Reklama

Z getta na salony. Gianluca Scamacca i wymykanie się ograniczeniom

Szymon Janczyk

Autor:Szymon Janczyk

26 lipca 2022, 16:23 • 9 min czytania 5 komentarzy

Co łączy zdewastowanie samochodów w centrum treningowym Romy, grożenie nożem klientowi baru i piłkarza Serie A? Nazwisko. Gianluca Scamacca za moment stanie się bohaterem głośnego transferu i trafi do West Hamu. W Anglii w końcu będzie mógł na dobre odciąć się od wybryków seniorów rodu, którzy przyłożyli rękę do tego, że napastnik reprezentacji Włoch ma łatkę bad boya.

Z getta na salony. Gianluca Scamacca i wymykanie się ograniczeniom

Zerwałem z nimi wszelkie relacje. Dorastałem z mamą i siostrą, to moja rodzina, nikt inny — zapewniał Scamacca junior w oświadczeniu w social mediach. Napastnik popełnił podobny wpis dwukrotnie. Najpierw, gdy jego ojciec Emiliano włamał się do Trigorii, ośrodka Giallorossich, gdzie metalowym prętem obijał napotkane samochody. Potem, gdy jego dziadek Sandro wdał się w awanturę w knajpie i przystawił komuś nóż do gardła.

Gianluca nie miał nic wspólnego z żadną ze spraw, ale jego nazwisko sprawiło, że tematy wylądowały na pierwszych stronach gazet. Najpierw włoskich, a teraz angielskich, bo prasa na Wyspach uwielbia takie historie. Scamacce będzie więc wyjątkowo trudno odciąć się od przeszłości, choć nie ukrywa, że bardzo chce to zrobić. Bo chociaż to ona ukształtowała go jako piłkarza, dziś z ciemną stroną nie ma już nic wspólnego.

Gianluca Scamacca wyrwał się biedzie. Poruszający wywiad Włocha

Reklama

Gianluca Scamacca. Kim jest nowy napastnik West Ham United?

Wytatuowane ciało młodego zawodnika ozdabia strony „Sportweek”, magazynu dodawanego raz w tygodniu do „La Gazzetty dello Sport”. To na łamach tego pisma Gianluca Scamacca po raz pierwszy opowiedział o swojej przeszłości. Otworzył się, wykopując kolejne fakty z trudnego dzieciństwa. Reprezentant Włoch wychował się na przedmieściach Rzymu, w szemranej okolicy i rozbitej rodzinie.

Czasami w domu nie było wody, innym razem prądu. W szkole zastanawiałem się, co dzisiaj zjemy. Nie byłem jednak dobrym uczniem, byłem leniwy — mówił dziennikarzom zawodnik Genoi.

Scamacca wraz z rodziną dorastał w mieszkaniu socjalnym. Jego matka straciła pracę, więc skupiła się na wychowaniu dzieci. Ojciec jeździł lawetą. Ślubu nie wzięli, dlatego nie było też rozwodu. O rozłamie w domu wspomniał dopiero, gdy ojciec rzucił się na samochody pracowników Romy, byłego klubu Gianluki. Po wszystkim odwieziono go do szpitala, bo zaatakował także radiowóz. Policjanci uznali, że Emiliano może być niepoczytalny.

W naszej okolicy mogłeś spotkać różnych ludzi. Większych od siebie. Musisz używać głowy i myśleć, żeby nie znaleźć się na zakręcie. Musisz nauczyć się odróżniać dobro od zła – malował obraz rzymskiego Fidene młody napastnik.

Scamacca twierdził, że to na ulicach tej nieprzystępnej dzielnicy uczył się futbolu, ale też walki i po prostu życia. W wieku 13 lat zrobił pierwszy tatuaż, z czasem pokrył nimi niemal całe ciało. Spotykał się z pięć lat starszą koleżanką swojej siostry. Jego kumple zajmowali się różnymi zajęciami. Rzadko legalnymi.

Nie mogę powiedzieć wam wszystkiego, bo pewni ludzie zaczną mnie szukać! – puszczał oczko dziennikarzom. Albo po prostu obrócił w żart najprawdziwszy fakt.

Reklama

Poszerzać horyzonty. Scamacca i jego ucieczki od przeciętności

Scamacca był taki, jak jego okolica. Niepokorny. Chodził do szkoły prowadzonej przez zakonnice i pakował się w kłopoty — raz odciął w całej placówce prąd i schował się tak, że nikt nie mógł go znaleźć. W młodzieżowych zespołach pokazywał temperament — grał ostro, nie dawał za wygraną, kłócił się nawet z trenerami. Rówieśnicy się go bali, bo był wyrośnięty, a wspomniane już tatuaże i miejsce pochodzenia tylko potęgowały wrażenie, że mają do czynienia z groźnym gościem. Sam Gianluca twierdził jednak, że zawsze był po prostu ambitny i ciekawy świata. Grał i w Romie i w Lazio. Z łączonego wywiadu z Davide Frattesim, innym piłkarzem wychowanym w Fidene, dowiadujemy się, że obaj kibicowali Giallorossim, ale Scamacca raz musiał śpiewać ‘forza Lazio’ – gdy razem z Davide podawali piłki na meczu Biancocelestich, a kumpel przed trybuną fanów Lazio zaczął krzyczeć, że Gianluca kibicuje Romie.

Kibicowskie sympatie nie przeszkadzały mu jednak w karierze. Zamiast marzyć o karierze na wzór Tottiego (Scamacca grywał też na „dziesiątce”, lubił cofać się po piłkę), wolał wyrwać się z Rzymu i zobaczyć inny świat. Zarówno na boisku, jak i poza nim. Ulica nauczyła go poświęcenia, pozwoliła wyrobić sobie etos pracy, dzięki celowi, jakim było wyrwanie się z biedy. Teraz trzeba było jednak dorosnąć, zmierzyć się z życiem poza rodzinnym domem. Dlatego Gianluca przeniósł się do PSV.

Chciałem zerwać z tym miastem, poszerzyć horyzonty, nauczyć się nowego języka i poznać coś nowego. W Holandii, zamiast skupiać się na taktyce, trenujesz indywidualnie, poprawiasz technikę. Można zauważyć tę różnicę w młodzieżowych reprezentacjach. Gdy graliśmy z Hiszpanami, wyglądało to jak maraton: oni mieli piłkę, my za nimi biegaliśmy. Dzięki Holandii szybciej dorosłem, nauczyłem się odpowiedzialności — opowiadał sam zainteresowany.

W Italii Gianluca imponował skutecznością. W zespole do lat 14 strzelił 34 bramki w 30 spotkaniach. On sam zaczął zauważać, że jest półkę wyżej. – Kategoria do lat 17 była dla mnie zbyt łatwa. W Holandii grałem na wyższej intensywności, takiej, jak w reprezentacji kraju. Piłka jest w centrum wszystkiego, wszystkich zajęć, liczy się zabawa. Nie ma też obsesji wyniku, program treningowy jest układany pod ciebie, indywidualnie — tłumaczył.

Scamacca we Włoszech szybko wściekał się na boisku, nie panował nad nerwami. Przeprowadzka otworzyła mu oczy na wiele spraw. W magazynie “Sportweek” mówił, że gdy był młodszy, zbyt mocno przejmował się niektórymi sprawami, wyolbrzymiał różne tematy, traktując błahostki jak koniec świata. Po latach nauczył się, że futbol za każdym razem otwiera nowe drzwi. Nie wyszło w Holandii? Spróbuję w Sassuolo. Wypożyczenie do Serie B? Biorę. Kolejne też. Aż w końcu talent z Fidene zawędrował do Genui, pomagając Grifone utrzymać się w lidze.

Moje oczekiwania sięgają ponad strzelanie dziesięciu bramek dla Genoi. Wiem, jakie decyzje muszę podejmować, żeby osiągnąć moje prawdziwe cele. Żeby to zrobić, muszę pracować i nie słuchać tego, co mówią inni — zapewniał dziennikarzy. I słowa dotrzymał.

West Ham, Millwall, Chelsea. Reportaż z londyńskich pubów kibiców

Król młodzieżówek na radarze PSG

Dziewięć goli w Serie B, osiem w Serie A i w końcu 16 w najwyższej klasie rozgrywkowej, ale już w barwach Sassuolo. Gianluca Scamacca z roku na rok podnosił sobie poprzeczkę, a w międzyczasie wokół niego zaczęło się pojawiać coraz więcej szumu. Przymierzano go do największych włoskich klubów, a ostatnio nawet do PSG. Młody napastnik budzi mieszane odczucia. Nie da się ukryć, że jest nieco surowy i nieoszlifowany, ale trafia do siatki z dużą regularnością. 15 bramek z gry, jedna z rzutu karnego. Ósme miejsce w lidze pod względem średniej bramek/strzały nie mówi wszystkiego — warto dodać, że tylko jeden piłkarz, który wyprzedza Scamaccę w tym zestawieniu, strzelił więcej goli od niego. Jego nazwisko znajdziemy w zestawieniach kluczowych dla jego pozycji.

  • gole/90 minut – 5. miejsce (0,67)
  • gole/90 minut bez karnych – 5. (0,63)
  • celne strzały – 7. (36)
  • celne strzały/90 minut – 6. (1,51)
  • “nadwyżka” bramek względem xG – 5. (+5,2)

Pod względem liczby bramek bez karnych/90 minut Gianluca nieznacznie ustępuje czołowej dziesiątce snajperów pięciu najlepszych lig w Europie. Dlatego fakt, że 23-latek trafił na radar Camposa i PSG nie jest aż tak zaskakujący, jak mogłoby się na wstępie wydawać. Zwłaszcza że Scamacca wyróżniał się na tle rodaków. Nie przez przypadek zaliczył aż 81 występów w młodzieżowych reprezentacjach, pięciokrotnie biorąc udział w turniejach mistrzowskich. Powoływano go do starszych roczników, na radarach skautów był więc od bardzo dawna. Miał także duży atut — mental. W jego przypadku mówienie o idolach nie ograniczało się tylko do marzeń, Włoch traktował grę wielkich mistrzów, jak podręcznik, z którego czerpał wiedzę.

Jako młody chłopak marzyłem, żeby być taki, jak Gabriel Batistuta. Oglądałem mecze Romy, wychodziłem na podwórko i naśladowałem to, co widziałem w telewizji — mówił “The Athletic”. – Moim idolem jest Zlatan Ibrahimović. Chciałbym wziąć od niego przebojowość, brawurę. Od Lukaku wziąłbym szybkość, od Haalanda mentalność, od Dzeko elegancję, od Cristiano Ronaldo powtarzalność, od Lewandowskiego cynizm pod bramką, a od Suareza pozytywną złość na boisku — wymieniał w “Sportweek’u”. Scamacca uczył się także od Radamela Falcao, a z Ruudem van Nisterlooyem ćwiczył w praktyce: w PSV Holender wpajał mu, że powinien być lisem pola karnego, skupiać się na wykańczaniu sytuacji w “szesnastce”.

Bruno Tedino, trener kadry Włoch do lat 16, uważał, że Scamacca mocno przypomina Lewandowskiego. Rodakom imponowało też to, że pomimo wzrostu napastnik był zawsze szybki i zwinny. Najcenniejszą cechą Gianluki jest jednak wszechstronność, gdy mówimy o strzelaniu bramek. Wykorzystuje warunki fizyczne, żeby strzelać z powietrza. Jego prawa noga sieje postrach w polu karnym, ale i poza nim potrafi zrobić robotę — zdarzało mu się trafiać i z dystansu i bezpośrednio z rzutu wolnego.

Ma wszystko, żeby stać się kompletnym snajperem. Strzela bramki na przeróżny sposób: głową, z dystansu, z bliska. Jest silny i utalentowany. Długo rozmawialiśmy na ostatnim zgrupowaniu i powiedziałem mu, jak daleko moim zdaniem może zajść — chwalił zawodnika Roberto Mancini, selekcjoner Squadra Azzurra.

Gianluca Scamacca podczas mistrzostw świata U20 - nieuznany gol w meczu Włochy - Ukraina

Gianluca Scamacca w West Ham United. Egzamin dojrzałości

Na ten moment Gianluca Scamacca zaszedł do Londynu. “The Athletic” stworzyło napastnikowi radar porównujący jego statystyki z liczbami, jakie wykręcają zawodnicy w Premier League. Włoch wypadł świetnie pod względem skuteczności i zaangażowania w grę defensywną, nieźle, gdy przymierzono go do gry kombinacyjnej. Zawodnik Sassuolo podążył nietypową ścieżką, bo mało który piłkarz z południa wyprowadza się z kraju. A zwłaszcza do Anglii. Presja będzie jednak spora, bo 23-latek z Fidene zostanie jednym z najdroższych transferów w historii West Hamu, a mimo otwartej głowy i chęci podwyższania sobie poprzeczki, jego doświadczenie międzynarodowe jest na dziś mizerne. Mimo że kadra Włoch ma duży problem ze skuteczną „dziewiątką”, Scamacca w narodowych barwach nie zachwyca.

Zero bramek, dwa celne strzały, zero udanych dryblingów, zaledwie 15% wygranych pojedynków w ataku, 10 kontaktów z piłką w polu karnym rywala, dwa wywalczone rzuty wolne. To bilans ponad 360 minut napastnika w reprezentacji kraju. Podczas Finalissimy Włoch wyglądał jak niepasujące ogniwo. Otrzymał dziewięć piłek, ale nic z tego nie wynikało. Ani razu nie podał do przodu, nie zaliczył żadnego ofensywnego rajdu, nie oddał nawet strzału. Przywitanie ze stolicą Anglii miał więc dość surowe.

Fani The Hammers chcieliby oczywiście widzieć w nim nowego Paolo di Canio, bo to ostatni włoski napastnik, który dobrze się spisał, grając w tych barwach. Przygody Marco Boriello, Davida di Michele i Simone Zazy nie napawają już takim optymizmem. Scamacce na papierze zdecydowanie bliżej do idola londyńskiej publiczności sprzed dwóch dekad, ale wiadomo — praktyka nie zawsze pokrywa się z teorią. Warto jednak trzymać kciuki za sukces tego transferu, bo jest w nim potencjał na kapitalną historię. Od chłopaka z getta do najlepszej ligi świata. Od niepokornego młokosa do gościa, który dzięki otwartej głowie wzbił się ponad zwykłą solidność.

Takich opowieści potrzebujemy. Takich opowieści potrzebują Włosi.

WIĘCEJ O WŁOSKIEJ PIŁCE:

SZYMON JANCZYK

fot. Newspix

Nie wszystko w futbolu da się wytłumaczyć liczbami, ale spróbować zawsze można. Żeby lepiej zrozumieć boisko zagląda do zaawansowanych danych i szuka ciekawostek za kulisami. Śledzi ruchy transferowe w Polsce, a dobrych historii szuka na całym świecie - od koła podbiegunowego przez Barcelonę aż po Rijad. Od lat śledzi piłkę nożną we Włoszech z nadzieją, że wyprodukuje następcę Andrei Pirlo, oraz zaplecze polskiej Ekstraklasy (tu żadnych nadziei nie odnotowano). Kibic nowoczesnej myśli szkoleniowej i wszystkiego, co popycha nasz futbol w stronę lepszych czasów. Naoczny świadek wszystkich największych sportowych sukcesów w Radomiu (obydwu). W wolnych chwilach odgrywa rolę drzew numer jeden w B Klasie.

Rozwiń

Najnowsze

EURO 2024

Boniek: Jechanie z nastawieniem, że niczego nie zdziałamy, to strata czasu

Antoni Figlewicz
0
Boniek: Jechanie z nastawieniem, że niczego nie zdziałamy, to strata czasu
Piłka nożna

Boruc odpowiada TVP, ale nie wiemy co. „Kot bijący się echem w zupełnej dupie”

Szymon Piórek
12
Boruc odpowiada TVP, ale nie wiemy co. „Kot bijący się echem w zupełnej dupie”

Anglia

EURO 2024

Boniek: Jechanie z nastawieniem, że niczego nie zdziałamy, to strata czasu

Antoni Figlewicz
0
Boniek: Jechanie z nastawieniem, że niczego nie zdziałamy, to strata czasu
Piłka nożna

Boruc odpowiada TVP, ale nie wiemy co. „Kot bijący się echem w zupełnej dupie”

Szymon Piórek
12
Boruc odpowiada TVP, ale nie wiemy co. „Kot bijący się echem w zupełnej dupie”

Komentarze

5 komentarzy

Loading...