etapem na pewno przyjdzie dobre miejsce w klasyfikacji generalnej. Marzeniem byłoby mieć top3, wskoczyć na podium na koniec Touru. Wydaje mi się, że wygrana [etapowa] będzie najlepsza.
Etapu ostatecznie nie wygrała, choć na kilku była wysoko. Spełniła jednak marzenie, o którym mówiła – zajęła trzecie miejsce w klasyfikacji generalnej. Wyłącznie za genialną Annemiek van Vleuten, która zdominowała dwa ostatnie, górskie etapy, oraz Demi Vollering. A w świecie kobiecego kolarstwa przegrać z Holenderkami to żaden wstyd. Zwłaszcza jeśli za plecami zostawia się Włoszki czy Francuzki.
https://twitter.com/Eurosport_PL/status/1553779181317767175
To sukces nie tylko dla Kasi i jej ekipy – Canyon-SRAM – ale też dla całego polskiego kolarstwa. Bo nawet za sto lat, gdy ktoś spojrzy w klasyfikację generalną pierwszego Tour de France Femmes (zakładając, że wyścig ten przetrwa próbę czasu, a pierwsza edycja daje na to duże nadzieje), zobaczy, że Polka była trzecia. Kasia po raz kolejny potwierdziła tym samym, że należy do ścisłej czołówki najlepszych zawodniczek świata. A to brzmi naprawdę dobrze.
Fot. Newspix